Temat: Utrzymywanie 19 letniej dziewczyny

Cześć :D Jako, że widzę, że tutaj zawsze ktoś się wypowie, to przychodzę do was z kolejną sprawą i mam nadzieję, że rozwinie się jakaś dyskusja.

Zadzwoniła dzisiaj do mnie moja 19 letnia siostra z płaczem, jak to jej źle nie jest w domu. Ja mam rocznikowo 24 lata i mieszkam z chłopakiem daleko od domu, więc nie wiem jaką oni tam mają sytuację między sobą i moim zdaniem ona może dramatyzować, ale z drugiej strony trochę mi jej szkoda. Zadzwoniła zapłakana, że ma dość tego, jak jest traktowana w domu. Mówi, że rodzice jej nic nie kupują, że większość rzeczy, które chce sobie kupić to kupuje sama i nigdy o nic nie prosi (tylko ostatnio mama jej na coś tam dała pieniądze) ale tak to sama ze swoich oszczędności kupuje i boi się, że zaraz nie będzie miała z czego kupować. Mówi, że mama jej kupuje ubrania dwa razy do roku na zimę i lato, a tak to nigdy ona nawet sama nie prosi i ostatnio zapytała o jakiś ciuch to mama niby się zgodziła a do tej pory jej nie kupiła. Dziwnie mi to słyszeć, bo jak byłam w jej wieku, to mama kupowała mi to o co poprosiłam, a było to 5 lat temu więc jak dużo mogło się zmienić? Dodatkowo powiedziała mi, że chciała sobie jakąś droższą rzecz kupić za swoje pieniądze na raty, ale że nie ma zdolności kredytowej, to poprosiła mamę żeby te raty były na nią, a ona będzie jej te pieniądze po prostu dawała, a mama najpierw się zgodziła, a potem stwierdziła, że ona jej nie pozwoli wydać jej pieniędzy na coś takiego. Nieważne co ona tam chciała sobie kupić, po prostu chciała jakąś nową rzecz, za którą mama nie musiałaby dać ani grosza, siostra chciała tylko użyczyć jej zdolności kredytowej żeby móc wziąć to na raty. Nie rozumiem zachowania mamy, przecież ona nic by nie musiała jej na to dawać... powiedziała mi też, że mama ciągle na nią narzeka, że nic w domu nie robi i żyje jak w hotelu (nie wiem jak jest, ale mi mama też często tak mówiła, kiedy nie posprzątałam z własnej inicjatywy czy coś, więc no trochę wyolbrzymia to) i mówiła jej że ma się wyprowadzić?? Ja naprawdę nie rozumiem, gdzie ona ma pójść? wiem, że chciała jechać nad morze do pracy w wakacje, ale przez koronę chyba to nie wyjdzie a poza tym to jest jeszcze nastolatka, ona nawet matury jeszcze nie ma i nie może jej nawet w terminie napisać, więc jak ma się wyprowadzić, za co żyć? Jeszcze do tego, że siostra chciała jakąś droższą rzecz sobie kupić, to mama powiedziała jej, że mogłaby te pieniądze na stancję na studia zostawić, a nie wydawać teraz na jej zachcianki. Nie rozumiem kompletnie, przecież dobrze wiem, że są w stanie jej płacić za stancję i za każdą jej inną zachciankę bo wiem co robią i ile zarabiają, a zachowują się jak totalne sknery. Tym bardziej, że mnie już nie utrzymują, chyba, że mam jakiś większy wydatek to wtedy mi coś sypną pieniędzmi, a tak to mają ją jedną na utrzymaniu a z tego co wiem, to ona nawet sama sobie jedzenie kupuje, jakieś szampony, ogólnie kosmetyki, o nic mamy nie prosi, a ona robi jej jeszcze problemy i mówi, żeby się wyprowadziła.. nie wiem jak mam jej pomóc, co o tym myślicie? Czy wg was 19 letnią córkę powinni jeszcze rodzice w pełni utrzymywać? Szczerze mi mama nigdy tak nie powiedziała, żebym się wyprowadziła czy coś i serce mi się łamie, jak słyszę, że mówi tak mojej młodszej siostrze. Najchętniej sama bym jej kupiła tą rzecz, którą ona chce, albo co miesiąc wysyłała jej jakieś pieniądze jeśli jest taka sytuacja w domu. Po prostu jest mi jej strasznie szkoda, nie opisałam tu wszystkiego co ona mówiła, ale wspomniała też, że mama ciągle mówi że inne dziewczyny to, inne dziewczyny tamto, a ona nic. i że jej jeszcze gada, że ona jest najgorsza, a potem przeprasza (kreci) stawia ją w najgorszym świetle, mówi rzeczy typu, że ona nigdzie nie zajdzie w życiu itd, ciągle gada o wyprowadzce, nie daje jej pieniędzy na jakieś ubrania czy buty, siostra sama sobie takie rzeczy kupuje, nawet już nie prosi, bo wie, że mama zaraz zacznie wymyślać np żeby najpierw pozbyła się starych rzeczy. A sama kupuje cały czas ubrania i buty i co chwile kurier jest w domu.  siostra też nie robiła prawa jazdy, bo nie chciała teraz, to to też mama jej wypomina.. wiem, że rodzice mają kasę i mogliby utrzymać i mnie i ją i jeszcze całe kuzynostwo, a zachowują się tak, jakby im do pierwszego nie starczało. Jeszcze to, że mama zasugerowała, że Zosia ma sama płacić za swoją stancję na studiach.. porażka po prostu, może ja powinnam pogadać jakoś z mamą? Nie wiem już co robić, nie wiem jak jej pomóc, a bardzo bym chciała. Moja mama wcześniej taka nie była, a bynajmniej nie dla mnie. Ja co prawda też nie prosiłam o jakieś tam rzeczy ale też nie było tak że wszystko musiałam sobie sama kupować.. Nie wiem co robić

