Temat: Utrzymywanie 19 letniej dziewczyny

Cześć :D Jako, że widzę, że tutaj zawsze ktoś się wypowie, to przychodzę do was z kolejną sprawą i mam nadzieję, że rozwinie się jakaś dyskusja.

Zadzwoniła dzisiaj do mnie moja 19 letnia siostra z płaczem, jak to jej źle nie jest w domu. Ja mam rocznikowo 24 lata i mieszkam z chłopakiem daleko od domu, więc nie wiem jaką oni tam mają sytuację między sobą i moim zdaniem ona może dramatyzować, ale z drugiej strony trochę mi jej szkoda. Zadzwoniła zapłakana, że ma dość tego, jak jest traktowana w domu. Mówi, że rodzice jej nic nie kupują, że większość rzeczy, które chce sobie kupić to kupuje sama i nigdy o nic nie prosi (tylko ostatnio mama jej na coś tam dała pieniądze) ale tak to sama ze swoich oszczędności kupuje i boi się, że zaraz nie będzie miała z czego kupować. Mówi, że mama jej kupuje ubrania dwa razy do roku na zimę i lato, a tak to nigdy ona nawet sama nie prosi i ostatnio zapytała o jakiś ciuch to mama niby się zgodziła a do tej pory jej nie kupiła. Dziwnie mi to słyszeć, bo jak byłam w jej wieku, to mama kupowała mi to o co poprosiłam, a było to 5 lat temu więc jak dużo mogło się zmienić? Dodatkowo powiedziała mi, że chciała sobie jakąś droższą rzecz kupić za swoje pieniądze na raty, ale że nie ma zdolności kredytowej, to poprosiła mamę żeby te raty były na nią, a ona będzie jej te pieniądze po prostu dawała, a mama najpierw się zgodziła, a potem stwierdziła, że ona jej nie pozwoli wydać jej pieniędzy na coś takiego. Nieważne co ona tam chciała sobie kupić, po prostu chciała jakąś nową rzecz, za którą mama nie musiałaby dać ani grosza, siostra chciała tylko użyczyć jej zdolności kredytowej żeby móc wziąć to na raty. Nie rozumiem zachowania mamy, przecież ona nic by nie musiała jej na to dawać... powiedziała mi też, że mama ciągle na nią narzeka, że nic w domu nie robi i żyje jak w hotelu (nie wiem jak jest, ale mi mama też często tak mówiła, kiedy nie posprzątałam z własnej inicjatywy czy coś, więc no trochę wyolbrzymia to) i mówiła jej że ma się wyprowadzić?? Ja naprawdę nie rozumiem, gdzie ona ma pójść? wiem, że chciała jechać nad morze do pracy w wakacje, ale przez koronę chyba to nie wyjdzie a poza tym to jest jeszcze nastolatka, ona nawet matury jeszcze nie ma i nie może jej nawet w terminie napisać, więc jak ma się wyprowadzić, za co żyć? Jeszcze do tego, że siostra chciała jakąś droższą rzecz sobie kupić, to mama powiedziała jej, że mogłaby te pieniądze na stancję na studia zostawić, a nie wydawać teraz na jej zachcianki. Nie rozumiem kompletnie, przecież dobrze wiem, że są w stanie jej płacić za stancję i za każdą jej inną zachciankę bo wiem co robią i ile zarabiają, a zachowują się jak totalne sknery. Tym bardziej, że mnie już nie utrzymują, chyba, że mam jakiś większy wydatek to wtedy mi coś sypną pieniędzmi, a tak to mają ją jedną na utrzymaniu a z tego co wiem, to ona nawet sama sobie jedzenie kupuje, jakieś szampony, ogólnie kosmetyki, o nic mamy nie prosi, a ona robi jej jeszcze problemy i mówi, żeby się wyprowadziła.. nie wiem jak mam jej pomóc, co o tym myślicie? Czy wg was 19 letnią córkę powinni jeszcze rodzice w pełni utrzymywać? Szczerze mi mama nigdy tak nie powiedziała, żebym się wyprowadziła czy coś i serce mi się łamie, jak słyszę, że mówi tak mojej młodszej siostrze. Najchętniej sama bym jej kupiła tą rzecz, którą ona chce, albo co miesiąc wysyłała jej jakieś pieniądze jeśli jest taka sytuacja w domu. Po prostu jest mi jej strasznie szkoda, nie opisałam tu wszystkiego co ona mówiła, ale wspomniała też, że mama ciągle mówi że inne dziewczyny to, inne dziewczyny tamto, a ona nic. i że jej jeszcze gada, że ona jest najgorsza, a potem przeprasza (kreci) stawia ją w najgorszym świetle, mówi rzeczy typu, że ona nigdzie nie zajdzie w życiu itd, ciągle gada o wyprowadzce, nie daje jej pieniędzy na jakieś ubrania czy buty, siostra sama sobie takie rzeczy kupuje, nawet już nie prosi, bo wie, że mama zaraz zacznie wymyślać np żeby najpierw pozbyła się starych rzeczy. A sama kupuje cały czas ubrania i buty i co chwile kurier jest w domu.  siostra też nie robiła prawa jazdy, bo nie chciała teraz, to to też mama jej wypomina.. wiem, że rodzice mają kasę i mogliby utrzymać i mnie i ją i jeszcze całe kuzynostwo, a zachowują się tak, jakby im do pierwszego nie starczało. Jeszcze to, że mama zasugerowała, że Zosia ma sama płacić za swoją stancję na studiach.. porażka po prostu, może ja powinnam pogadać jakoś z mamą? Nie wiem już co robić, nie wiem jak jej pomóc, a bardzo bym chciała. Moja mama wcześniej taka nie była, a bynajmniej nie dla mnie. Ja co prawda też nie prosiłam o jakieś tam rzeczy ale też nie było tak że wszystko musiałam sobie sama kupować.. Nie wiem co robić

