- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 grudnia 2020, 12:02
Chciałabym żebyście stwierdziły czy nie bujamy w obłokach i realnym jest żebyśmy wybudowali swój własny, 100 metrowy dom.
Coś o naszej sytuacji. Małżeństwo oboje przed 30. Mieszkanie na kredyt, zostało do spłacenia 60 tysięcy, rata miesięczna to niecałe 500 zł, od dłuższego czasu sobie je nadpłacaliśmy.
Nie mamy dzieci. Mamy już kupioną działkę 11 arów w centrum gminnego miasta, działka budowlana, uzbrojona. Zarabiamy łącznie min. 8600 zł miesięcznie (czasem więcej, nigdy mniej). Nasze wydatki to:
-kredyt za mieszkanie 480 zł.
-czynsz całym rokiem 380 zł. (to bez ciepłej wody)
-woda, wywóz nieczystości 120 zł./mc
-energia 200 zł miesięcznie (tak dużo dlatego że grzejemy bojlerem wodę)
-jedzenie, chemia do domu nie więcej niż 1000 zł/mc (staram się to sobie zapisywać żeby mieć pogląd jak kształtują się nasze wydatki)
to takie podstawowe wydatki wynoszą nas 2180 zł. Auta na utrzymaniu można powiedzieć że nie mamy (mamy służbowe - taki układ, że wszystko mamy gratis :) ), jedynie ja mam swojego chrupka, który większość czasu stoi, a jego opłaty kosztują nas 400 zł rocznie (OC+przegląd), paliwo tankuję od święta. Służy mi na dojazdy do kosmetyczki 2km,na jakieś zakupy lub na dojazdy do rodziców jak mam potrzebę sama pojechać.
8600zł zarobków-2180zł. wydatków to zostaje nam 6420 zł./mc. No i z racji tego że nie chcemy żyć oszczędzając na maxa dajemy sobie te 1400 zł/mc na jakieś inne wydatki typu ubrania, paznokcie, kosmetyki, fryzjer, urlop itp., a 5 tysięcy miesięcznie potrafimy oszczędzać (do tej pory nadpłacaliśmy mieszkanie oraz odłożyliśmy na działkę).
5tys.*12mcy=60 tysięcy, tyle jesteśmy w stanie zaoszczędzić przez rok. Aktualnie mamy jakieś 20 tys., planujemy dozbierać 50 i ruszyć z budową(wziąć 400k kredytu, z tego co się orientowaliśmy rata wyniosłaby 2000 zł.). Potem spłata mieszkania i jego wynajem lub sprzedaż, zależy jak będziemy stać z kasą na budowę.
Co myślicie o tym planie ?:)
29 grudnia 2020, 15:39
agazur
ty lepiej nic nie podejrzewaj, bo nie jesteś w tym dobra
zycie na kredycie to życie za nie swoje Tylko za cudze pożyczone, jak ktoś ma kredyt to po prostu jest dłużnikiem , a dłużnika nie stać na pewne rzeczy dlatego pożycza
Wartość naszego mieszkania w ciągu 4 lat wzrosła dwukrotnie , a kredytu nie mamy i co w związku z tym?
jak sie domyslam cale zycie zyjesz w klitce.. kazdy sam kalkuluje co mu sie bardziej oplaca i jak chce zyc. Ja gdybym kupowala to "na co mnie stac" to nadal bym siedziala u rodzicow albo placila czynsz obcym ktory bylby o wiele wyzszy od raty ktora place. Zgadzam sie ze nie warto czekac nie wiadomo ile bo za to za co dzis placisz 300 tys za pare lat trzeba bedzie zaplacic 350 wiec te odkladanie to moze byc niekonczaca sie opowiesc. Nawet jak masz jakies turbulencje zyciowe to jest cos takiego jak wakacje kredytowe, tutaj autorka jak splaci mieszkanie to zawsze bedzie mogla je sprzedac i miec w ciul kasy czy to na kolejne raty czy na nadplate. Znam taka pare co to zbiera na dom , chca za gotowke tylko ze oni sa pod 40tke i w kawalerce siedza z malym dzieckiem..
my znamy takiego co to zarabiając bardzo przeciętnie buduje i wykańcza dom od tylu lat, że jak zaczął ogarniać piętro to już łazienkę miał do remontu (używa tanich materiałów)- najważniejsze dla niego to mieć dom i nie brać żadnego kredytu (no ciężko budować dom zarabiając 3-4 tys, żona podobnie, z bieżących pieniędzy;))
jak kogoś stać na kredyt to znaczy że t go stać- po to są takie instrumenty finansowe żeby móc godnie żyć i nie ładować cudzej kieszeni. Ciężko odłożyć pieniądze wykładając duże kwoty na miesięczny najem.
