- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 lutego 2021, 16:44
Dziewczyny, ktore posiadacie mieszkania na wynajem:
1. Czy wynajmujecie je jako umeblowane czy nieumeblowane?
2. Jesli jako umeblowane, to jak wyglada zuzycie mebli po powiedzmy roku? I jesli zmieniaja sie Wam lokatorzy to czy wymieniacie te wygladajace juz mniej swiezo/ podrapane/ poplamione etc.
3. Czy Wasi lokatorzy dbaja o te meble? Pytam, bo moi kiedys zupelnie nie i wszystko po okolo 2 latach bylo do wymiany i jesli wtedy, by sie wyprowadzali to tak naprawde, zeby utrzymac standard wynajmu z poczatku ich wynajmu, musialabym po pierwsze zrobic remont (ale to juz inna kwestia) a po drugie wymienic wszystkie meble oprocz jednej szafy.
Do uzytkowniczek mebli domowych
1. Bardzo niszczyscie swoje meble?
2. Czy macie dzieci, zwierzeta?
My nasze meble, chociaz wiekszosc to ikea, mamy jak nowe po 5.5 roku, choc nie robie nic specjalnego, by tak bylo. Do tego stopnia, ze jak sprzedawalam sofe z salonu przed podrasowaniem domu przed sprzedaza, to sprzedalam ja po drozszej cenie niz jak ja kupilam, razem z dowozem z Polski. A musze powiedziec, ze pale (choc przy otwartych drzwiach na ogrod w nieco dalaszej czesci salonu), sofa byla biala i taka zostala az do konca, zero zadrapan, zero plam (ekoskora, to pewnie zaden wyczyn) i absolutnie nie naleze do osob, ktore zaslaniaja sofe kocem (sero kiedys na grupie fb bylam w szoku, ile osob kupuje sofe, by po tym non stop ja przykrywac jakimis kocami, by sie nie pobrudzila, czy nie obsierscila), komody jak nowe, w jednej szufladzie cos sie rozlalo to jest maly slad. Dlatego wlasnie bylam w takim szoku, jak lokatorzy tamte meble tak szybko zalatwili i nie wiem czy to kwestia kompletnej olewki typu "to nie moje, to nie musze sie przejmowac"? czy po prostu taki typ?
2 lutego 2021, 21:29
Zwierzęta dobrze wychowane nie niszczą, mam dwa koty ( obecnie dorosłe, ale oba mam od małego ( po 3 msc miały jak do mnie trafiły) i nigdy żadnych mebli nie poniszczyły. Raz jeden próbował sobie zrobić z sofy drapak ale zrozumiał, że nie wolno, zresztą ma w domu duży drapak, więc nie potrzebuje drapać mebli dla rozrywki. To tak odnośnie zwierząt, dzieci nie mam więc nie wiem jak wpływają na niszczenie. Ja zarówno jestem najemcą jak i wynajmującym. Wynajmuję swoją kawalerkę w mieście rodzinnym i meble stoją już z pięć lat, widać ślady użytkowania, ale nie są zniszczone. Nie wymieniam po każdym najemcy, jedynie odmalowuję ściany i niedawno przeprowadzałam gruntowny remont łazienki, no ale trzeba już było. Nie zwalam wszystkiego na najemców bo sama wiem, że mieszkania z czasem trzeba odświeżać, zaś nie miałam jeszcze sytuacji kiedy ktoś ewidentnie zniszczył mi coś co nie miało prawa się zniszczyć. Meble wymienię gdy będą zniszczone, po prostu - nie wyobrażam sobie wynająć komuś mieszkania ze zniszczonymi meblami, chyba, że za połowę czynszu, co nie ma sensu. Stawiam na uczciwość. My za to wynajmujemy obecnie mieszkanie już od prawie czterech lat i część mebli nosi ślady użytkowania, ale nie były nowe jak się wprowadzaliśmy, już wtedy miały takie ślady, przez cztery lata może się trochę pogłębiły, ale nie są zniszczone. Za to część sprzętów domowych wydaje mi się, że powinna zostać wymieniona. Ja tego nie wymagam bo za jakis czas i tak się wyprowadzamy, a z mieszkania da się korzystać, ale mam nadzieję, że po nas właścicielka odświeży mieszkanie i wymieni kuchenkę/ pralkę. My jak tu zamieszkaliśmy to już przejęliśmy rzeczy używane, nie były nowe, mogły już mieć ze 3-4 lata nawet, jednak w zupełności nam to odpowiadało no i standard był proporcjonalny do ceny. Teraz po kolejnych czterech latach mieszkanie należałoby odświeżyć, jednak my nic nie zniszczyliśmy oprócz kranu, ale oczywiście kupiliśmy nowy i zamontowaliśmy na nasz koszt, bo to ewidentnie my urwaliśmy, reszta rzeczy zużywa się w zwykłym trybie, nic nie jest zniszczone ponad miarę.
