Temat: Jak dac tesciowej do zrozumienia, ze nie potrzebuje jej pomocy?

Hej,

Zaraz urodze dziecko, bedzie to pierwszy wnuk tesciow, wiec troche oszaleli. Jestem juz po terminie porodu, ona juz teraz dzwoni codziennie i pyta o to samo, mnie juz to troche meczy...bo sama juz bym chciała urodzic, wiec te pytania irytują, ale jakos z nimi dajemy rade.

Problem polega na tym, ze ona ma zamiar przyjechać po porodzie, zostac i pomagac...juz mąż jej wybil z glowy, zeby odpuscila odwiedziny w szpitalu, bo bedzie to dla mnie krepujace, gdzie ja bede najpewniej w zlym stanie fizycznym i bede wolala dojsc do siebie w obecnosci meza, ale ja nie wiem co zrobic, zeby sie do nas nie "wprowadzala" po porodzie.

Ja jestem introwertyczką, wystarczy mi maz do pomocy i dziecko...i zebysmy sie nauczyli siebie we trojke...nie przekonuja mnie argumenty, ze jeszcze zobacze, ze bede chciala pomocy. NIE. Ja znam siebie i wiem czym skonczy sie ciagla obecnosc w domu kogos z poza domowników ;( 

Chcialabym miec spokoj po porodzie...tak po prostu.

Oczywiście zwyczajne jej odwiedziny jak to babcia do wnuka jak najbardziej, ja jej nie chce izolowac czy cos...ale nie chce jej na kilka tygodni w domu pod pretekstem pomocy :(

Mamy dobre stosunki, nie chce ich popsuć, ale nie wiem jak jej delikatnie zasugerowac, zeby po odwiedzinach wrocila do swojego domu, tak zeby jej nie urazic, ale zeby dotarlo ;( 

Nie moge przez to spac..jak wyobrazam sobie obca(bo dla mnie jest obca, ja raczej z dystansem podchodze do ludzi) osobe w domu zaraz po porodzie, gdzie bede w połogu i jedyne czego bedzie mi trzeba to spokoju, meza i dziecka.

Lala.la napisał(a):

Hej,Zaraz urodze dziecko, bedzie to pierwszy wnuk tesciow, wiec troche oszaleli. Jestem juz po terminie porodu, ona juz teraz dzwoni codziennie i pyta o to samo, mnie juz to troche meczy...bo sama juz bym chciała urodzic, wiec te pytania irytują, ale jakos z nimi dajemy rade.Problem polega na tym, ze ona ma zamiar przyjechać po porodzie, zostac i pomagac...juz mąż jej wybil z glowy, zeby odpuscila odwiedziny w szpitalu, bo bedzie to dla mnie krepujace, gdzie ja bede najpewniej w zlym stanie fizycznym i bede wolala dojsc do siebie w obecnosci meza, ale ja nie wiem co zrobic, zeby sie do nas nie "wprowadzala" po porodzie.Ja jestem introwertyczką, wystarczy mi maz do pomocy i dziecko...i zebysmy sie nauczyli siebie we trojke...nie przekonuja mnie argumenty, ze jeszcze zobacze, ze bede chciala pomocy. NIE. Ja znam siebie i wiem czym skonczy sie ciagla obecnosc w domu kogos z poza domowników ;( Chcialabym miec spokoj po porodzie...tak po prostu.Oczywiście zwyczajne jej odwiedziny jak to babcia do wnuka jak najbardziej, ja jej nie chce izolowac czy cos...ale nie chce jej na kilka tygodni w domu pod pretekstem pomocy :(Mamy dobre stosunki, nie chce ich popsuć, ale nie wiem jak jej delikatnie zasugerowac, zeby po odwiedzinach wrocila do swojego domu, tak zeby jej nie urazic, ale zeby dotarlo ;( Nie moge przez to spac..jak wyobrazam sobie obca(bo dla mnie jest obca, ja raczej z dystansem podchodze do ludzi) osobe w domu zaraz po porodzie, gdzie bede w połogu i jedyne czego bedzie mi trzeba to spokoju, meza i dziecka.

Maz powinien sprawę załatwić i powiedzieć że np bierze wolne po to by Ci pomóc i pobyć w Wami. Krótko i twardo. 

Jakbym czytała o sobie :P moja też przyłazi pomagać a ta jej pomoc doprowadza mnie do szału i depresji poporodowej :( nie wiem co Ci doradzic, bo u mnie rozmowa nie pomaga 

Ja sie cieszylam z odwiedzin w szpitalu, oczywiscie nie godzine po porodzie, ale kolejnego dnia bylo milo kiedy odwiedzila nas rodzina i moje kolezanki. Do domu tesciowa przychodzila z ugotowanym obiadem, raz posprzatala mi kuchnie jak spalam wycieczona. Bardzo milo z jej strony i wdzieczna bylam.

