- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 sierpnia 2020, 21:32
Mieszkam w Krakowie z rodzicami, w naszym 2 pokojowym mieszkaniu będzie musiała zamieszkać chora babcia, więc uzgodniliśmy razem, że najlepsza będzie moja wyprowadzka (w tym roku idę na studia). Mieszkanie będą mi opłacać, przynajmniej na początku, gdyż zdecydowałam się na dość trudne studia dzienne. Czy według was lepiej będzie znaleźć jakieś mieszkanie w Krakowie czy wyprowadzić się do innego miasta-bardzo przyciąga mnie Wrocław, myślę również nad Warszawą. Plusem Krakowa jest zdecydowanie to, że mam tutaj rodzinę, przyjaciół, dobre uczelnie oraz zwierzaka, którego za pewne bardzo trudno będzie mi zostawić. Jednak wyprowadzka wydaje mi się bardziej ciekawa-poznanie nowych ludzi, usamodzielnienie się oraz to zawsze coś nowego. Co myślcie- zostać w Krakowie czy się wyprowadzić (skoro i tak trzeba będzie wydawać pieniądze na wynajem mieszkania to może lepiej spróbować czegoś nowego i się wyprowadzić)? Bardzo proszę o radę, co wy byście zrobili w takiej sytuacji.
4 sierpnia 2020, 08:32
Z tego co zrozumiałam w tym roku 2020/2021 zaczynasz studia. Dostałaś się na kierunek lekarski w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu. Wyprowadzasz się z domu rodzinnego i rodzice dadzą Ci pieniądze na wynajem pokoju i jedzenie. Zastanawiasz się w którym mieście studiować. Czy dobrze zrozumiałam?
4 sierpnia 2020, 09:19
Jak chcesz iść na lekarski to sprawa jest jasna - najlepiej UJ, więc zostanie w Krakowie. Ja bym poszukała akademika abo jakiegoś pokoju, w dodatku pracy dorywczej, żeby nie ciągnąć jeszcze od rodziców, którzy mają na utrzymaniu babcię.
Ktoś tam wyżej pytał o mieszkanie po babci... może istnieje szansa, żebyś się po prostu zamieniła z babcią? no wynajem w Krakowie jest drogi...
Edytowany przez akitaa 4 sierpnia 2020, 09:22
4 sierpnia 2020, 09:30
Jednak wyprowadzka wydaje mi się bardziej ciekawa-poznanie nowych ludzi, usamodzielnienie się oraz to zawsze coś nowego. Co myślcie- zostać w Krakowie czy się wyprowadzić (skoro i tak trzeba będzie wydawać pieniądze na wynajem mieszkania to może lepiej spróbować czegoś nowego i się wyprowadzić)? Bardzo proszę o radę, co wy byście zrobili w takiej sytuacji.
W Twoim przypadku zostałabym w Krakowie. Głównie po to aby pomóc czasami rodzicom w opiece nad babcią, myślę, że mogą potrzebować wsparcia. Opieka nad starszą, schorowaną osobą wyczerpuje psychicznie i fizycznie. Mama na pewno się ucieszy jak ze dwa razy w tygodniu wpadniesz na pogaduchy, na kawę lub obiad. Jak raz na jakiś czas zostaniesz z babcią, żeby rodzice mogli wyjść gdzieś razem. Swoje życie i nowe znajomości i tak będziesz miała :) To duże miasto, możesz tam jeszcze poznać wielu ludzi. Zapewne większość na roku to będą zupełnie obce osoby, niezależnie czy będziesz studiować w Krakowie czy innym mieście. Samodzielności też możesz nauczyć się na miejscu, samodzielne zakupy, załatwianie spraw uczelnianych, gotowanie, sprzątanie - przecież to samo możesz robić w Krakowie :) Super, że masz wsparcie w rodzicach. Skup się na nauce, rozwijaniu w kołach naukowych, kontaktach społecznych, jeżeli Was stać to na pracę przyjdzie jeszcze czas. Zawsze możesz dorobić sobie podczas wakacji, ewentualnie udzielać korepetycji gdy będzie potrzeba. Nowe miasta możesz poznawać na wyjazdach, konferencjach, może wyjedziesz gdzieś na specjalizację. Teraz warto docenić to, że możesz powoli wchodzić w dorosłe życie, nie będzie ostrego cięcia :), będziesz mieszkać bez rodziców, radzić sobie po swojemu, poznawać nowych ludzi, a jednocześnie na tyle blisko by być wsparciem dla swojej rodziny.