Ja mam takie przemyślenia zarówno właśnie jako wynajmująca jak i najemca, że mieszkanie nie musi być nowe, ale cena powinna być adekwatna do standardu. Nie rozumiem ludzi, którzy żądają np. 1600 zł bo takie są ceny w danym mieście, a zupełnie nie dbają o komfort lokatorów. Jeśli ktoś ma stare mieszkanie, nie chce w nie inwestować ani w nowe meble raz na jakiś czas to powinien dać cenę niską, dużo niższą niż na rynku, a właściciele tego nie widzą. Cieszę się, że koronawirus zweryfikował trochę rynek, bo jak oglądaliśmy mieszkania to się czasem za głowę łapaliśmy jak usłyszeliśmy cenę zupełnie nieadekwatną do standardu. Nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś zniszczył Ci nowe meble przez rok czasu to raczej nie jest normalna sytuacja. Rozumiem, że mogą się niszczyć po kilku latach jeśli nie były zbyt solidne, ale nie po roku. Jeszcze wracając do ewentualnych dzieci/zwierzaków to mam takie przemyślenia, że to chyba najemca bierze za nie odpowiedzialność w razie zniszczeń, no bo nie wyobrażam sobie inaczej. Gdyby mój kot zniszczył sofę to dla mnie jasne jest, że muszę ją odkupić - albo nową albo używaną w zależności od tego w jakim stanie była jak się wprowadziłam, ale to mój kot i moja odpowiedzialność. O ile ściany się brudzą i po czterech latach mieszkania jasne jest dla mnie, że nie są idealnie białe, bo wynika to ze zwykłego użytkowania mieszkania, to w przypadku zniszczeń bez względu czy ja to zniszczyłam czy mój kot, oczywistym jest dla mnie obowiązek odkupienia przedmiotu,
moje w samym pokoju dziennym mają 3 drapaki z których korzystają- jeden duży stojący i dwa takie płaskie. A tak czy siak sofa jest dla nich drapakiem. I moja kotka dobrze wie że nie wolno bo jak idę do pokoju a ona drapie to zaczyna miauczeć i uciekać- mimo że jej nic nie robię:D nie wiem jak wychować w tej kwestii kota. Behawiorysta radził powiesić koce na bokach sofy ale te koce też nie wiele dają, potrafią drapać pod tym kocem🙈
2 lutego 2021, 21:42
Zwierzęta dobrze wychowane nie niszczą, mam dwa koty ( obecnie dorosłe, ale oba mam od małego ( po 3 msc miały jak do mnie trafiły) i nigdy żadnych mebli nie poniszczyły. Raz jeden próbował sobie zrobić z sofy drapak ale zrozumiał, że nie wolno, zresztą ma w domu duży drapak, więc nie potrzebuje drapać mebli dla rozrywki. To tak odnośnie zwierząt, dzieci nie mam więc nie wiem jak wpływają na niszczenie. Ja zarówno jestem najemcą jak i wynajmującym. Wynajmuję swoją kawalerkę w mieście rodzinnym i meble stoją już z pięć lat, widać ślady użytkowania, ale nie są zniszczone. Nie wymieniam po każdym najemcy, jedynie odmalowuję ściany i niedawno przeprowadzałam gruntowny remont łazienki, no ale trzeba już było. Nie zwalam wszystkiego na najemców bo sama wiem, że mieszkania z czasem trzeba odświeżać, zaś nie miałam jeszcze sytuacji kiedy ktoś ewidentnie zniszczył mi coś co nie miało prawa się zniszczyć. Meble wymienię gdy będą zniszczone, po prostu - nie wyobrażam sobie wynająć komuś mieszkania ze zniszczonymi meblami, chyba, że za połowę czynszu, co nie ma sensu. Stawiam na uczciwość. My za to wynajmujemy obecnie mieszkanie już od prawie czterech lat i część mebli nosi ślady użytkowania, ale