- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 listopada 2020, 20:21
Naszła mnie taka rozkmina w ten sobotni wieczór ;)
Czy można być szczęśliwym w życiu będąc wiecznym singlem? Od młodości aż po starość żyć w pojedynkę i być spełnionym? W ogóle nie myśleć/nie marzyć o znalezieniu partnera, założeniu rodziny?
Sama byłam singielką przez prawie ćwierćwiecze i ten stan mi nie przeszkadzał, ale jak zaznałam codzienności u boku ukochanego to teraz trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym być równie szczęśliwa na dłuższą metę jako singielka.
A jak to jest u Was lub w waszym otoczeniu?
14 listopada 2020, 20:22
nie znam zadnej singielki zadowolonej z tego stanu na dluzsza mete
Edytowany przez Despacitoo 14 listopada 2020, 20:23
14 listopada 2020, 20:29
Szczesliwym mozna byc, ale nie jest sie "singlem z wyboru" - bo taka osoba, by nie byla sama, gdyby trafila na swoj ideal. Jest sama, bo na swoj ideal nie trafila ;)
Szczescie w samotnosci jest mozliwe, bo przeciez mozna spelniac swoje cele, marzenia, miec super prace, wspanialych znajomych, pozytywne nastawienie, pieniadze, zdrowie itp. i to wlasnie spawia, ze singiel tez jest szczesliwy. Ale na pewno brakuje czasami bliskosci innej osoby, nie kolezanki, ani faceta na kilka nocy, tylko zaufanej, kochajacej osoby na dluzej.
14 listopada 2020, 21:14
Uważam, że w pojedynkę jest ciężko. Póki jest się młodym, są znajomi, rodzina. Potem zostaje się samemu, nie ma się do kogo odezwać, brak bliskości fizycznej i psychicznej. Aczkolwiek uważam, że trafiają się ludzie, którzy wolą wieść samotne życie z wyboru, ake nie sądzę, żeby ich było wielu.
14 listopada 2020, 22:02
Pewnie jest ciężko, ale myślę, że lepiej być samotnym niż tkwić w nieudanym związku.
14 listopada 2020, 22:10
Jestem singielką i jestem względnie szczęsliwa. Mimo wszystko uważam, że na pewno byłoby milej z drugą połówką :). Nie narzekam jednak specjalnie na swój stan i nie szukam desperacko męża.
14 listopada 2020, 22:45
To chyba zależy czego człowiek oczekuje od życia oraz od innych osób. Zakładając, że ktoś chciałby mieć dzieci w przyszłości to bycie singlem trochę temu przeczy, podobnie z dzieleniem się radościami i smutkami, nie każdy człowiek potrafi całe życie dusić w sobie uczucia bądź czekać aż osoba trzecia - rodzic, rodzeństwo, przyjaciel - znajdą czas na rozmowę. Jednak jesteśmy istotami społecznymi, nie chcemy być sami, ale pewnie są na tym świecie jednostki, którym samotne życie odpowiada i nie cierpią z powodu braku połówki. Z resztą ja mam jakieś takie dziwne myśli, że gdyby mój związek kiedyś się rozpadł (oby nie!) to chyba nie będę szukać już nikogo, bo mam już swoje przyzwyczajenia, rytuały i kilka innych rzeczy, których za nic w świecie nie chciałabym zmieniac. Nie chciałoby mi się chyba z nowym facetem ustalać nowych reguł, szukać kompromisów, dostosowywać się. Finansowo we dwójkę jest łatwiej, ale jakichś innych znaczących profitów nie widzę także jestem w stanie uwierzyć, że samotność nie równa się byciu nieszczęśliwym.
14 listopada 2020, 22:48
Ja ogólnie jestem typem, który ma mało przyjaciol I znajomych i lubię swoje własne towarzystwo, mam sporo zainteresowań i nie nudzę się sama ze soba nigdy. Kilka lat temu się rozwiodłam i ok 2 lata byłam singielką zanim poznałam obecnego męża. Nie mogę powiedzieć, żebym wtedy czuła się samotna, bo organizowałam sobie czas tak , ze nie sposób było się nudzić. Ale miałam wtedy 28-30 lat wiec nie wiemy jak starsze kobiety. Widać nawet tu na forum, ze z czasem niektórym bycie samym siada na psyche, zaczyna się desperacja i ta desperacja odstrasza potencjalnych partnerów .
14 listopada 2020, 23:22
Myślę, ze do pewnego wieku człowiek nawet jak jest sam, to obraca się w towarzystwie i tego nie odczuwa. Z czasem koleżanki/koledzy się chajtają, rodzą im sie dzieci, zmieniają priorytety, trudniej umówić się na przysłowiową kawę i wtedy mozna już odczuć to, że nie ma przy nas kogoś. Na pewno posiadanie partnera nie jest wyznacznikiem szczęścia - można być szczęśliwym będąc samym. Natomiast ja sama jako mama i mężatka, nie umiem już sobie tego wyobrazić.
Edytowany przez Karolka_83 14 listopada 2020, 23:23
15 listopada 2020, 00:23
spelnienie to bardzo ...hmmm.... trudne okreslenie w tym przypadku... jezeli dla kogos priorytet to rodzina to rzeczywiscie brak partnera jest bolsenym problemem i dazenie do zwiazku jest priorytetem... Wiadomo ze nikt nie chce byc samotny bo to nic milego ale tez znam pare kobiet ktore sa bardzi samotne w swoich malzenstwach.... no i co do spelniania sie - jezeli ktos spelnia sie w zyciu w inny sposob to dobry zwiazek jest jak wisienka na torcie.