Temat: Jak często płaczecie?

Wczoraj słuchałam sobie radia i był jakiś taki głupi konkurs telefoniczny. Zapytali dwóch facetów ile razy kobiety płaczą w ciągu roku. Odpowiedzi powaliły - jeden dał chyba z 500 drugi 750 (smiech)

Odpowiedź prawidłowa - podobno średnio kobieta płacze 50 razy w ciągu roku. Mnie się to dalej wydało kosmiczną liczbą - sama płaczę bardzo, bardzo rzadko. Myślę, że z 10 razy w roku to maks. Wydaje mi się, że nawet 5 ale nie chcę zaniżać bez pewności. Nie płaczę gdy się wzruszam, nie płaczę gdy mi smutno, płaczę tylko z bezradności i z ogromnej złości. Jestem emocjonalna ale nie widać tego po mnie. 

A Wy? I z jakiego powodu płaczecie?

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

Rok ma 52 tyg czyli kobieta średnio płacze raz w tyg - to by się zgadzało.Płaczę kiedy czuje że potrzebuje, nie ograniczam się. Trzeba przeżywać emocje. Płacz jest potrzebny dla zdrowia psychicznego, bycie "twardym" jest jak strzał we własne kolano. Ale żeby o tym wiedzieć trzeba liznąć trochę psychologii, w społeczeństwie wyrażanie smutku odbierane jest za oznaka słabości a to są podstawy aby człowiek był spójny i nie miał wewnętrznych konfliktów.
Czyli jeśli nie odczuwam potrzeby płakania to powinnam się zmuszać? :D
Zdrowy człowiek odczuwa potrzebę płakania 
Czyli jestem chora, bo nie płacze bez poważnego powodu? Serio? :D

Nie wiem czy to takie zabawne. Zastanów się czy przypadkiem nie masz już obiadów somatycznych (więcej na ten temat znajdziesz w czeluściach internetu)

bridetobee napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

Rok ma 52 tyg czyli kobieta średnio płacze raz w tyg - to by się zgadzało.Płaczę kiedy czuje że potrzebuje, nie ograniczam się. Trzeba przeżywać emocje. Płacz jest potrzebny dla zdrowia psychicznego, bycie "twardym" jest jak strzał we własne kolano. Ale żeby o tym wiedzieć trzeba liznąć trochę psychologii, w społeczeństwie wyrażanie smutku odbierane jest za oznaka słabości a to są podstawy aby człowiek był spójny i nie miał wewnętrznych konfliktów.
Czyli jeśli nie odczuwam potrzeby płakania to powinnam się zmuszać? :D
Zdrowy człowiek odczuwa potrzebę płakania 
To naprawdę widzę liznęłaś tej psychologii żeby tak kogoś przez internet diagnozować ;) Może jednak trochę jeszcze poliż dokładniej to się dowiesz, że to nie jest aż tak proste. 
To nie jest diagnoza :D Człowiek ma 'punkty wspólne' i KAŻDY zdrowy człowiek przeżywa emocje - tu nie ma żadnej filozofii. Np chorobą jest osobowość dysocjacyjna potocznie nazywana psychopatią i oni już nie odczuwają emocji lub czują w bardzo ograniczonym stopniu. A to o czym pisałam wcześniej jest wypieraniem emocji: . Przeżywanie emocji nie musi równać się płakaniu ;) jestem emocjonalna, rozumiem moje emocje a jednak nie płaczę prawie wcale :) Zdarza się ale nie będę się zmuszać kiedy tego nie potrzebuję - to dopiero byłoby chore. Nie płakałam po poronieniu, nie płakałam na ślubie (no raz mi się oczy zeszkliły jak babcia mi składała życzenia), nie płakałam na pogrzebie babci. Negatywne emocje uwalniam inaczej - w wysiłku fizycznym czy idąc w góry gdzie układam sobie wszystko w głowie :) Nie płaczę. A ze szczęścia się śmieję :) To nie jest takie proste. Kontakt z psychologiem miałam w młodości i też ten temat był poruszony - nie ma w tym nic dziwnego, że płaczę rzadko jeśli inaczej radzę sobie z emocjami ;) Także nie ma co rzucać takich stwierdzeń o zdrowym człowieku czy o wypieraniu emocji ;)

Mam inne zdanie na ten temat, ale zaraz wychodzę z pracy, będę zajęta, więc na tym zakańczam pogaduchy. Twoje życie to Twoja odpowiedzialność. 

ostanio plakalam w niedziele na koncercie Perfectu. i tydzien wczesniej kiedy ogladalm po raz 100 smierc Boromira i bitwe o Helmowy Jar. 