nie były nowe jak się wprowadzaliśmy, już wtedy miały takie ślady, przez cztery lata może się trochę pogłębiły, ale nie są zniszczone. Za to część sprzętów domowych wydaje mi się, że powinna zostać wymieniona. Ja tego nie wymagam bo za jakis czas i tak się wyprowadzamy, a z mieszkania da się korzystać, ale mam nadzieję, że po nas właścicielka odświeży mieszkanie i wymieni kuchenkę/ pralkę. My jak tu zamieszkaliśmy to już przejęliśmy rzeczy używane, nie były nowe, mogły już mieć ze 3-4 lata nawet, jednak w zupełności nam to odpowiadało no i standard był proporcjonalny do ceny. Teraz po kolejnych czterech latach mieszkanie należałoby odświeżyć, jednak my nic nie zniszczyliśmy oprócz kranu, ale oczywiście kupiliśmy nowy i zamontowaliśmy na nasz koszt, bo to ewidentnie my urwaliśmy, reszta rzeczy zużywa się w zwykłym trybie, nic nie jest zniszczone ponad miarę.
Ja mam takie przemyślenia zarówno właśnie jako wynajmująca jak i najemca, że mieszkanie nie musi być nowe, ale cena powinna być adekwatna do standardu. Nie rozumiem ludzi, którzy żądają np. 1600 zł bo takie są ceny w danym mieście, a zupełnie nie dbają o komfort lokatorów. Jeśli ktoś ma stare mieszkanie, nie chce w nie inwestować ani w nowe meble raz na jakiś czas to powinien dać cenę niską, dużo niższą niż na rynku, a właściciele tego nie widzą. Cieszę się, że koronawirus zweryfikował trochę rynek, bo jak oglądaliśmy mieszkania to się czasem za głowę łapaliśmy jak usłyszeliśmy cenę zupełnie nieadekwatną do standardu. Nie zmienia to faktu, że jeśli ktoś zniszczył Ci nowe meble przez rok czasu to raczej nie jest normalna sytuacja. Rozumiem, że mogą się niszczyć po kilku latach jeśli nie były zbyt solidne, ale nie po roku. Jeszcze wracając do ewentualnych dzieci/zwierzaków to mam takie przemyślenia, że to chyba najemca bierze za nie odpowiedzialność w razie zniszczeń, no bo nie wyobrażam sobie inaczej. Gdyby mój kot zniszczył sofę to dla mnie jasne jest, że muszę ją odkupić - albo nową albo używaną w zależności od tego w jakim stanie była jak się wprowadziłam, ale to mój kot i moja odpowiedzialność. O ile ściany się brudzą i po czterech latach mieszkania jasne jest dla mnie, że nie są idealnie białe, bo wynika to ze zwykłego użytkowania mieszkania, to w przypadku zniszczeń bez względu czy ja to zniszczyłam czy mój kot, oczywistym jest dla mnie obowiązek odkupienia przedmiotu,
moje w samym pokoju dziennym mają 3 drapaki z których korzystają- jeden duży stojący i dwa takie płaskie. A tak czy siak sofa jest dla nich drapakiem. I moja kotka dobrze wie że nie wolno bo jak idę do pokoju a ona drapie to zaczyna miauczeć i uciekać- mimo że jej nic nie robię:D nie wiem jak wychować w tej kwestii kota. Behawiorysta radził powiesić koce na bokach sofy ale te koce też nie wiele dają, potrafią drapać pod tym kocem?
moj kot lubił swój drapak tylko jak nie był odkurzony. Niestety, ale pewnego dnia w przypływie emocji rzucił się na niego i runął z drzewem na ziemię. Od tego czasu wieśniak upatrzył sobie rogi sofy :/ a czasem nawet potrafi być tak wredny , że kładzie się zdluz łóżka i tam wbija pazurska, dla zabawy. Odsuwam go, odwracam w drugą stronę , ale zaraz robi to samo.
