- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 stycznia 2021, 10:53
Hej, nie sądziłam, że pojawi się tutaj ten temat ale już sama nie wiem co myśleć/robić dlatego potrzebuję zewnętrznej opinii.
Jesteśmy w związku około 6 miesięcy - nigdy wcześniej się tak nie zakochałam chociaż byłam w paru związkach. Dopiero przy tym człowieku odkryłam co znaczy miłość - początkowe miesiące były cudne względem uczuć. Potem w naszym związku pojawiły się problemy (nie dotyczące go bezpośrednio). Facet wyjechał na około tydzień, kontakt trochę osłabł. Pojawił się i już zamieszkaliśmy razem - było jeszcze lepiej. Mimo problemów wokół nas, które były wyniszczające mieliśmy siebie. Planowaliśmy wyjazd z kraju, byłam w stanie rzucić dla niego wszystko. Pewnego dnia, kiedy trochę wypiliśmy zaczął płakać i płakał kilka godzin. Gdy się pytałam o co chodzi kazał mi odejść. Oczekiwałam odpowiedzi i w końcu ją dostałam - podczas tego wyjazdu mnie zdradził. Przespał się z jakąś dziewczyną w stanie upojenia. Powiedział mi, że okropnie tego żałuje i rozumie, że to będzie jego karma bo jestem miłością jego życia i musi pozwolić mi odejść i żyć z tym do końca, że to jego wina. Załamał mi się świat. Myślałam, że w końcu zasłużyłam na szczęście (w poprzednim związku również zostałam zdradzona). Na początku chciałam odejść ale nie potrafiłam. Strasznie mnie to bolało ale moja miłość była silniejsza - chociaż dziwię się bo jestem mało emocjonalnym człowiekiem, zazwyczaj jak pojawiały się najmniejsze problemy to znikałam a tutaj nie potrafię. Minęły około 2 miesiące, staramy się jakoś żyć, staram się wybaczyć ale ciagle mam pytanie w głowie - dlaczego? Dlaczego kiedy ja na niego czekałam on mnie tak potraktował? Dodam, że musiałam wiele poświecić dla tego związku. Ogółem bardzo go kocham, widzę, że się stara - nigdzie nie wychodzi, daje mi sprawdzać telefon itd. Ale nie chcę żyć w ciągłej kontroli bo i dla mnie to jest męczące. Nie umiem tego zapomnieć i przy każdej kłótni ten temat jest wywlekany ale tak bardzo mnie to kłuje, że nie mogę. Boje się, że już zawsze będę czuć, że ta relacja jest niepełna - a była taka piękna i niewinna. Chyba najbardziej boli mnie ta żałoba po związku, który umarł a który dał mi tyle wiary w siebie - w końcu myślałam, że coś dobrego mi się przytrafiło.
Co mam robić? Iść na terapię? Jest tutaj ktoś kto żyje z drugą osobą po zdradzie? Da się z tym żyć normalnie? Czasami jest okej, a czasami od samego rana mam łzy w oczach.
Edytowany przez imprescindible 24 stycznia 2021, 10:54
24 stycznia 2021, 11:09
Jestescie w związku 6miesiecy, 2 miesiące temu Cie zdradził. Czyli po jakiś 4miesiacach - to chyba czas kiedy ludzie są sobą zafascynowani? Z tego wynika że i niego był to jakiś albo jeszcze moment niepewności co do związku z Tobą, albo jest taka osoba, której jednak nie warto ufac?
Chyba dobrze brzmi, że sam Ci się przyznał, więc to zawsze na plus, ale no nie wiem czy i to pomoze jeśli nie możesz tego zaakceptować wewnątrz siebie. Może jakaś rozmowa z psychoterapeutka-pomogłaby żebyś mogła szczerze wobec siebie odpowiedzieć czy chcesz tego.
To krótki okres związku. Wyjazd na tydzien-byliście osobno przez tydzień-kurcze to przecież też bardzo krótki okres czasu. Tyle problemów w takim krótkim związku rodzi pytanie czy warto.
24 stycznia 2021, 11:14
Zgadzam się z _coco. 6 miesięcy to bardzo krótko, tydzień rozłąki to niesamowicie krótko, a on nie umiał utrzymać swojego interesu w majtkach? No sorry, ale nie rozumiem tego. To czas ekscytacji, fascynacji drugą osobą, a nie czas na rozglądanie się za kimś innym i fakt, że chłopak był pijany niczego nie zmienia. Jeśli po tak krótkim czasie Cię zdradził, to nie wróży to dobrze na przyszłość. Możesz iść do psychologa porozmawiać, decyzja czy jesteś w stanie zaakceptować tę sytuację należy do Ciebie!
Powodzenia!
