Temat: Warszawa kontra mniejsze miasto

Czy są wśród was osoby, które przyjechały do Warszawy w celu lepszego życia, jednak po kilku latach postanowiły wrócić do mniejszego miasta? Stoję przed takim dylematem i nie wiem co zrobić, mniejsze miasto to ok 300 tys. mieszkańców, praca jakas jest ale szalu nie ma, z drugiej strony nie jestem jakimś rozchwytywanym specjalistą, więc w Warszawie też nie wiadomo jakiej kariery nie zrobię. Na plus Warszawy wyższe jednak zarobki, i więcej ofert pracy. Niestety zaczyna mnie to miasto przytlaczac. Wydaje mi się, że w mniejszym mieście lepiej się żyje- spokojniej, tylko boję się, że będę żałować. Może bylyscie w podobnej sytuacji? 

Ja tak miałam w przypadku Krakowa. Wyjechałam na studia, zostałam 2 lata po studiach i po tym czasie wróciłam do miasta 200 tyś.+ 

Pamiętaj, że jakiej decyzji byś nie podjęła to każda pociągnie za sobą jakieś plusy i minusy. Ja na początku broniłam się nogami i rękami przed Krakowem, wyjechałam, brakowało mi moich przyjaciół, rodziny, ulubionych miejsc. Po czasie przywykłam. W wielkim mieście nauczyłam się być gruboskórna i uodporniona na tzw. bananowe dzieci i typowe słoiki. Podjęliśmy decyzję wyjazdu do mniejszego miasta to znowu targały mną uczucia, w Krakowie pojawila się grupka nowych, zaufanych osób, fajna praca, ale inne czynniki wpłynęły na decyzję wyjazdu.

Z perspektywy czasu nie żałuję. Martwiłam się głównie mieszkaniem, pracą, zarobkami. A jeśli chodzi o to, wyszłam na tym 2x lepiej. Wszyscy mi się dziwili, że wróciłam z KRAKOWA do takiej DZIURY. Że jak ja mogłam w ogóle. Tak jak pisałam, nie żałuję. Z przyjaciółmi z Krakowa utrzymuje kontakt, odwiedzamy się, miło wspominam tamto miejsce i czasem tęsknię, ale wszystkiego mieć nie można.☺️

Powodzenia w podejmowaniu decyzji. Pamiętaj, kto nie ryzykuje, ten nie ma.

Pasek wagi

Ja akurat zamieszkałam w WWie z mniejszej miejscowości. Na początku też nie byłam zadowolona, ale teraz, gdy mam dzieci, coraz bardziej doceniam to miasto i w życiu bym się gdzie indziej nie przeprowadziła. Co innego jest, gdy zaczynasz sobie rozwijać siatkę znajomych, masz jakieś znajomości w pracy, z przedszkola czy szkoły dzieci itp. Po prostu wrastasz powoli w miasto. Teraz brakowałoby mi tego pośpiechu, hałasu, rywalizacji itp. Szlag mnie trafia gdy wracam w rodzinne strony- NIC tam się nie dzieje. Generalnie nie będąc nie wiadomo jakim specjalistą, masz wybór jeśli chodzi o pracę i nie musisz się jednej kurczowo trzymać znosząc fochy właściciela- może koszty życia są wyższe, ale też i możliwości też. . Natomiast koleżanka zawsze marzyła o zamieszkaniu w Krakowie. I przeprowadziła się z Wwy do Krakowa. Po pół roku wróciła, mówiąc, że nie mogła znieść wszechobecnej dulszczyzny (jej cytat)- miała dość. Ostatnio też się spotkałam z kolegą, który prowadzi firmę w 100 tyś. mieście- mówi, że już pół miasta u niego pracowało i nie ma kogo zatrudnić w zakresie swojej działki.Są plusy i minusy- on sobie chwali to, że codziennie spotyka tego samego piekarza i się znają z widzenia. Mnie takie rzeczy nie rajcują.

