- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lutego 2020, 20:15
Mówią, że faceci są wzrokowcami, a jak to wygląda w przypadku kobiet? Jak dużą rolę odgrywa wygląd faceta przy powstaniu uczucia? Czy można prawdziwie zakochać się w 'brzydalu'?
Wiadomo, że pewnych rzeczy zmienić się nie da, więc chodzi mi raczej o 'skrajne' przypadki.
Jest fajna piosenka z jeszcze fajniejszym teledyskiem, która w pełni oddaje moją myśl.
Dla mnie osobiście wygląd drugiej połówki ma znaczenie, ale o wiele większą wagę przykładam do charakteru, osobowości etc...być może to dlatego, że nigdy nie przeżyłem niczego innego od miłości platonicznej
Edytowany przez 24 lutego 2020, 20:18
25 lutego 2020, 07:48
My też zapominamy, że mimo wszystko jesteśmy po prostu zwierzętami i mimo że większość całkiem ładnie panuje nad swoimi instynktami, tak niektórych rzeczy nie przeskoczymy. To że wybieramy ładnego człowieka na potencjalnego partnera, to nie jest efekt próżności za którą powinniśmy się biczować, tylko zwykłej czystej biologii. Ja wiem, że my teraz sobie patrzymy raczej na to, czy będzie z nami chodził na manifestacje animalsow i czy robi dobry hummus, ale nasz mózg jednak nadal podświadomie podpowiada nam wybranie najlepszego materiału genetycznego. Facet z deformacjami jest kiepskim materiałem genetycznym. I oczywiście jesteśmy myślącymi ludźmi, więc zazwyczaj ten głos zagłuszamy, ale pierwsze reakcje są jakie są.
25 lutego 2020, 09:25
Wygląd jest najistotniejszym kryterium miłości i pożądania u obu płci, nawet jeśli tylko jedna się do tego przyznaje ;) A będzie coraz bardziej istotny przy obecnych społeczno-technologicznych tendencjach.
Pierwsze swoje zakochanie przeżyłem wobec osoby, której przez rok nie widziałem na oczy. Wpadłem po uszy, myślałem o niej bez przerwy. Nikt jeszcze nie urzekł mnie do tego stopnia swoją osobowością i charakterem. Gdy ją zobaczyłem, okazała się być raczej przeciętną kobietą, a mimo to uczucie w żadnym stopniu nie ostygło, a paradoksalnie jeszcze spotęgowało.
Z drugiej strony spotykałem się z pięknymi kobietami, którym niczego nie brakowało, a nigdy nie poczułem wobec nich niczego silniejszego od zauroczenia czy pożądania.
Tak że Twoja regułka nie ma pokrycia w rzeczywistości. Każdy jest inny.
25 lutego 2020, 10:13
Mam jakiś tam swój typ, jednak tylko jeden mężczyzna, z którym się spotykałam pasował do tego obrazka. Pozostali znacznie odbiegali od mojego typu i bardzo się od siebie różnili. Każdy z nich miał w sobie to COŚ co mnie pociągało, jednak zawsze chodziło o osobowość, nie o wygląd. Kiedy nawiązywałam z nimi emocjonalną więź, natychmiast stawali się oni dla mnie atrakcyjni również wizualnie. Jestem bardzo elastyczna w kwestiach wyglądu, znacznie trudniej mi pójść na kompromis w kwestii poglądów czy cech charakteru.
u mnie dosc podbnie, bo oprocz wzrostu moje kochanie bardzo odbiega od mojego wyidealizowanego typu. jak go poznalam lepiej to wszystko sie zmienilo ;)
25 lutego 2020, 11:07
Wygląd pomaga. Aczkolwiek wygląd bez iskry nie ma znaczenia. Pozatym, nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba.
25 lutego 2020, 11:57
Dla mnie dużo ważniejsze jest fajne, wysportowane/dobrze zbudowane (np. poprzez ciężką pracę) cialo niż ładna buzia, poza tym zawsze jakoś gustowalam w meskich, nie bardzo urodziwych typach. Nie mogłabym być z grubym czy watlym facetem, choćby nie wiem jak piękny był na twarzy. Wiąże się to z charakterem - typ leniwego, niezaradnego kanapowca albo zapatrzonego w siebie lalusia w rureczkach to najgorsze co może być. Moj mężczyzna ma bardzo surowe, ostre rysy, duży nos, niewielkie oczy, przez co sprawia wrażenie groźnego, ale mi podoba się bardzo, a jego ciało... Uwielbiam obserwować to przy typowo męskich zajęciach, jak coś naprawia, montuje, dźwiga...