2 lutego 2021, 21:49
Uzytkownik... - no to tez wlasnie napisalam, ze zalezy kto uzytkuje i co z meblami robi.
Wiesz jak ktos wynajmuje mieszkanie w stanie agonalnym, to moze mu wszystko jedno, nie wiem. Wiem jednak, ze ja wynajelam mieszkanie w bardzo dobrym stanie: czyste wykladziny, fugi w lazience bielutkie, sciany czyste bez ubytkow, z meblami w bardzo dobrym stanie, okna dzialajace sprawne itd. To, co tam sie odegralo przez 5lat wynajmu to jakies pieklo.
Nie wiem czy wiecie o czym mowicie Ty i Hedone, bo sa takie koszty, ktorych wlasciciel w najsmielszych snach nie przypuszczal, ze ktos tak zajedzie mu mieszkanie i zadna kaucja mu tego nie pokryje.
Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że nie wiem o czym mówię? Od prawie 10 lat mieszkam w wynajmowanych mieszkaniach, więc trochę się naogladałam co wynajmujący oferują. Nie mówię, że wszyscy, ale jednak.
2 lutego 2021, 23:27
Uzytkownik... - no to tez wlasnie napisalam, ze zalezy kto uzytkuje i co z meblami robi.
Wiesz jak ktos wynajmuje mieszkanie w stanie agonalnym, to moze mu wszystko jedno, nie wiem. Wiem jednak, ze ja wynajelam mieszkanie w bardzo dobrym stanie: czyste wykladziny, fugi w lazience bielutkie, sciany czyste bez ubytkow, z meblami w bardzo dobrym stanie, okna dzialajace sprawne itd. To, co tam sie odegralo przez 5lat wynajmu to jakies pieklo.
Nie wiem czy wiecie o czym mowicie Ty i Hedone, bo sa takie koszty, ktorych wlasciciel w najsmielszych snach nie przypuszczal, ze ktos tak zajedzie mu mieszkanie i zadna kaucja mu tego nie pokryje.
wynajmowaliscie przez agencję czy prywatnie?
3 lutego 2021, 00:25
Mieszkam w domu od ok. 4 lat, meble w pokojach są jak nowe robione przez stolarza z plyt. Łóżko z ecoskory wygląda w mojej ocenie bardzo dobrze i kanapa welurowa też, jedynie gąbki się wysiedziały i jest niewygodna, ale z wyglądu ok. Stolik kawowy ma delikatne odpryski, ale jest z ikea i nie był drogi. Meble kuchenne lakierowane wyglądają jak nowe, jedynie blat porysowany od codziennego użytkowania. Za to panele na podłogach wyglądają bardzo źle mimo, że jakoś nie są bardzo eksploatowane, koło biurka od krzesła na kółkach zrobily się praktycznie białe, a w salonie jak tylko coś kapnie na podłogę i nie zauważę to zaraz robi się wybrzuszenie. No i meble łazienkowe z Castoramy miały 3 lata gwarancji, zgadnijcie kiedy zaczęły pęcznieć od wilgoci i lakier zaczął odpryskiwać? Jak tylko skończyła się gwarancja.
3 lutego 2021, 00:52
Prywatnie, znajomym, zeby bylo zabawniej. Nie bardzo dobrym, takim zwyklym.
Przyznaje, ze w duzej czesci to nasza wina, bo nie kontrolowalismy, wrecz chcielismy, zeby im sie dobrze mieszkalo i zeby nie zaburzac ich intymnosci. Cieszylismy sie po prostu, ze zawsze mamy zaplacone na czas.
Pozwolismy im pomalowac sciany po swojemu, po jakims czasie (z mysla, ze przed sprzedaza i tak sobie pomalujemy, zeby odswiezyc) Nie sadzilam jednak, ze zaoszczedza na tasmie i bede miala uwalone framugi drzwi i listwy przypodlogowe w bardzo intensywnym i ciemnym kolorze (zdarcie tego zajelo ogrom czasu) i ogolnie, ze zrobia to po lebkach, typu "po co odsuwac szafy".