Dziewczyna sobie wymyśliła nietolerancję laktozy bo inaczej rodzice by wiedzieli, jak chce jeść 4razy droższe produkty niech płaci za swoje

soraka napisał(a):

Dziewczyna sobie wymyśliła nietolerancję laktozy bo inaczej rodzice by wiedzieli, jak chce jeść 4razy droższe produkty niech płaci za swoje

Moja siostra odkad to sie stalo modne tez nie je glutenu i laktozy :) 

Polonina napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Nyasu napisał(a):

palmyrka napisał(a):

Polonina napisał(a):

Wydaje mi sie, ze o ile to wszystko co piszesz to prawda, to Twoi rodzice w taki troche ekstremalny sposob probuja Twoja siostre nauczyc szacunku do pieniadza i tego, ze na wszystko trzeba zapracowac. Chociaz ciezko mi uwierzyc, ze kaza jej kupowac nawet wlasne jedzenie? I tak zle, i tak niedobrze... U mnie w domu stosunek do pieniadza byl bardzo frywolny, bo zawsze "jakos to bylo" i ja pewnie troche i przez to, mam takie same podejscie teraz, co dobre tez na pewno nie jest. Z drugiej strony, uwazam ze we wszystkim trzeba zachowac jakis umiar. Jezeli Twoja siostra chce sie uczyc, sama kupuje sobie za swoje pieniadze swoje wygorowane zachcianki, to uwazam ze rodzice powinni troche zluzowac. Nie uwazam, ze rodzice maja za zadanie sobie odmawiac, zeby spelniac dziecku jego najskrytsze zyczenia niczym wrozka zebuszka, ale jestem tez zdania ze laptop, ktory moze jest dziewczynie potrzebny na studia, zwlaszcza w dobie wszedobylskiej digitalizacji nie jest zyczeniem na miare gwiazdki z nieba. Owszem, dziewczyna musi sie nauczyc szacunku do pieniadza i tego ze na rzeczy trzeba sobie zapracowac, ale na Boga, ona ma dopiero 19 lat i dopiero co skonczyla szkole srednia. Jezeli rodzice maja warunki do tego, zeby jej zapewnic lzejszy start w przyszlosc, to dlaczego maja tego nie robic?
No wlasnie ja o tym samym mowie caly czas. Fajnie ze ktos to rozumie. Moze nie kaza jej kupowac tego jedzenia, ale jak mowie, ona jest na wege diecie i nie toleruje laktozy, musi pic mleko bez laktozy, twarogu czy sera zwyklego nie zje, bo zle sie czuje potem, a w domu polowa lodowki to mieso i tak wychodzi, ze musi sobie to sama kupowac, bo rodzice tylko oczami wywracaja w sklepie jak chce cos typowo dla siebie wziac
Popieram, w końcu jakiś głos rozsądku. Ale w sumie spodziewałam się takie reakcji vitalii. Tutaj występują same rekiny biznesu, które utrzymywały się samodzielnie od 19 r ż robiąc jednocześnie dwa kierunki studiów dziennie, a już jak miały 12 lat to sprzedawały pod blokiem lemoniadę, żeby mieć na lizaki.Ja generalnie jestem zdania, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu dziewiętnastolatki przez rodziców. Nie uważam też za nic dziwnego utrzymywania i starszego, studiującego dziennie dziecka. Uważam, że te pierwsze lata po 20 to taki buforowy czas - rodzice dają na życie ale jednocześnie dobrze byłoby już pracować na własne zachcianki, wakacje, ubrania, kosmetyki itd. Takie stopniowe wdrażanie się w dorosłe życie, kiedy z roku na rok korzysta się z pomocy rodziców mniej. Ale jak pochodzę z kochającej rodziny, w której pomaganie sobie jest naturalne:) Traktuję to po prostu jako dług, który zaciągam u swoich rodziców, a będę spłacała swoim dzieciom, a potem one swoim dzieciom i tak dalej. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, że rodzice musieliby sobie od ust odejmować, żeby spełniać zachcianki dziecka. Bardziej chodzi mi o to, że moim zdaniem rodzice powinni dziecku zapewnić życie na porównywalnym poziomie do tego, na którym sami żyją. A jeśli klepią biedę, to też klepią biedę wszyscy razem. Rodzinna solidarność. Widać niewiele dziewczyn jej tutaj zaznało, współczuję. Uważam, że Twoja siostra, jeśli faktycznie nie zachowuje się w roszczeniowy sposób i się przed Tobą nie wybiela, ma słuszny żal. Sorry, ale co to za rodzicielstwo, że matka sama nakupuje sobie ciuchów, ale dziecku odmówi? Dziewczyny, obudźcie się, wiem, że jesteście wszystkie od zawsze idealnie niezależne, ale to nie jest zachowanie kochającego rodzica. Z drugiej strony dziecko też powinno znać wartość pieniądza i doceniać wszystko, co w życiu dostało, szanować wysiłek rodziców. Być może prawda leży gdzieś po środku. Być może siostra nie jest aż taka święta, a rodzice nie są aż takimi sknerami, tego nie wiem. Natomiast ja uważam, że wymaganie od człowieka, który nawet jeszcze nie napisał matury, żeby był  stanie w 100% płacić za swoje ubrania i kosmetyki (a to są produkty pierwszej potrzeby) jest strasznie zimne.
Oczywiście, ze nie ma nic złego w tym żeby rodzice utrzymywali 19latke. Ale nie oznacza to, ze musza sypać groszem na każda zachciankę. Albo pochwalać branie rat kiedy nie ma to dziecię stałego przychodu a jedyne pieniądze jakie ma to te które dostało. 
Tak, z tym kredytem to akurat sie zgodze - bez sensu, zeby dziewczyna sie w to pakowala w tak mlodym wieku. Zgadzam sie tez z tym, ze rodzice to nie sa chodzace bankomaty zeby spelniac kazda zachcianke swoich dzieci. Ale na litosc boska... nie kupic dziecku kartonu mleka sojowego? Serio to jest taka super zachcianka?Laptop to jest droga impreza i tez moze byc traktowana jako zachcianka, zalezy jak na to sie patrzy. Moze to jest jakis laptop za miliony monet ktory ma sluzyc do grania w gry i wtedy rozumiem, ze rodzice nie chca go od tak sfinansowac, a moze, tak jak wspomnialam wczesniej, laptop ma byc kupiony z mysla o studiach, co w obecnych czasach nie jest zachcianka wzieta z kosmosu. 

Ja po prostu te sytuacje odbieram jako wyolbrzymioną ;) właśnie przez ten pomysł z ratami. Matka odmówiła a młoda zrobiła histerie skarżąc się siostrze. 

a jeżeli jest tak złe to żal mieć można ale nic poza tym. Niestety nie wszyscy mamy idealny start w dorosłość i idealnych rodziców. I to tez jest cześć życia, ze tupanie nóżka tego nie zmieni. Ale ze tupanie nóżka występuje to nie jest to zabiedzone dziecko a rozpieszczone ;) dziecko zabiedzone wie, ze nie doprosi się od rodziców niczego, jego głównym zmartwieniem nie jest laptop na raty ;) 


nie umiem odebrać tej sytuacji poważnie i większość dziewczyn ma z tym problem. Zwłaszcza, ze jak poczytasz autorkę to się zmienia na gorsze sytuacja z postu na post ;) jeszcze 20 stron i się okaże, ze siostra mieszka w komórce pod schodami ;) 

