- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 stycznia 2021, 10:31
Byłyście, czy znacie takie pary? Jestem pełna obaw. Oczywiście pierwszym minusem są częste pobyty poza domem. Odkąd zaczęła się pandemia, ma dużo mniej lotów, zaledwie kilka w miesiącu i to krótkich, jednak normalnie jest ich więcej i znacznie dłużej nie ma go w domu. Wiadomo, w otoczeniu jest mnóstwo kobiet, w tym wiele pięknych no i oczywiste jest, że ta praca jest prestiżowa i laski aż się ślinią na pilotów (gadałam o tym z koleżanką, która latała jako stewardessa)... Nie jestem może zazdrosna, ale bardzo niespokojna i nie wiem, jak sobie z tym poradzić, czuję się bardzo niepewnie za każdym razem, kiedy go nie ma...
Często też np. jest na whatsappie, ja coś napiszę i są długi długo czas dwa szare ptaszki, mimo, że on się tam loguje co 15 min to nie odczytuje wiadomości.
Edytowany przez 25 stycznia 2021, 10:43
25 stycznia 2021, 15:14
znam :-) są ze sobą od liceum, pobrali się na ostatnim roku w law ;-) niestety skurczy.yk przystojny, wysoki i świetnie zbudowany, nawet bez munduru, ale jego żonka to taka mała miss, więc pomijając walory charakteru, bo oboje są fantastycznymi, życzliwymi i wesołymi ludźmi to najpiękniejsza para jaką znam :-) niestety nawet z boku widać, że to związek pełen wyrzeczeń i kompromisów, tęsknoty i samotności. Tak jak uwielbiam mojego podporucznika pilota tak jego życie nie jest dla mnie.
25 stycznia 2021, 15:33
żadnych pilotów stewardów i pracujących za granicą, tak jakby mieć a niemieć faceta...Ale są kobiety, które lubią miec duzo czasu dla siebie i nie lubią częstych spotkań z facetami w związku i wtedy jest ok.
25 stycznia 2021, 16:45
;) Ja bym się zastanawiała czy to na pewno uczucie jakiego szukam- jak bym w pierwszym roku związku miała takie rozkminy-chyba nie. Wychodziłam za mąż za marynarza (no teraz nie bo zmienił pracę ale i tak 7-8mies w roku jest w rozjazdach). Mnie to odpowiada-mam równie intensywną pracę i przed pandemią powrót do pustego domu po mega intensywnym dniu był wytchnieniem a brak konieczności gotowania obiadu ulgą.Wcale nam nie przeszkadzało jeśli akurat tak wypadło, że widzieliśmy się tylko w wekend. Ale jak ktoś chciałby codziennie czekać na męża z kapciami i obiadem no to kicha.. Dość szybko przestałam też zawracać sobie głowę bezsensownymi podejrzeniami-jak będzie chciał cię facet zdradzić, to się nigdy o tym nie dowiesz, tak samo w drugą stronę. Skup się na tym, żeby związek był dla obu stron tak udany, że nie będą myśleć o skokach w bok. (no chyba że ktoś chce się związać z ewidentnym babiarzem którego sensem życia jest zaliczanie to nie należy wtedy oczekiwać wierności)
nigdy nie czekam na męza z obiadem i kapciami. Nie kazda kobieta opiekuje sie facetem jak swoim dzieckiem.. istnieje tez cos takiego jak podzial obowiazkow.
No właśnie. U mnie w domu praktycznie nie gotuję- mąż to robi, bo bardzo to lubi robić.
Nie mąż, który jhest w trasie kilka dni i na dobę wraca do domu. Wtedy gotować mogę, codziennie- nie.
no chyba sama tez cos jesz....? To jesli sobie bierzesz jedzenie skads na wynos to bierzesz 2 porcje i juz. Albo on bierze nie musi byc obslugiwany przeciez. Ja nie wiem po co wchodzic w taki zwiazek gdzie dana osoba widzi benefity z tego ze meza nie ma..
No nie? Miec faceta i cieszyc sie ze go prawie wcale nie ma. Nie lapie logiki.