palmyrka napisał(a):

Polonina napisał(a):

Wydaje mi sie, ze o ile to wszystko co piszesz to prawda, to Twoi rodzice w taki troche ekstremalny sposob probuja Twoja siostre nauczyc szacunku do pieniadza i tego, ze na wszystko trzeba zapracowac. Chociaz ciezko mi uwierzyc, ze kaza jej kupowac nawet wlasne jedzenie? I tak zle, i tak niedobrze... U mnie w domu stosunek do pieniadza byl bardzo frywolny, bo zawsze "jakos to bylo" i ja pewnie troche i przez to, mam takie same podejscie teraz, co dobre tez na pewno nie jest. Z drugiej strony, uwazam ze we wszystkim trzeba zachowac jakis umiar. Jezeli Twoja siostra chce sie uczyc, sama kupuje sobie za swoje pieniadze swoje wygorowane zachcianki, to uwazam ze rodzice powinni troche zluzowac. Nie uwazam, ze rodzice maja za zadanie sobie odmawiac, zeby spelniac dziecku jego najskrytsze zyczenia niczym wrozka zebuszka, ale jestem tez zdania ze laptop, ktory moze jest dziewczynie potrzebny na studia, zwlaszcza w dobie wszedobylskiej digitalizacji nie jest zyczeniem na miare gwiazdki z nieba. Owszem, dziewczyna musi sie nauczyc szacunku do pieniadza i tego ze na rzeczy trzeba sobie zapracowac, ale na Boga, ona ma dopiero 19 lat i dopiero co skonczyla szkole srednia. Jezeli rodzice maja warunki do tego, zeby jej zapewnic lzejszy start w przyszlosc, to dlaczego maja tego nie robic?
No wlasnie ja o tym samym mowie caly czas. Fajnie ze ktos to rozumie. Moze nie kaza jej kupowac tego jedzenia, ale jak mowie, ona jest na wege diecie i nie toleruje laktozy, musi pic mleko bez laktozy, twarogu czy sera zwyklego nie zje, bo zle sie czuje potem, a w domu polowa lodowki to mieso i tak wychodzi, ze musi sobie to sama kupowac, bo rodzice tylko oczami wywracaja w sklepie jak chce cos typowo dla siebie wziac


Popieram, w końcu jakiś głos rozsądku. Ale w sumie spodziewałam się takie reakcji vitalii. Tutaj występują same rekiny biznesu, które utrzymywały się samodzielnie od 19 r ż robiąc jednocześnie dwa kierunki studiów dziennie, a już jak miały 12 lat to sprzedawały pod blokiem lemoniadę, żeby mieć na lizaki.