Ja już mojej dałam trzecia szanse, albo nawet czwarta, a ona przez tydzień była normalna, a potem znowu złote rady i tysiące pytań po co, dlaczego. Natomiast odpowiedzi nawet jej nie interesują. Bo ona wie lepiej. Tym razem mąż z nią rozmawiał, oczywiście skończyło się na wychodzeniu z łzami w oczach. Rada jest jedna, od razu  trzeba mówić "nie". Żadne konwenanse owijanie w bawełnę. Po prostu, "dziękujemy, nie potrzebujemy pomocy". Ja teraz już definitywnie zrywam kontakt, nam za dużo na głowie, żeby jeszcze pieprzenia durnego słuchać. 

Pasek wagi

Ja tak miałam tyle że zamiast teściowej przyjechała mama, w sumie w ogóle się Jej nie spodziewałam bo mieszkają z tatą za granicą. W szpitalu na szczęście nikt oprócz męża mnie nie odwiedzał ale jak przyjechałam do domu to przez tydzień musiałam się męczyć z dobrymi radami mojej mamy. Nie raz płakałam i wiem że to był najgłupszy pomysł żeby przyjechali. Z dwojga złego dobrze że to nie była teściowa wtedy na pewno bym nie przeżyła.... Ja na Twoim miejscu jasno bym powiedziała że chcesz mieć spokój w połogu i że sami dacie sobię radę.

Autorko, powiedz Ty albo Twój mąż że pierwsze tygodnie są czasem dla Was, chcecie się sprawdzić w nowej roli, a jak będziecie potrzebować pomocy to wiecie, że dziadkowie są. Oby podziałało, w przypadku mojej teściowej to niestety jak grochem o ścianę.

Pasek wagi

Laydee87 napisał(a):

Ja popełniłam ten błąd, że zgodziłam się na pomoc teściowej tuż po porodzie, sama się oferowała. Przyjechali na 2 dni. Ja zielona jeśli chodzi o noworodka, przestraszona, myślałam że teściowa pokaże mi jak ubierać, przewijać itp. Zamiast tego dostałam masę komentarzy, że nie mogę jeść tego bo dziecko będzie miało gazy, nie mogę pić kawy którą uwielbiam i ratuje mnie przy niskim ciśnieniu, mała płacze bo jest głodna i mam jej dać mm, albo płacze bo napewno coś zjadłam i ją brzuszek boli. Za taką "pomoc" to ja serdecznie dziękuję! Okazało się, że z takich praktycznych rzeczy teściowa wszystko zapomniała a tylko napsuła mi nerwów. Przy zielonej kupce i próbie kolejnego komentowania zapytałam czy ta zieleń to też jest moja wina? Dała spokój na chwilę, ale przy kolejnych odwiedzinach znów się popisała - "dlaczego ona tak ciągle przy tym cycku? Masz za chude mleko". Pomijam już fakt, że akurat pod ich obecność miałam poranione sutki, które musiałam wietrzyć? Żałuję, że byłam taką du.pą wołową i nie powiedziałam jej przy pierwszej okazji STOP, bo już dawno miała bym święty spokój, a tak co jej odwiedziny to słucham. Nauczyłam się jednak nie tłumaczyć i nie wdawać w dyskusję, bo teściowa ma dyplomy z wszystkich możliwych dziedzin, więc wie najlepiej. Autorko, powiedz Ty albo Twój mąż że pierwsze tygodnie są czasem dla Was, chcecie się sprawdzić w nowej roli, a jak będziecie potrzebować pomocy to wiecie, że dziadkowie są. Oby podziałało, w przypadku mojej teściowej to niestety jak grochem o ścianę. PS. A wiecie dlaczego (wg mojej teściowej) nie doprawia się niemowlętom posiłków? - otóż dlatego, że tak małe dzieci nie mają kubków smakowych! ??

A widzisz, ja miałam za tłuste bo dziecko było duże i ciągle wisiało na cycku i trzeba przepajać po tym tłustym mleku. Drugie dziecko było chudsze, więc na logikę ta pierwsza wypiła śmietanę, a drugiej woda została (to już moja interpretacja).

jesli chcesz powiedz ze 2 godzinki dziennie nie zaszkodzi  ( nie zdążysz się nią zmęczyć nią, może odsapniesz w tym czasie, a ona będzie szczęśliwa) 

jeśli byś miała cesarke to nie wiem czy by nie zaszkodziło żeby ktoś przy Tobie był na stale  wysiłek z ta raną to męka można doprowadzić do tego ze nie będzie się goić wstawanie leżenie milion razy dziennie a już nie mowiąc o tym ze ogarniecie domu jest fizycznie niemożliwe tak do 2 3  tygodnie po 

nie każda teściowa jest koszmarna ale możliwe ze większość, uwaga moje drogie,,tez będziecie tesciowymi, a jak teściowa nie proponuje pomocy to znowu mówią ze zołza bo nie pomaga, najlepsza teściowa mieszka 500 km od synowej bo nie ma możliwości nic robić a synowa nie ma możliwości nic od niech chcieć /niechciec 

i puenta zrób tak żebyś w razie czego mogła z tej teściowej skorzystać a na dobry początek jak chcesz spróbować sama to jakoś musisz z nią porozmawiać żeby zrozumiała ale się nie obrażała 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.