Temat: Nie ogarniam życia i jest najgorzej.

Hej Kochanę! Piszę to w nadziei, że któraś z was miała kiedyś podobnie. Lub znała podobny przypadek do mojego.

Wszystko zaczęło się gdy zmieniłam pracę. Był konkretny zapierdziel po 8-9h dziennie.
Mam na myśli taki zapierdziel że, pot lał się po czole i w ciągu całego dnia miałam tylko 15 minut, żeby usiąść. Ważyłam wtedy 95 kilogramy i czułam się dobrze. Regularnie chudłam każdego miesiąca zważysz na pracę. Do tego dochodził stres, bo pracodawca był pierdzielnięty. Wszczynał kłótnie między pracownikami, mącił i ogólnie facet później uciekł z kraju z pensjami pracowników. Pamiętam ten ogromny stres każdego dnia przed pójściem do tego miejsca. Oczywiście w międzyczasie szukałam sobie innej pracy jednak spędziłam tam pół roku.

Schudłam w sumie 27 kilogramów przez te pół roku. Czułam się świetnie wizualnie, jednak fizycznie zaczęły się moje problemy zdrowotne. Mianowicie co jakiś czas czułam mrowienie i bezwład w jednej z rąk. Notorycznie bolały mnie zęby (chociaż były zdrowe) ucho oraz szczęka. Nabawiłam się dziwnego zwyczaju "trzęsienia się" gdy jestem głodna. Po prostu ręce mi się trzęsą, głos drzy i towarzyszy temu dziwne uczucie w żołądku. Najgorsze jednak, że zjechałam sobie kolana i teraz mam rehabilitacje na nie. Po prostu od częstego dźwigania ciężkich rzeczy i schylania się po 8h dziennie. To nic w porównaniu jaki hardkor przeżywam teraz.

Znalazłam sobie nową bezstresową pracę, którą kocham. Ogólnie po odejściu stamtąd ułożyłam sobie super życie. Jednak nie mogę z niego korzystać i cieszyć się nim! Prawie każdego dnia czuje się fatalnie.
Jak już było spokojnie i stres minął to zaczęłam bardzo tyć. Jadłam normalnie to co reszta domowników jednak kilogramy leciały bardzo szybko!
Przeraziłam się tym i oczywiście zaczęłam walczyć. Chodziłam na siłownię, do dietetyka i starałam się jak mogłam. Pomimo tego każdego tygodnia przybierałam po 1-2 kg. Nie dało się tego zatrzymać! Dietetyk zlecił mi badania krwi i wyszyły ogólnie OK. Mimo tego nadal tyłam.
Mam wrażenie, że jak trochę przytyłam to czułam się lepiej fizycznie co jest mega dziwne. Minęły wszystkie poprzednie schodzenia. Jednak..

Właśnie i tu zaczyna się właściwy prawdziwy hardkor. Wyjechaliśmy z moim dorobić się na ślub i dom za granicę. Przez cały pobyt (prawie rok) jedliśmy normalnie. To znaczy normalna domowa chuda kuchnia z przewagą dań wegetariańskich. Spożywałam do 2 tysięcy kalorii dziennie.
Z wyjątkami jakiś wypadów lub zamawianej pizzy - zazwyczaj raz/2 w miesiącu. Wszyscy w domu jedli to co ja, bo ja gotowałam. Z racji tego, że przez długi czas się odchudzałam to często przyrządzałam dania dietetyczne i niskokaloryczne. Nikt z domowników nie przytył tylko schudł kilka kilogramów z wyjątkiem mnie! Ja sobie tyłam każdego miesiąca po 1-3 kilogramy. Po prostu czułam, że nic na mnie nie działa i nie mogę tego zatrzymać. Z każdym miesiącem pojawiały się problemy zdrowotne. Najpierw zniknęła miesiączka, pózniej pojawiło się chroniczne zmęczenie, powróciło dziwne trzęsienie się gdy tylko czuje głód. Praktycznie po każdym posiłku muszę iść spać lub wypić kawę, by nie zasnąć.
Mogę spać po 18h w ciągu dnia i jeszcze mi mało. No po prostu tragedia. Aha no i nadal tyje!

Obecnie od 3 tygodni jestem na diecie 1800 kcal i siłownia 3 razy w tygodniu po godzinie i nadal tyje. Już teraz ważę 104 kilogramy.
Najgorsze jest to, że nie mogę normalnie funkcjonować. Mój dzień polega na walce z zaspaniem i rozkojarzeniem. Muszę się zmuszać do wszystkiego co robię. Potrafię się zmęczyć sprzątaniem pokoju. Mam dni w których jak wstanę to cały dzień jestem zamulona jak gdybym się nie obudziła. Trudno się tego pozbyć. Ogólnie przez ostatnie 2 miesiące tak jakbym egzystowała - a nie żyła. Staram się przetrwać dzień i zrobić minimum moich obowiązków. To jest taka beznadziejna sytuacja, że siada mi to na psychę.