Wolałabym być dłużnikiem banku niż spłacać cudzy kredyt i nic z tego nie mieć.
Poza tym masz rację z różnica cen- oprocentowanie kont i lokat jest śmieszne, można powiedzieć że od dawna nie istnieje, a ceny mieszkań rosną bardzo. Rok temu w Gdańsku za 3 pokoje w spoko dzielnicy 500 tys, obecnie te same 3 pokoje kosztują 700 tys. Jednak sensownej wziąć kredyt wcześniej;)
Zaraz Ci Noma napisze, że skoro nie stać Cię na kupno mieszkania za gotówkę w Gdańsku to widocznie to miasto jest dla Ciebie za drogie i powinnaś się wyprowadzić :-D
A kogo stać na mieszkanie za gotówkę. Osoby, które znam i które kupiły za gotówkę mieli kasę od rodziców
Nie znam nikogo, kto kupił mieszkanie czy dom za swoją własną zarobioną gotówkę ( nawet będąc parą) i to jeszcze przed 30-stka. I sa to osoby zarabiające duzo powyżej przeciętnej. Wiec w takie bajki nie wierzę.
29 grudnia 2020, 16:35
agazur
ty lepiej nic nie podejrzewaj, bo nie jesteś w tym dobra
zycie na kredycie to życie za nie swoje Tylko za cudze pożyczone, jak ktoś ma kredyt to po prostu jest dłużnikiem , a dłużnika nie stać na pewne rzeczy dlatego pożycza
Wartość naszego mieszkania w ciągu 4 lat wzrosła dwukrotnie , a kredytu nie mamy i co w związku z tym?
jak sie domyslam cale zycie zyjesz w klitce.. kazdy sam kalkuluje co mu sie bardziej oplaca i jak chce zyc. Ja gdybym kupowala to "na co mnie stac" to nadal bym siedziala u rodzicow albo placila czynsz obcym ktory bylby o wiele wyzszy od raty ktora place. Zgadzam sie ze nie warto czekac nie wiadomo ile bo za to za co dzis placisz 300 tys za pare lat trzeba bedzie zaplacic 350 wiec te odkladanie to moze byc niekonczaca sie opowiesc. Nawet jak masz jakies turbulencje zyciowe to jest cos takiego jak wakacje kredytowe, tutaj autorka jak splaci mieszkanie to zawsze bedzie mogla je sprzedac i miec w ciul kasy czy to na kolejne raty czy na nadplate. Znam taka pare co to zbiera na dom , chca za gotowke tylko ze oni sa pod 40tke i w kawalerce siedza z malym dzieckiem..
my znamy takiego co to zarabiając bardzo przeciętnie buduje i wykańcza dom od tylu lat, że jak zaczął ogarniać piętro to już łazienkę miał do remontu (używa tanich materiałów)- najważniejsze dla niego to mieć dom i nie brać żadnego kredytu (no ciężko budować dom zarabiając 3-4 tys, żona podobnie, z bieżących pieniędzy;))
jak kogoś stać na kredyt to znaczy że t go stać- po to są takie instrumenty finansowe żeby móc godnie żyć i nie ładować cudzej kieszeni. Ciężko odłożyć pieniądze wykładając duże kwoty na miesięczny najem.
Wolałabym być dłużnikiem banku niż spłacać cudzy kredyt i nic z tego nie mieć.
Poza tym masz rację z różnica cen- oprocentowanie kont i lokat jest śmieszne, można powiedzieć że od dawna nie istnieje, a ceny mieszkań rosną bardzo. Rok temu w Gdańsku za 3 pokoje w spoko dzielnicy 500 tys, obecnie te same 3 pokoje kosztują 700 tys. Jednak sensownej wziąć kredyt wcześniej;)
Zaraz Ci Noma napisze, że skoro nie stać Cię na kupno mieszkania za gotówkę w Gdańsku to widocznie to miasto jest dla Ciebie za drogie i powinnaś się wyprowadzić :-D
A kogo stać na mieszkanie za gotówkę. Osoby, które znam i które kupiły za gotówkę mieli kasę od rodziców
ja znam jedna taka pare i rzeczywiscie kasa byla od rodzicow kupili 2 pokojowe mieszkanie, przy czym salon otwarty na kuchnie, teraz dziecko ma ponad rok i pewnie w perspektywie 2 lat wyladuja w salonie.. albo dziecko tam wyladuje. To po co kupowac mieszkanie "na ktore mnie stac" skoro za 3-4 lata juz bedzie za male? A jak dobierzesz 100 tys kredytu to juz masz 3pokoje i tak to mozna rodzine zakladac. My wzielismy mniej wiecej tyle na 25 lat i sobie regularnie nadplacamy, czyli rata miesiecznie smiesznie mala, a mozemy nadplacic calosc w dowolnym momencie, wiec tez nie planujemy jakos mocno napchac bankowi kieszeni :p placimy raty i rachunkow mniej niz koszt rachunkow i najmu 3 pok w moim miescie, a zarabiamy niezle , coraz lepiej to mozliwe ze w ciagu paru lat splacimy wszystko, a w miare komfortowo mozemy zyc "juz" nie ryzykujac wlasciwie zbytnio.