25 stycznia 2021, 17:03
Byłyście, czy znacie takie pary? Jestem pełna obaw. Oczywiście pierwszym minusem są częste pobyty poza domem. Odkąd zaczęła się pandemia, ma dużo mniej lotów, zaledwie kilka w miesiącu i to krótkich, jednak normalnie jest ich więcej i znacznie dłużej nie ma go w domu. Wiadomo, w otoczeniu jest mnóstwo kobiet, w tym wiele pięknych no i oczywiste jest, że ta praca jest prestiżowa i laski aż się ślinią na pilotów (gadałam o tym z koleżanką, która latała jako stewardessa)... Nie jestem może zazdrosna, ale bardzo niespokojna i nie wiem, jak sobie z tym poradzić, czuję się bardzo niepewnie za każdym razem, kiedy go nie ma...
Często też np. jest na whatsappie, ja coś napiszę i są długi długo czas dwa szare ptaszki, mimo, że on się tam loguje co 15 min to nie odczytuje wiadomości.
ja znam.
przeciez pilot ma prawnie ograniczoną ilość godzin do wylatania w ciągu miesiąca, kwartału i roku. Często są w domu.
Cześć keyma.
25 stycznia 2021, 17:31
;) Ja bym się zastanawiała czy to na pewno uczucie jakiego szukam- jak bym w pierwszym roku związku miała takie rozkminy-chyba nie. Wychodziłam za mąż za marynarza (no teraz nie bo zmienił pracę ale i tak 7-8mies w roku jest w rozjazdach). Mnie to odpowiada-mam równie intensywną pracę i przed pandemią powrót do pustego domu po mega intensywnym dniu był wytchnieniem a brak konieczności gotowania obiadu ulgą.Wcale nam nie przeszkadzało jeśli akurat tak wypadło, że widzieliśmy się tylko w wekend. Ale jak ktoś chciałby codziennie czekać na męża z kapciami i obiadem no to kicha.. Dość szybko przestałam też zawracać sobie głowę bezsensownymi podejrzeniami-jak będzie chciał cię facet zdradzić, to się nigdy o tym nie dowiesz, tak samo w drugą stronę. Skup się na tym, żeby związek był dla obu stron tak udany, że nie będą myśleć o skokach w bok. (no chyba że ktoś chce się związać z ewidentnym babiarzem którego sensem życia jest zaliczanie to nie należy wtedy oczekiwać wierności)
nigdy nie czekam na męza z obiadem i kapciami. Nie kazda kobieta opiekuje sie facetem jak swoim dzieckiem.. istnieje tez cos takiego jak podzial obowiazkow.
istnieje coś takiego jak miłość , wzajemność, chęć sprawienia drugiej osobie radości , okazywanie czułości , która może być nie tylko przytulenie
jak się ludzie kochają to potrafią wzajemnie robić sobie mile rzeczy ,
kolejna sprawa podział może polegać na tym że jeden robi obiad i go podaje a drugi zmywa czy robib wczesniej zakupy , albo jeden pracuje a drugi zajmuje się domem i oboje są zadowoleni
Edytowany przez Noma_ 25 stycznia 2021, 17:38
25 stycznia 2021, 19:35
Ja bym chętnie związała się z pilotem, czy marynarzem - całe życie, jak pierwszy rok związku, nie ma miejsca na rutynę, kłótnie o skarpetki i okruchy na blacie, bo zwyczajnie szkoda na nie czasu.
25 stycznia 2021, 19:52
;) Ja bym się zastanawiała czy to na pewno uczucie jakiego szukam- jak bym w pierwszym roku związku miała takie rozkminy-chyba nie. Wychodziłam za mąż za marynarza (no teraz nie bo zmienił pracę ale i tak 7-8mies w roku jest w rozjazdach). Mnie to odpowiada-mam równie intensywną pracę i przed pandemią powrót do pustego domu po mega intensywnym dniu był wytchnieniem a brak konieczności gotowania obiadu ulgą.Wcale nam nie przeszkadzało jeśli akurat tak wypadło, że widzieliśmy się tylko w wekend. Ale jak ktoś chciałby codziennie czekać na męża z kapciami i obiadem no to kicha.. Dość szybko przestałam też zawracać sobie głowę bezsensownymi podejrzeniami-jak będzie chciał cię facet zdradzić, to się nigdy o tym nie dowiesz, tak samo w drugą stronę. Skup się na tym, żeby związek był dla obu stron tak udany, że nie będą myśleć o skokach w bok. (no chyba że ktoś chce się związać z ewidentnym babiarzem którego sensem życia jest zaliczanie to nie należy wtedy oczekiwać wierności)
nigdy nie czekam na męza z obiadem i kapciami. Nie kazda kobieta opiekuje sie facetem jak swoim dzieckiem.. istnieje tez cos takiego jak podzial obowiazkow.
