Temat: Kiedy zauważylyscie że wyglądaćcie już staro

Ja was chyba wszystkie zalamie- w wieku 30 (!) lat nie wyglądamy już jak pierwszej młodości.Nawet jak kobieta zadbana, regularnie korzysta z usług kosmetyczki to ta cera już nie jest taka jak u 20 latki.Wystarczy porównać sobie zdjęcia.Zanieczyszczenie powietrza, kawa to wszystko tak działa.

nuta napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

nuta napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

nuta napisał(a):

Takie poprawianie sobie humorú I czarowanie rzeczywistosci.....Jak ktos uwaza, ze mlodziej wyglada, tó sie zastanawiam jáki jest punkt odniesienia.Mlodziej w porownaniu Z kobieta  Z lát 60tych, ktora pracowala caly czas w gospodarstwie rolnym I urodzila kilkoro dzieci?Zadbana kobieta moze byc atrakcyjna w kazdym wieku, ale natury nie oszuka.Najgorzej maja te Co planuja dzieci I szukaja faceta na stale. Co Z tego, ze czuja sie atrakcyjniejsze niz mlodsze kobiety? Wpisza sobie kilka lát mniej na aplikacji randkowej I wow! "Nikt sie nie kapnal!"Zauwazylam téz taka zaleznosc. Dla starszych mozna wygladac mlodziej, ale mlodsi od razu widza te roznice I kitu nie wciskaja. Chyba, ze Z uprzejmosci.
Czyli uważasz, że gdybyś zebrała w pokoju 20 przypadkowych kobiet w wieku 35 lat, to wszystkie wyglądałyby na równolatki? Przecież to kompletna bzdura jest. Młodziej w porównaniu z kim? Na przykład z moimi koleżankami z podstawówki i liceum, które urodziły już 2-3 dzieci i wyglądają na naprawdę zmęczone - nawet na instagramowych zdjęciach z filtrem. 
+/- kilka lát tó taka wielka roznica? Wszystkie zadbane panie Z przykladu beda wygladac na przedzial wiekowy 30+, a tó ze jedna wyglada troche lepiej od kolezanki (tó jeszcze zalezy kto jé oceniac) tó wcale nie powod do dumy czy poczucia wyzszosci.
Ale do radości - owszem. ;) Generalnie się z Tobą nie zgadzam, ale naprawdę nie muszę Ci niczego udowadniać, mam oczy i lustro, wiem jak wyglądam. 
A czy ja Napisalam, ze zle wygladasz? Nikomu tego Napisalam, ale uderz w stol a nozyce die odezwac.

Skoro lubisz banalne powiedzenia to też rzucę jednym - nie odwracaj kota ogonem. ;) Napisałaś "Takie poprawianie sobie humorú I czarowanie rzeczywistosci.....". No sorry, ale to jest chyba dość jednoznacznie prezentuje Twój pogląd? Nie napisałaś, że ktoś wygląda ŹLE, ale zaprzeczasz, że można wyglądać na mniej lat niż się ma - i do tego się cały czas odnoszę. 

Alicja19900 napisał(a):

Kawa??? A to co za głupota??? Dla mnie najważniejsze jest jak ludzie odejmują mi 10 lat od mojego faktycznego wieku. Najlepszy był tekst jakiejś 19 latki jak powiedziałam "mój mąż...." - "ty masz męża???? To ile ty masz lat??? " To było piękne. Lubię też jak startują do mnie 20 latki bo mysla że jestem troszkę starsza, ale byłby zonk jakbym się przyznała?
HA HA HA A w tej bajce były smoki? I nie wierzę, że 20-letni faceci zainteresują się kobietą o twojej aparycji, więc weź się nie pogrążaj :D

EgyptianCat napisał(a):

nuta napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

nuta napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

nuta napisał(a):