4 sierpnia 2020, 09:57
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że lepiej wybrać blisko rodziców. I przyjaciół, i znajomych. Mam doświadczenie, porównanie. Samodzielne mieszkanie daleko pochłania bardzo dużo energii. Czasami będziesz się musiała wyprowadzić z dnia na dzień, znosić nie zawsze dobrych współlokatorów. Ciężej Ci będzie z utrzymaniem się, a to wiadomo: dużo straconych szans, bo będziesz musiała ogarnąć coś gorszego, ale stałego, niż coś ciekawego, rozwojowego, ale za np. mniejszą kasę. Zanim poznasz prawdziwych przyjaciół, to też pewnie oddzielisz ziarno od plew ;) Czy warto? Dla zabawy tak, ale jak studia są priorytetem to mniej.
Mam porównanie z osobą mieszkającą z rodzicami, później niedaleko rodziców. Własne mieszkanie dużo < niż 30 lat, praca super bez jednego wysłanego CV, wakacje praca w USA (bo można wszystko rzucić, a nie trzymać się kurczowo jakieś małej posadki, gdzie kasa regularna i pozwalają w międzyczasie na zajęcia wyskoczyć itd. I stres, stres, stres.
Może studia na miejscu, a z opcją wymiany? Erasmus itp.?
4 sierpnia 2020, 10:31
Myślisz jeszcze kategoriami z liceum - coś nowego, nowi ludzie, przygoda. Nie ma w tym nic złego, bo w końcu ledwo to liceum skończyłaś. Ale pomyśl o rodzicach. Jeśli będą pomagać Ci "przynajmniej na początku" to chyba dla nich ta pomoc to duże obciążenie? Będąc na miejscu czasem pomożesz przy babci, odejdzie kasa i czas na dojazdy, który będziesz mogła poświęcić na dodatkową pracę na przykład, czasem wpadniesz na obiad. Jeśli się mylę i macie pieniądze i to tylko kwestia widzimisię, to ja bym wybrała Wrocław. Bo inny, nowy, wolę niż Kraków i kiedy jak nie teraz.
4 sierpnia 2020, 10:38
Jak masz możliwość studiowania dziennie z pomocą rodziców i bez konieczności szukania pracy, to korzystaj:) to jest ten czas, kiedy możesz porobić mnóstwo fajnych rzeczy, kiedy na dobrą sprawę nic Cię nie trzyma. Trzeba korzystać. Oczywiście z głową, żeby nie nadszarpnąć rodzicielskiego budżetu - porozmawiaj z rodzicami o tym, ile są Ci w stanie dać i czy rzeczywiście nie będzie to dla nich zbyt dużym obciążeniem.
Co do mieszkania: polecam akademik. Serio. Będąc zameldowana w Krakowie raczej nie dostaniesz tam akademika (przynajmniej w "moich" czasach, czyli jakieś 14 lat temu trzeba było mieszkać troszkę dalej, żeby nie mieć problemu z miejscem w akademiku. Teraz się to mogło zmienić). W akademiku masz pod ręką ludzi, zawsze jest się z kim pouczyć, pogadać, gdzieś wyjść. Czasy mieszkania w akademiku uważam za najlepszy okres w moim życiu:) Fakt, że czasem bywa ciężko, szczególnie wtedy, kiedy człowiek ma dużo na głowie, a w pokoju obok jest regularne disco do wczesnych godzin porannych, albo kiedy współlokator ma zupełnie inne poglądy na większość kwestii (np. na to, czy powinno się spać w nocy, czy odsypiać w dzień, albo np. uwielbia puszczać z głośników muzykę, której nie trawisz, czy - to mnie często dotykało - lubi mieć w pokoju temperaturę jak w saunie, kiedy Ty wolisz mieć w pokoju temperaturę jak w lodówce;)). To jest też ten moment, kiedy uczysz się żyć blisko ludzi i rozmawiać z nimi o różnych kwestiach, nieraz dość drażliwych;)
W kwestii pracy: jeżeli jesteś na wymagających studiach dziennych, a lekarskie takie są, a nie musisz pracować żeby się utrzymać, to nie pracuj. Skup się na nauce - pamiętaj, że jako osoba, która w przyszłości będzie związana ze służbą zdrowia będziesz odpowiedzialna za zdrowie i życie innych ludzi, więc dobrze jest mieć ugruntowaną wiedzę:) I tak, jak pisałam wcześniej: to jest też czas na robienie fajnych rzeczy, których nie będziesz miała możliwości robić później. Różne organizacje studenckie, różne inicjatywy, koła naukowe, podróże i wymiany to są fajne sprawy.
