Temat: Ile kieliszkow na odwage ?

Ile musicie wypic alkoholu zeby sie wyluzowac i troche puscic hamulce? 

zapraszam do luznej dyskusji.

soraka napisał(a):

Juz nie bądźcie takie sztywniary świętobliwe...każdy w życiu a to na urodzinach, a to na studiach a to gdzieś przesadził całkiem niechcący ? może mam inne podejście ale mieszkałam kilka miesięcy z Włoszka i jakbyście zobaczyli ile piją tam "normalni" ludzie to byście się za głowy złapały ?nie mówiąc o moim wykładowcy hiszpańskiego któremu babcia, jak byl maly, dawała rozcieńczone wino jako "soczek", nikt nie mówi o upijaniu się do nieprzytomności

Nie, nie każdy. 

Ja nie lubię alkoholu bo źle go znoszę. Piję jedynie wino, max jeden kieliszek na raz, a na drugi dzień jestem odwodniona jak na mocnym kacu. Dlatego nie piję, a nie dlatego że moralność mi nie pozwala. Lubię smak ulubionych win. 

Choćbym się nawaliła do wyrzygania to nadal trzeźwo myślę. Nie wiem czy coś ze mną nie tak..

Pasek wagi

awokdas napisał(a):

choco.lady napisał(a):

Mam tak mocna głowę,  że mogę wypić wiadro i nie bedzie widać. Ale pod warunkiem,  że jem.
To efekt, ze tak powiem, praktyki? Czy czego?
Pije od wielkiego dzwonu jak jest jakies wesele, imieniny lub coś podobnego. Musi być jakaś okazja, alkohol mi w ogole nie smakuje, nawet piwa nie pije do obiadu. 

Nie wiem od czego.Wydaje mi sie ze to "dobre geny". Mój dziadek miał bardzo mocną głowę, pił moze 3 razy w roku, ale spore ilosci i nie bylo po nim widać. Poza tym, nigdy nie pije na pusty żołądek. Zauważyłam że sporo jem przy alkoholu,  no czuję okropny głód. A jak dajmy na to duzo sie ruszam powiedzmy na weselu,  to nawet  nie chwyce śruby. Cały czas jestem w stanie sie kontrolować i nie wiem jak niektórzy po pijaku robią i piszą głupoty.

Co mnie zdumiewa w tym wątku - pisanie, że komuś się chce jeść po alko. Mam dokładnie odwrotnie, jak piję, to jedzenie przestaje dla mnie istnieć. Kieliszek wódki i jestem najedzona. 

Nie potrzebuję alkoholu żeby wyluzować. Piję alkohol i to dość często ale nie piję go w celu upijania się, a raczej dlatego że lubię wino. I czasem dla rozluźnienia ale to też nie żeby się upijać. Natomiast wstawienie jest efektem ubocznym- wstawiona czuję się po butelce wina;)

marieva napisał(a):

Co mnie zdumiewa w tym wątku - pisanie, że komuś się chce jeść po alko. Mam dokładnie odwrotnie, jak piję, to jedzenie przestaje dla mnie istnieć. Kieliszek wódki i jestem najedzona. 

Alkohol chyba jednak częściej pobudza apetyt niż to obniża;) mam tak jak Ty ale jesteśmy w mniejszości. Wino mi wystarcza, nie jestem głodna jeśli nie piję go już będąc głodna. Za to mojemu mężowi zawsze włącza się odkurzacz:P

ja tez jestem z niejedzacych ale to dlatego, ze jak mi juz szumi w glowie to tak jakby mi bylo niedobrze (a pije praktycznie wcale, w lecie sie zdarzy w weekend jakieś smakowe piwo, wodki wcale).

Ja piję zawsze po jedzeniu, więc problem głodu u mnie nie istnieje. Za to bardzo lubię połączenie alko (czerwone wino lub wódka smakowa, piwa nie znoszę) z herbatą. I choćby teraz - jestem właśnie po kolacji, dogryzam ostatnie migdały, a pod ręką kubek świeżo zaparzonej zielonej herbaty i lampka czerwonego węgrzyna - i tak sobie popijam na zmianę. Dla zdrowotności rzecz jasna :D

Ja lubię słodki i słaby alkohol. Lubię wypić Martini lub jakiś likier/nalewkę. Lubię też piwo typu Redds. Piję taki alkohol raczej ze względu na przyjemny smak. Mocnego alkoholu w ogóle nie pijam. Piję też małe ilości i rzadko, bo mam słabą głowę. Podejrzewam, że teraz po kilku kieliszkach wódki (3-4) byłabym już pijana i prawdopodobnie straciłbym kontakt z rzeczywistością. 

Pasek wagi

Nie wiem, nigdy nie wypiłam tyle żeby mi puściły hamulce. Mam słabą wątrobę i nie jestem w stanie wypić tyle żeby się upić, w pewnym momencie jest mi tak niedobrze, że nie mogę już przełknąć kolejnego kieliszka. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.