Dokładnie- zawsze można wrócić do punktu wyjścia.

perceptive. napisał(a):

Ja tak miałam w przypadku Krakowa. Wyjechałam na studia, zostałam 2 lata po studiach i po tym czasie wróciłam do miasta 200 tyś.+ Pamiętaj, że jakiej decyzji byś nie podjęła to każda pociągnie za sobą jakieś plusy i minusy. Ja na początku broniłam się nogami i rękami przed Krakowem, wyjechałam, brakowało mi moich przyjaciół, rodziny, ulubionych miejsc. Po czasie przywykłam. W wielkim mieście nauczyłam się być gruboskórna i uodporniona na tzw. bananowe dzieci i typowe słoiki. Podjęliśmy decyzję wyjazdu do mniejszego miasta to znowu targały mną uczucia, w Krakowie pojawila się grupka nowych, zaufanych osób, fajna praca, ale inne czynniki wpłynęły na decyzję wyjazdu.Z perspektywy czasu nie żałuję. Martwiłam się głównie mieszkaniem, pracą, zarobkami. A jeśli chodzi o to, wyszłam na tym 2x lepiej. Wszyscy mi się dziwili, że wróciłam z KRAKOWA do takiej DZIURY. Że jak ja mogłam w ogóle. Tak jak pisałam, nie żałuję. Z przyjaciółmi z Krakowa utrzymuje kontakt, odwiedzamy się, miło wspominam tamto miejsce i czasem tęsknię, ale wszystkiego mieć nie można.??Powodzenia w podejmowaniu decyzji. Pamiętaj, kto nie ryzykuje, ten nie ma.

Przeprowadzałam się już kilka razy i niczego nie żałuję:) Pochodzę z Wawy, ale zaraz po szkole średniej przeprowadziłam się do Bydgoszczy i to był naprawdę super czas i wspaniałe miasto. Jak dla mnie idealna wielkość przy zachowaniu względnego spokoju. Potem przez splot różnych wydarzeń wróciłam do Wawy, też było ok, ale jednak mocno wpływało to na mnie psychicznie. Ten ciągły pośpiech, trochę wyścig w pracy - to, było ciężkie do przejścia, a ja jestem dość wrażliwą osobą. Za to było sporo fajnych atrakcji kulturalnych. Teraz wyprowadziliśmy się do jeszcze mniejszego miasta  czyli Koszalina i tez jestem bardzo zadowolona, odżyłam fizycznie i psychicznie. 

W mniejszym mieście są tez niższe koszty życia i dla mnie to jest mega różnica, płacić sam czynsz 630 zł + opłaty  w Koszalinie, a wynajmować mieszkanie w Wawie za 1800 zł + opłaty. Ktoś zaraz powie, że pensje są też mniejsze - ja akurat nie odczułam wielkiej różnicy.

Wychodzę z założenia, że warto spróbować. Przeprowadzając się, nie trzeba podpisywać cyrografu na resztę życia ;) No i najważniejsze, żeby nie palić za sobą mostów. Mam ten komfort, że jakbym wróciła do Wawy czy Bydgoszczy to mogę liczyć na wsparcie byłych pracodawców i znajomych.

No to zależy czego od życia oczekujesz. 

Warszawa (generalizując) da ci więcej pieniedzy i możliwości. Odbierze ci spokój, czasem radość z drobnych uciech, bo ciągle gdzieś gonisz i gonisz i nawet nie wiesz gdzie. W Warszawie jest mnóstwo ludzi. I to są plusy i minusy. Znajdziesz tu więcej wspaniałych i pomocnych osób, niż mniejszym mieście ale równocześnie trafisz na więcej ch*&w 8)

W mniejszej miejscowości na pewno nie żyje się w takim pędzie, masz mniejszy natłok różnych ludzi. Jest mniej możliwości (ale z drugiej strony możliwości moża sobie stworzyć samemu). 

Ja na pewno za jakiś czas się stąd wyniosę. Lubię Warszawę ale męczy mnie już. Dojazdy, zamknięte ulice, wyścig szczurów, ludzi chcących więcej i więcej, wszystko jest drogie. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.