Temat: Czy żałujecie ze macie dzieci?

Zainspirowana tematem o tym dlaczego nie chcecie mieć dzieci, mam pytanie odnośnie tego co się przewija w tamtym temacie: czy żałujecie ze macie dzieci? 
w tamtym temacie piszecie ze wiele ludzi żałuje, ja nigdy tego od nikogo nie usłyszałam i trochę mnie to zdziwiło. Mam nadzieje ze odpowiedzi będą szczere :)


Zacznę od siebie, nigdy dzieci nie chciałam, bo odpowiedzialność, bo brak wolności i przymus opiekowania się kimś niby 18 lat, ale tak naprawdę do końca życia. Przez przypadek zaszłam w ciaze. I zmieniłam zdanie. Kocham moje córki, nie żałuje, bardzo się cieszę ze tak się moje życie potoczyło.

a jak z Wami?

Pasek wagi

Nie żałuję 😊 trudności z dziecmi wiem że są i mogą być ogromne, współczuję tym rodzicom i daje medal za starania🏆 Prawda jest taka że wychowanie i atmosfera w domu dają sporo procent do tego jakie dziecko jest. Jest mieszaniną charakteru, atmosfery domowej i świata zewnętrznego. Słyszałam opinie że jest lustrem dla rodziców. Często rodzice nie widzą ze są np. nerwowi, czy są optymistami a dzieci są ich odbiciem. To widać z boku. 

jestem dopiero w ciąży, ale mam nadzieję, że nigdy nawet nie pomyślę o żałowaniu.

Wiem, że nie będzie łatwo, że będzie zmęczenie, trudności, problemy, że łatwiej byłoby bez dziecka - ale sądzę, że skoro nawet siostrzeńcy dają mi mnóstwo radości - nawet jak zajmowałam się nimi przez kilka tygodni i byłam zmęczona - to myślę, że moje własne dzieci też będą mi dawać radość z tego, że będą (no na razie, że będzie :))

I sądzę, że jest bardzo duża różnica między gadaniem i narzekaniem, że jest ciężko, nawet że ma się dość - ale to jest zupełnie co innego niż w ogóle żałować, że się dzieci ma.

Pasek wagi

WyjdaWamGaly napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

Hm... Nie wiem jak to napisać, żebym nie została źle odebrana. Kocham moją córkę, cieszę się, że jest. Oddałabym za nią życie. Ale gdybym mogła cofnąć czas, to w ciążę bym nie zachodziła. Inaczej bym swoje życie ułożyła. Najprawdopodobniej nawet z moim mężem bym nie była, chociaż go kocham i nie mam nic do zarzucenia. 

a co bys zrobila ze swoim zyciem jakbys nie byla ze swoim mezem i nie miala dziecka? Intrygujaca jest ta czesc, ze nie bylabys z nim pomimo, ze go kochasz. No chyba, ze to zbyt osobiste i wscibskie pytanie to wybacz ;) ja od siebie jeszcze dodam, ze jak bylam bezdzietna to bylam rowniez totalnie rozdarta czy miec dziecko czy nie poniewaz nie czulam jakiegos szczegolnego instynktu i mysle , ze i bezdzietnie potrafilabym byc szczesliwa tzn wtedy nie czulam ze "musze" miec dziecko i nie raz myslalam jaka to niesprawiedliwosc ze u mnie ta decyzja byla taka wymęczona i zaszlam za pierwszym razem, a ile par pragnie dziecka jak niczego innego i nie moze miec..