Ja generalnie jestem zdania, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu dziewiętnastolatki przez rodziców. Nie uważam też za nic dziwnego utrzymywania i starszego, studiującego dziennie dziecka. Uważam, że te pierwsze lata po 20 to taki buforowy czas - rodzice dają na życie ale jednocześnie dobrze byłoby już pracować na własne zachcianki, wakacje, ubrania, kosmetyki itd. Takie stopniowe wdrażanie się w dorosłe życie, kiedy z roku na rok korzysta się z pomocy rodziców mniej. Ale jak pochodzę z kochającej rodziny, w której pomaganie sobie jest naturalne:) Traktuję to po prostu jako dług, który zaciągam u swoich rodziców, a będę spłacała swoim dzieciom, a potem one swoim dzieciom i tak dalej.

Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, że rodzice musieliby sobie od ust odejmować, żeby spełniać zachcianki dziecka. Bardziej chodzi mi o to, że moim zdaniem rodzice powinni dziecku zapewnić życie na porównywalnym poziomie do tego, na którym sami żyją. A jeśli klepią biedę, to też klepią biedę wszyscy razem. Rodzinna solidarność. Widać niewiele dziewczyn jej tutaj zaznało, współczuję.

Uważam, że Twoja siostra, jeśli faktycznie nie zachowuje się w roszczeniowy sposób i się przed Tobą nie wybiela, ma słuszny żal. Sorry, ale co to za rodzicielstwo, że matka sama nakupuje sobie ciuchów, ale dziecku odmówi? Dziewczyny, obudźcie się, wiem, że jesteście wszystkie od zawsze idealnie niezależne, ale to nie jest zachowanie kochającego rodzica. Z drugiej strony dziecko też powinno znać wartość pieniądza i doceniać wszystko, co w życiu dostało, szanować wysiłek rodziców. Być może prawda leży gdzieś po środku. Być może siostra nie jest aż taka święta, a rodzice nie są aż takimi sknerami, tego nie wiem. Natomiast ja uważam, że wymaganie od człowieka, który nawet jeszcze nie napisał matury, żeby był  stanie w 100% płacić za swoje ubrania i kosmetyki (a to są produkty pierwszej potrzeby) jest strasznie zimne.

Pasek wagi

abcbcd napisał(a):

upośledzenie dorosłego człowieka przez rodziców polega na dawaniu kiedy dorosłe dziecko mówi daj, nie umie zdobyć kasy bo wie ze jak powiedział daj to dostanie, a nagle rodzice odchodzą z tego świata i kto da? Chodowanie patologii. ....

Ja sama nie do końca zgadzam się z podejściem do życia autorki tematu, ale niektóre z was mają nierówno pod sufitem jak np ty abcbcd czy jak ci tam leci. Nie masz pojęcia co to jest patologia i dobrze by było, gdybyś w tym wątku więcej się nie wypowiadała bo się nóż w kieszeni człowiekowi otwiera. Zresztą większość waszych wypowiedzi to szydzenie z innych, ja nie wiem co jest z wami, ale chyba czerpiecie satysfakcję z pastwienia i wyśmiewania się nad innymi. Autorko zamknij ten temat, a problem niech siostra sama z rodzicami rozwiąże. Tutaj możesz dowiedzieć się tylko o sobie tyle, że Jesteś bachorem z patologicznej rodziny.

Pasek wagi

O co całe halo? Oni ją utrzymują, kupują ubrania, ma jedzenie, picie, środki czystości, prad, pokoj, internet. Co tu jest nie tak?

Nyasu napisał(a):

palmyrka napisał(a):

Polonina napisał(a):