.Villemo. napisał(a):

soraka napisał(a):

Dziewczyna sobie wymyśliła nietolerancję laktozy bo inaczej rodzice by wiedzieli, jak chce jeść 4razy droższe produkty niech płaci za swoje
Moja siostra odkad to sie stalo modne tez nie je glutenu i laktozy :) 


Ja tez przez pewien czas jadlam bez glutenu i laktozy. Wcale nie placilam wiecej za zakupy niz wtedy kiedy jadlam inaczej.
Poza tym teraz coraz wiecej rzeczy mozna kupic bez laktozy czy bez glutenu i w wielu przypadkach ceny sa porownywalne, wiec nie wiem skad bierzecie to 4 razy drozej. Z reszta, czy fanaberia czy nie - kupienie dodatkowego mleka, czy twarogu bez laktozy dla swojego dziecka to nie jest szczyt altruizmu, zwlaszcza ze rodzice nie musza ogladac kazdej zlotowki.

bridetobee napisał(a):

Polonina napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Nyasu napisał(a):

palmyrka napisał(a):

Polonina napisał(a):

Wydaje mi sie, ze o ile to wszystko co piszesz to prawda, to Twoi rodzice w taki troche ekstremalny sposob probuja Twoja siostre nauczyc szacunku do pieniadza i tego, ze na wszystko trzeba zapracowac. Chociaz ciezko mi uwierzyc, ze kaza jej kupowac nawet wlasne jedzenie? I tak zle, i tak niedobrze... U mnie w domu stosunek do pieniadza byl bardzo frywolny, bo zawsze "jakos to bylo" i ja pewnie troche i przez to, mam takie same podejscie teraz, co dobre tez na pewno nie jest. Z drugiej strony, uwazam ze we wszystkim trzeba zachowac jakis umiar. Jezeli Twoja siostra chce sie uczyc, sama kupuje sobie za swoje pieniadze swoje wygorowane zachcianki, to uwazam ze rodzice powinni troche zluzowac. Nie uwazam, ze rodzice maja za zadanie sobie odmawiac, zeby spelniac dziecku jego najskrytsze zyczenia niczym wrozka zebuszka, ale jestem tez zdania ze laptop, ktory moze jest dziewczynie potrzebny na studia, zwlaszcza w dobie wszedobylskiej digitalizacji nie jest zyczeniem na miare gwiazdki z nieba. Owszem, dziewczyna musi sie nauczyc szacunku do pieniadza i tego ze na rzeczy trzeba sobie zapracowac, ale na Boga, ona ma dopiero 19 lat i dopiero co skonczyla szkole srednia. Jezeli rodzice maja warunki do tego, zeby jej zapewnic lzejszy start w przyszlosc, to dlaczego maja tego nie robic?
No wlasnie ja o tym samym mowie caly czas. Fajnie ze ktos to rozumie. Moze nie kaza jej kupowac tego jedzenia, ale jak mowie, ona jest na wege diecie i nie toleruje laktozy, musi pic mleko bez laktozy, twarogu czy sera zwyklego nie zje, bo zle sie czuje potem, a w domu polowa lodowki to mieso i tak wychodzi, ze musi sobie to sama kupowac, bo rodzice tylko oczami wywracaja w sklepie jak chce cos typowo dla siebie wziac
Popieram, w końcu jakiś głos rozsądku. Ale w sumie spodziewałam się takie reakcji vitalii. Tutaj występują same rekiny biznesu, które utrzymywały się samodzielnie od 19 r ż robiąc jednocześnie dwa kierunki studiów dziennie, a już jak miały 12 lat to sprzedawały pod blokiem lemoniadę, żeby mieć na lizaki.Ja generalnie jestem zdania, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu dziewiętnastolatki przez rodziców. Nie uważam też za nic dziwnego utrzymywania i starszego, studiującego dziennie dziecka. Uważam, że te pierwsze lata po 20 to taki buforowy czas - rodzice dają na życie ale jednocześnie dobrze byłoby już pracować na własne zachcianki, wakacje, ubrania, kosmetyki itd. Takie stopniowe wdrażanie się w dorosłe życie, kiedy z roku na rok korzysta się z pomocy rodziców mniej. Ale jak pochodzę z kochającej rodziny, w której pomaganie sobie jest naturalne:) Traktuję to po prostu jako dług, który zaciągam u swoich rodziców, a będę spłacała swoim dzieciom, a potem one swoim dzieciom i tak dalej. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, że rodzice musieliby sobie od ust odejmować, żeby spełniać zachcianki dziecka. Bardziej chodzi mi o to, że moim zdaniem rodzice powinni dziecku zapewnić życie na porównywalnym poziomie do tego, na którym sami żyją. A jeśli klepią biedę, to też klepią biedę wszyscy razem. Rodzinna solidarność. Widać niewiele dziewczyn jej tutaj zaznało, współczuję. Uważam, że Twoja siostra, jeśli faktycznie nie zachowuje się w roszczeniowy sposób i się przed Tobą nie wybiela, ma słuszny żal. Sorry, ale co to za rodzicielstwo, że matka sama nakupuje sobie ciuchów, ale dziecku odmówi? Dziewczyny, obudźcie się, wiem, że jesteście wszystkie od zawsze idealnie niezależne, ale to nie jest zachowanie kochającego rodzica. Z drugiej strony dziecko też powinno znać wartość pieniądza i doceniać wszystko, co w życiu dostało, szanować wysiłek rodziców. Być może prawda leży gdzieś po środku. Być może siostra nie jest aż taka święta, a rodzice nie są aż takimi sknerami, tego nie wiem. Natomiast ja uważam, że wymaganie od człowieka, który nawet jeszcze nie napisał matury, żeby był  stanie w 100% płacić za swoje ubrania i kosmetyki (a to są produkty pierwszej potrzeby) jest strasznie zimne.
Oczywiście, ze nie ma nic złego w tym żeby rodzice utrzymywali 19latke. Ale nie oznacza to, ze musza sypać groszem na każda zachciankę. Albo pochwalać branie rat kiedy nie ma to dziecię stałego przychodu a jedyne pieniądze jakie ma to te które dostało. 
Tak, z tym kredytem to akurat sie zgodze - bez sensu, zeby dziewczyna sie w to pakowala w tak mlodym wieku. Zgadzam sie tez z tym, ze rodzice to nie sa chodzace bankomaty zeby spelniac kazda zachcianke swoich dzieci. Ale na litosc boska... nie kupic dziecku kartonu mleka sojowego? Serio to jest taka super zachcianka?Laptop to jest droga impreza i tez moze byc traktowana jako zachcianka, zalezy jak na to sie patrzy. Moze to jest jakis laptop za miliony monet ktory ma sluzyc do grania w gry i wtedy rozumiem, ze rodzice nie chca go od tak sfinansowac, a moze, tak jak wspomnialam wczesniej, laptop ma byc kupiony z mysla o studiach, co w obecnych czasach nie jest zachcianka wzieta z kosmosu. 
Ja po prostu te sytuacje odbieram jako wyolbrzymioną ;) właśnie przez ten pomysł z ratami. Matka odmówiła a młoda zrobiła histerie skarżąc się siostrze. a jeżeli jest tak złe to żal mieć można ale nic poza tym. Niestety nie wszyscy mamy idealny start w dorosłość i idealnych rodziców. I to tez jest cześć życia, ze tupanie nóżka tego nie zmieni. Ale ze tupanie nóżka występuje to nie jest to zabiedzone dziecko a rozpieszczone ;) dziecko zabiedzone wie, ze nie doprosi się od rodziców niczego, jego głównym zmartwieniem nie jest laptop na raty ;) nie umiem odebrać tej sytuacji poważnie i większość dziewczyn ma z tym problem. Zwłaszcza, ze jak poczytasz autorkę to się zmienia na gorsze sytuacja z postu na post ;) jeszcze 20 stron i się okaże, ze siostra mieszka w komórce pod schodami ;) 


Nie no, jasne - tak jak powiedziala Nyasu, prawda zapewne lezy gdzies po srodku, o ile ta historia nie jest zmyslona. 

Polonina napisał(a):

.Villemo. napisał(a):

soraka napisał(a):

Dziewczyna sobie wymyśliła nietolerancję laktozy bo inaczej rodzice by wiedzieli, jak chce jeść 4razy droższe produkty niech płaci za swoje
Moja siostra odkad to sie stalo modne tez nie je glutenu i laktozy :) 
Ja tez przez pewien czas jadlam bez glutenu i laktozy. Wcale nie placilam wiecej za zakupy niz wtedy kiedy jadlam inaczej.Poza tym teraz coraz wiecej rzeczy mozna kupic bez laktozy czy bez glutenu i w wielu przypadkach ceny sa porownywalne, wiec nie wiem skad bierzecie to 4 razy drozej. Z reszta, czy fanaberia czy nie - kupienie dodatkowego mleka, czy twarogu bez laktozy dla swojego dziecka to nie jest szczyt altruizmu, zwlaszcza ze rodzice nie musza ogladac kazdej zlotowki.