Edytowany przez 24 stycznia 2021, 11:17
24 stycznia 2021, 11:26
Faceci cię zdradzają bo się nie szanujesz i dla nich poświęcasz
Oni wiedzą że jak cię skrzywdzą to i tak jakoś to przejdzie , są kobiety które mają jasne i proste zasady, facet wie że nie ma litości i wybaczenia
Zbyt się uzalezniasz od nich, masz głód miłości i oni to czują , zerwij z kolesiem i idź na terapię, poukładają sobie swoje sprawy , dojdź do ładu ze sobą, a potem troszkę odczekaj zanim się znowu w coś wpakujesz i kolejnemu nigdy nie mów że byłaś zdradzona wybaczałas itd
Tego związku już od momentu zdrady nie ma o nie wiem po co się ludzisz , tej pięknej miłości też nigdy nie było , to było tylko kłamstwo czym szybciej zrozumiesz tym lepiej , chyba nie chcesz żyć w kłamstwie i się cały czas oszukiwac
Zacznij w końcu się szanować
Edytowany przez Noma_ 24 stycznia 2021, 11:29
24 stycznia 2021, 11:42
Nie mam takich doświadczeń jednak moja dobra kumpela doświadczyła zdrady ze strony męża i postanowiła wybaczyć i walczyć o swoje małżeństwo i rodzinę. I tak naprawdę widząc z czym się zmaga podziwiam ją za siłę. Bo najprostszym wyjściem jest odejść. I ja tak właśnie bym zrobiła, bo niepotrafiłabym wybaczyć zdrady, bez względu na staż związku. Dając drugą szansę właśnie trzeba się liczyć z tym, że ta zdrada będzie się ciągnęła latami jak smród po gaciach. Chłop mojej koleżanki też się jej przyznał, pozbył się ciężaru z serca, sam ma już spokój w głowie. Ale tym samym wylał jej to wiadro pomyj na łeb i teraz to ona musi to dźwigać każdego dnia. Nie obeszło się bez psychologa. Z tego co wiem po tej zdradzie jej chłop wydaje się być bez zarzutu (minęło już kilka lat) i jest przekonana że mimo wszystko, sporo go to nauczyło a świadomość że prawie ją stracił, pomogła mu docenić to co ma. Ja nie potrafiłabym brnąć w taki związek dalej i żyć w ciągłej niepewności. Dla mnie zaufanie to podstawa w związku, i ja nie byłabym w stanie tego zaufania odbudować po zdradzie. Ale w żadnym wypadku Cię nie oceniam. Jeśli czujesz że warto dać tą drugą szansę to życzę właśnie tej siły w uporaniu się z emocjami, i tak jak dziewczyny radzą - może warto zasięgnąc porady psychologa?
Edytowany przez Have_fun 24 stycznia 2021, 11:43
24 stycznia 2021, 11:49
Ja zdrade wybaczylam, ale nie jestem w stanie jednoznacznie powiedziec, czy to byla dobra decyzja - nie zaluje tego i nigdy nie zalowalam. Czy bedac 10 lat starsza wybaczylabym - tu juz mam inne priorytety, nasz zwiazek jest w zupelnie innym miejscu, mamy dziecko i obecnie bym chyba nie wybaczyla.
Tylko my sie rok nie widzielismy, wiec okolicznosci byly troche inne niz facet zdradzil mnie po kilku msc zwiazku przy pierwszej lepszej okazji...o.O To totalnie dobrze nie wrozy na przyszlosc, sorry.
24 stycznia 2021, 11:53
Jeżeli po 4 miesiącach facet Cię zdradza, dałabym sobie spokój. Czasami ludzie ze soba siedzą, bo wydaje im się, że nie ma alternatywy, bo boja się samotności. A potem już w malżeńtwie tylko patrzy, gdzie włożyć na boku- znam kilka takich par.
24 stycznia 2021, 12:00
skoro zdradził po tak krótkim czasie znajomosci to strach pomyśleć co będzie w zaawansowanym związku do którego kiedyś na pewno wplecie się zmęczenie, problemy dnia codziennego, rutyna lub ciężki czas...
ja bym nie dała szansy, chociaż mocno bym cierpiała zdrada zamknęłaby mój związek.
Ale mam znajomą, która wybaczyła. Chciała przepracować, chodziła z partnerem na terapię. Niestety u nich facet zdradził ją kolejny raz, straciła kilka lat, przeciągnęła tylko w czasie rozstanie.
Pewnie są tez przykłady par które dały radę. To jest Twoje życie i konsekwencje poniesiesz Ty, więc decyzja powinna być w zgodzie z własnym uczuciem.