Zapisałam się już do endokrynologa i ginekologa jednak na wizyty muszę czekać cały miesiąc. Zastanawiam się czy mogę przez ten miesiąc zrobić coś, żeby z tego wyjść i sobie pomóc. Oczywiście nie licząc ćwiczeń i diety. Najbardziej mnie jednak martwi to co może mi być. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał coś podobnego i nie znalazłam też nic sensownego w internecie. Obawiam się, że to może być cały zespół jakiegoś dziadostwa typu tarczyca, jajniki, cukrzyca itp. Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś z was kojarzy o co może chodzić i ma jakieś rady lub przykłady podobnego zachowania organizmu.

Zwracam się do was ponieważ szukając informacji w internecie ogólnie często znajduje tematy w których autor jest zjechany od dołu do góry, bo nie istnieją przypadki że ktoś może nie chudnąć lub tyć jeśli ćwiczy i dużo nie je. Trochę sama w to powątpiewałam dopóki mnie to nie spotkało.
Pozdrawiam i miłego dnia!

Pasek wagi

czy robiłaś badania w kierunku tarczycy?!?

Te badania, które wyszły ok to były też robione w kierunku cukrzycy? Bo z tym mi się kojarzy to trzęsienie się i ospałość hmm

Pasek wagi

tez stawiam na jakieś problemy hormonalne. To co opisałaś nie jest normalne...

Jak wyżej albo cukrzyca /insulinooporność. Zrób krzywą cukrową koniecznie. No i tarczycę sprawdź. 

Pasek wagi

obstawiam cukrzycę. Trzęsienie się na głodzie, zmęczenie, tycie - dla mnie to klasyczne objawy. Masz wzmożone pragnienie? Ewentualnie tarczyca. Trzeba zrobic krzywą cukrową i insulinową oraz TSH, Ft3, Ft4, antyTPO. To podstawy. I w zależnosci co wyjdzie to myślec co dalej. Na wizytę do endo poczekasz i zapewne pierwsze co, to zleci Ci te badania, więc jeśli masz gdzieś otwarte laboratorium w tych dziwnych czasach, to polecam zrobić sobie te badania wcześniej, żebyś nie poszła na wizytę na której dostaniesz same skierowania i zabulisz a potem będziesz czekała na drugą wizytę nie wiadomo jak długo. Te badania i tak nie są refundowane (moze TSH samo). Ja bym szła od razu z wynikami (o ile robią w Twoim mieście gdzieś teraz)

Pasek wagi

Jesz niskokalorycznie, ale czy jesz zdrowo? Czy dostarczasz ciału, wszystkie niezbędne witaminy i minerały? Może być i niedoczynność tarczycy. Pewnie brakuje Ci jodu. Może też być cukrzyca. I myślę, że brakuje Ci witaminy B12 oraz innych witamin z grupy B.

Znajdź dobrego lekarza, który zleci dokładne badania, bo inaczej będziesz nadal tyć i czuć się coraz gorzej.

RZESKI_DESZCZ napisał(a):

Najbardziej mnie jednak martwi to co może mi być. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał coś podobnego i nie znalazłam też nic sensownego w internecie. Obawiam się, że to może być cały zespół jakiegoś dziadostwa typu tarczyca, jajniki, cukrzyca itp. Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś z was kojarzy o co może chodzić i ma jakieś rady lub przykłady podobnego zachowania organizmu. Zwracam się do was ponieważ szukając informacji w internecie ogólnie często znajduje tematy w których autor jest zjechany od dołu do góry, bo nie istnieją przypadki że ktoś może nie chudnąć lub tyć jeśli ćwiczy i dużo nie je. Trochę sama w to powątpiewałam dopóki mnie to nie spotkało. Pozdrawiam i miłego dnia!

Chciałam spytać czy urodziłaś się wczoraj... ale to stoi w sprzeczności z twoim wieloletnim bujaniem się z własnym zdrowiem i wagą. Ale po lekturze choćby tego wątku to już w sumie nic nie napiszę, bo po co? 

P.S. Jedna z lepszych twoich wypowiedzi w tym przywołanym wątku: cukier miałam w porządku i wszystko inne z wyjątkiem inuliny również.

Pytanie za sto punktów - jaka pracę obecnie wykonujesz?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.