- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 stycznia 2020, 14:21
W ile osób mieszkacie i jakie macie zapasy żywności w razie np. klęski żywnościowej, pożarów i odcięcia od świata (jak w Australii), powodzi, wojny. Ogólnie na ile czasu by wam starczyło puszek/ suchego jedzenia¿
Ja wczoraj popatrzyłam w swoją szafkę i stwierdzam, że niedługo może 12dni przy 1osobie, ale nie mam spiżarki bo na razie mieszkam w mikro mieszkanku w bloku bez komórki czy piwnicy.
Lubicie mieć na zaspas słoiki, makarony, kaszę itp?
6 stycznia 2020, 15:29
Mam zapasy ale tylko dlatego że lubię gotować i kupuje rzeczy które najczęściej zużywam (nie trzymam tego w razie wojny), więc na pewno mamy jakiś ryż i makaron (zwykły i ryżowy), na pewno mamy z dwa kg ryżu do risotto i do sushi i jakieś puszki- pomidory, fasola, groszek itd plus jakieś gotowe sosy do spaghetti i coś w zamrażalniku- wege burgery, jakieś leczo i trochę warzyw, też jakieś bułki. tak czy siak we dwójkę więcej niż te 7 dni byśmy nie pociagneli.
Edytowany przez sacria 6 stycznia 2020, 15:31
6 stycznia 2020, 15:52
Pewnie na 1 dzień/2 osoby.. nie mam żadnych zapasów, zakupy robimy na bieżąco.
6 stycznia 2020, 16:12
Nie wiem na ile, ale na długo (przy dwóch dorosłych osobach) - mam i spiżarnię i dodatkową zamrażarkę i słoiki w piwnicy. Ale to nie z obawy przed wojną/klęska żywiołową, a choroba rodzinna (bo moja babcia i mama by chyba dostały załamania nerwowego gdyby w domu nie było wszystkiego na zapas, jak za komuny - a mnie to jakoś weszło w krew). No i też mam kawałek do sklepu, więc na pewno inaczej planuję zakupy, niż ktoś kto blok dalej ma żabkę i może w pantoflach wyskoczyć sobie po mleko.
6 stycznia 2020, 17:05
Mam zapasow na jakies 3 tyg , dwie dorosle osoby i niemowlaka karmiony moim mlekiem więc się nie liczy:p
Ale.to nie z myślą o katastrofach czy wojnie, a tak po prostu, bo robimy raz w miesiącu duże zakupy, część mięsa mroze, a tygodniowo dokupujemy tylko warzywa, owoce, chleb mleko itp.
6 stycznia 2020, 17:24
nie robie zapasów na wypadek wojny
6 stycznia 2020, 17:34
Na wypadek wojny/katastrofy to wcale. Ale na potrzeby codziennego użytku to baaardzo duże
W lecie zamrażam owoce. Mam też sporo dżemów, soków owocowych, przecierów pomidorowychy, ogórków kiszonych, papryki konserwowej, jabłek duszonych, skórki pomarańczowej i innych produktów domowej roboty.
Zawsze też staram się mieć w szafce podstaowe produkty jak mąka, makarony, ryż, kasze, konserwy (tuńczyk, sardynki), owoce i warzywa w puszkach (pomidory, fasola, kukurydza, inne), jakieś przeciery, obecnie mam ze 4 słoiki miodu bo właśnie odnowiłam zapas . I całą masę innych produktów z długim terminem przydatności do spożycia. Nie wynika to z tego, że boję się, że zabraknie w sklepach ale z tego, że najbardziej nie znoszę gdy mam ochotę ugotować konkretne danie i okazuje się, że np. nie mam koncentratu pomidorowego czy kaszy gryczanej. Jeśli czegoś jem dużo to zapas jest większy, jeśli mało to wystarcza mi jedna np. puszka, którą "odkupuję" po zużytkowaniu poprzedniej.
Zawsze też mam w lodówce zapas twarogu, jogurtów naturalnych czy jajek. Są to produkty jedzone codziennie lub niemal codziennie i nie widzę sensu kupowania 1 twarogu w sklepie jeśli wiem, że w ciągu tygodnia pójdą np. 4. Patrzę w momencie kupowania na datę przydatności i wyliczam mniej więcej ile będzie potrzeba na najbliższy 1-1,5 tygodnia.
6 stycznia 2020, 17:37
W tym momencie akurat mam sporo zapasów, ponieważ rodzina obdarowała mnie przetworami, do tego mam pełną zamrażarkę (leczo, pierogi, fasolka po bretońsku, bigos, mrożone warzywa, królik, wątroba z dzika i jeszcze kilka ciekawych produktów) oraz duuuuuzo wszelkich kasz także dobry miesiąc mogłabym przeżyć bez wychodzenia z domu, a do tego jeszcze fajnie zjeść ;) nigdy za to nie mam zapasów mąki lub cukru gdyż tych produktów praktycznie nie używam.
6 stycznia 2020, 17:38
ale wojna to był tylko przykład, po prostu chodziło mi jak mocno wasze spiżarnie są pełne. Zapasy mogą przydać się w wielu sytuacjach np. 4lata temu złamałam nogę i jakbym nie mieszkała w mieście i Tesco nie robiło dostaw do domu to ciężko mi by było zrobić zakupy i przyznam, że wtedy zapasy mi się przydałynie robie zapasów na wypadek wojny
Mnie zapasy się przydają w sytuacji gdy np. trafia mi się w pracy sytuacja awaryjna gdzie przez tydzień siedzę po godzinach. Nie mam wtedy ani czasu ani ochoty ani siły na myślenie o zakupach. W takiej sytuacji super przydają mi się też wcześniej przygotowane i zamrożone/zawekowane dania obiadowe.
6 stycznia 2020, 17:58
Przypomniał mi się znajomy, który autentycznie już jakieś dwa lata temu zrobił zapasy na wojnę. Ma trzy wielkie plastikowe beczki z makaronem, ryżem, puszkami itp. Trochę mnie to śmieszy, ale żeby się nie okazało, że mi się to czkawką odbije... Ja nie robię zapasów w tych kategoriach. 2 osoby i oszczędnie na tydzień, 10 dni nam wystarczy.