W grę wchodzi jeszcze praca wakacyjna - albo na miejscu, albo wyjazdowa. Fajną opcją jest work&travel - osobiście nie skorzystałam (żałuję!), ale mam sporo znajomych, którzy dzięki temu troszkę pojeździli po świecie - Stany, Hiszpania, Skandynawia, itp. Wszyscy byli bardzo zadowoleni:) A dla odważnych są jeszcze wolontariaty w krajach 3-go świata - podobno też bardzo ciekawe i uczące doświadczenie. Ale to już nie jest dla każdego.
Ja też miałam to szczęście, że wyjechałam z błogosławieństwem rodziców - zaproponowali, że opłacą mi akademik i koszty życia (przy czym byłam i jestem osobą, która dość powściągliwie gospodaruje pieniędzmi - nie lubię rozwalać na głupoty, zresztą - na studiach trafiłam na towarzystwo, któremu daleko było do lansiarzy). Zaczęłam pracować na czwartym roku, na pół etatu, w zawodzie - większość ludzi z mojego roku zrobiła to samo, a wcześniej pracowali jedynie przez wakacje (i była to zdecydowana mniejszość).
Edytowany przez naceroth 4 sierpnia 2020, 10:41
4 sierpnia 2020, 12:51
Jak masz możliwość studiowania dziennie z pomocą rodziców i bez konieczności szukania pracy, to korzystaj:) to jest ten czas, kiedy możesz porobić mnóstwo fajnych rzeczy, kiedy na dobrą sprawę nic Cię nie trzyma. Trzeba korzystać. Oczywiście z głową, żeby nie nadszarpnąć rodzicielskiego budżetu - porozmawiaj z rodzicami o tym, ile są Ci w stanie dać i czy rzeczywiście nie będzie to dla nich zbyt dużym obciążeniem.Co do mieszkania: polecam akademik. Serio. Będąc zameldowana w Krakowie raczej nie dostaniesz tam akademika (przynajmniej w "moich" czasach, czyli jakieś 14 lat temu trzeba było mieszkać troszkę dalej, żeby nie mieć problemu z miejscem w akademiku. Teraz się to mogło zmienić). W akademiku masz pod ręką ludzi, zawsze jest się z kim pouczyć, pogadać, gdzieś wyjść. Czasy mieszkania w akademiku uważam za najlepszy okres w moim życiu:) Fakt, że czasem bywa ciężko, szczególnie wtedy, kiedy człowiek ma dużo na głowie, a w pokoju obok jest regularne disco do wczesnych godzin porannych, albo kiedy współlokator ma zupełnie inne poglądy na większość kwestii (np. na to, czy powinno się spać w nocy, czy odsypiać w dzień, albo np. uwielbia puszczać z głośników muzykę, której nie trawisz, czy - to mnie często dotykało - lubi mieć w pokoju temperaturę jak w saunie, kiedy Ty wolisz mieć w pokoju temperaturę jak w lodówce;)). To jest też ten moment, kiedy uczysz się żyć blisko ludzi i rozmawiać z nimi o różnych kwestiach, nieraz dość drażliwych;)W kwestii pracy: jeżeli jesteś na wymagających studiach dziennych, a lekarskie takie są, a nie musisz pracować żeby się utrzymać, to nie pracuj. Skup się na nauce - pamiętaj, że jako osoba, która w przyszłości będzie związana ze służbą zdrowia będziesz odpowiedzialna za zdrowie i życie innych ludzi, więc dobrze jest mieć ugruntowaną wiedzę:) I tak, jak pisałam wcześniej: to jest też czas na robienie fajnych rzeczy, których nie będziesz miała możliwości robić później. Różne organizacje studenckie, różne inicjatywy, koła naukowe, podróże i wymiany to są fajne sprawy.W grę wchodzi jeszcze praca wakacyjna - albo na miejscu, albo wyjazdowa. Fajną opcją jest work&travel - osobiście nie skorzystałam (żałuję!), ale mam sporo znajomych, którzy dzięki temu troszkę pojeździli po świecie - Stany, Hiszpania, Skandynawia, itp. Wszyscy byli bardzo zadowoleni:) A dla odważnych są jeszcze wolontariaty w krajach 3-go świata - podobno też bardzo ciekawe i uczące doświadczenie. Ale to już nie jest dla każdego.Ja też miałam to szczęście, że wyjechałam z błogosławieństwem rodziców - zaproponowali, że opłacą mi akademik i koszty życia (przy czym byłam i jestem osobą, która dość powściągliwie gospodaruje pieniędzmi - nie lubię rozwalać na głupoty, zresztą - na studiach trafiłam na towarzystwo, któremu daleko było do lansiarzy). Zaczęłam pracować na czwartym roku, na pół etatu, w zawodzie - większość ludzi z mojego roku zrobiła to samo, a wcześniej pracowali jedynie przez wakacje (i była to zdecydowana mniejszość).
Tak z ciekawości- bo ileś głosów polecających mieszkanie w akademiku. U Was na uczelniach akademii to po prostu... Wybór? Na PG trzeba mieć niski dochód na głowę żeby mieszkać w akademiku i nie jest takie łatwe dostanie tam miejsca. Więc to nie jest decyzja z gatunku czy chce zamieszkać w akademiku czy mieszkaniu i się zastanawiam, większość osób nie dostanie akademika.
Edytowany przez sacria 4 sierpnia 2020, 12:53
4 sierpnia 2020, 13:08
Tak z ciekawości- bo ileś głosów polecających mieszkanie w akademiku. U Was na uczelniach akademii to po prostu... Wybór? Na PG trzeba mieć niski dochód na głowę żeby mieszkać w akademiku i nie jest takie łatwe dostanie tam miejsca. Więc to nie jest decyzja z gatunku czy chce zamieszkać w akademiku czy mieszkaniu i się zastanawiam, większość osób nie dostanie akademika.Jak masz możliwość studiowania dziennie z pomocą rodziców i bez konieczności szukania pracy, to korzystaj:) to jest ten czas, kiedy możesz porobić mnóstwo fajnych rzeczy, kiedy na dobrą sprawę nic Cię nie trzyma. Trzeba korzystać. Oczywiście z głową, żeby nie nadszarpnąć rodzicielskiego budżetu - porozmawiaj z rodzicami o tym, ile są Ci w stanie dać i czy rzeczywiście nie będzie to dla nich zbyt dużym obciążeniem.Co do mieszkania: polecam akademik. Serio. Będąc zameldowana w Krakowie raczej nie dostaniesz tam akademika (przynajmniej w "moich" czasach, czyli jakieś 14 lat temu trzeba było mieszkać troszkę dalej, żeby nie mieć problemu z miejscem w akademiku. Teraz się to mogło zmienić). W akademiku masz pod ręką ludzi, zawsze jest się z kim pouczyć, pogadać, gdzieś wyjść. Czasy mieszkania w akademiku uważam za najlepszy okres w moim życiu:) Fakt, że czasem bywa ciężko, szczególnie wtedy, kiedy człowiek ma dużo na głowie, a w pokoju obok jest regularne disco do wczesnych godzin porannych, albo kiedy współlokator ma zupełnie inne poglądy na większość kwestii (np. na to, czy powinno się spać w nocy, czy odsypiać w dzień, albo np. uwielbia puszczać z głośników muzykę, której nie trawisz, czy - to mnie często dotykało - lubi mieć w pokoju temperaturę jak w saunie, kiedy Ty wolisz mieć w pokoju temperaturę jak w lodówce;)). To jest też ten moment, kiedy uczysz się żyć blisko ludzi i rozmawiać z nimi o różnych kwestiach, nieraz dość drażliwych;)W kwestii pracy: jeżeli jesteś na wymagających studiach dziennych, a lekarskie takie są, a nie musisz pracować żeby się utrzymać, to nie pracuj. Skup się na nauce - pamiętaj, że jako osoba, która w przyszłości będzie związana ze służbą zdrowia będziesz odpowiedzialna za zdrowie i życie innych ludzi, więc dobrze jest mieć ugruntowaną wiedzę:) I tak, jak pisałam wcześniej: to jest też czas na robienie fajnych rzeczy, których nie będziesz miała możliwości robić później. Różne organizacje studenckie, różne inicjatywy, koła naukowe, podróże i wymiany to są fajne sprawy.W grę wchodzi jeszcze praca wakacyjna - albo na miejscu, albo wyjazdowa. Fajną opcją jest work&travel - osobiście nie skorzystałam (żałuję!), ale mam sporo znajomych, którzy dzięki temu troszkę pojeździli po świecie - Stany, Hiszpania, Skandynawia, itp. Wszyscy byli bardzo zadowoleni:) A dla odważnych są jeszcze wolontariaty w krajach 3-go świata - podobno też bardzo ciekawe i uczące doświadczenie. Ale to już nie jest dla każdego.Ja też miałam to szczęście, że wyjechałam z błogosławieństwem rodziców - zaproponowali, że opłacą mi akademik i koszty życia (przy czym byłam i jestem osobą, która dość powściągliwie gospodaruje pieniędzmi - nie lubię rozwalać na głupoty, zresztą - na studiach trafiłam na towarzystwo, któremu daleko było do lansiarzy). Zaczęłam pracować na czwartym roku, na pół etatu, w zawodzie - większość ludzi z mojego roku zrobiła to samo, a wcześniej pracowali jedynie przez wakacje (i była to zdecydowana mniejszość).
Ja też studiowałam na PG i akademika nie dostałam, właśnie przez dochód, ale np już mój brat studiuje w Bydgoszczy na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym i bez problemu dostał akademik a przecież dochód na osobę w rodzinie jest teraz znacznie wyższy (ze względu na to, że ja już nie jestem na utrzymaniu rodziców i trochę wzrosły ich zarobki). Także to pewnie zależy od uczelni.
4 sierpnia 2020, 13:11
Tak z ciekawości- bo ileś głosów polecających mieszkanie w akademiku. U Was na uczelniach akademii to po prostu... Wybór? Na PG trzeba mieć niski dochód na głowę żeby mieszkać w akademiku i nie jest takie łatwe dostanie tam miejsca. Więc to nie jest decyzja z gatunku czy chce zamieszkać w akademiku czy mieszkaniu i się zastanawiam, większość osób nie dostanie akademika.Jak masz możliwość studiowania dziennie z pomocą rodziców i bez konieczności szukania pracy, to korzystaj:) to jest ten czas, kiedy możesz porobić mnóstwo fajnych rzeczy, kiedy na dobrą sprawę nic Cię nie trzyma. Trzeba korzystać. Oczywiście z głową, żeby nie nadszarpnąć rodzicielskiego budżetu - porozmawiaj z rodzicami o tym, ile są Ci w stanie dać i czy rzeczywiście nie będzie to dla nich zbyt dużym obciążeniem.Co do mieszkania: polecam akademik. Serio. Będąc zameldowana w Krakowie raczej nie dostaniesz tam akademika (przynajmniej w "moich" czasach, czyli jakieś 14 lat temu trzeba było mieszkać troszkę dalej, żeby nie mieć problemu z miejscem w akademiku. Teraz się to mogło zmienić). W akademiku masz pod ręką ludzi, zawsze jest się z kim pouczyć, pogadać, gdzieś wyjść. Czasy mieszkania w akademiku uważam za najlepszy okres w moim życiu:) Fakt, że czasem bywa ciężko, szczególnie wtedy, kiedy człowiek ma dużo na głowie, a w pokoju obok jest regularne disco do wczesnych godzin porannych, albo kiedy współlokator ma zupełnie inne poglądy na większość kwestii (np. na to, czy powinno się spać w nocy, czy odsypiać w dzień, albo np. uwielbia puszczać z głośników muzykę, której nie trawisz, czy - to mnie często dotykało - lubi mieć w pokoju temperaturę jak w saunie, kiedy Ty wolisz mieć w pokoju temperaturę jak w lodówce;)). To jest też ten moment, kiedy uczysz się żyć blisko ludzi i rozmawiać z nimi o różnych kwestiach, nieraz dość drażliwych;)W kwestii pracy: jeżeli jesteś na wymagających studiach dziennych, a lekarskie takie są, a nie musisz pracować żeby się utrzymać, to nie pracuj. Skup się na nauce - pamiętaj, że jako osoba, która w przyszłości będzie związana ze służbą zdrowia będziesz odpowiedzialna za zdrowie i życie innych ludzi, więc dobrze jest mieć ugruntowaną wiedzę:) I tak, jak pisałam wcześniej: to jest też czas na robienie fajnych rzeczy, których nie będziesz miała możliwości robić później. Różne organizacje studenckie, różne inicjatywy, koła naukowe, podróże i wymiany to są fajne sprawy.W grę wchodzi jeszcze praca wakacyjna - albo na miejscu, albo wyjazdowa. Fajną opcją jest work&travel - osobiście nie skorzystałam (żałuję!), ale mam sporo znajomych, którzy dzięki temu troszkę pojeździli po świecie - Stany, Hiszpania, Skandynawia, itp. Wszyscy byli bardzo zadowoleni:) A dla odważnych są jeszcze wolontariaty w krajach 3-go świata - podobno też bardzo ciekawe i uczące doświadczenie. Ale to już nie jest dla każdego.Ja też miałam to szczęście, że wyjechałam z błogosławieństwem rodziców - zaproponowali, że opłacą mi akademik i koszty życia (przy czym byłam i jestem osobą, która dość powściągliwie gospodaruje pieniędzmi - nie lubię rozwalać na głupoty, zresztą - na studiach trafiłam na towarzystwo, któremu daleko było do lansiarzy). Zaczęłam pracować na czwartym roku, na pół etatu, w zawodzie - większość ludzi z mojego roku zrobiła to samo, a wcześniej pracowali jedynie przez wakacje (i była to zdecydowana mniejszość).
ja jak zaczynałam studia (10 lat temu) to akademika nie dostałam - kryterium odległości spełniałam ale właśnie dochodu nie, no i zamieszkałam w mieszkaniu. Ale wiem, że rotacja w akademikach była spora i później w trakcie roku jakbym chciała to bym mogła tam zamieszkać. No ale ja wolałam nie mieszkać w akademiku.
4 sierpnia 2020, 13:27
Mój tata (taki stereotypowy Krakus wyjęty rodem z kawałów) zawsze powtarzał, że jeżeli ktoś chociaż raz miał wątpliwości co do tego czy tutaj mieszkać, to lepiej dla Krakowa, żeby się wyprowadził ;) A tak poważnie to ja bym została. Poziom UJ (jeżeli chcesz iść na medycynę) ma dobry, ludzie i tak się pozjeżdżają na studia z całej Polski - więc nowych ludzi poznasz sporo, miasto typowo studenckie - więc czy znaleźć pokój/mieszkanie, czy gdzieś wyjść na miasto nie powinnaś mieć problemów. Jak masz dobry kontakt z rodziną, to nie wiem po co chcesz "uciekać". Bardzo dużo moich znajomych, którzy się przenieśli na studia do Krakowa i tak potem na weekend jeździło do domu (zwłaszcza pierwszy rok, albo dwa) - więc zamiast poznawać nowych ludzi, czy korzystać z atrakcji w nowym mieście i tak czas spędzali w pociągach. Jak Cię ciagnie w świat to bardziej bym się nastawiała na to, że już na studiach będziesz celowała w jakaś wymianę studencką/praktyki gdzieś za granicą/w innym mieście.