Takie poprawianie sobie humorú I czarowanie rzeczywistosci.....Jak ktos uwaza, ze mlodziej wyglada, tó sie zastanawiam jáki jest punkt odniesienia.Mlodziej w porownaniu Z kobieta  Z lát 60tych, ktora pracowala caly czas w gospodarstwie rolnym I urodzila kilkoro dzieci?Zadbana kobieta moze byc atrakcyjna w kazdym wieku, ale natury nie oszuka.Najgorzej maja te Co planuja dzieci I szukaja faceta na stale. Co Z tego, ze czuja sie atrakcyjniejsze niz mlodsze kobiety? Wpisza sobie kilka lát mniej na aplikacji randkowej I wow! "Nikt sie nie kapnal!"Zauwazylam téz taka zaleznosc. Dla starszych mozna wygladac mlodziej, ale mlodsi od razu widza te roznice I kitu nie wciskaja. Chyba, ze Z uprzejmosci.
Czyli uważasz, że gdybyś zebrała w pokoju 20 przypadkowych kobiet w wieku 35 lat, to wszystkie wyglądałyby na równolatki? Przecież to kompletna bzdura jest. Młodziej w porównaniu z kim? Na przykład z moimi koleżankami z podstawówki i liceum, które urodziły już 2-3 dzieci i wyglądają na naprawdę zmęczone - nawet na instagramowych zdjęciach z filtrem. 
+/- kilka lát tó taka wielka roznica? Wszystkie zadbane panie Z przykladu beda wygladac na przedzial wiekowy 30+, a tó ze jedna wyglada troche lepiej od kolezanki (tó jeszcze zalezy kto jé oceniac) tó wcale nie powod do dumy czy poczucia wyzszosci.
Ale do radości - owszem. ;) Generalnie się z Tobą nie zgadzam, ale naprawdę nie muszę Ci niczego udowadniać, mam oczy i lustro, wiem jak wyglądam. 
A czy ja Napisalam, ze zle wygladasz? Nikomu tego Napisalam, ale uderz w stol a nozyce die odezwac.
Skoro lubisz banalne powiedzenia to też rzucę jednym - nie odwracaj kota ogonem. ;) Napisałaś "Takie poprawianie sobie humorú I czarowanie rzeczywistosci.....". No sorry, ale to jest chyba dość jednoznacznie prezentuje Twój pogląd? Nie napisałaś, że ktoś wygląda ŹLE, ale zaprzeczasz, że można wyglądać na mniej lat niż się ma - i do tego się cały czas odnoszę. 

Zgadzam się, nuta uważa że nie można wyglądać młodziej czy starzej niż w rzeczywistości a to kompletna bzdura. 

Jutro kończę 30 lat i chciałabym wyglądać na swój wiek. A mnie ciągle o dowód pytają :/ To kolejny powód, aby zrzucić przynajmniej 10 kg, bo się trochę rysy wyostrzą i przestanę być traktowana jak gówniara.

Koszalik napisał(a):

Gdy jednym z przykazań rodziny było dla kobiety rodzenie dzieci, instynkt podpowiadał by wybrać ojca, który przyniesie do domu pożywienie, w czasie gdy matka będzie tego potomstwa doglądać.

Instynkt ma to do siebie, że działa niezależnie od norm kulturowych, które oczywiście (razem chociażby z wyższymi funkcjami poznawczymi dzięki rozbudowanej korze mózgowej) wpływają na decyzje i preferencje, lecz biologia stale nakierowuje ludzkie dążenia na ewolucyjnie wypracowane tory. Tak jak facetom podobają się kobiety przejawiające oznaki płodności nawet jeśli za nic nie chcieliby mieć dzieci, tak kobiety dążą do związania się z zasobnym partnerem.

Koszalik napisał(a):

Tak wiec to normy społeczne wpędzały kobiety w taki a nie inny dobór partnerów, powiedzmy sobie wprost, normy ustalane przez mężczyzn.

Feministyczna narracja o tym, że przez wieki ciemiężone kobiety nie miały wpływu na obraz rzeczywistości, kreowany zdalnie przez mężczyzn, jest w najlepszym wypadku historycznie naiwna. Ale to szersze zagadnienie, może na inną okazję. 

Koszalik napisał(a):

Gdy w obecnych czasach kobiety uwalniają sie spod  dyktatu posiadania dzieci za nic mają męskie portfele.

Dobry żart. Pasowałoby ująć to w taki sposób: niektóre, nieliczne kobiety, same zarabiają na tyle, by zarobki partnera nie były dla nich najwyższym priorytetem. W żadnym wypadku, że generalnie kobiety mają za nic męskie portfele. I czy chce mieć dzieci, czy nie, partner ma dostarczać korzyści. A już na pewno nie może ciągnąć w dół, żeby kobieta musiała za niego płacić na wakacje za granicą, wyrównywać poziom życia etc.

Koszalik napisał(a):

I tak nam się zmienia dobór naturalny w parach bo coraz częściej zaradne i dobrze sytuowane kobiety biorą sobie młodych chłopców na mężów. Zwłaszcza wolne kobiety które już odchowały dzieci. I Ci młodzi chłopcy do nich lgną.