Zgadzam się. Bardzo ĺatwo jest obecnie kupic produkty bez laktozy. Bawrt w zwyklej Biedronce i krocie na to nie idą. Ale w tej sytuacji czuje, ze tu nie chodzi o mleko bez laktozy czy inny produkt. Młoda pewnie niezle wymysla i stad to podejscie. 

ja bym sie czula w obowiazku utrzymywac moje 19 letnie uczace sie dziecko, przeciez ona nie jest nawet jeszcze studentka, i odebralabym jako porazke wychowawcza gdyby to dziecko nie przychodzilo do mnie ze swoimi potrzebami, nawet jesli nie chcialabym wszystkiego kupic, to przynajmniej chcialabym moc doradzic, co zrobic, by dana rzecz stala sie osiagalna 

Jak ja sie ciesze, ze mam normalnych rodzicow, ktorzy wspieraja i utrzymywali swoje dzieci az do wyprowadzki! :) I nie, nie mamy zlego kontaktu, nie ciagniemy kasy od rodzicow jako dorosle, samodzielne osoby, nie mieszkamy razem pozwalajac im za nas placic. Za to mielismy super start i wlasne dzieci tez bede utrzymywac i wspierac jak tylko moge, tak dlugo jak moge ;)

Na miejscu autorki najpierw porozmawialabym z mama. Moze siostra przesadza, albo w domu cwaniakuje, balagani, zbyt wiele oczekuje. A moze rodzice sie zmienili, ale z jakiego powodu? Ja uwazam, ze dzieci powinno sie traktowac  rowno. Jednak z drugiej strony, jesli jedno jest grzeczne, dobrze sie uczylo i bez problemu chodzilo do szkoly, pozniej skonczylo studia i wynioslo sie na swoje, to ciezko traktowac drugie tak samo, jesli np. imprezuje i olewa szkole, balagani, buntuje sie jako juz dorosla osoba... Nie wiemy jak jest.

.Villemo. napisał(a):

Polonina napisał(a):

.Villemo. napisał(a):

soraka napisał(a):

Dziewczyna sobie wymyśliła nietolerancję laktozy bo inaczej rodzice by wiedzieli, jak chce jeść 4razy droższe produkty niech płaci za swoje
Moja siostra odkad to sie stalo modne tez nie je glutenu i laktozy :) 
Ja tez przez pewien czas jadlam bez glutenu i laktozy. Wcale nie placilam wiecej za zakupy niz wtedy kiedy jadlam inaczej.Poza tym teraz coraz wiecej rzeczy mozna kupic bez laktozy czy bez glutenu i w wielu przypadkach ceny sa porownywalne, wiec nie wiem skad bierzecie to 4 razy drozej. Z reszta, czy fanaberia czy nie - kupienie dodatkowego mleka, czy twarogu bez laktozy dla swojego dziecka to nie jest szczyt altruizmu, zwlaszcza ze rodzice nie musza ogladac kazdej zlotowki.
Zgadzam się. Bardzo ĺatwo jest obecnie kupic produkty bez laktozy. Bawrt w zwyklej Biedronce i krocie na to nie idą. Ale w tej sytuacji czuje, ze tu nie chodzi o mleko bez laktozy czy inny produkt. Młoda pewnie niezle wymysla i stad to podejscie. 

Dokładnie. To wszystko się kupy nie trzyma.

abcbcd napisał(a):

od godziny 2 w nocy do 16 tj. 14 godzin odpisujesz dzięki czemu Twoja dyskusja ma ponad 200 komentarzy,  to co Ty w życiu robisz?  Znajdź se swoje życie a nie żyj życiem siosty. Pisałaś ze jak prosisz to Ci dają kasę.  Oni Ci dają kasę a Ty masz ich za kogo? Przez 14 godzin po nich jeździsz juz, cały czas pisząc obcym ludziom ze oni są źli i to ja jestem głupia? 

Pracuję zdalnie, kochana :) Dlatego mam czas, żeby odpisać. Jak prosze to mi dają, no, a wiesz kiedy ostatnio prosiłam o kasę? Bo ja nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam, także daj spokój.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.