Sciany w korytarzu mialy duzo ubytkow w tynku od rowerow, ktos musial zapomniec kluczy i wchodzic "z kopa", bo w miejscu automatycznego zamka caly grunt byl rozkruszony, a sam zamek trzymal sie na slowo honoru.
Wykladziny uwalone (przyznaje, ze generalnie w UK wykladziny to porazka i na to chyba bylismy gotowi, powiedzmy), choc podobno wypozyczali co jakis czas odkurzac pioracy i je prali, jeden pokoj postanowili odnajmowac i tam podobno byla taka rzeznia, ze zdecydowali sie wymienic wykladzine w tym pokoju (szczerze nie chce wiedziec, co tam musialo byc, skoro nawet oni swtierdzili, ze jest zle).
Jak wymienili wykladzine to drzwi sie nie zamykaly, wiec podcieli je w jakis ku** szlaczek. Okien musieli w ogole nie otwierac, (UK - wiadomo wilgoc, jak sie nie wietrzy i nie grzeje to jest dramat, nawet zostawilismy im osuszacze, no ale te "zra prad"), bo to do czego doprowadzili fugi i kaloryfer w lazience to dramat. Serio nie wierzylam, ze mozna cos takiego zrobic kaloryferowi, a okien moze dlatego nie otwierali, ze prawie wszystkie rozwalili.
No i hit. Przy zdawaniu mieszkania, stoimy w kuchni, wynajmujaca mowi " I nawet okno Ci umylam", okno akurat bylo otwarte, bo juz zabralismy sie "do roboty" z moim. Patrze na to okno, a tam w srodku, w ramie, cale czarne, pytam z niedowierzaniem "Mylas to okno?", patrzac wymownie w te czern, a ona "Nie, no tam to ja nigdy nie myje, tylko od srodka". Tak oto, przede mna bylo 5 latu brudu od ruchliwej ulicy z grzybem i z ku*a wszystkim innym. Kurtyna.
Moze znajde fotki to wkleje, bo niektorym ekscesom robilam zdjecie na pamiatke i ku przestrodze.
Edit. Prosze. Kaloryfer w lazience, silikon przy wannie (niby sobie zmieniali sami), slawne okno w kuchni po "umyciu" (fugi byly czysciutkie kremowe.. kiedys)
I dla porownania: po wyszorowaniu fug i polozeniu nowego silikonu (sorry wycielam fragment z duzego zdjecia na szybko). Wiec jak widac, dalo sie.
Edytowany przez sweeetdecember 28 czerwca 2021, 05:47
3 lutego 2021, 03:47
Prywatnie, znajomym, zeby bylo zabawniej. Nie bardzo dobrym, takim zwyklym.
Przyznaje, ze w duzej czesci to nasza wina, bo nie kontrolowalismy, wrecz chcielismy, zeby im sie dobrze mieszkalo i zeby nie zaburzac ich intymnosci. Cieszylismy sie po prostu, ze zawsze mamy zaplacone na czas.
Pozwolismy im pomalowac sciany po swojemu, po jakims czasie (z mysla, ze przed sprzedaza i tak sobie pomalujemy, zeby odswiezyc) Nie sadzilam jednak, ze zaoszczedza na tasmie i bede miala uwalone framugi drzwi i listwy przypodlogowe w bardzo intensywnym i ciemnym kolorze (zdarcie tego zajelo ogrom czasu) i ogolnie, ze zrobia to po lebkach, typu "po co odsuwac szafy".
Sciany w korytarzu mialy duzo ubytkow w tynku od rowerow, ktos musial zapomniec kluczy i wchodzic "z kopa", bo w miejscu automatycznego zamka caly grunt byl rozkruszony, a sam zamek trzymal sie na slowo honoru.