Nie znam statystyk małżeństw odnośnie kombinacji starsza-młodszy, jak coś masz to podeślij. Z pewnością znajdzie się sporo chłopaków chętnych na seks z milfami, co poniekąd wynika z sytuacji na rynku matrymonialnym, dość niekorzystnej dla mężczyzn. Oddając jednak sprawiedliwość, starsza kobieta robi mniej dram, wie czego chce, jest mądrzejsza i bardziej stabilna emocjonalnie. Nie spodziewam się jednak by ludzie w takich relacjach łudzili się, że to będzie na dłużej. Poruchać, poprzyjaźnić się trochę i iść dalej. On czerpie z jej doświadczenia, ona z jego energii, ale oboje wiedzą, że ta znajomość ma termin przydatności. Chyba że ona faktycznie jest bogata, albo on jest frajerem. O ile 20+ latek może wyjść na plus z 40 latką, nabrać pewności siebie, obycia, zaspokoić pewne potrzeby, tak już facet 40 z babcią 60 to przegrane świetne lata życia, korzyści znikome, a straty spore, także takie małżeństwo to głupota.

Rozpatrując kobiety 30-50 lat, to większość woli facetów w okolicach swojego wieku, czy nawet nieco starszych, niż młodzików.

Koszalik napisał(a):

Atrakcyjnośc jest pojęciem bardzo szerokim. Atrakcyjnośc fizyczna to tylko jeden z aspektów. Najlepszym dowodem jest własnie wybieranie starych mężczyzn przez młode kobiety, bo przecież młodzi chłopcy są o wiele bardziej atrakcyjni.

Atrakcyjność fizyczna jest średnio najistotniejszym kryterium doboru partnera dla obu płci, są na to badania. Dla mężczyzn może bardziej z uwagi na ewolucyjne uwarunkowania. Znajdą się też kobiety, które dla wygodnego życia wolą związać się z bogatym facetem w wieku ich ojca niż z ładniejszym, młodszym, ale biednym. Tylko to raczej nie polega na zauroczeniu/zakochaniu.

Koszalik napisał(a):

Dobór tylko pod wzgldem fizycznym bywa trudny do utrzymania na dłuższą metę

Oczywiście. W zacytowanym fragmencie nie mówiłem tylko o atrakcyjności fizycznej, lecz ogólnie o atrakcyjności będącej sumą cech. Może ten nawias w podkreśleniu był mylący. Dla ułatwienia interpretacji powiedziałbym, że myślałem o przykładzie, gdy kobieta u szczytu swojej fizycznej atrakcyjności wiąże się z facetem, który pod różnymi względami jest od niej "lepszy" (zaradniejszy, mądrzejszy, bogatszy, również atrakcyjny fizycznie, ogarnięty społecznie etc), to po kilkunastu latach on prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej ogarnięty, bogaty, mądry, a ona utraci swój główny atut w postaci urody, co doprowadzi do dysproporcji "sił" w małżeństwie i jeśli z jej strony nie będzie jakiegoś silnego zaangażowania, które miałoby to w jakimś stopniu wyrównywać, to taki facet "powinien" wymienić ją na lepszy model. I tak się często dzieje.

Koszalik napisał(a):

W obecnych czasach, jak i w minionych wiekach ludzie w większości wolą przychodzić na gotowe, to dotyczy zrówno kobiet jak i mężczyzn.

Nie wątpię, przy czym dzisiejsze czasy przedstawiają tak szeroką ofertę, że pojawia się silne zjawisko kosztów alternatywnych, czego przykładem może być chociażby Haczyk23 i jej tutejsze tematy. Chciałoby się mieć szybko, łatwo, bezpiecznie i najlepiej bez konsekwencji, jakby to w ogóle było możliwe. A jak coś się ze związkiem dzieje nie tak, jak partner przechodzi trudniejszy okres, to wymienić, bo po co się męczyć, są inni na orbicie. Społeczne przyzwolenie na rozwiązłość sprawia, że faza poznawania przed wejściem w relację seksualną skraca się, a intymność dewaluuje i przeradza w rozrywkę, zaspokajanie potrzeb prawie jak jedzenie, drugi człowiek jak żywa sekslalka. "Więc wybacz koleś, nie zainwestuję w ciebie, bo gwarancji sukcesu nie ma, a prawdopodobnie znajdę sobie kogoś na obecną chwilę mającego bogatszą ofertę".

Koszalik napisał(a):

Gdy spojrzeć na mężczyzn którzy zrobili wielkie kariery to praktycznie za każdym z nich stała silna i mądra kobieta, a utrata tej kobiety, gdy wymieniali ją ma młodszy i fizycznie atrakcyjniejszy model, kończyła ich karierę.

Obawiam się, że większość z takich ludzi nie dzieli się życiem prywatnym, a ci, co się dzielą, wolą przedstawiać swoje żony w pozytywnym świetle, promować akceptowany społecznie model życia, niż głosić, że ich związki były porażkami. Podejrzewam też, że gdybym wymienił 20 osób, które prywatnie uznałbym za ludzi sukcesu, podana przez Ciebie "statystyka" nie potwierdziłaby się. Można pobawić się w cherry picking, pewnie nawet jakieś książki o kobiecych szarych eminencjach by się znalazły, ale to niewiele dowodzi. Albo faceci, którzy wymieniają kobietę na młodszy model - postulowanie reguły, że wiąże się to z końcem kariery... nie brzmi wiarygodnie.