Wydaje mi sie, ze o ile to wszystko co piszesz to prawda, to Twoi rodzice w taki troche ekstremalny sposob probuja Twoja siostre nauczyc szacunku do pieniadza i tego, ze na wszystko trzeba zapracowac. Chociaz ciezko mi uwierzyc, ze kaza jej kupowac nawet wlasne jedzenie? I tak zle, i tak niedobrze... U mnie w domu stosunek do pieniadza byl bardzo frywolny, bo zawsze "jakos to bylo" i ja pewnie troche i przez to, mam takie same podejscie teraz, co dobre tez na pewno nie jest. Z drugiej strony, uwazam ze we wszystkim trzeba zachowac jakis umiar. Jezeli Twoja siostra chce sie uczyc, sama kupuje sobie za swoje pieniadze swoje wygorowane zachcianki, to uwazam ze rodzice powinni troche zluzowac. Nie uwazam, ze rodzice maja za zadanie sobie odmawiac, zeby spelniac dziecku jego najskrytsze zyczenia niczym wrozka zebuszka, ale jestem tez zdania ze laptop, ktory moze jest dziewczynie potrzebny na studia, zwlaszcza w dobie wszedobylskiej digitalizacji nie jest zyczeniem na miare gwiazdki z nieba. Owszem, dziewczyna musi sie nauczyc szacunku do pieniadza i tego ze na rzeczy trzeba sobie zapracowac, ale na Boga, ona ma dopiero 19 lat i dopiero co skonczyla szkole srednia. Jezeli rodzice maja warunki do tego, zeby jej zapewnic lzejszy start w przyszlosc, to dlaczego maja tego nie robic?
No wlasnie ja o tym samym mowie caly czas. Fajnie ze ktos to rozumie. Moze nie kaza jej kupowac tego jedzenia, ale jak mowie, ona jest na wege diecie i nie toleruje laktozy, musi pic mleko bez laktozy, twarogu czy sera zwyklego nie zje, bo zle sie czuje potem, a w domu polowa lodowki to mieso i tak wychodzi, ze musi sobie to sama kupowac, bo rodzice tylko oczami wywracaja w sklepie jak chce cos typowo dla siebie wziac
Popieram, w końcu jakiś głos rozsądku. Ale w sumie spodziewałam się takie reakcji vitalii. Tutaj występują same rekiny biznesu, które utrzymywały się samodzielnie od 19 r ż robiąc jednocześnie dwa kierunki studiów dziennie, a już jak miały 12 lat to sprzedawały pod blokiem lemoniadę, żeby mieć na lizaki.Ja generalnie jestem zdania, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu dziewiętnastolatki przez rodziców. Nie uważam też za nic dziwnego utrzymywania i starszego, studiującego dziennie dziecka. Uważam, że te pierwsze lata po 20 to taki buforowy czas - rodzice dają na życie ale jednocześnie dobrze byłoby już pracować na własne zachcianki, wakacje, ubrania, kosmetyki itd. Takie stopniowe wdrażanie się w dorosłe życie, kiedy z roku na rok korzysta się z pomocy rodziców mniej. Ale jak pochodzę z kochającej rodziny, w której pomaganie sobie jest naturalne:) Traktuję to po prostu jako dług, który zaciągam u swoich rodziców, a będę spłacała swoim dzieciom, a potem one swoim dzieciom i tak dalej. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, że rodzice musieliby sobie od ust odejmować, żeby spełniać zachcianki dziecka. Bardziej chodzi mi o to, że moim zdaniem rodzice powinni dziecku zapewnić życie na porównywalnym poziomie do tego, na którym sami żyją. A jeśli klepią biedę, to też klepią biedę wszyscy razem. Rodzinna solidarność. Widać niewiele dziewczyn jej tutaj zaznało, współczuję. Uważam, że Twoja siostra, jeśli faktycznie nie zachowuje się w roszczeniowy sposób i się przed Tobą nie wybiela, ma słuszny żal. Sorry, ale co to za rodzicielstwo, że matka sama nakupuje sobie ciuchów, ale dziecku odmówi? Dziewczyny, obudźcie się, wiem, że jesteście wszystkie od zawsze idealnie niezależne, ale to nie jest zachowanie kochającego rodzica. Z drugiej strony dziecko też powinno znać wartość pieniądza i doceniać wszystko, co w życiu dostało, szanować wysiłek rodziców. Być może prawda leży gdzieś po środku. Być może siostra nie jest aż taka święta, a rodzice nie są aż takimi sknerami, tego nie wiem. Natomiast ja uważam, że wymaganie od człowieka, który nawet jeszcze nie napisał matury, żeby był  stanie w 100% płacić za swoje ubrania i kosmetyki (a to są produkty pierwszej potrzeby) jest strasznie zimne.

Oczywiście, ze nie ma nic złego w tym żeby rodzice utrzymywali 19latke. Ale nie oznacza to, ze musza sypać groszem na każda zachciankę. Albo pochwalać branie rat kiedy nie ma to dziecię stałego przychodu a jedyne pieniądze jakie ma to te które dostało. 

Wydaje mi sie, ze co poniektorzy troche przesadzaja. 

