Temat: Łączy nas tylko dziecko

Jestem załamana. Zacznę od początku..Mamy z mężem roczne dziecko. Zanim zaszłam w ciążę i w trakcie ciąży było super. Dogadywaliśmy się, często wychodziliśmy razem, rozmawialiśmy. Po urodzeniu dziecka - na początku było ok, była fascynacja tym wszystkim, byłam pewna, że stworzymy świetną rodzinę. Od kilku miesięcy zaczęło się psuć, brakuje mi wspólnie spędzonego czasu. Na spacery z maluchem rzadko chodzimy razem, bo wrócił późno z pracy, bo zła pogoda, bo mu się nie chce... Zawsze ja aranżowałam wyjścia we dwoje, podrzucaliśmy wtedy dziecko babci. On nigdy niczego nie zaproponuje, mi też się już odechciewa. Przestaliśmy spać ze sobą, rozmawiać praktycznie też, są ciągłe kłótnie, kilka razy poniosły mnie nerwy do tego stopnia, że go wyzwałam. To nas też bardzo oddaliło. Żałuję tego, ale we mnie już rośnie frustracja, złość, wszystko co najgorsze. Teraz widzę, że łączy nas tylko dziecko. Zachowujemy się jak znajomi. Czy ktoś wyszedł z tego kryzysu? Już nie wiem co robić..

Nirvanka2016 napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

W takim razie masz faceta idealnego, zatem dlaczego nie chcesz z nim spędzać czasu? 
O tym byl wątek-kiedys wychodzil wiecej, autorka miala mu to za zle jak sie poprawil (na jej prosbe) to juz tak sie nawarstwilo, ze ona sama juz byla z dzieckiem a nie szla do niego i nie wiedziala jak przerwac to bledne kolo, ze ona nie potrafi isc do niego a on juz jej nie wola by posiedziec razem
no ok nawarstwiło się, ale teraz go niemal święty w oczach autorki jest hej mąż. Zatem chyba powinna się przełamać i iść chociaż z nim posiedzieć. Czasami to mam wrażenie, że jak ludzie nie mają problemów to i okrągłe koło będzie im przeszkadzac, bo woleli by kwadratowe. 
No czasami tak jest :) 

maharettt napisał(a):

mysle ze wy po prostu bedac razem w domu nie wiecie co macie ze soba robic. Wczesnie wychodziliscie prawie codziennie, a teraz to nie wchodzi w gre i stad taka sytuacja[/quote

To samo pomyspałam. Może przy dziecku okazało się że jednak nie jesteście tak dobrze dopasowani.

Ok lubi wychodzić ale kiedy Ty chcesz poważnie porozmawiać to on to olewa i i tak wychodzi? 

Mówiąc "nawarstwilo sie" masz na myśli Ci dokładnie? Że on za dużo wychodził,Teraz wychodzi mniej ale Ty mąż nadal żal za wcześniej, a on może nie do końca rozumiem co ten żal?

Nie chce tu wnikać w częstotliwość spotkań że znajomymi ale pierwszy raz się spotykam z sytuacja gdzie dorośli ludzie mający rodzinę mają potrzebę tak częstego spotkania się że znajomymi. O czym tu rozmawiać codziennie czy co drugi /trzeci dzień  tymi samymi znajomymi...

Nawarstwił się żal, ja przez długi czas czulam się samotna, właśnie przez to że wychodził i mnie zostawiał sama. To że nigdzie mnie nie zabiera (i od razu mówię - nie chodzi mi o znajomych) żebyśmy pobyli we 2. Bez dziecka. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się że siedząc z dzieckiem odczuwa się monotonnie. I chciałabym się od raz na jakiś oderwać od tego. Z nim. Poczuć że coś nas laczy, a nie tylko wspólny dom i dziecko. Chciałabym żeby przyszedl, powiedział ze mnie kocha. Żeby mnie przytulił. Dotknął. Cokolwiek. Żebym poczuła że nie jest tylko współlokatorem. Ja się może już boje zrobić ten pierwszy krok. Od miesięcy nie spędzamy wspólnych wieczorów. Tak, mogłam zajść wiele razy, wiele razy syn spal jak zabity i miałam ku temu okazję. Ale mnie w środku coś powstrzymywało, może boje się odrzucenia. Może chciałam żeby poczuł, że się oddałam i żeby sam też coś zrobił w tym kierunku. Jeden wielki żal, niedopowiedzenia, on też chodzi jak struty przy mnie, tylko przy dziecku odzywa. Nie mam wtedy ochoty iść do salonu, bo wiem że nasze małżeństwo to fikcja. Wiele razy podchodziłam wcześniej i przytulałam go. On tego nie robi. Kłótnie i sprzeczki i moje wyzwiska (właśnie przez sytuację wyżej, jestem wybuchowa - pracuje nad tym, nie chce by nasz syn to słyszał!) do tego doprowadziły. Oboje mamy żal do siebie. Mam nadzieję z edobrze ubrałam to w słowa...