25 lutego 2020, 15:39
Zwracam uwagę
25 lutego 2020, 17:32
Wymagane "fake it till you make it"?Coś za coś, brzydal pewnie musiałby nadrabiać innymi zaletami, a w przypadku możliwości zmiany brzydala na ładnego z porównywalnymi innymi zaletami, nastąpiłoby nieuniknione.
Każda potwora znajdzie swego amatora - mówiła moja babcia. Nic nie jest takie samo, nie ma tak, żeby można było zestawić identyczne cechy u dwóch różnych osobników i tylko jednego zrobić ślicznym a drugiego potworem. Zalet jest tysiące, i to co dla jednego jest zaletą dla drugiego wadą a trzeciemu to lata. Przywiązanie i sytuacja życiowa też swoje robi, raczej nikt nie zmieniłby męża na partnera mającego takie same zalety tyle, że ładniejszego. Dlatego pisanie ze nastąpiłoby nieuniknione jest wyssane z palca :)
25 lutego 2020, 17:34
Zwracam uwagę na przystojnych mężczyzn, ale po poznaniu uroda nie ma znaczenia. Jak faceta nie lubię to nawet seksu bym z nim nie chciała mimo, że byłby ładny. Mega przystojniak mi zbrzydnie jeśli coś nie zaiskrzy. A brzydal podskoczy na samą górę jeśli będzie chemia. I nawet nie chodzi o charakter, ale czasami już przy pierwszej rozmowie kiedy nie można określić dokładnie jaka jest dana osoba, coś się dzieje, mamy ochotę z tym kimś przebywać. Nie raz już byłam zakochana w kimś pięknym, a potem przy poznaniu czar prysł.
Edit.
Miałam na studiach takiego faceta, jak go pierwszy raz zobaczyłam to od razu zwrócił moją uwagę, pomyślałam sobie, że natura jest niesprawiedliwa, bo ten biedak dostał wszystko co najgorsze, jasna karnacja, blada, jasne włosy, wielkie usta, ale tak że w moim odczuciu nic u niego nie pasowało do siebie na twarzy. A następnym razem przed drugimi zajęciami, oboje byliśmy przed innymi, i on do nie coś zagadał po imieniu i powiedział, no że ty pewnie mojego nie pamiętasz (nie pamiętałam) i tak słodko jakby kokietował i to był ten moment kiedy wpadłam, myślałam już tylko jaki on jest słodki i te piękne wielkie usta jakby to było jakby całowały mnie Nie można powiedzieć żeby mnie jego charakter przyciągnął bo go nie znałam, ale jakiś taki sposób rozmowy, sama nie wiem co. No i teraz wciąż pamiętam jego imię
No i jak już mi się spodobał to nagle z urody też mi się wydawał piękny. Ja ludzi chyba tak widzę, przez pryzmat moich uczuć do nich.
Edytowany przez narozstaju 25 lutego 2020, 17:46
25 lutego 2020, 22:32
Miałkie i głupie. Są jeszcze osoby charyzmatyczne, inteligentne, ba, mądre. Rokujące. I jest miłość.
To nie zmienia faktu, że statystycznie wygląd pełni największą lub jedną z najbardziej istotnych ról przy zakochaniu się i odczuwaniu pożądania.
http://faculty.wcas.northwestern.edu/eli-finkel/do...
Na początkowym etapie znajomości najważniejszą.
Jednak jest wielu facetów, którzy są średnio atrakcyjni, ale właśnie nadrabiają charakterem czy charyzma. I mam wrażenie, że mężczyznom w tej kwestii więcej się wybacza - mniej atrakcyjna kobieta, za to z pięknym charakterem jednak będzie gorzej oceniana.
Też odnosiłem takie wrażenie, ale niektóre źródła sugerują inaczej:
https://highstreetgent.com/2017/06/09/the-tables-h...
According to the poll, just 31% of male respondents admitted that they would ignore or avoid someone of the opposite sex based upon their looks, whilst 70% of female respondents admitted that they would ignore or avoid the opposite sex because of the way they looked.
http://www.reis.cis.es/REIS/PDF/REIS_159_07_ENGLIS...
For men, the results show that being unattractive decreases the likelihood of finding a partner, of finding a partner with a university degree, and of finding a partner with a higher educational level. For women, physical attractiveness does not affect the likelihood of any of those events occurring.
To wręcz przeczyłoby postawionej przeze mnie tezie, że osoba ewidentnie szpetna (a dokładniej: szpetna kobieta) ma nikłe szanse na miłość. Aczkolwiek rozróżniłbym miłość od znalezienia partnera, bo to nie zawsze się pokrywa.