Koszalik napisał(a):

U kobiet bywa wręcz odwrotnie, uwolnieie się od mężczyzny hamujacego jej rozwój, bo wielu ma trudności z akceptacją wyższej pozycji społecznej żony, powoduje, że kobieta wchodzi w wyższe kręgi.

Brzmi wiarygodnie, hipogamia mężczyzn. Przy czym ona może mówić światu, że to on nie akceptował jej sukcesu i ciągnął w dół, podczas gdy mogło być tak, że jej nie wystarczał, że woli kogoś na swoim lub wyższym poziomie. Pierwsze wyjaśnienie jest społecznie akceptowalne, więc naturalnie taka będzie żeńska wersja wydarzeń.

Koszalik napisał(a):

Często kobiety na stanowiskach nie mają stałych partnerów nie z powodu własnych braków ale własnie z powodu braków u potencjalnych partnerów.

...Co może wynikać z tego, że poświęcają się mocno karierze, więc na związki przeznaczają mało czasu. Faceci rzadziej akceptują relację z kimś takim niż kobiety, które cenią ambicję, pracowitość, bogactwo i władzę u mężczyzn. Kobieta "sukcesu" pragnie mężczyzny "sukcesu", który z kolei nie wymaga też "sukcesu" od kandydatek na partnerkę. Wymaga innych cech: kobiecości, urody, troskliwości, często materiału na matkę dla własnych dzieci, wsparcia, może jakichś cech intelektualnych. Jako że mężczyzna sukcesu ma duży wybór, raczej znajdzie to czego szuka. Po co miałby szukać "męskiej" kobiety z atutami, które sam posiada?

Koszalik napisał(a):

Wolni mężczyźni z jej otoczenie nie maja odwagi by wejśc z nią w związek bojąc się własnych niedociągnięć.

To może być często prawdą. Ale ów strach przed własną "niższością" nie jest całkiem nieuzasadniony, gdyż jest poparty nierzadko słusznym przeświadczeniem, że kobieta wymieni ich na lepszy model jak tylko nadarzy się ku temu okazja. Kobiety interesownie dobierają sobie partnerów, racjonalizacje późniejsze mogą być różne, zasada pozostaje ta sama: kto najwięcej zaoferuje, ten ma największe szanse. Nie mówię tu oczywiście tylko o ofercie materialnej, składa się na nią suma odnoszonych korzyści, zalet samca etc. Jeśli nowy kandydat oferuje ewidentnie więcej, a z obecnym nie jest się związanym kredytem, stanem zakochania, czy dzieckiem, zazwyczaj kończy się to wejściem na wyższą gałąź (a niekiedy pomimo podobnych więzów).

Poza tym część facetów czuje ujmę na swojej męskości jeżeli ich partnerka przewyższa ich w dziedzinach, które stereotypowo uznaje się za domenę męską. Część kobiet może się z nimi zgodzić.

Koszalik napisał(a):

Coraz częściej kobiety świadome swych atutów biorą sobie partnerów na podobnych zasadach jak kiedyś mężczyźni - ma być z nim miło i dobrze w łóżku. A że coraz więcej jest pracowitych i ambitnych kobiet przy jednocześnie coraz większej liczbie mamisynków, to dane z Twojego wykresu sukcesywnie będą się wyrównywać.

Jakiś efekt może wystąpić, lecz nie spodziewam się, by można w ogóle mówić o wyrównywaniu. Jak wspomniałem nawet te kobiety kariery wolą równolatków niż młodzików. Młodość u mężczyzn nie jest w takim stopniu atrakcyjna jak u kobiet. Seksualnie 20 latek pasuje do 35 latki, gdyż oboje mają wysoki poziom libido, ale na tym dopasowanie zwykle się kończy, inne priorytety życiowe. Mówisz tu o kobietach, które nie chcą mieć dzieci (mniejszość), są pracowite i ambitne (mniejszość), nie są hipergamiczne (mniejszość) i podstawą takiej relacji jest dla nich seks (mniejszość). Pomnóż 4 razy niewielki wynik procentowy i wychodzą znikome statystycznie liczby (choć robienie kariery może korelować z niechęcią do dzieci).

A tak w ogóle fajna prowokacja do dyskusji. Aż nie pasuje do tego forum ;D

Melkor napisał(a):

A tak w ogóle fajna prowokacja do dyskusji. Aż nie pasuje do tego forum ;D

Kochany, masz kontko na braciach samcach?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.