29 grudnia 2020, 17:13
agazur
ty lepiej nic nie podejrzewaj, bo nie jesteś w tym dobra
zycie na kredycie to życie za nie swoje Tylko za cudze pożyczone, jak ktoś ma kredyt to po prostu jest dłużnikiem , a dłużnika nie stać na pewne rzeczy dlatego pożycza
Wartość naszego mieszkania w ciągu 4 lat wzrosła dwukrotnie , a kredytu nie mamy i co w związku z tym?
jak sie domyslam cale zycie zyjesz w klitce.. kazdy sam kalkuluje co mu sie bardziej oplaca i jak chce zyc. Ja gdybym kupowala to "na co mnie stac" to nadal bym siedziala u rodzicow albo placila czynsz obcym ktory bylby o wiele wyzszy od raty ktora place. Zgadzam sie ze nie warto czekac nie wiadomo ile bo za to za co dzis placisz 300 tys za pare lat trzeba bedzie zaplacic 350 wiec te odkladanie to moze byc niekonczaca sie opowiesc. Nawet jak masz jakies turbulencje zyciowe to jest cos takiego jak wakacje kredytowe, tutaj autorka jak splaci mieszkanie to zawsze bedzie mogla je sprzedac i miec w ciul kasy czy to na kolejne raty czy na nadplate. Znam taka pare co to zbiera na dom , chca za gotowke tylko ze oni sa pod 40tke i w kawalerce siedza z malym dzieckiem..
my znamy takiego co to zarabiając bardzo przeciętnie buduje i wykańcza dom od tylu lat, że jak zaczął ogarniać piętro to już łazienkę miał do remontu (używa tanich materiałów)- najważniejsze dla niego to mieć dom i nie brać żadnego kredytu (no ciężko budować dom zarabiając 3-4 tys, żona podobnie, z bieżących pieniędzy;))
jak kogoś stać na kredyt to znaczy że t go stać- po to są takie instrumenty finansowe żeby móc godnie żyć i nie ładować cudzej kieszeni. Ciężko odłożyć pieniądze wykładając duże kwoty na miesięczny najem.
Wolałabym być dłużnikiem banku niż spłacać cudzy kredyt i nic z tego nie mieć.
Poza tym masz rację z różnica cen- oprocentowanie kont i lokat jest śmieszne, można powiedzieć że od dawna nie istnieje, a ceny mieszkań rosną bardzo. Rok temu w Gdańsku za 3 pokoje w spoko dzielnicy 500 tys, obecnie te same 3 pokoje kosztują 700 tys. Jednak sensownej wziąć kredyt wcześniej;)
Zaraz Ci Noma napisze, że skoro nie stać Cię na kupno mieszkania za gotówkę w Gdańsku to widocznie to miasto jest dla Ciebie za drogie i powinnaś się wyprowadzić :-D
A kogo stać na mieszkanie za gotówkę. Osoby, które znam i które kupiły za gotówkę mieli kasę od rodziców
ja znam jedna taka pare i rzeczywiscie kasa byla od rodzicow kupili 2 pokojowe mieszkanie, przy czym salon otwarty na kuchnie, teraz dziecko ma ponad rok i pewnie w perspektywie 2 lat wyladuja w salonie.. albo dziecko tam wyladuje. To po co kupowac mieszkanie "na ktore mnie stac" skoro za 3-4 lata juz bedzie za male? A jak dobierzesz 100 tys kredytu to juz masz 3pokoje i tak to mozna rodzine zakladac. My wzielismy mniej wiecej tyle na 25 lat i sobie regularnie nadplacamy, czyli rata miesiecznie smiesznie mala, a mozemy nadplacic calosc w dowolnym momencie, wiec tez nie planujemy jakos mocno napchac bankowi kieszeni :p placimy raty i rachunkow mniej niz koszt rachunkow i najmu 3 pok w moim miescie, a zarabiamy niezle , coraz lepiej to mozliwe ze w ciagu paru lat splacimy wszystko, a w miare komfortowo mozemy zyc "juz" nie ryzykujac wlasciwie zbytnio.