Po prostu jest taki typ ludzi, który najlepiej funkcjonuje sam. Ja właśnie taka jestem. Co zmieniłabym, gdybym mogła cofnąć czas? Dużo wcześniej bym założyła firmę, jeździłabym po świecie, uprawiała seks z różnymi mężczyznami :) ale przede wszystkim, nie bawiłabym się w dom. Ja się nie nadaję do funkcjonowania z kimś. Nie lubię się dostosowywać, nie lubię kompromisów. Dobrze mi jest ze sobą samą. Lepszego męża nie mogłabym mieć, ale ja po prostu wolałabym być sama. Ja będąc z kimś nie potrafię nawet zorganizować sobie czasu. Bycie z kimś wpływa destrukcyjnie na mnie i na osoby, które ze mną są. Gdybym mogła cofnąć czas, to nie mogłabym być z moim mężem, bo on chciał domu, rodziny, więc zwyczajnie nie byłby zainteresowany związkiem z takim wolnym strzelcem, jakim bym była. Nie jestem dobrą matką, nie jestem dobrą gospodynią, ani nawet żoną dobrą nie jestem. Mojego dziecka mam dość po godzinie od odebrania ze żłobka. Nie potrafię zapanować nad porządkiem, nad niczym. Za to jestem świetna w pracy. Zawsze.

Dodam, bo nie wiem czy to istotne. Ja nie chciałam dziecka, nie miałam instynktu macierzyńskiego. Właściwie to nawet nie lubię dzieci. 

Jakbyś pisała o mnie. Dzieci nie mam. Mam faceta, jest świetny, kocham go, ale gdybym zaczęła jeszcze raz to nie weszłabym w żaden związek, przynajmniej w konwencjonalnym sensie. Nie lubię mieszkać z kimś, dostosowywać się. Tylko do tego doszłam już jak byłam starsza, wcześniej myślałam, że to jest naturalną drogą do szczęścia dla każdego i sama tego szukałam. 

A co do pytania w temacie to moja koleżanka zostawiła dziecko ojcu i odeszła. Z wierzchu się wydawało, że jest zachwycona macierzyństwiem, dlatego to był dla mnie szok. Myślę, że większość ludzi jest zadowolonych z posiadania dzieci, ta grupa zdecydowanie żałująca jest w mniejszości, ale nie ma sensu zaprzeczać, że nie istnieje. 

Nie żałowałam nigdy. Było różnie. Byłam zmęczona, zła na siebie, że nie potrafię dziecku pomóc, gdy coś mnie przerastało. Mam cudowną córkę. Jest pomocna, empatyczna, wrażliwa.

Pasek wagi

gorgiana napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

Hm... Nie wiem jak to napisać, żebym nie została źle odebrana. Kocham moją córkę, cieszę się, że jest. Oddałabym za nią życie. Ale gdybym mogła cofnąć czas, to w ciążę bym nie zachodziła. Inaczej bym swoje życie ułożyła. Najprawdopodobniej nawet z moim mężem bym nie była, chociaż go kocham i nie mam nic do zarzucenia. 

a co bys zrobila ze swoim zyciem jakbys nie byla ze swoim mezem i nie miala dziecka? Intrygujaca jest ta czesc, ze nie bylabys z nim pomimo, ze go kochasz. No chyba, ze to zbyt osobiste i wscibskie pytanie to wybacz ;) ja od siebie jeszcze dodam, ze jak bylam bezdzietna to bylam rowniez totalnie rozdarta czy miec dziecko czy nie poniewaz nie czulam jakiegos szczegolnego instynktu i mysle , ze i bezdzietnie potrafilabym byc szczesliwa tzn wtedy nie czulam ze "musze" miec dziecko i nie raz myslalam jaka to niesprawiedliwosc ze u mnie ta decyzja byla taka wymęczona i zaszlam za pierwszym razem, a ile par pragnie dziecka jak niczego innego i nie moze miec..

Po prostu jest taki typ ludzi, który najlepiej funkcjonuje sam. Ja właśnie taka jestem. Co zmieniłabym, gdybym mogła cofnąć czas? Dużo wcześniej bym założyła firmę, jeździłabym po świecie, uprawiała seks z różnymi mężczyznami :) ale przede wszystkim, nie bawiłabym się w dom. Ja się nie nadaję do funkcjonowania z kimś. Nie lubię się dostosowywać, nie lubię kompromisów. Dobrze mi jest ze sobą samą. Lepszego męża nie mogłabym mieć, ale ja po prostu wolałabym być sama. Ja będąc z kimś nie potrafię nawet zorganizować sobie czasu. Bycie z kimś wpływa destrukcyjnie na mnie i na osoby, które ze mną są. Gdybym mogła cofnąć czas, to nie mogłabym być z moim mężem, bo on chciał domu, rodziny, więc zwyczajnie nie byłby zainteresowany związkiem z takim wolnym strzelcem, jakim bym była. Nie jestem dobrą matką, nie jestem dobrą gospodynią, ani nawet żoną dobrą nie jestem. Mojego dziecka mam dość po godzinie od odebrania ze żłobka. Nie potrafię zapanować nad porządkiem, nad niczym. Za to jestem świetna w pracy. Zawsze.