Wykladziny uwalone (przyznaje, ze generalnie w UK wykladziny to porazka i na to chyba bylismy gotowi, powiedzmy), choc podobno wypozyczali co jakis czas odkurzac pioracy i je prali, jeden pokoj postanowili odnajmowac i tam podobno byla taka rzeznia, ze zdecydowali sie wymienic wykladzine w tym pokoju (szczerze nie chce wiedziec, co tam musialo byc, skoro nawet oni swtierdzili, ze jest zle).
Jak wymienili wykladzine to drzwi sie nie zamykaly, wiec podcieli je w jakis ku** szlaczek. Okien musieli w ogole nie otwierac, (UK - wiadomo wilgoc, jak sie nie wietrzy i nie grzeje to jest dramat, nawet zostawilismy im osuszacze, no ale te "zra prad"), bo to do czego doprowadzili fugi i kaloryfer w lazience to dramat. Serio nie wierzylam, ze mozna cos takiego zrobic kaloryferowi, a okien moze dlatego nie otwierali, ze prawie wszystkie rozwalili.
No i hit. Przy zdawaniu mieszkania, stoimy w kuchni, wynajmujaca mowi " I nawet okno Ci umylam", okno akurat bylo otwarte, bo juz zabralismy sie "do roboty" z moim. Patrze na to okno, a tam w srodku, w ramie, cale czarne, pytam z niedowierzaniem "Mylas to okno?", patrzac wymownie w te czern, a ona "Nie, no tam to ja nigdy nie myje, tylko od srodka". Tak oto, przede mna bylo 5 latu brudu od ruchliwej ulicy z grzybem i z ku*a wszystkim innym. Kurtyna.
Moze znajde fotki to wkleje, bo niektorym ekscesom robilam zdjecie na pamiatke i ku przestrodze.
Edit. Prosze. Kaloryfer w lazience, silikon przy wannie (niby sobie zmieniali sami), slawne okno w kuchni po "umyciu" (fugi byly czysciutkie kremowe.. kiedys)
I dla porownania: po wyszorowaniu fug i polozeniu nowego silikonu (sorry wycielam fragment z duzego zdjecia na szybko). Wiec jak widac, dalo sie.
Kaloryfer jest zachlapany farbą?
Fugi rzeczywiście mogli umyć, ale silikon się wymienia co jakiś czas i to jest akurat w interesie właściciela. Tak samo jak wymiana wykladziny czy zalozenie stopperow, żeby drzwi nie waliły w ścianę. Tak samo zagrzybiale okno to problem z wentylacją w mieszkaniu, a osuszacze bardzo żrą prąd, to akurat prawda. Nie bronię najemców, bo widać, że to brudasy i niechluje, ale nie rozumiem jak można nie robić inspekcji....sorry, ciężko mi ci współczuć, bo mam wrażenie, że to w sumie z waszej głupoty znaleźliście się w takiej sytuacji.
Edytowany przez 3 lutego 2021, 03:52
3 lutego 2021, 04:56
Prywatnie, znajomym, zeby bylo zabawniej. Nie bardzo dobrym, takim zwyklym.
Przyznaje, ze w duzej czesci to nasza wina, bo nie kontrolowalismy, wrecz chcielismy, zeby im sie dobrze mieszkalo i zeby nie zaburzac ich intymnosci. Cieszylismy sie po prostu, ze zawsze mamy zaplacone na czas.
Pozwolismy im pomalowac sciany po swojemu, po jakims czasie (z mysla, ze przed sprzedaza i tak sobie pomalujemy, zeby odswiezyc) Nie sadzilam jednak, ze zaoszczedza na tasmie i bede miala uwalone framugi drzwi i listwy przypodlogowe w bardzo intensywnym i ciemnym kolorze (zdarcie tego zajelo ogrom czasu) i ogolnie, ze zrobia to po lebkach, typu "po co odsuwac szafy".
Sciany w korytarzu mialy duzo ubytkow w tynku od rowerow, ktos musial zapomniec kluczy i wchodzic "z kopa", bo w miejscu automatycznego zamka caly grunt byl rozkruszony, a sam zamek trzymal sie na slowo honoru.