No właśnie. U mnie w domu praktycznie nie gotuję- mąż to robi, bo bardzo to lubi robić.
Nie mąż, który jhest w trasie kilka dni i na dobę wraca do domu. Wtedy gotować mogę, codziennie- nie.
no chyba sama tez cos jesz....? To jesli sobie bierzesz jedzenie skads na wynos to bierzesz 2 porcje i juz. Albo on bierze nie musi byc obslugiwany przeciez. Ja nie wiem po co wchodzic w taki zwiazek gdzie dana osoba widzi benefity z tego ze meza nie ma..
No nie? Miec faceta i cieszyc sie ze go prawie wcale nie ma. Nie lapie logiki.
Ale kiedy już jest... to jest naprawdę, a nie z gębą w telefonie czy kompie, znudzony żoną, dziećmi, gderaniem i codzienną rutyną... Ja osobiście nie cierpię rutyny w związkach, po 3 tygodniach pod dachem z własnym mężem (którego kocham i który jest świetnym gościem), zaczynałam odliczać dni do delegacji, swojej lub jego:-)
W takim razie trudno tu mowic o związku, i mąż to nie jest świetny gość skoro nie umiesz z nim wytrzymać , albo jednak się nie dobraliscie.
Edytowany przez Noma_ 25 stycznia 2021, 19:55
25 stycznia 2021, 21:23
;) Ja bym się zastanawiała czy to na pewno uczucie jakiego szukam- jak bym w pierwszym roku związku miała takie rozkminy-chyba nie. Wychodziłam za mąż za marynarza (no teraz nie bo zmienił pracę ale i tak 7-8mies w roku jest w rozjazdach). Mnie to odpowiada-mam równie intensywną pracę i przed pandemią powrót do pustego domu po mega intensywnym dniu był wytchnieniem a brak konieczności gotowania obiadu ulgą.Wcale nam nie przeszkadzało jeśli akurat tak wypadło, że widzieliśmy się tylko w wekend. Ale jak ktoś chciałby codziennie czekać na męża z kapciami i obiadem no to kicha.. Dość szybko przestałam też zawracać sobie głowę bezsensownymi podejrzeniami-jak będzie chciał cię facet zdradzić, to się nigdy o tym nie dowiesz, tak samo w drugą stronę. Skup się na tym, żeby związek był dla obu stron tak udany, że nie będą myśleć o skokach w bok. (no chyba że ktoś chce się związać z ewidentnym babiarzem którego sensem życia jest zaliczanie to nie należy wtedy oczekiwać wierności)
nigdy nie czekam na męza z obiadem i kapciami. Nie kazda kobieta opiekuje sie facetem jak swoim dzieckiem.. istnieje tez cos takiego jak podzial obowiazkow.
No właśnie. U mnie w domu praktycznie nie gotuję- mąż to robi, bo bardzo to lubi robić.
Nie mąż, który jhest w trasie kilka dni i na dobę wraca do domu. Wtedy gotować mogę, codziennie- nie.
no chyba sama tez cos jesz....? To jesli sobie bierzesz jedzenie skads na wynos to bierzesz 2 porcje i juz. Albo on bierze nie musi byc obslugiwany przeciez. Ja nie wiem po co wchodzic w taki zwiazek gdzie dana osoba widzi benefity z tego ze meza nie ma..
No nie? Miec faceta i cieszyc sie ze go prawie wcale nie ma. Nie lapie logiki.
Ale kiedy już jest... to jest naprawdę, a nie z gębą w telefonie czy kompie, znudzony żoną, dziećmi, gderaniem i codzienną rutyną... Ja osobiście nie cierpię rutyny w związkach, po 3 tygodniach pod dachem z własnym mężem (którego kocham i który jest świetnym gościem), zaczynałam odliczać dni do delegacji, swojej lub jego:-)
W takim razie trudno tu mowic o związku, i mąż to nie jest świetny gość skoro nie umiesz z nim wytrzymać , albo jednak się nie dobraliscie.
czekałam na trafną ocenę mojej wieloletniej relacji przez pierwszą wszechwiedzącą Vitalii.
Otóż, wyobraż sobie, że można być w fantastycznym związku i potrzebować jednocześnie dużo własnej przestrzeni. I nie musieć spędzać z ukochanym każdej chwili 24/h, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku.