Temat: Rasowy czy że schroniska?

Witam. Wiadomo, zależy to od predyspozycji i oczekiwań od psa czy kota.

Mając wybór zaadoptowalibyście ze schroniska czy kupili rasowego z hodowli? Co byłoby czynnikiem decydującym o pochodzeniu zwierzęcia? 

karlsdatter napisał(a):

filipAA napisał(a):

Mam kota bo jakąś kocica się u nas okocila koło domu resztę jej kociąt rozdałam. Potem okazało się że kocica jest sąsiada i w tym roku znowu biorę od niej kotka. Już niedługo będziemy mieć kolejnego pieszczocha na pokładzie. Ale nie ukrywam że chciałam mieć persa ale taki to tylko z chodowli ale jak by ktoś chciał oddać to wzięłabym z pocałowaniem ręki. 
Niech sąsiad ją wykastruje, co roku będzie rodzić? A jak nie ma kasy, to niech zgłosi się go jakiejś fundacji może pomogą? A jak sąsiad "wieśniak" i nie chce "krzywdzić kota" to sama to zrób. Jak czytam o takich kotkach co wiecznie są w ciąży to mi się nóż w kieszeni otwiera.
Mam tak samo przecież to postępowanie bezdomności i krzywdy zwierząt.Na świecie jest tyle bezdomnych zwierząt A tu się celowo rozmnaża.I z jednego w ciśgu dwóch lat jest 50 .

Przymierzam się od dłuższego czasu do adopcji psa. Mam w planie zrobić to do końca studiów, czyli zostały mi niecałe dwa lata i nie wiem czy zdążę :P

Prawdopodobnie będzie to pies z jakiejś fundacji, o ile tylko uda mi się znaleźć takiego który spełniałby moje oczekiwania. Nie jest to niestety takie proste - mimo że nie uważam swoich wymagań za wygórowane. Gdybym miała co do psa bardzo konkretne plany - jak np. trenowanie określonego sportu, czy po prostu prowadziła np wybitnie aktywny tryb życia, czy wręcz przeciwnie wyłącznie leżała na kanapie i podobnych zachować oczekiwałaby od zwierzęcia - wzięłabym psa z hodowli. 

Moim ogromnym lękiem jest to, że nie dopasujemy się dobrze z psem z fundacji (schronisk  obawiam się jeszcze bardziej - rzadko można się dowiedzieć czegoś więcej o charakterze psa). Martwię się nawet, że szczeniak jakoś nadzwyczajnie wyrośnie i otrzymam 25kg zwierzę, gdy chce psa kompaktowego. To strasznie trudna decyzja i należy ją podjąć świadomie - dlatego bardzo nie lubię tego społecznego nacisku na branie psów ze schroniska. Oczywiście adopcja takiego zwierzęcia jest super świetna i godna podziwu - ale nie każdy może, chce i powinien stać się właścicielem psa schroniskowego - czyli często psa z problemami. Absolutnie podziwiam ludzi biorących stare, schorowane psy do siebie - ale osobiście rozważam jedynie adopcje w pełni zdrowego szczenięcia. Ktoś inny może brać pod uwagę adopcje wyłącznie psa konkretnej, wymarzonej rasy - i to jest okej! Z takich wymuszonych społeczną presją adopcji może często wyjść więcej złego niż dobrego. Rodzina która dostanie ze schroniska jako swojego pierwszego psa hiperaktywnego zlęknionego biedaka po przejściach może sobie z nim nie poradzić. Najbardziej ucierpi na tym pies - jego problemy tylko się pogłębią, frustracja obu stron. A może gdyby w tym domu znalazł się dobrze ułożony maltańczyk wszyscy byliby szczęsliwi.

Oczywiście pies rasowy, to tylko pies z metryką Polskiego Związku Kynologicznego, a nie stowarzyszenia maltretujących piesy i kotełki HappyAnimalki, nie pies z giełdy, z olx, od sąsiada czy kuzynki ciotki Zosi. Rozmnażanie poza Związkiem należy tępić, a ludzi znęcających się nad zwierzętami karać. To pseudolegalne działalności przyczyniają się do wzrostu populacji zwierząt bezdomnych - a nie profesjonalne hodowle. 

Ale jak słyszę "argument", że mieszkańce nie są obciążone genetycznie, nie chorują i dłużej żyją.... To dostaję ciężkiego wylewu. Kundle oczywiście chorują, są także obarczone genetyczną skłonnością do wielu schorzeń - różnica polega tylko na tym, że nie wiadomo do jakich (a więc hipotetycznie rzecz biorąc do wszystkich). Są pod tym względem, jak i pod każdym innym, wielką niespodzianką. 

Gofer - jeśli się dobrze orientuję, to biorąc psa z fundacji dostaniesz takiego, który będzie do Ciebie pasować charakterem, stylem życia itp. Myślę że nie po to te fundacje istnieją by wypychać na ilość psy do nowych domów, a raczej stawia się na to, by ten dom był już na zawsze. Moja znajoma chciała adoptować wybranego przez nią psa, ale fundacja jej odmówiła, tłumacząc że to pies nie do końca dla niej. Ona była zła, natomiast chwilę później dostała psa jakby skrojonego pod nią. Żyją przeszczesliwie ❤️

Pasek wagi

Laydee87 napisał(a):

Gofer - jeśli się dobrze orientuję, to biorąc psa z fundacji dostaniesz takiego, który będzie do Ciebie pasować charakterem, stylem życia itp. Myślę że nie po to te fundacje istnieją by wypychać na ilość psy do nowych domów, a raczej stawia się na to, by ten dom był już na zawsze. Moja znajoma chciała adoptować wybranego przez nią psa, ale fundacja jej odmówiła, tłumacząc że to pies nie do końca dla niej. Ona była zła, natomiast chwilę później dostała psa jakby skrojonego pod nią. Żyją przeszczesliwie ??

Ja już nigdy nie wezmę psa z fundacji, bo się nacięłam (wyjaśnienie w postach #12 i #16). Fajnie, że Twoja znajoma trafiła na kompetentnych ludzi.

Pasek wagi

hodowla. bo chciałam mieć psa od szczeniaka i chciałam mieć psa o określonym wyglądzie i o określonym charakterze. a tak się nie da wybierając kundelka. 

Artykuł z głównej z onetu dzisiaj o adopcji pieska ze schroniska, który mimo dużego zaangażowania właścicielki zaatakował kilkukrotnie swoją Panią:

https://plejada.pl/newsy/pierwsza-milosc-aleksandra-prykowska-dotkliwie-pogryziona-teraz-walczy-z-hejtem/1hd726n

wiadomo, że nie zawsze wygląda to w ten sposób. Wierzę, że większość pracowników schronisk rzetelnie podchodzi do swojej pracy i szczerze informuje potencjalnego właściciela o historii zwierzęcia. Ja jednak bym się obawiała przygarnięcia stamtąd psa. 

Pasek wagi

ze schroniska, majac dziecko, wzielabym tylko i wyłącznie szczeniaka, z hodowli czy od kogoś tez. Gdybym byla sama z mężem to bym wzięła jakiegos staruszka, teraz sie zwyczajnie boje, ze dziecko ugryzie, bo np moj syn mu cos zrobi, nie rozumiejąc, ze nie wolno a jesli pies jest po przejściach to tym bardziej moglby "oddac". 

A mam za soba wzięcie dwoch kociat z tzw "ulicy", będąc panną.

Wzięłam ze schroniska 6 letniego psa. Jest już z nami chyba ponad 7 lat. Jest kochany i cudowny, pomimo okropnej przeszłości jaką miał. Wzięłam go, bo był tak zaniedbany, brzydki i wycofany, że chyba nigdy nie znalazłby domu. Do tego ślepy na 1 oko. Był bity, całe ciało miał w bliznach. Trochę trudności nam sprawił, ale nie żałowałam ani przez chwilę że go mam. Kolejnego też wezmę ze schroniska. Kota mam rasowego, ale tez wzięłam ją jak miała 4 lata, bo właścicielka jej już nie chciała.

znajomi kupili rusell teriera za "tylko" 1000 zł. Psiak ma co chwila jakieś problemy i u weta są prawie co 2 mirs. Szczeniak. To wiadomo że uwagi potrzebuje i czasu dużo. Wg mnie kundelki są najmądrzejsze :)  i każdy inny!!! 

Mam kotkę inwalidkę ze schroniska .... Za 10 zł....."najwi€kszą wrednotę" jak to określiła opiekunka. Po przejscisch , bo ucieka jak trzymam miotłe itp...A okazała się super zwierzakim, który ma po prostu swój charakter :) 

WyjdaWamGaly napisał(a):

Wzięłam ze schroniska 6 letniego psa. Jest już z nami chyba ponad 7 lat. Jest kochany i cudowny, pomimo okropnej przeszłości jaką miał. Wzięłam go, bo był tak zaniedbany, brzydki i wycofany, że chyba nigdy nie znalazłby domu. Do tego ślepy na 1 oko. Był bity, całe ciało miał w bliznach. Trochę trudności nam sprawił, ale nie żałowałam ani przez chwilę że go mam. Kolejnego też wezmę ze schroniska. Kota mam rasowego, ale tez wzięłam ją jak miała 4 lata, bo właścicielka jej już nie chciała.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     Brawo! I takie powinno byc podejscie przy adopcji. Ja tez wzielam sunie, ktorej nikt nie chcial, bo byla agresywna, pogryzla cztery osoby w schronisku. Siedziala tam rok odizolowana. Byla zrezygnowana co bylo widac na pierwszy rzut oka. Ona sie poprostu bardzo bala. Kierownik schroniska nie chciala mi jej dac proponujac milutkiego szczeniaka. Ja jednak nie zrezygnowalam z mojej suni. Pierwsza wizyta , to bylo siedzenie przy jej klatce bokiem, ok jednej godz. Cos tam do niej mowilam. Nastepne cztery wizyty to byly spacery na dlugiej smyczy. Mieszkam 65 km od schroniska. Piate spotkanie bylo juz u nas w domu, przywieziono mi ja. Jest ze mna juz 3 lata kochamy sie bardzo mocno. Cudownie jest widziec, jak pies sie zmienia i obdarza cie coraz wiekszym zaufaniem. Pierwsze jazdy samochodem to wymioty, oczywiscie ze strachu. Ona niczego nie znala, chyba tylko bicie. Teraz chetnie wskakuje do samochodu, jedzie ze mna 500 km i sobie spi. Najlepsza moja przyjaciolka.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.