Ja nie do konca tych rodzicow rozumiem, o ile to co jest tutaj napisane jest prawda. Fanaberie zywieniowe? No na litosc boska... Wydaje mi sie, ze kupienie mleka czy sera bez laktozy, czy jakis innych zamiennikow dla dziecka to nie jest szczyt altruizmu, serio bez przesady. Jak ja przez pewien czas nie jadlam ani glutenu, ani laktozy, to jak jechalam do rodzicow to zawsze cos bylo przygotowane "pode mnie", chociaz mowilam, ze to nie problem i ze ja sama sobie kupie skladniki i ugotuje, nikt z tego powodow problemow ani przewracania oczami nie robil. Dziewczyna ma 19 lat, dopiero co skonczyla szkole i przygotowuje sie do matury - piszecie, ze mogla pracowac po szkole i w weekendy, co dla mnie jest troche chore - nie wiem ile Wy mialyscie nauki w szkole sredniej, ale ja z tego co pamietam to nieraz siedzialam nad ksiazkami do poznych wieczorow, gdzie czas na prace? 

A juz w ogole abstrahujac od wszystkiego. Gdybym to ja byla rodzicem, to oczywiscie nie chcialabym zrobic z dziecka zyciowej kaleki ktora ma wszystko pod nos podlozone i mysli ze w zyciu tak zawsze bedzie, wprowadzilabym zasady itp., ale gdyby mnie na to bylo stac, to chcialabym zeby jak najdluzej cieszylo sie w miare beztroskim zyciem. I po raz kolejny, nie chodzi o spelnianie kazdej najmniejszej bzdurnej zachcianki, ale bardzo chcialabym zeby mnie bylo stac na to, zeby na czas studiow moc dziecku zapewnic pieniadze na czynsz, jedzenie i drobne przyjemnosci, tak zeby moglo sie skupic na nauce i zyciu towarzyskim. Napracowac w zyciu jeszcze sie zdazy.

A.n.i. jak się komus nóż w kieszeni otwiera to co to znaczy? Ktoś u mnie w rodzinie tak dziecku dawał na zawołanie. Dziś facet ma 50 lat i 500 tys długu bo babcia umarła a on wpadł w spirale ma długi u wszystkich ludzi których znam + chwilówki, dla mnie ten człowiek jest patologiczny

Kontekstu nie podałam.  A mi się ten przypadek przypomniał dlatego użyłam tego zwrotu. Wiec może mnie nikt nie zrozumiał. Ale żeby odrazu nożem? Masakra.....

Nyasu napisał(a):

palmyrka napisał(a):

Polonina napisał(a):