Czytałam ostatnio, że Polska jest jednym z krajów z najgorszymi warunkami mieszkaniowymi w UE- w sensie ciasnoty i ile m2/pokoi przypada na osobę w rodzinie. Jak ktoś musi to może musi, ale jak można zapewnić sobie godne warunki życia, to po co żyć tak na kupie? Jednak wielu Polaków jest pewnie przyzwyczajonych- wychowałam się w czasach, gdzie widzisz rodziców koleżanek spala w salonie na "wersalce", wiec tak naprawdę wiele osób z mojego pokolenia wyrastało w takich a nie innych warunkach i jest przyzwyczajona (moi rodzice mieli sypialnie, ale my mialysmy z siostrą wspólny pokój więc też nie mieliśmy dużego metrażu).
Piszesz że 3 pokoje z dzieckiem to spoko- z mężem mamy dość duże 3 pokoje i oddzielna kuchnię- przy pracy zdalnej to nie jest dla mnie nie wiadomo jaka powierzchnia dla dwóch osób. Obojgu nam przydałby się pokój na swoją działalność/chociażby maly, ale oddzielny gabinet:) Gdybyśmy mieli dziecko to 4 pokoje to dla mnie minimum- tak więc są różne punkty widzenia:)
Edytowany przez sacria 29 grudnia 2020, 17:26
29 grudnia 2020, 17:29
agazur
ty lepiej nic nie podejrzewaj, bo nie jesteś w tym dobra
zycie na kredycie to życie za nie swoje Tylko za cudze pożyczone, jak ktoś ma kredyt to po prostu jest dłużnikiem , a dłużnika nie stać na pewne rzeczy dlatego pożycza
Wartość naszego mieszkania w ciągu 4 lat wzrosła dwukrotnie , a kredytu nie mamy i co w związku z tym?
jak sie domyslam cale zycie zyjesz w klitce.. kazdy sam kalkuluje co mu sie bardziej oplaca i jak chce zyc. Ja gdybym kupowala to "na co mnie stac" to nadal bym siedziala u rodzicow albo placila czynsz obcym ktory bylby o wiele wyzszy od raty ktora place. Zgadzam sie ze nie warto czekac nie wiadomo ile bo za to za co dzis placisz 300 tys za pare lat trzeba bedzie zaplacic 350 wiec te odkladanie to moze byc niekonczaca sie opowiesc. Nawet jak masz jakies turbulencje zyciowe to jest cos takiego jak wakacje kredytowe, tutaj autorka jak splaci mieszkanie to zawsze bedzie mogla je sprzedac i miec w ciul kasy czy to na kolejne raty czy na nadplate. Znam taka pare co to zbiera na dom , chca za gotowke tylko ze oni sa pod 40tke i w kawalerce siedza z malym dzieckiem..
my znamy takiego co to zarabiając bardzo przeciętnie buduje i wykańcza dom od tylu lat, że jak zaczął ogarniać piętro to już łazienkę miał do remontu (używa tanich materiałów)- najważniejsze dla niego to mieć dom i nie brać żadnego kredytu (no ciężko budować dom zarabiając 3-4 tys, żona podobnie, z bieżących pieniędzy;))
jak kogoś stać na kredyt to znaczy że t go stać- po to są takie instrumenty finansowe żeby móc godnie żyć i nie ładować cudzej kieszeni. Ciężko odłożyć pieniądze wykładając duże kwoty na miesięczny najem.
Wolałabym być dłużnikiem banku niż spłacać cudzy kredyt i nic z tego nie mieć.