Dodam, bo nie wiem czy to istotne. Ja nie chciałam dziecka, nie miałam instynktu macierzyńskiego. Właściwie to nawet nie lubię dzieci. 

Jakbyś pisała o mnie. Dzieci nie mam. Mam faceta, jest świetny, kocham go, ale gdybym zaczęła jeszcze raz to nie weszłabym w żaden związek, przynajmniej w konwencjonalnym sensie. Nie lubię mieszkać z kimś, dostosowywać się. Tylko do tego doszłam już jak byłam starsza, wcześniej myślałam, że to jest naturalną drogą do szczęścia dla każdego i sama tego szukałam. 

A co do pytania w temacie to moja koleżanka zostawiła dziecko ojcu i odeszła. Z wierzchu się wydawało, że jest zachwycona macierzyństwiem, dlatego to był dla mnie szok. Myślę, że większość ludzi jest zadowolonych z posiadania dzieci, ta grupa zdecydowanie żałująca jest w mniejszości, ale nie ma sensu zaprzeczać, że nie istnieje. 

mam pododnie . zwiazek to nie dla mnie. Dzieci bym chciala i miec, ale za faceta w domu podziekuje. To masa obowiazkow, stresu, dezoeganizacja i zupelnie nikt tego nie widzi ani nie docenia.

niedzielne tatus bylby ok. Takze sprzątam jak chce, gotuje jak chce, dzieci wychowuje wedle wlasnego uznania. 

Pasek wagi

ja to myślę, że jest jakaś grupa ludzi, którzy nie żałują tego, że mają potomstwo lecz może tego , iż dzieci pojawiły się w nieodpowiednim momencie, na studiach czy jeszcze wcześniej albo w innych niesprzyjających warunkach, z nieodpowiednim partnerem itd. 

pamietam jak poszłam z moją koleżanka do ginekologa i wyszła od niego zapłakana, ponieważ okazało się , że jest w ciąży. Uwierzcie mi, że wtedy był to dla niej dramat i koniec świata, strasznie ryczała, ale jak już urodziła córkę to widać było, że bardzo kocha swoje dziecko. 

Czytałam kiedyś (nie pamietam gdzie) wynurzenia pewnej kobiety; była ona atrakcyjna, brała udział w lokalnych konkursach piękności, wyszła za mąż, chciała dziecko więc je urodziła. Niestety ciąża destrukcyjnie wpłynęła na jej ciało co rzutowało na jej stosunek do córki. Dziecko zaopiekowane, zadbane ale brak w tym serca ze strony matki. Kobieta obwiniała córkę za utratę atrakcyjności, nie mogła się pogodzić ze zmianami jakie zaszły na jej ciele, czasami nawet była zła na córkę o to mimo że starała się nie dopuszczać u siebie do podobnych myśli I wstydziła się ich. Takie jednak uczucia ją owładnęły I nie potrafiła ich przezwyciężyć. Cena, jaką zapłaciło jej ciało za ciążę I poród przesloniła radość z posiadania chcianego dziecka. Gdyby wiedziała jak to się skończy nigdy by się na dziecko nie zdecydowała

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

aknaanna napisał(a):

Zainspirowana tematem o tym dlaczego nie chcecie mieć dzieci, mam pytanie odnośnie tego co się przewija w tamtym temacie: czy żałujecie ze macie dzieci? w tamtym temacie piszecie ze wiele ludzi żałuje, ja nigdy tego od nikogo nie usłyszałam i trochę mnie to zdziwiło. Mam nadzieje ze odpowiedzi będą szczere :)

Zacznę od siebie, nigdy dzieci nie chciałam, bo odpowiedzialność, bo brak wolności i przymus opiekowania się kimś niby 18 lat, ale tak naprawdę do końca życia. Przez przypadek zaszłam w ciaze. I zmieniłam zdanie. Kocham moje córki, nie żałuje, bardzo się cieszę ze tak się moje życie potoczyło.a jak z Wami?