Mężczyznom pod każdym względem więcej się wybacza.
xD Szczególnie w systemie sprawiedliwości.
Pan z przykłady Melkora nie jest wystarczajaco brzydki, bo go społeczeństwo wyrzuciło na margines w kwestiach doboru, ale wyglada na zapijaczonego, brudnego idiotę, a to juz zupełnie osobna sprawa.
Mniemam, że zadbany i jako abstynent z inteligentniejszym wyrazem twarzy też wyglądałby na tyle tragicznie, by go kobiety wyrzuciły na margines rynku matrymonialnego.
Pierwsze swoje zakochanie przeżyłem wobec osoby, której przez rok nie widziałem na oczy. Wpadłem po uszy, myślałem o niej bez przerwy. Nikt jeszcze nie urzekł mnie do tego stopnia swoją osobowością i charakterem. Gdy ją zobaczyłem, okazała się być raczej przeciętną kobietą, a mimo to uczucie w żadnym stopniu nie ostygło, a paradoksalnie jeszcze spotęgowało.
Jako że dopiero opisywałem Twój przypadek w innym temacie, kojarzę sytuację:
Wiem co to miłość, doświadczyłem jej na własnej skórze. Poznałem w internecie dawno temu dziewczynę, na której punkcie zwariowałem. Zasypiałem i budziłem się z myślą o niej, chciałem spędzać z nią każdą wolną chwilę, uśmiechałem się na widok wiadomości od niej, czułem fizyczne ciepło na sercu za każdym razem, gdy o niej pomyślałem. Postanowiliśmy zrobić następny krok, spotkaliśmy się, pobyliśmy ze sobą kilka tygodni...i schemat powtórzył się kolejny raz. Zupełnie zobojętniałem, przestało mi zależeć.
To faktycznie, spotęgowało niesamowicie.
Zauroczenie przez internet (zakochaniem tego nie nazwę) opiera się w dużej mierze na grze z własnymi wyobrażeniami na podstawie atrakcyjnej autokreacji drugiej strony w sprzyjających do udawania warunkach. Szlifujesz swoje teksty, możesz się przygotować do rozmowy, pokazujesz tylko to, co chcesz pokazać. A druga strona dopowiada sobie resztę, wyobraźnia szaleje. Nie widzieliście się przez rok, dość czasu, żeby się nakręcić.
Z drugiej strony spotykałem się z pięknymi kobietami, którym niczego nie brakowało, a nigdy nie poczułem wobec nich niczego silniejszego od zauroczenia czy pożądania. Tak że Twoja regułka nie ma pokrycia w rzeczywistości. Każdy jest inny.
Twój przypadek, z tego co pisałeś w swoim pierwszym temacie, jest najwyraźniej patologiczny i wymaga terapii. W ogóle nie jesteś w stanie utworzyć trwałej relacji. A od regułki będą wyjątki. Przy czym uroda nie zawsze jest warunkiem wystarczającym do wejścia w dany związek. Brak brzydoty zazwyczaj bywa warunkiem koniecznym.
26 lutego 2020, 07:27
Mniemam, że zadbany i jako abstynent z inteligentniejszym wyrazem twarzy też wyglądałby na tyle tragicznie, by go kobiety wyrzuciły na margines rynku matrymonialnego.Pan z przykłady Melkora nie jest wystarczajaco brzydki, bo go społeczeństwo wyrzuciło na margines w kwestiach doboru, ale wyglada na zapijaczonego, brudnego idiotę, a to juz zupełnie osobna sprawa.
Czyli w razie "W" przechodzimy od faktów do mniemań, wygodne narzedzie, moje ulubione w rozmowach ;) Robi sie bardziej po ludzku, aż nabieram checi by odpowiedziec.
Otóż pan aparycją mógłby robic za całkiem bliskiego kuzyna Tarantino. Inteligentny i higieniczny znalazłby własny sposób na znalezienie partnerki, bo to by mu inteligencja i higiena we wspólczesnym społeczeństwie zapewniły. Człowiek jako taki jest w stanie używać dostepnych sobie środków dla zapewnienia celów. Jesli ktoś ma wysoce zachęcający wygląd, to jest jego narzedzie, stąd stereotyp, że ładny to w szerokim swiecie nie zginie, nawet jesli jest głupi. Jak ktoś nie ma, to też całkiem bezbronny nie jest, musi wytoczyć inne działa. Na tym polega człowieczeństwo. A normy sa bardzo szerokie.