Poza tym masz rację z różnica cen- oprocentowanie kont i lokat jest śmieszne, można powiedzieć że od dawna nie istnieje, a ceny mieszkań rosną bardzo. Rok temu w Gdańsku za 3 pokoje w spoko dzielnicy 500 tys, obecnie te same 3 pokoje kosztują 700 tys. Jednak sensownej wziąć kredyt wcześniej;)
Zaraz Ci Noma napisze, że skoro nie stać Cię na kupno mieszkania za gotówkę w Gdańsku to widocznie to miasto jest dla Ciebie za drogie i powinnaś się wyprowadzić :-D
A kogo stać na mieszkanie za gotówkę. Osoby, które znam i które kupiły za gotówkę mieli kasę od rodziców
ja znam jedna taka pare i rzeczywiscie kasa byla od rodzicow kupili 2 pokojowe mieszkanie, przy czym salon otwarty na kuchnie, teraz dziecko ma ponad rok i pewnie w perspektywie 2 lat wyladuja w salonie.. albo dziecko tam wyladuje. To po co kupowac mieszkanie "na ktore mnie stac" skoro za 3-4 lata juz bedzie za male? A jak dobierzesz 100 tys kredytu to juz masz 3pokoje i tak to mozna rodzine zakladac. My wzielismy mniej wiecej tyle na 25 lat i sobie regularnie nadplacamy, czyli rata miesiecznie smiesznie mala, a mozemy nadplacic calosc w dowolnym momencie, wiec tez nie planujemy jakos mocno napchac bankowi kieszeni :p placimy raty i rachunkow mniej niz koszt rachunkow i najmu 3 pok w moim miescie, a zarabiamy niezle , coraz lepiej to mozliwe ze w ciagu paru lat splacimy wszystko, a w miare komfortowo mozemy zyc "juz" nie ryzykujac wlasciwie zbytnio.
Czytałam ostatnio, że Polska jest jednym z krajów z najgorszymi warunkami mieszkaniowymi- w sensie ciasnoty i ile m2/pokoi przypada na osobę w rodzinie. Jak ktoś musi to może musi, ale jak można zapewnić sobie godne warunki życia, to po co żyć tak na kupie? Jednak wielu Polaków jest pewnie przyzwyczajonych- wychowałam się w czasach, gdzie widzisz rodziców koleżanek spala w salonie na "wersalce", wiec tak naprawdę wiele osób z mojego pokolenia wyrastało w takich a nie innych warunkach i jest przyzwyczajona (moi rodzice mieli sypialnie, ale my mialysmy z siostrą wspólny pokój więc też nie mieliśmy dużego metrażu).
Piszesz że 3 pokoje z dzieckiem to spoko- z mężem mamy dość duże 3 pokoje i oddzielna kuchnię- przy pracy zdalnej to nie jest dla mnie nie wiadomo jaka powierzchnia dla dwóch osób. Obojgu nam przydałby się pokój na swoją działalność/chociażby maly, ale oddzielny gabinet:) Gdybyśmy mieli dziecko to 4 pokoje to dla mnie minimum- tak więc są różne punkty widzenia:)
to prawda, my moglismy dobrac kredytu i miec 4 pok, ale po prostu nie chcielismy, zadne z nas poza pandemia nie pracuje z domu zbytnio, ale tez po to wzielam nie za duzy kredyt by nie byc zbytnio uwiazana do mojej aktualnej nieruchomosci jakby w przyszlosci nasze potrzeby sie zmienily. Chodzilo mi generalnie o to ze to na co Cie stac za gotowke to jest zazwyczaj nawet ponizej minimum, ktore potrzebujesz , a dorzucasz nawet nie jakis ogromny kredyt, a taki gdzie wyjdzie rata z 500 zl i juz przynajmniej dziecko i rodzice maja wlasne miejsce, a nie wszystko na kupie.
Puenta taka zeby nie bac sie jak ognia kredytu, a nie ze tylko moj sposob na zycie jest dobry, bo zaraz znow wyjdzie dyskusja o oczywistosciach czyli ze jeden chce 3 pok drugi 5 trzeciemu te 2 wystarczaja albo dyskusja jak duzy kredyt jest bezpieczny co jest bez sensu bo wiadomo ze wszystko zalezy od potrzeb i mozliwosci finansowych, ktore ludzie maja rozne.
Edytowany przez Despacitoo 29 grudnia 2020, 17:33
29 grudnia 2020, 20:46
agazur
ty lepiej nic nie podejrzewaj, bo nie jesteś w tym dobra
zycie na kredycie to życie za nie swoje Tylko za cudze pożyczone, jak ktoś ma kredyt to po prostu jest dłużnikiem , a dłużnika nie stać na pewne rzeczy dlatego pożycza
Wartość naszego mieszkania w ciągu 4 lat wzrosła dwukrotnie , a kredytu nie mamy i co w związku z tym?
