Temat: Pokochac nieswoje dziecko?

Czytalam ostatnio w roznych watkach, ze wieksza czesc z Was obce dzieci wkurzaja, ale swoje kochacie. 

Zastanawiam sie czy bylybyscie w stanie pokochac dziecko np partnera z poprzedniego zwiazku ? i jak traktowalybyscie to dziecko gdybyscie mialy jeszcze swoje? 🤔

Dodam, ze mnie tez wkurzaja obce dzieci, ale mysle, ze kiedys chcialabym miec swoje i w tej wyzej przedstawionej sytuacjii watpie abym mogla pokochac nieswoje dziecko, a gdybym miala swoje to napewno w jakims sensie bylabym niesprawiedliwa. 

Wątpie, że umiałabym pokochać obce dziecko. Nigdy też bym się nie związała z facetem, który ma dziecko.

Pasek wagi

Nieswojego dziecka nie bylabym w stanie pokochac jak własne. Moze bylaby inna sytuacja gdyby to dziecko bylo adoptowane? Nie wiem i nie chce wiedzieć. Mam syna, którego kocham nad życie. 

Jestem w sytuacji, gdzie nie mam dzieci, za to partner ma dwoch synow z pierwszego malzenstwa. Czy je kocham? Napewno robie wszystko (nawet zrezygnowalalam z staran sie o swoje dziecko), aby byli szczesliwi, ale raczej to nie jest bezwarunkowa milosc. W takich sytuacjach jest trudniej, poniewaz nie masz prawa wtracac sie w wychowanie (bo od tego sa rodzice). 

keira1988 napisał(a):

Jesli chodzi o adopcje to mysle, ze jednak noe byloby problemu, ale w tej sytuacjii dziecko nie ma prawnie rodzicow i mozna je wychowac.
  Warto tez  brac pod uwage ze nawet jesli dziecko nie ma prawnych rodzicow to jednak ma ich dziedzictwo w swoich genach, ze rozwoj dziecka bedzie uwarunkowany tym jak przebiegala ciaza - moze byc obciazone skutkami brania przez matke narkotykow, picia alkoholu itd. Mam kontakt w pracy z takimi dziecmi i pokochanie z tym calym "dorobkiem" nie jest  latwe - ale mozliwe.

Mam swoją córkę z poprzedniego małżeństwa. Obecny partner bardzo ją kocha, zajmuje się nią, wychowuje. Ja tez mogłabym pokochać partnera dziecko. Dziecko to dziecko i nie ma znaczenia czy biologiczne czy przysposobione. 

Berchen napisał(a):

keira1988 napisał(a):

Jesli chodzi o adopcje to mysle, ze jednak noe byloby problemu, ale w tej sytuacjii dziecko nie ma prawnie rodzicow i mozna je wychowac.
  Warto tez  brac pod uwage ze nawet jesli dziecko nie ma prawnych rodzicow to jednak ma ich dziedzictwo w swoich genach, ze rozwoj dziecka bedzie uwarunkowany tym jak przebiegala ciaza - moze byc obciazone skutkami brania przez matke narkotykow, picia alkoholu itd. Mam kontakt w pracy z takimi dziecmi i pokochanie z tym calym "dorobkiem" nie jest  latwe - ale mozliwe.

To prawda, ale nikt nie jest idealny i nie przekazuje samych dobrych genow. Zreszta dziedziczy sie nie tylko po rodzicach, a moja rodzinka tez idealna noe byla 😝

Nawet miłośc do własnego dziecka opiera sie na wzajemności. Tylko ta wzajemnośc jest jak najbardziej naturalna i przyrodzona.  Kiedy stosunki sie ochładzają, uczucia też. Ne ma czegos takiego jak bezwarunkowa miłość, albo ludzie tak pierdzielą przy czym kazdy sobie to pojecie inaczej interpretuje. Tak, byłabym w stanie pokochać obca osobę, w tym i dziecko, gdyby relacje z nim były dla mnie przyjemnościa. ludzi których nie lubię nie potrafię kochać.

ja uważam, ze nie ma większej milosci jak milosc do swojego dziecka, dziecko bede kochac mimo wszystko a np maz moze odejsc, jakos bym przeżyła np zdrade ale bym z nim juz byc nie chciala a gdyby moj syn cos nawywijal to i tak bedzie moim synem... nie zostawię go, nie odwroce się. Zawsze będę miec w pamięci jak go urodziłam.. 

Cyrica napisał(a):

Nawet miłośc do własnego dziecka opiera sie na wzajemności. Tylko ta wzajemnośc jest jak najbardziej naturalna i przyrodzona.  Kiedy stosunki sie ochładzają, uczucia też. Ne ma czegos takiego jak bezwarunkowa miłość, albo ludzie tak pierdzielą przy czym kazdy sobie to pojecie inaczej interpretuje. Tak, byłabym w stanie pokochać obca osobę, w tym i dziecko, gdyby relacje z nim były dla mnie przyjemnościa. ludzi których nie lubię nie potrafię kochać.

To prawda, jednak chyba każde dziecko "dokazuje", jak mojemu to wybaczam, nie umiem sie gniewac tak obce zaczelo by mnie irytowac i nie umialabym tak "wybaczac". To oczywiscie nie znaczy, ze traktowałabym zle, traktowalabym poprawnie i nie ma mowy o miłości z mojej strony, jakies tam mile uczucia, owszem. 

madamestrella napisał(a):

Pomijając kwestię tego że raczej unikałabym takiego związku - Myślę, że z biegiem czasu byłabym w stanie pokochać.Siostrzeńców kocham, bratanków męża też darzę cieplejszymi uczuciami. Zdaje sobie sprawę z ich wad, ale zawsze ciepło o nich myślę. Może nie byłaby to miłość tak bezwarunkowa jak miłość matki, ale jakieś cieplejsze uczucia wobec rodziny partnera raczej by się pojawiły :)

Kiedys chcialam poruszyc te kwestie, bo wywnioskowac mozna, ze kochasz dzieci z "twojej krwi", z twojej rodziny a od strony męża jedynie "dazysz cieplym uczuciem". Ma ktos tak? Ja czuje, ze dziecko brata bylo by dla mnie jak swoje, mogloby nawet zamieszkać u nas, cale wakacje i wogole a dzueci od strony meza to juz mniej... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.