Wydaje mi sie, ze o ile to wszystko co piszesz to prawda, to Twoi rodzice w taki troche ekstremalny sposob probuja Twoja siostre nauczyc szacunku do pieniadza i tego, ze na wszystko trzeba zapracowac. Chociaz ciezko mi uwierzyc, ze kaza jej kupowac nawet wlasne jedzenie? I tak zle, i tak niedobrze... U mnie w domu stosunek do pieniadza byl bardzo frywolny, bo zawsze "jakos to bylo" i ja pewnie troche i przez to, mam takie same podejscie teraz, co dobre tez na pewno nie jest. Z drugiej strony, uwazam ze we wszystkim trzeba zachowac jakis umiar. Jezeli Twoja siostra chce sie uczyc, sama kupuje sobie za swoje pieniadze swoje wygorowane zachcianki, to uwazam ze rodzice powinni troche zluzowac. Nie uwazam, ze rodzice maja za zadanie sobie odmawiac, zeby spelniac dziecku jego najskrytsze zyczenia niczym wrozka zebuszka, ale jestem tez zdania ze laptop, ktory moze jest dziewczynie potrzebny na studia, zwlaszcza w dobie wszedobylskiej digitalizacji nie jest zyczeniem na miare gwiazdki z nieba. Owszem, dziewczyna musi sie nauczyc szacunku do pieniadza i tego ze na rzeczy trzeba sobie zapracowac, ale na Boga, ona ma dopiero 19 lat i dopiero co skonczyla szkole srednia. Jezeli rodzice maja warunki do tego, zeby jej zapewnic lzejszy start w przyszlosc, to dlaczego maja tego nie robic?
No wlasnie ja o tym samym mowie caly czas. Fajnie ze ktos to rozumie. Moze nie kaza jej kupowac tego jedzenia, ale jak mowie, ona jest na wege diecie i nie toleruje laktozy, musi pic mleko bez laktozy, twarogu czy sera zwyklego nie zje, bo zle sie czuje potem, a w domu polowa lodowki to mieso i tak wychodzi, ze musi sobie to sama kupowac, bo rodzice tylko oczami wywracaja w sklepie jak chce cos typowo dla siebie wziac
Popieram, w końcu jakiś głos rozsądku. Ale w sumie spodziewałam się takie reakcji vitalii. Tutaj występują same rekiny biznesu, które utrzymywały się samodzielnie od 19 r ż robiąc jednocześnie dwa kierunki studiów dziennie, a już jak miały 12 lat to sprzedawały pod blokiem lemoniadę, żeby mieć na lizaki.Ja generalnie jestem zdania, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu dziewiętnastolatki przez rodziców. Nie uważam też za nic dziwnego utrzymywania i starszego, studiującego dziennie dziecka. Uważam, że te pierwsze lata po 20 to taki buforowy czas - rodzice dają na życie ale jednocześnie dobrze byłoby już pracować na własne zachcianki, wakacje, ubrania, kosmetyki itd. Takie stopniowe wdrażanie się w dorosłe życie, kiedy z roku na rok korzysta się z pomocy rodziców mniej. Ale jak pochodzę z kochającej rodziny, w której pomaganie sobie jest naturalne:) Traktuję to po prostu jako dług, który zaciągam u swoich rodziców, a będę spłacała swoim dzieciom, a potem one swoim dzieciom i tak dalej. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, że rodzice musieliby sobie od ust odejmować, żeby spełniać zachcianki dziecka. Bardziej chodzi mi o to, że moim zdaniem rodzice powinni dziecku zapewnić życie na porównywalnym poziomie do tego, na którym sami żyją. A jeśli klepią biedę, to też klepią biedę wszyscy razem. Rodzinna solidarność. Widać niewiele dziewczyn jej tutaj zaznało, współczuję. Uważam, że Twoja siostra, jeśli faktycznie nie zachowuje się w roszczeniowy sposób i się przed Tobą nie wybiela, ma słuszny żal. Sorry, ale co to za rodzicielstwo, że matka sama nakupuje sobie ciuchów, ale dziecku odmówi? Dziewczyny, obudźcie się, wiem, że jesteście wszystkie od zawsze idealnie niezależne, ale to nie jest zachowanie kochającego rodzica. Z drugiej strony dziecko też powinno znać wartość pieniądza i doceniać wszystko, co w życiu dostało, szanować wysiłek rodziców. Być może prawda leży gdzieś po środku. Być może siostra nie jest aż taka święta, a rodzice nie są aż takimi sknerami, tego nie wiem. Natomiast ja uważam, że wymaganie od człowieka, który nawet jeszcze nie napisał matury, żeby był  stanie w 100% płacić za swoje ubrania i kosmetyki (a to są produkty pierwszej potrzeby) jest strasznie zimne.

Podpisuję się pod tą wypowiedzią :) czytając ten wątek uświadamiam sobie, że mój start w dorosłe życie był super, bo mam super rodziców. I mam nadzieję, że ja też taka będę dla moich dorastających dzieci.

A.n.i napisał(a):

abcbcd napisał(a):

A.n.i. jak się komus nóż w kieszeni otwiera to co to znaczy? Ktoś u mnie w rodzinie tak dziecku dawał na zawołanie. Dziś facet ma 50 lat i 500 tys długu bo babcia umarła a on wpadł w spirale ma długi u wszystkich ludzi których znam + chwilówki, dla mnie ten człowiek jest patologiczny
Wiesz co jak wcześniej pisałam, każda moja znajoma była do praktycznie 25 roku życia utrzymywana przez rodziców i żadna nie żyje w patologii. Każda ma skończone studia, pracę, rodzinę i normalny kontakt z rodzicami. Najwyraźniej z twoją rodziną jest coś nie tak, a nie z każdym komu rodzice dali. Zresztą patrząc na twoje wypowiedzi jestem w stanie uwierzyć, że albo rodzice coś przegapili, albo masz jakiś problem ze sobą, a to jaka jesteś to nie jest ich wina. "Maskara" to twoje wypowiedzi na poziomie...zresztą nie warto dać się ponownie sprowokować. [/q7uote]