jak sie domyslam cale zycie zyjesz w klitce.. kazdy sam kalkuluje co mu sie bardziej oplaca i jak chce zyc. Ja gdybym kupowala to "na co mnie stac" to nadal bym siedziala u rodzicow albo placila czynsz obcym ktory bylby o wiele wyzszy od raty ktora place. Zgadzam sie ze nie warto czekac nie wiadomo ile bo za to za co dzis placisz 300 tys za pare lat trzeba bedzie zaplacic 350 wiec te odkladanie to moze byc niekonczaca sie opowiesc. Nawet jak masz jakies turbulencje zyciowe to jest cos takiego jak wakacje kredytowe, tutaj autorka jak splaci mieszkanie to zawsze bedzie mogla je sprzedac i miec w ciul kasy czy to na kolejne raty czy na nadplate. Znam taka pare co to zbiera na dom , chca za gotowke tylko ze oni sa pod 40tke i w kawalerce siedza z malym dzieckiem..
my znamy takiego co to zarabiając bardzo przeciętnie buduje i wykańcza dom od tylu lat, że jak zaczął ogarniać piętro to już łazienkę miał do remontu (używa tanich materiałów)- najważniejsze dla niego to mieć dom i nie brać żadnego kredytu (no ciężko budować dom zarabiając 3-4 tys, żona podobnie, z bieżących pieniędzy;))
jak kogoś stać na kredyt to znaczy że t go stać- po to są takie instrumenty finansowe żeby móc godnie żyć i nie ładować cudzej kieszeni. Ciężko odłożyć pieniądze wykładając duże kwoty na miesięczny najem.
Wolałabym być dłużnikiem banku niż spłacać cudzy kredyt i nic z tego nie mieć.
Poza tym masz rację z różnica cen- oprocentowanie kont i lokat jest śmieszne, można powiedzieć że od dawna nie istnieje, a ceny mieszkań rosną bardzo. Rok temu w Gdańsku za 3 pokoje w spoko dzielnicy 500 tys, obecnie te same 3 pokoje kosztują 700 tys. Jednak sensownej wziąć kredyt wcześniej;)
Zaraz Ci Noma napisze, że skoro nie stać Cię na kupno mieszkania za gotówkę w Gdańsku to widocznie to miasto jest dla Ciebie za drogie i powinnaś się wyprowadzić :-D
A kogo stać na mieszkanie za gotówkę. Osoby, które znam i które kupiły za gotówkę mieli kasę od rodziców
ja znam jedna taka pare i rzeczywiscie kasa byla od rodzicow kupili 2 pokojowe mieszkanie, przy czym salon otwarty na kuchnie, teraz dziecko ma ponad rok i pewnie w perspektywie 2 lat wyladuja w salonie.. albo dziecko tam wyladuje. To po co kupowac mieszkanie "na ktore mnie stac" skoro za 3-4 lata juz bedzie za male? A jak dobierzesz 100 tys kredytu to juz masz 3pokoje i tak to mozna rodzine zakladac. My wzielismy mniej wiecej tyle na 25 lat i sobie regularnie nadplacamy, czyli rata miesiecznie smiesznie mala, a mozemy nadplacic calosc w dowolnym momencie, wiec tez nie planujemy jakos mocno napchac bankowi kieszeni :p placimy raty i rachunkow mniej niz koszt rachunkow i najmu 3 pok w moim miescie, a zarabiamy niezle , coraz lepiej to mozliwe ze w ciagu paru lat splacimy wszystko, a w miare komfortowo mozemy zyc "juz" nie ryzykujac wlasciwie zbytnio.
Czytałam ostatnio, że Polska jest jednym z krajów z najgorszymi warunkami mieszkaniowymi- w sensie ciasnoty i ile m2/pokoi przypada na osobę w rodzinie. Jak ktoś musi to może musi, ale jak można zapewnić sobie godne warunki życia, to po co żyć tak na kupie? Jednak wielu Polaków jest pewnie przyzwyczajonych- wychowałam się w czasach, gdzie widzisz rodziców koleżanek spala w salonie na "wersalce", wiec tak naprawdę wiele osób z mojego pokolenia wyrastało w takich a nie innych warunkach i jest przyzwyczajona (moi rodzice mieli sypialnie, ale my mialysmy z siostrą wspólny pokój więc też nie mieliśmy dużego metrażu).