Jeśli chcesz zmiany to zacznij mu mówić co jest Ci potrzebne. On nie jest jasnowidzem. Nie wie czy zostajesz wieczorem z dzieckiem, bo dajesz mu do zrozumienia, że się oddalacie czy dlatego, że jesteś zmęczona. Tak samo może nie wiedzieć, że Twoje życie jest monotonne i oczekujesz od niego by coś wymyślił. Pogadaj z nim, a nie dajesz się zbywać i pierdzielisz że małżeństwo to fikcja, co ma być jak nie komunikujesz mu swoich potrzeb?

Pasek wagi

Mowilam mu o tym nie raz.. i co z tego. I właśnie przez to zamknęłam się na niego i ten związek. 

yagama napisał(a):

Nawarstwił się żal, ja przez długi czas czulam się samotna, właśnie przez to że wychodził i mnie zostawiał sama. To że nigdzie mnie nie zabiera (i od razu mówię - nie chodzi mi o znajomych) żebyśmy pobyli we 2. Bez dziecka. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się że siedząc z dzieckiem odczuwa się monotonnie. I chciałabym się od raz na jakiś oderwać od tego. Z nim. Poczuć że coś nas laczy, a nie tylko wspólny dom i dziecko. Chciałabym żeby przyszedl, powiedział ze mnie kocha. Żeby mnie przytulił. Dotknął. Cokolwiek. Żebym poczuła że nie jest tylko współlokatorem. Ja się może już boje zrobić ten pierwszy krok. Od miesięcy nie spędzamy wspólnych wieczorów. Tak, mogłam zajść wiele razy, wiele razy syn spal jak zabity i miałam ku temu okazję. Ale mnie w środku coś powstrzymywało, może boje się odrzucenia. Może chciałam żeby poczuł, że się oddałam i żeby sam też coś zrobił w tym kierunku. Jeden wielki żal, niedopowiedzenia, on też chodzi jak struty przy mnie, tylko przy dziecku odzywa. Nie mam wtedy ochoty iść do salonu, bo wiem że nasze małżeństwo to fikcja. Wiele razy podchodziłam wcześniej i przytulałam go. On tego nie robi. Kłótnie i sprzeczki i moje wyzwiska (właśnie przez sytuację wyżej, jestem wybuchowa - pracuje nad tym, nie chce by nasz syn to słyszał!) do tego doprowadziły. Oboje mamy żal do siebie. Mam nadzieję z edobrze ubrałam to w słowa...

A moze on mysli ze masz go gdzies i dlatego nie przychodzi? Moze sie boi ze go odrzucisz? Nie przutula bo sie boi ze nie chcesz? Nie mowi kocham bo sie boi ze nie odpowiesz? Co z tego ze z nim rozmawialas i zrobilaw awanture jak nadal zostajesz z dzieckiem w lozku. On moze myslec ze go unikasz po prostu. Rozmowa jest bardzo wazna ale ważniejsze sa moim zdaniem czyny. Co innego mówisz a co innego pokazujesz swoja postawa. 

Pasek wagi

facet tez moze nie miec pomyslow na ciekawe spedzenie czasu jesli mozliwosci wychodne sa ograniczone

Pasek wagi

Może tak byc. Dzisiaj zostawiam spiace dziecko i idę do niego. Napewno będzie bardzo dziwnie , ale jakis krok muszę wykonać. Bo będzie coraz gorzej. 

trzymam kciuki

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.