Do 30 roku życia twierdziłam, ze dzieci mieć nie będę , bo nie będę dobrą mamą, bo nie mam odpowiedniego partnera...kiedy skończyłam. Kiedy skończyłam 30 lat, weszłam w związek z  moim narzeczonym (znaliśmy się ok 2 lata wczesniej) i po 4 miesiącach zdecydowaliśmy się na dziecko. Corka urodziła się kiedy miałam 31 lat. Nie uważam absolutnie, ze zabiera mi swobodę, jest kulą u nogi czy inne tego typu "obawy", jakie w tamtym temacie wyczytałam. Teraz jestem w 6 tyg drugiej ciąży, za 2 miesiące biorę ślub. 

Cieszę się , ze mam dziecko, szczerze. Nie patrzę na nią jak na przeszkodę  w podróżowaniu czy innych zajęciach- raczej na towarzysza naszego życia, inspirację do robienia czegos nowego. Nie boje się, ze będę zła matką, bow w siebie wierzę i sobie ufam, jak i partnerowi.  

Mnie Dziwi kiedy słyszę, że male dzieci to orka i zero czasu dla siebie. Ze sie nie można wyspac itd.moze mam szczescie po prostu, a może w naszym domu oboje zajmujemy się dzieckiem i dzięki temu zadne z nas nie czuje się "zaorane". A dziecko nie jest zestresowane. Serio, nawet kiedy pierwsze 9 miesiecy wisiała na cycu , to przecież mozna i zjeść i się kawy napić i serial obejrzeć.  Nie wiem, może mam inne podejście, a może niektóre mamy lubią dramatyzować albo nie maja wsparcia 

Ty i te Twoje madrosci ;p ja z kolei nie lubie bardzo jak matki oceniaja sie nawzajem, jakie sa wobec siebie surowe, krytyczne i bez empatii. Dzieci sa rozne. Moja mala baardzo lubi byc na rekach no chyba jak kazde dziecko i ja osobiscie samym noszeniem jestem utyrana, a to czasem upadnie jej zabawka i razem z nia sie schyle, a to ganiam ja po kanapie by mi nie spadla, prowadze ja za raczki to ciagle jestem zgarbiona, po calym dniu nie raz mam zakwasy, a meza bywa ze i caly dzien nie ma, bo a to cos trzeba zalatwic, a to zakupy spozywcze etc. I to nie jest dramatyzowanie tylko samo zycie. Wiem, ze sa i kobiety ktore maja ciezej niz ja i nigdy by mi nie przyszlo do glowy pisac jakiejkolwiek mamie ze "dramatyzuje".. dzieci sa rozne , sytuacje zyciowe sa rozne. Nie oceniajmy pochopnie.

Hahah uderz w stol...

No tak, ale sa tez takie mamy, które dramatyzują....wiem bo takie znam. Nigdzie nie napisalam, ze TY DRAMATYZUJESZ. Nie wiem dlaczego musisz w kazdym temacie czepic sie mojego komentarza, masz obsesję?:p

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

aknaanna napisał(a):

Zainspirowana tematem o tym dlaczego nie chcecie mieć dzieci, mam pytanie odnośnie tego co się przewija w tamtym temacie: czy żałujecie ze macie dzieci? w tamtym temacie piszecie ze wiele ludzi żałuje, ja nigdy tego od nikogo nie usłyszałam i trochę mnie to zdziwiło. Mam nadzieje ze odpowiedzi będą szczere :)

Zacznę od siebie, nigdy dzieci nie chciałam, bo odpowiedzialność, bo brak wolności i przymus opiekowania się kimś niby 18 lat, ale tak naprawdę do końca życia. Przez przypadek zaszłam w ciaze. I zmieniłam zdanie. Kocham moje córki, nie żałuje, bardzo się cieszę ze tak się moje życie potoczyło.a jak z Wami?