Pasek wagi

dubel

Pasek wagi

srednio co drugi dzien, podnosze statystyki 😀

Lois_Lane napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Lois_Lane napisał(a):

Rok ma 52 tyg czyli kobieta średnio płacze raz w tyg - to by się zgadzało.Płaczę kiedy czuje że potrzebuje, nie ograniczam się. Trzeba przeżywać emocje. Płacz jest potrzebny dla zdrowia psychicznego, bycie "twardym" jest jak strzał we własne kolano. Ale żeby o tym wiedzieć trzeba liznąć trochę psychologii, w społeczeństwie wyrażanie smutku odbierane jest za oznaka słabości a to są podstawy aby człowiek był spójny i nie miał wewnętrznych konfliktów.
Czyli jeśli nie odczuwam potrzeby płakania to powinnam się zmuszać? :D
Zdrowy człowiek odczuwa potrzebę płakania 
Czyli jestem chora, bo nie płacze bez poważnego powodu? Serio? :D
Nie wiem czy to takie zabawne. Zastanów się czy przypadkiem nie masz już obiadów somatycznych (więcej na ten temat znajdziesz w czeluściach internetu)

Nie mam ani obiadów ani objawów. Wyobraź sobie, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Nie mam powodów do łez ;)

Pasek wagi

Łatwo się wzruszam, zarówno pod wpływem negatywnych, jak i pozytywnych bodźców - płaczę co kilka dni. Zdarza mi się też popłakać ze złości - co kilka tygodni. Powód do płaczu ze smutku mam raz na kilka lat.

Placze codziennie. Wystarczy, ze obejrze wiadomosci. Dzis poryczalam sie ogladajac "seksw wielkim miescie". Pozniej przeczytalam o pedofilu, ktoremu sad nie zaostrzyl kary, a dziad usypial prochami8letnie dziecko i gwalcil wielokrotnie. Poplakalam sie. Ewidentnie, sedzia tez pedofil. Dla zbrodniarzy nie ma kary smierci, a podlosc ludzi jest bezgraniczna. Jak nie plakac codziennie?.

Na filmach mi się dość często zdarza, na "Richard Jewell" się trzy razy rozkleiłam w kinie, na "Małych kobietkach" raz, to z tych najnowszych. Harrego Pottera czytałam przeszło dwadzieścia razy, nadal płaczę w paru momentach. Filmy o zwierzętach to już nawet nie zaczynam tematu, na you tubie jest taki kanał (the dodo) i przy każdym jednym filmiku beczę (chociaż one na ogół mają szczęśliwe zakończenia). 

A tak w związku z życiem nie ze szklanego ekranu to rzadko mi się zdarza. Raczej albo się nastawiam super zadaniowo, że nie ma płakania, trzeba jakoś ogarnąć sytuację. Albo jak reaguje negatywnie to reaguję furią i snuciem wizji jak się odegram - z złości nie płaczę, no chyba że ktoś bliski by mnie doprowadził do skrajnego rozstroju nerwowego (ale to się na szczęście bardzo rzadko zdarza). Z bezsilności tak, płaczę, ale też na szczęście nie mam dużo takich sytuacji. 

Przed okresem z byle powodu, nawet na reklamach.

A tak ogólnie to chyba najczęściej ze złości i ze wzruszenia. Czasem idąc na spacer, kiedy jest pięknie, słońce świeci, myślę "piękny ten świat" i też płaczę. Na filmach także. Ostatnio na "był sobie pies" tak wyłam, że po wyjściu ludzie patrzyli na mnie jak na zombie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.