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie o co chodzi z tym nożem? 

bridetobee napisał(a):

Nyasu napisał(a):

palmyrka napisał(a):

Polonina napisał(a):

Wydaje mi sie, ze o ile to wszystko co piszesz to prawda, to Twoi rodzice w taki troche ekstremalny sposob probuja Twoja siostre nauczyc szacunku do pieniadza i tego, ze na wszystko trzeba zapracowac. Chociaz ciezko mi uwierzyc, ze kaza jej kupowac nawet wlasne jedzenie? I tak zle, i tak niedobrze... U mnie w domu stosunek do pieniadza byl bardzo frywolny, bo zawsze "jakos to bylo" i ja pewnie troche i przez to, mam takie same podejscie teraz, co dobre tez na pewno nie jest. Z drugiej strony, uwazam ze we wszystkim trzeba zachowac jakis umiar. Jezeli Twoja siostra chce sie uczyc, sama kupuje sobie za swoje pieniadze swoje wygorowane zachcianki, to uwazam ze rodzice powinni troche zluzowac. Nie uwazam, ze rodzice maja za zadanie sobie odmawiac, zeby spelniac dziecku jego najskrytsze zyczenia niczym wrozka zebuszka, ale jestem tez zdania ze laptop, ktory moze jest dziewczynie potrzebny na studia, zwlaszcza w dobie wszedobylskiej digitalizacji nie jest zyczeniem na miare gwiazdki z nieba. Owszem, dziewczyna musi sie nauczyc szacunku do pieniadza i tego ze na rzeczy trzeba sobie zapracowac, ale na Boga, ona ma dopiero 19 lat i dopiero co skonczyla szkole srednia. Jezeli rodzice maja warunki do tego, zeby jej zapewnic lzejszy start w przyszlosc, to dlaczego maja tego nie robic?
No wlasnie ja o tym samym mowie caly czas. Fajnie ze ktos to rozumie. Moze nie kaza jej kupowac tego jedzenia, ale jak mowie, ona jest na wege diecie i nie toleruje laktozy, musi pic mleko bez laktozy, twarogu czy sera zwyklego nie zje, bo zle sie czuje potem, a w domu polowa lodowki to mieso i tak wychodzi, ze musi sobie to sama kupowac, bo rodzice tylko oczami wywracaja w sklepie jak chce cos typowo dla siebie wziac
Popieram, w końcu jakiś głos rozsądku. Ale w sumie spodziewałam się takie reakcji vitalii. Tutaj występują same rekiny biznesu, które utrzymywały się samodzielnie od 19 r ż robiąc jednocześnie dwa kierunki studiów dziennie, a już jak miały 12 lat to sprzedawały pod blokiem lemoniadę, żeby mieć na lizaki.Ja generalnie jestem zdania, że nie ma nic dziwnego w utrzymywaniu dziewiętnastolatki przez rodziców. Nie uważam też za nic dziwnego utrzymywania i starszego, studiującego dziennie dziecka. Uważam, że te pierwsze lata po 20 to taki buforowy czas - rodzice dają na życie ale jednocześnie dobrze byłoby już pracować na własne zachcianki, wakacje, ubrania, kosmetyki itd. Takie stopniowe wdrażanie się w dorosłe życie, kiedy z roku na rok korzysta się z pomocy rodziców mniej. Ale jak pochodzę z kochającej rodziny, w której pomaganie sobie jest naturalne:) Traktuję to po prostu jako dług, który zaciągam u swoich rodziców, a będę spłacała swoim dzieciom, a potem one swoim dzieciom i tak dalej. Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, że rodzice musieliby sobie od ust odejmować, żeby spełniać zachcianki dziecka. Bardziej chodzi mi o to, że moim zdaniem rodzice powinni dziecku zapewnić życie na porównywalnym poziomie do tego, na którym sami żyją. A jeśli klepią biedę, to też klepią biedę wszyscy razem. Rodzinna solidarność. Widać niewiele dziewczyn jej tutaj zaznało, współczuję. Uważam, że Twoja siostra, jeśli faktycznie nie zachowuje się w roszczeniowy sposób i się przed Tobą nie wybiela, ma słuszny żal. Sorry, ale co to za rodzicielstwo, że matka sama nakupuje sobie ciuchów, ale dziecku odmówi? Dziewczyny, obudźcie się, wiem, że jesteście wszystkie od zawsze idealnie niezależne, ale to nie jest zachowanie kochającego rodzica. Z drugiej strony dziecko też powinno znać wartość pieniądza i doceniać wszystko, co w życiu dostało, szanować wysiłek rodziców. Być może prawda leży gdzieś po środku. Być może siostra nie jest aż taka święta, a rodzice nie są aż takimi sknerami, tego nie wiem. Natomiast ja uważam, że wymaganie od człowieka, który nawet jeszcze nie napisał matury, żeby był  stanie w 100% płacić za swoje ubrania i kosmetyki (a to są produkty pierwszej potrzeby) jest strasznie zimne.
Oczywiście, ze nie ma nic złego w tym żeby rodzice utrzymywali 19latke. Ale nie oznacza to, ze musza sypać groszem na każda zachciankę. Albo pochwalać branie rat kiedy nie ma to dziecię stałego przychodu a jedyne pieniądze jakie ma to te które dostało. 