Piszesz że 3 pokoje z dzieckiem to spoko- z mężem mamy dość duże 3 pokoje i oddzielna kuchnię- przy pracy zdalnej to nie jest dla mnie nie wiadomo jaka powierzchnia dla dwóch osób. Obojgu nam przydałby się pokój na swoją działalność/chociażby maly, ale oddzielny gabinet:) Gdybyśmy mieli dziecko to 4 pokoje to dla mnie minimum- tak więc są różne punkty widzenia:)
to prawda, my moglismy dobrac kredytu i miec 4 pok, ale po prostu nie chcielismy, zadne z nas poza pandemia nie pracuje z domu zbytnio, ale tez po to wzielam nie za duzy kredyt by nie byc zbytnio uwiazana do mojej aktualnej nieruchomosci jakby w przyszlosci nasze potrzeby sie zmienily. Chodzilo mi generalnie o to ze to na co Cie stac za gotowke to jest zazwyczaj nawet ponizej minimum, ktore potrzebujesz , a dorzucasz nawet nie jakis ogromny kredyt, a taki gdzie wyjdzie rata z 500 zl i juz przynajmniej dziecko i rodzice maja wlasne miejsce, a nie wszystko na kupie.
Puenta taka zeby nie bac sie jak ognia kredytu, a nie ze tylko moj sposob na zycie jest dobry, bo zaraz znow wyjdzie dyskusja o oczywistosciach czyli ze jeden chce 3 pok drugi 5 trzeciemu te 2 wystarczaja albo dyskusja jak duzy kredyt jest bezpieczny co jest bez sensu bo wiadomo ze wszystko zalezy od potrzeb i mozliwosci finansowych, ktore ludzie maja rozne.
u mnie było tak, ze najpierw było małe, które ekspresowo spłaciliśmy zyjac z jednej pensji ( druga szla na rate). I to był dobry ruch, bo drugie zostało kupione tuż przed ogromna zwyzka cen. W ciągu pół roku ceny skoczyły o 100%. Wiec dlatego uważam, że mieszkaniowo lepiej się zadłużyć, bo mieszkania zawsze będą drożeć.
30 grudnia 2020, 01:24
Myśle ze spokojnie mozecie sie budowac. Zarabialismy duzo mniej a udalo nam sie pobudowac i wykonczyc dom w 5 lat. Fakt duzo robil maz ale ja nie bylam nastawiona na luksusy. Dosyc prosto ale nowoczesnie.
30 grudnia 2020, 09:40
agazur
ty lepiej nic nie podejrzewaj, bo nie jesteś w tym dobra
zycie na kredycie to życie za nie swoje Tylko za cudze pożyczone, jak ktoś ma kredyt to po prostu jest dłużnikiem , a dłużnika nie stać na pewne rzeczy dlatego pożycza
Wartość naszego mieszkania w ciągu 4 lat wzrosła dwukrotnie , a kredytu nie mamy i co w związku z tym?
jak sie domyslam cale zycie zyjesz w klitce.. kazdy sam kalkuluje co mu sie bardziej oplaca i jak chce zyc. Ja gdybym kupowala to "na co mnie stac" to nadal bym siedziala u rodzicow albo placila czynsz obcym ktory bylby o wiele wyzszy od raty ktora place. Zgadzam sie ze nie warto czekac nie wiadomo ile bo za to za co dzis placisz 300 tys za pare lat trzeba bedzie zaplacic 350 wiec te odkladanie to moze byc niekonczaca sie opowiesc. Nawet jak masz jakies turbulencje zyciowe to jest cos takiego jak wakacje kredytowe, tutaj autorka jak splaci mieszkanie to zawsze bedzie mogla je sprzedac i miec w ciul kasy czy to na kolejne raty czy na nadplate. Znam taka pare co to zbiera na dom , chca za gotowke tylko ze oni sa pod 40tke i w kawalerce siedza z malym dzieckiem..
my znamy takiego co to zarabiając bardzo przeciętnie buduje i wykańcza dom od tylu lat, że jak zaczął ogarniać piętro to już łazienkę miał do remontu (używa tanich materiałów)- najważniejsze dla niego to mieć dom i nie brać żadnego kredytu (no ciężko budować dom zarabiając 3-4 tys, żona podobnie, z bieżących pieniędzy;))
jak kogoś stać na kredyt to znaczy że t go stać- po to są takie instrumenty finansowe żeby móc godnie żyć i nie ładować cudzej kieszeni. Ciężko odłożyć pieniądze wykładając duże kwoty na miesięczny najem.
Wolałabym być dłużnikiem banku niż spłacać cudzy kredyt i nic z tego nie mieć.