24 stycznia 2021, 12:07
mysle ze sa okolicznosci lagodzace mianowicie to, ze sam sie przyznal czyli wg mnie na pewno zaluje i wie, ze zrobil zle, najgorsi sa cwaniaczkowie, ktorzy chowaja sie robia cos nagminnie, zlapiesz za reke to wtedy to nie jego ręka. Natomiast z drugiej strony to co dziewczyny pisza - bardzo szybko do tej zdrady doszlo.. w tym okresie zazwyczaj zakochani swiata poza soba nie widza. Decyzja wiadomo jest Twoja, mnie to nie spotkalo, ale jakby moj mezczyzna w stanie upojenia odwalil mi taki numer po pijaku, przyznal sie, widzialabym po nim ze zaluje i jest mu z tym cholernie zle to wybaczylabym, ale jeden jedyny raz. Jeden maluni sygnal ze nadal robi mnie w bambuko i papa. No, ale my jestesmy razem 11 lat, a nie 6 miesiecy..
24 stycznia 2021, 12:10
Hej, nie sądziłam, że pojawi się tutaj ten temat ale już sama nie wiem co myśleć/robić dlatego potrzebuję zewnętrznej opinii.
Jesteśmy w związku około 6 miesięcy - nigdy wcześniej się tak nie zakochałam chociaż byłam w paru związkach. Dopiero przy tym człowieku odkryłam co znaczy miłość - początkowe miesiące były cudne względem uczuć. Potem w naszym związku pojawiły się problemy (nie dotyczące go bezpośrednio). Facet wyjechał na około tydzień, kontakt trochę osłabł. Pojawił się i już zamieszkaliśmy razem - było jeszcze lepiej. Mimo problemów wokół nas, które były wyniszczające mieliśmy siebie. Planowaliśmy wyjazd z kraju, byłam w stanie rzucić dla niego wszystko. Pewnego dnia, kiedy trochę wypiliśmy zaczął płakać i płakał kilka godzin. Gdy się pytałam o co chodzi kazał mi odejść. Oczekiwałam odpowiedzi i w końcu ją dostałam - podczas tego wyjazdu mnie zdradził. Przespał się z jakąś dziewczyną w stanie upojenia. Powiedział mi, że okropnie tego żałuje i rozumie, że to będzie jego karma bo jestem miłością jego życia i musi pozwolić mi odejść i żyć z tym do końca, że to jego wina. Załamał mi się świat. Myślałam, że w końcu zasłużyłam na szczęście (w poprzednim związku również zostałam zdradzona). Na początku chciałam odejść ale nie potrafiłam. Strasznie mnie to bolało ale moja miłość była silniejsza - chociaż dziwię się bo jestem mało emocjonalnym człowiekiem, zazwyczaj jak pojawiały się najmniejsze problemy to znikałam a tutaj nie potrafię. Minęły około 2 miesiące, staramy się jakoś żyć, staram się wybaczyć ale ciagle mam pytanie w głowie - dlaczego? Dlaczego kiedy ja na niego czekałam on mnie tak potraktował? Dodam, że musiałam wiele poświecić dla tego związku. Ogółem bardzo go kocham, widzę, że się stara - nigdzie nie wychodzi, daje mi sprawdzać telefon itd. Ale nie chcę żyć w ciągłej kontroli bo i dla mnie to jest męczące. Nie umiem tego zapomnieć i przy każdej kłótni ten temat jest wywlekany ale tak bardzo mnie to kłuje, że nie mogę. Boje się, że już zawsze będę czuć, że ta relacja jest niepełna - a była taka piękna i niewinna. Chyba najbardziej boli mnie ta żałoba po związku, który umarł a który dał mi tyle wiary w siebie - w końcu myślałam, że coś dobrego mi się przytrafiło.
Co mam robić? Iść na terapię? Jest tutaj ktoś kto żyje z drugą osobą po zdradzie? Da się z tym żyć normalnie? Czasami jest okej, a czasami od samego rana mam łzy w oczach.
Przeżywasz jak nastolatka pierwsze zauroczenie. Odkryłaś co to znaczy miłość... Dziewczyno, na to trzeba lat. Tu zadziałała chemia, hormony, po prostu się zauroczyłaś. Zdrada po 4 miesiącach to powinien być koniec związku.
Mimo problemów wokół nas, które były wyniszczające mieliśmy siebie.
Załamał mi się świat.
Moja miłość była silniejsza.
Dodam, że musiałam wiele poświecić dla tego związku.
A była taka piękna i niewinna.
Przeczytaj co napisałaś powyżej. Przecież to brzmi jak tani romans z kiosku. A byliście raptem 4 miesiące. Zakończ tę relację. A w kolejną wejdź jak już pozbędziesz się tych wyniszczających problemów i nie poświęcaj się dla związku. Co to za związek dla którego "trzeba wiele poświęcić"? Co poświęciłaś?
Faktycznie potrzeba Ci terapia, bo nie wydajesz się stabilna emocjonalnie.