Tak, z tym kredytem to akurat sie zgodze - bez sensu, zeby dziewczyna sie w to pakowala w tak mlodym wieku. Zgadzam sie tez z tym, ze rodzice to nie sa chodzace bankomaty zeby spelniac kazda zachcianke swoich dzieci. Ale na litosc boska... nie kupic dziecku kartonu mleka sojowego? Serio to jest taka super zachcianka?

Laptop to jest droga impreza i tez moze byc traktowana jako zachcianka, zalezy jak na to sie patrzy. Moze to jest jakis laptop za miliony monet ktory ma sluzyc do grania w gry i wtedy rozumiem, ze rodzice nie chca go od tak sfinansowac, a moze, tak jak wspomnialam wczesniej, laptop ma byc kupiony z mysla o studiach, co w obecnych czasach nie jest zachcianka wzieta z kosmosu. 

palmyrka napisał(a):

Cllio napisał(a):

palmyrka napisał(a):

Cllio napisał(a):

palmyrka napisał(a):

.Villemo. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

cancri napisał(a):

To Ty serio nie widzisz,  że właśnie reprezentujesz podejście, że siostrze / Wam się należy? o.O Wez siostrze tego laptopa na raty i tyle, po co ta cała dyskusja... chyba, ze nie jesteś tych rat taka pewna, jak tu pokazujesz, inaczej byś nie dyskutowała tyle, tylko już to dawno zrobiła. 
troll albo to ta ?zosia?, która szuka argumentów jak to jej złe i niedobrze bo mama powiedziała nie. bo im dalej w ten wątek tym trudniej w to uwierzyć, ze ktoś może w ogóle tak myśleć 
Tez tak uwazam. Jest tak nastawiona anty matka i tak broni siostry, że az to dziwne
Nie jestem nastawiona anty matka, tylko jesli dzwoni do mnie dziewczyna w nocy z placzem to chyba cos nie gra? wiem jaka potrafi byc moja mama w stosunku do niej i to nic zlego, ze jestem po stronie siostry. nie znam jeszcze drugiej strony medalu, ale pogadam z mama i zobaczymy jak to bedzie. moze zosia faktycznie czegos tam nie robi i rodzicom to przeszkadza, ale bez przesady tez, zeby moja siostre nazywac roszczeniowym bachorem, bo chcialaby zeby rodzice jej kupowali jedzenie normalnie i jakis ciuch.
Czyli chcesz nam wmówić, że siostra nie może się wziąć chleba z chlebaka i sera z lodówki? Że obiad zamknięty przed nią i że papier toaletowy musi swój do kibla nosić? 
nigdzie tak nie napisalam :) 
Napisałaś, że płaci sama za podstawy. To o czym ja mówię, to podstawowe potrzeby. Zatem rodzice je zaspokajają. Ma co jeść, gdzie spać, gdzie się wys.rać i dodatkowo szafę pełną ciuchów. Sorry, jeśli ma ochotę na nietypowe żywienie (patrz niejedzenie mięsa) to niech sponsoruje swoje fanaberie sama. Na pewno w domu ma dostępne owoce i warzywa, kasze, jajka, strączki, oleje itd. Wymyślne składniki proszę bardzo, ale za swoje. 
nietolerancja laktozy to też fanaberia wg Ciebie?
po tym jestem pewma że to Ty jesteś tą Zosia

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.