Do 30 roku życia twierdziłam, ze dzieci mieć nie będę , bo nie będę dobrą mamą, bo nie mam odpowiedniego partnera...kiedy skończyłam. Kiedy skończyłam 30 lat, weszłam w związek z  moim narzeczonym (znaliśmy się ok 2 lata wczesniej) i po 4 miesiącach zdecydowaliśmy się na dziecko. Corka urodziła się kiedy miałam 31 lat. Nie uważam absolutnie, ze zabiera mi swobodę, jest kulą u nogi czy inne tego typu "obawy", jakie w tamtym temacie wyczytałam. Teraz jestem w 6 tyg drugiej ciąży, za 2 miesiące biorę ślub. 

Cieszę się , ze mam dziecko, szczerze. Nie patrzę na nią jak na przeszkodę  w podróżowaniu czy innych zajęciach- raczej na towarzysza naszego życia, inspirację do robienia czegos nowego. Nie boje się, ze będę zła matką, bow w siebie wierzę i sobie ufam, jak i partnerowi.  

Mnie Dziwi kiedy słyszę, że male dzieci to orka i zero czasu dla siebie. Ze sie nie można wyspac itd.moze mam szczescie po prostu, a może w naszym domu oboje zajmujemy się dzieckiem i dzięki temu zadne z nas nie czuje się "zaorane". A dziecko nie jest zestresowane. Serio, nawet kiedy pierwsze 9 miesiecy wisiała na cycu , to przecież mozna i zjeść i się kawy napić i serial obejrzeć.  Nie wiem, może mam inne podejście, a może niektóre mamy lubią dramatyzować albo nie maja wsparcia 

Ty i te Twoje madrosci ;p ja z kolei nie lubie bardzo jak matki oceniaja sie nawzajem, jakie sa wobec siebie surowe, krytyczne i bez empatii. Dzieci sa rozne. Moja mala baardzo lubi byc na rekach no chyba jak kazde dziecko i ja osobiscie samym noszeniem jestem utyrana, a to czasem upadnie jej zabawka i razem z nia sie schyle, a to ganiam ja po kanapie by mi nie spadla, prowadze ja za raczki to ciagle jestem zgarbiona, po calym dniu nie raz mam zakwasy, a meza bywa ze i caly dzien nie ma, bo a to cos trzeba zalatwic, a to zakupy spozywcze etc. I to nie jest dramatyzowanie tylko samo zycie. Wiem, ze sa i kobiety ktore maja ciezej niz ja i nigdy by mi nie przyszlo do glowy pisac jakiejkolwiek mamie ze "dramatyzuje".. dzieci sa rozne , sytuacje zyciowe sa rozne. Nie oceniajmy pochopnie.

Hahah uderz w stol...

No tak, ale sa tez takie mamy, które dramatyzują....wiem bo takie znam. Nigdzie nie napisalam, ze TY DRAMATYZUJESZ. Nie wiem dlaczego musisz w kazdym temacie czepic sie mojego komentarza, masz obsesję?:p

moze to Ty bys chciala by ktokolwiek mial obsesje na Twoim punkcie:D ale to nie bede ja, Twoj komentarz byl tylko przykladem tego jak matki nie maja wyrozumialosci dla siebie nawzajem. Tyle.

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

IfYouWereThereBeware napisał(a):

aknaanna napisał(a):

Zainspirowana tematem o tym dlaczego nie chcecie mieć dzieci, mam pytanie odnośnie tego co się przewija w tamtym temacie: czy żałujecie ze macie dzieci? w tamtym temacie piszecie ze wiele ludzi żałuje, ja nigdy tego od nikogo nie usłyszałam i trochę mnie to zdziwiło. Mam nadzieje ze odpowiedzi będą szczere :)

Zacznę od siebie, nigdy dzieci nie chciałam, bo odpowiedzialność, bo brak wolności i przymus opiekowania się kimś niby 18 lat, ale tak naprawdę do końca życia. Przez przypadek zaszłam w ciaze. I zmieniłam zdanie. Kocham moje córki, nie żałuje, bardzo się cieszę ze tak się moje życie potoczyło.a jak z Wami?