Wykladziny uwalone (przyznaje, ze generalnie w UK wykladziny to porazka i na to chyba bylismy gotowi, powiedzmy), choc podobno wypozyczali co jakis czas odkurzac pioracy i je prali, jeden pokoj postanowili odnajmowac i tam podobno byla taka rzeznia, ze zdecydowali sie wymienic wykladzine w tym pokoju (szczerze nie chce wiedziec, co tam musialo byc, skoro nawet oni swtierdzili, ze jest zle).
Jak wymienili wykladzine to drzwi sie nie zamykaly, wiec podcieli je w jakis ku** szlaczek. Okien musieli w ogole nie otwierac, (UK - wiadomo wilgoc, jak sie nie wietrzy i nie grzeje to jest dramat, nawet zostawilismy im osuszacze, no ale te "zra prad"), bo to do czego doprowadzili fugi i kaloryfer w lazience to dramat. Serio nie wierzylam, ze mozna cos takiego zrobic kaloryferowi, a okien moze dlatego nie otwierali, ze prawie wszystkie rozwalili.
No i hit. Przy zdawaniu mieszkania, stoimy w kuchni, wynajmujaca mowi " I nawet okno Ci umylam", okno akurat bylo otwarte, bo juz zabralismy sie "do roboty" z moim. Patrze na to okno, a tam w srodku, w ramie, cale czarne, pytam z niedowierzaniem "Mylas to okno?", patrzac wymownie w te czern, a ona "Nie, no tam to ja nigdy nie myje, tylko od srodka". Tak oto, przede mna bylo 5 latu brudu od ruchliwej ulicy z grzybem i z ku*a wszystkim innym. Kurtyna.
Moze znajde fotki to wkleje, bo niektorym ekscesom robilam zdjecie na pamiatke i ku przestrodze.
Edit. Prosze. Kaloryfer w lazience, silikon przy wannie (niby sobie zmieniali sami), slawne okno w kuchni po "umyciu" (fugi byly czysciutkie kremowe.. kiedys)
I dla porownania: po wyszorowaniu fug i polozeniu nowego silikonu (sorry wycielam fragment z duzego zdjecia na szybko). Wiec jak widac, dalo sie.
Kaloryfer jest zachlapany farbą?
Fugi rzeczywiście mogli umyć, ale silikon się wymienia co jakiś czas i to jest akurat w interesie właściciela. Tak samo jak wymiana wykladziny czy zalozenie stopperow, żeby drzwi nie waliły w ścianę. Tak samo zagrzybiale okno to problem z wentylacją w mieszkaniu, a osuszacze bardzo żrą prąd, to akurat prawda. Nie bronię najemców, bo widać, że to brudasy i niechluje, ale nie rozumiem jak można nie robić inspekcji....sorry, ciężko mi ci współczuć, bo mam wrażenie, że to w sumie z waszej głupoty znaleźliście się w takiej sytuacji.
Jakbys byla laskawa przeczytac, co napisalam, moze bys zrozumiala, ze
1. Silikon, powiedzieli, ze beda sobie zmieniac sami wedle potrzeb. Tak bylo dogadane. Kropka.
2. Oni nie wietrzyli! Kaloryfer to przezarta rdza, prawdopodobnie od wiecznie mokrych recznikow czy uj wie czego. Zaden inny kaloryfer tak nie wygladal na szczescie. Za duzo ich tam bylo, finalnie 6 osob, bo pozniej mieli kogos ze swojej rodziny, pare z malym dzieckem od urodzenia. Tam sie wejsc nie dalo, bo wszedzie bylo wszystko, to juz w ostatnim roku, bo pamietam jak robilismy im coroczne sprawdzanie bezpieczenstwa gazu i EPC
3. Pomijajac, ze okno w kuchni bylo najbardziej i najszybciej rozwalonym przez nich oknem, to napisalam przeciez, ze to brud z 5 lat z glownej ulicy, grzyb to im sie zrobil na silikonie pod oknem, okna wszystkie tak mniej wiecej wygladaly w srodku (te od ulicy gorzej, te z boku ciut lepiej). Jesli Ty myjac swoje okna, myjesz tylko szyby od srodka to sorry mamy inne standardy.