Poza tym masz rację z różnica cen- oprocentowanie kont i lokat jest śmieszne, można powiedzieć że od dawna nie istnieje, a ceny mieszkań rosną bardzo. Rok temu w Gdańsku za 3 pokoje w spoko dzielnicy 500 tys, obecnie te same 3 pokoje kosztują 700 tys. Jednak sensownej wziąć kredyt wcześniej;)
Zaraz Ci Noma napisze, że skoro nie stać Cię na kupno mieszkania za gotówkę w Gdańsku to widocznie to miasto jest dla Ciebie za drogie i powinnaś się wyprowadzić :-D
A kogo stać na mieszkanie za gotówkę. Osoby, które znam i które kupiły za gotówkę mieli kasę od rodziców
ja znam jedna taka pare i rzeczywiscie kasa byla od rodzicow kupili 2 pokojowe mieszkanie, przy czym salon otwarty na kuchnie, teraz dziecko ma ponad rok i pewnie w perspektywie 2 lat wyladuja w salonie.. albo dziecko tam wyladuje. To po co kupowac mieszkanie "na ktore mnie stac" skoro za 3-4 lata juz bedzie za male? A jak dobierzesz 100 tys kredytu to juz masz 3pokoje i tak to mozna rodzine zakladac. My wzielismy mniej wiecej tyle na 25 lat i sobie regularnie nadplacamy, czyli rata miesiecznie smiesznie mala, a mozemy nadplacic calosc w dowolnym momencie, wiec tez nie planujemy jakos mocno napchac bankowi kieszeni :p placimy raty i rachunkow mniej niz koszt rachunkow i najmu 3 pok w moim miescie, a zarabiamy niezle , coraz lepiej to mozliwe ze w ciagu paru lat splacimy wszystko, a w miare komfortowo mozemy zyc "juz" nie ryzykujac wlasciwie zbytnio.
Czytałam ostatnio, że Polska jest jednym z krajów z najgorszymi warunkami mieszkaniowymi- w sensie ciasnoty i ile m2/pokoi przypada na osobę w rodzinie. Jak ktoś musi to może musi, ale jak można zapewnić sobie godne warunki życia, to po co żyć tak na kupie? Jednak wielu Polaków jest pewnie przyzwyczajonych- wychowałam się w czasach, gdzie widzisz rodziców koleżanek spala w salonie na "wersalce", wiec tak naprawdę wiele osób z mojego pokolenia wyrastało w takich a nie innych warunkach i jest przyzwyczajona (moi rodzice mieli sypialnie, ale my mialysmy z siostrą wspólny pokój więc też nie mieliśmy dużego metrażu).
Piszesz że 3 pokoje z dzieckiem to spoko- z mężem mamy dość duże 3 pokoje i oddzielna kuchnię- przy pracy zdalnej to nie jest dla mnie nie wiadomo jaka powierzchnia dla dwóch osób. Obojgu nam przydałby się pokój na swoją działalność/chociażby maly, ale oddzielny gabinet:) Gdybyśmy mieli dziecko to 4 pokoje to dla mnie minimum- tak więc są różne punkty widzenia:)
to prawda, my moglismy dobrac kredytu i miec 4 pok, ale po prostu nie chcielismy, zadne z nas poza pandemia nie pracuje z domu zbytnio, ale tez po to wzielam nie za duzy kredyt by nie byc zbytnio uwiazana do mojej aktualnej nieruchomosci jakby w przyszlosci nasze potrzeby sie zmienily. Chodzilo mi generalnie o to ze to na co Cie stac za gotowke to jest zazwyczaj nawet ponizej minimum, ktore potrzebujesz , a dorzucasz nawet nie jakis ogromny kredyt, a taki gdzie wyjdzie rata z 500 zl i juz przynajmniej dziecko i rodzice maja wlasne miejsce, a nie wszystko na kupie.
Puenta taka zeby nie bac sie jak ognia kredytu, a nie ze tylko moj sposob na zycie jest dobry, bo zaraz znow wyjdzie dyskusja o oczywistosciach czyli ze jeden chce 3 pok drugi 5 trzeciemu te 2 wystarczaja albo dyskusja jak duzy kredyt jest bezpieczny co jest bez sensu bo wiadomo ze wszystko zalezy od potrzeb i mozliwosci finansowych, ktore ludzie maja rozne.
u mnie było tak, ze najpierw było małe, które ekspresowo spłaciliśmy zyjac z jednej pensji ( druga szla na rate). I to był dobry ruch, bo drugie zostało kupione tuż przed ogromna zwyzka cen. W ciągu pół roku ceny skoczyły o 100%. Wiec dlatego uważam, że mieszkaniowo lepiej się zadłużyć, bo mieszkania zawsze będą drożeć.
"mieszkania zawsze będą drożeć"- to nie jest aż tak oczywiste jak sie wydaje. Jak wyglądają ceny mieszkań i domów w Grecji a jak było przed kryzysem w tym kraju? Obecnie nieruchomości w Grecji poleciały na łeb na szyję.