Do 30 roku życia twierdziłam, ze dzieci mieć nie będę , bo nie będę dobrą mamą, bo nie mam odpowiedniego partnera...kiedy skończyłam. Kiedy skończyłam 30 lat, weszłam w związek z  moim narzeczonym (znaliśmy się ok 2 lata wczesniej) i po 4 miesiącach zdecydowaliśmy się na dziecko. Corka urodziła się kiedy miałam 31 lat. Nie uważam absolutnie, ze zabiera mi swobodę, jest kulą u nogi czy inne tego typu "obawy", jakie w tamtym temacie wyczytałam. Teraz jestem w 6 tyg drugiej ciąży, za 2 miesiące biorę ślub. 

Cieszę się , ze mam dziecko, szczerze. Nie patrzę na nią jak na przeszkodę  w podróżowaniu czy innych zajęciach- raczej na towarzysza naszego życia, inspirację do robienia czegos nowego. Nie boje się, ze będę zła matką, bow w siebie wierzę i sobie ufam, jak i partnerowi.  

Mnie Dziwi kiedy słyszę, że male dzieci to orka i zero czasu dla siebie. Ze sie nie można wyspac itd.moze mam szczescie po prostu, a może w naszym domu oboje zajmujemy się dzieckiem i dzięki temu zadne z nas nie czuje się "zaorane". A dziecko nie jest zestresowane. Serio, nawet kiedy pierwsze 9 miesiecy wisiała na cycu , to przecież mozna i zjeść i się kawy napić i serial obejrzeć.  Nie wiem, może mam inne podejście, a może niektóre mamy lubią dramatyzować albo nie maja wsparcia 

Ty i te Twoje madrosci ;p ja z kolei nie lubie bardzo jak matki oceniaja sie nawzajem, jakie sa wobec siebie surowe, krytyczne i bez empatii. Dzieci sa rozne. Moja mala baardzo lubi byc na rekach no chyba jak kazde dziecko i ja osobiscie samym noszeniem jestem utyrana, a to czasem upadnie jej zabawka i razem z nia sie schyle, a to ganiam ja po kanapie by mi nie spadla, prowadze ja za raczki to ciagle jestem zgarbiona, po calym dniu nie raz mam zakwasy, a meza bywa ze i caly dzien nie ma, bo a to cos trzeba zalatwic, a to zakupy spozywcze etc. I to nie jest dramatyzowanie tylko samo zycie. Wiem, ze sa i kobiety ktore maja ciezej niz ja i nigdy by mi nie przyszlo do glowy pisac jakiejkolwiek mamie ze "dramatyzuje".. dzieci sa rozne , sytuacje zyciowe sa rozne. Nie oceniajmy pochopnie.

Hahah uderz w stol...

No tak, ale sa tez takie mamy, które dramatyzują....wiem bo takie znam. Nigdzie nie napisalam, ze TY DRAMATYZUJESZ. Nie wiem dlaczego musisz w kazdym temacie czepic sie mojego komentarza, masz obsesję?:p

moze to Ty bys chciala by ktokolwiek mial obsesje na Twoim punkcie:D ale to nie bede ja, Twoj komentarz byl tylko przykladem tego jak matki nie maja wyrozumialosci dla siebie nawzajem. Tyle.

Bo napisalam, ze niektóre dramatyzują? Lol

Tzn według Ciebie można napisać , ze niektóre matki maja ciężko, maja trudne dzieci, to jest ok,, ale nie można napisać, ze są takie, ktore robią z macierzystwa nad wyraz orkę i same sobie robią pod górkę...oj nie, to już jest brak empatii i wyrozumiałości.  Trzeba jedynie inne matki głaskać po główkach i przytakiwać jak to wszystkie mamy ciężko i trudno i garbana plecach.

Jestes strasznie przewrażliwiona, w każdym możliwym temacie wyszukujesz moich wypowiedzi i sie ich czepiasz.  Sama sobie zinterpretuj zatem swoje zachowanie. Mnie Twoje zachowanie śmieszy po prostu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.