4. Odnosnie tych stoperow, zeby drzwi nie walily w sciane to nie wiem do czego pijesz? Do tych dziur w tynku od ich rowerow? Nie widze powiazania. Zreszta, serio czy normalny czlowiek nie wie, ze sie nie wali drzwiami w sciany? Akurat w mieszkaniu byly takie stopery (moze i dzieki bogu), ale u siebie w domu nie mam i zadna sciana nie ucierpiala, wiec pewnie kwestia wychowania i szacunku do wlasnej ciezkiej pracy i pieniedzy.
5. No i pierwsze zdanie "Przyznaje, ze to w duzej czesci nasza wina...". Wspolczucia nie potrzebuje. Co Cie nie zabije to Cie wzmocni, Czasami Wygrywasz, czasami sie uczysz i inne takie. Lekcje odrobilam w kazdym razie.
Mieszkalam w tym mieszkaniu i wiem, ze trzeba sie bardzo bylo postarac, by cos takiego osiagnac.
Ja osuszacza uzywalam, jak wieszalam duzo prania i nie chcialam otwierac okna np. na noc. I nie zauwazylam jakiegos dramatycznego zarcia pradu. Ludzie w Polsce czesto maja nawilzacze powietrza i jakos nikt nie narzeka, ze zre prad, choc przewaznie jest to kwestia bardziej komfortu niz rzeczywistej potrzeby, a mimo wszystko im nie szkoda.
W UK rzeczywiscie czesto jest problem z wentylacja, bo o ile wiekszosc krajow opanowala budownictwo dopasowane do swoich wspolrzednych geograficznych (chocby arktyczne iglo, czy lepianki z gliny w Afryce lub chociazby polskie domy, ktorym nie straszny mroz ) to budownictwo w UK jest na zenujaco niskim poziomie w odniesieniu do ich potrzeb wlasnie. W kazdym razie cala wentylacja to przewaznie te mini wywietrzniki w oknach, i okap kuchenny (brak kratek wentylacyjnych i slabej izolacji niezmiennie szokuje mnie od lat, ale zapewniam Cie, ze wiekszosci anglikow temat nie interesuje, a mycie grzyba ze scian w salonie maja wpisane w swoje cotygodniowe porzadki (autentyk! kobietki z biura na wysokim stanowisku)
Jednak serio, po prostu wiesz kiedy ktos jest fleja/ ma wywalone
3 lutego 2021, 06:09
Szczerze? Brudasy. Ja wynajmowałem kiedyś i wiem, ze się - sprząta! Ta łazienka była nie myta chyba miesiącami.
wspolczuje, bo rozumiem Twój dyskomfort Sprawdzania katów po znajomych.
A co do niszczenia. No cóż, u mnie wszystko jest wieczne. Ale u nas jest zasada: jemy i pijemy tylko przy stole, nie na kanapie. Buty zdejmujemy w korytarzu, a nie wchodzimy na chwile do domu na drewniane podłogi. W domu nie gra się piłka i nie jeździ rowerem.
Dla niektórych to terror( cytat). a i jeszcze, o zgrozo ! Nie wolno skakać po łóżkach i bić się poduszkami!
znam takie domy, tak zniszczone, wiec mnie to nie dziwi.
wspolczuje
3 lutego 2021, 07:37
Szczerze? Brudasy. Ja wynajmowałem kiedyś i wiem, ze się - sprząta! Ta łazienka była nie myta chyba miesiącami. wspolczuje, bo rozumiem Twój dyskomfort Sprawdzania katów po znajomych.
A co do niszczenia. No cóż, u mnie wszystko jest wieczne. Ale u nas jest zasada: jemy i pijemy tylko przy stole, nie na kanapie. Buty zdejmujemy w korytarzu, a nie wchodzimy na chwile do domu na drewniane podłogi. W domu nie gra się piłka i nie jeździ rowerem.
Dla niektórych to terror( cytat). a i jeszcze, o zgrozo ! Nie wolno skakać po łóżkach i bić się poduszkami! znam takie domy, tak zniszczone, wiec mnie to nie dziwi. wspolczuje
Ja bym znajomym nie wynajęła- bo tak się konczy, potem czesto tez znajomosc. My juz nie wynajmujemy Bialorusinom, Ukraińcom i samotnym męzczyznom. Bo pewne zachowania to stan umysłu.