Temat: do kochanek i byłych kochanek:P

Jedna z forumowiczek ,napisała ze była ponad 2 lata kochanką ,i tak się zaczełam zastanawiac jak te drugie to odbierają ,nie czułyscie obrzydzenia ,ze bzykasz się z nim ,a zaraz bedzie robił to z żoną ,badz wczoraj żonka a dziś Ty .Zawsze mnie to zastanawia ,ze kobietom nie preszkadza  dzielenie sie facetem ,tyle czasu.Nie miałayscie nigdy wyrzutów sumienia?  

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Ja na ten temat mam tylko jedno zdanie-Bycie kochanką to największe skur...two na jakie mozna sie zdobyc. I niewazne, ze kochanka jest osoba wolną bo zezwala na sytuację gdy krzywdzone sa inne osoby. Pomijajac już zdradzacza bo to osobny temat ale jak mozna potem spojrzec sobie w lustro i patrzec na siebie normalnie? Jest tylu wolnych facetow, trzeba brac się za kogos zajetego? 
A ja tego podejścia nie rozumiem tak szczerze. Nie jestem, nie byłam kochanką nigdy. Nie znam chyba też nikogo bliżej kto się w taką relację wpakował. Ale zawsze mnie to zadziwia, że kobiety często bardziej obwiniają kochankę, często są też przesadnie zazdrosne o inne kobiety i kobietom nie ufają bardziej bo jak "suka nie da to pies nie weźmie" i inne super teksty. A przecież głównym winowajcą jest ten co zdradza. I wbrew pozorom często druga osoba w związku. Dopiero później pojawia się "ta trzecia". 
Nie zauwazylas tego? Nie opisywalam bo temat jest o kochankach ale jak widac musze. Winna zdrady zawsze jest osoba bedaca w zwiazku czy to kobieta czy mezczyzna i to nie podlega zadnym usprawiedliwieniom. Zdrada to zdrada, to ta osoba wiaze sie z kims, to ona "deklaruje" wiernosc. Ja nie uwazam, ze w momencie zdrady winna jest kochanka/kochanek ale samo bycie taka osoba, zezwalanie na takie traktowanie innych... 
Zauważyłam. Ale skoro "bycie kochanką to największe skur..." no to widocznie zdradzanie jest co najwyżej na równym poziomie ;) A ja uważam, że jednak to ten kto ma rodzinę czy choćby jest w związku, podjął się jakiś tam zobowiązań i to jego rolą jest się z nich wywiązywać. Nawet jeśli czasem chodzi o rozstanie zanim pójdzie się do osoby trzeciej ;) 
Napisalam chwilke wczesniej, ze tal, moglam nie pisac najwieksze a jedno z wiekszych. Ale pomysl-zdradza Cie maz. I tak. To jego wina-ale powiesz, ze do tej kobiety nic nie masz bo ona Cie nie skrzywdzila? Tez to zrobila choc to krzywda ze strony partnera boli.Tak czy inaczej w pelni swiadome zostanie kochanką uwazasz za taka rzecz, ktora nie powinna powodowac wstydu?


Nie wiem, nie mnie oceniać bo każda sytuacja jest inna. 

I jedyny żal miałabym do męża. Co mnie obchodzi jakaś kobieta, skoro osoba, której ufam najbardziej na świecie zrobiłaby mi coś takiego? Naprawdę nie rozumiem przenoszenia odpowiedzialności na tę trzecią. Równie dobrze mogla nie wiedzieć, że on jest żonaty albo uwierzyć, że jesteśmy w separacji albo że ja go zdradzam od trzech dekad a on biedny sobie z tym nie radzi. 

zenekmartyniuk napisał(a):

.Asha. napisał(a):

zenekmartyniuk napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Ja na ten temat mam tylko jedno zdanie-Bycie kochanką to największe skur...two na jakie mozna sie zdobyc. I niewazne, ze kochanka jest osoba wolną bo zezwala na sytuację gdy krzywdzone sa inne osoby. Pomijajac już zdradzacza bo to osobny temat ale jak mozna potem spojrzec sobie w lustro i patrzec na siebie normalnie? Jest tylu wolnych facetow, trzeba brac się za kogos zajetego? 
A ja tego podejścia nie rozumiem tak szczerze. Nie jestem, nie byłam kochanką nigdy. Nie znam chyba też nikogo bliżej kto się w taką relację wpakował. Ale zawsze mnie to zadziwia, że kobiety często bardziej obwiniają kochankę, często są też przesadnie zazdrosne o inne kobiety i kobietom nie ufają bardziej bo jak "suka nie da to pies nie weźmie" i inne super teksty. A przecież głównym winowajcą jest ten co zdradza. I wbrew pozorom często druga osoba w związku. Dopiero później pojawia się "ta trzecia". 
to fakt ,kobiety przewaznie obwiniją kobietę ,bo facet to nie myśli prawda,siła go brali ,biednego misia .
Tak mysla tylko naiwne kobiety slepo idace za swoim "facetem". 
niestety ,ale tak robi większość kobiet ...ogólnie kobiety są bardzo naiwne ,wierzą facetom we wszystko co powie

Pewnie boja sie byc same... Lub, ze juz nigdy nie znajda kogos takiego jak "misiaczek". Smutne to

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Ja na ten temat mam tylko jedno zdanie-Bycie kochanką to największe skur...two na jakie mozna sie zdobyc. I niewazne, ze kochanka jest osoba wolną bo zezwala na sytuację gdy krzywdzone sa inne osoby. Pomijajac już zdradzacza bo to osobny temat ale jak mozna potem spojrzec sobie w lustro i patrzec na siebie normalnie? Jest tylu wolnych facetow, trzeba brac się za kogos zajetego? 
A ja tego podejścia nie rozumiem tak szczerze. Nie jestem, nie byłam kochanką nigdy. Nie znam chyba też nikogo bliżej kto się w taką relację wpakował. Ale zawsze mnie to zadziwia, że kobiety często bardziej obwiniają kochankę, często są też przesadnie zazdrosne o inne kobiety i kobietom nie ufają bardziej bo jak "suka nie da to pies nie weźmie" i inne super teksty. A przecież głównym winowajcą jest ten co zdradza. I wbrew pozorom często druga osoba w związku. Dopiero później pojawia się "ta trzecia". 
Nie zauwazylas tego? Nie opisywalam bo temat jest o kochankach ale jak widac musze. Winna zdrady zawsze jest osoba bedaca w zwiazku czy to kobieta czy mezczyzna i to nie podlega zadnym usprawiedliwieniom. Zdrada to zdrada, to ta osoba wiaze sie z kims, to ona "deklaruje" wiernosc. Ja nie uwazam, ze w momencie zdrady winna jest kochanka/kochanek ale samo bycie taka osoba, zezwalanie na takie traktowanie innych... 
Zauważyłam. Ale skoro "bycie kochanką to największe skur..." no to widocznie zdradzanie jest co najwyżej na równym poziomie ;) A ja uważam, że jednak to ten kto ma rodzinę czy choćby jest w związku, podjął się jakiś tam zobowiązań i to jego rolą jest się z nich wywiązywać. Nawet jeśli czasem chodzi o rozstanie zanim pójdzie się do osoby trzeciej ;) 
Napisalam chwilke wczesniej, ze tal, moglam nie pisac najwieksze a jedno z wiekszych. Ale pomysl-zdradza Cie maz. I tak. To jego wina-ale powiesz, ze do tej kobiety nic nie masz bo ona Cie nie skrzywdzila? Tez to zrobila choc to krzywda ze strony partnera boli.Tak czy inaczej w pelni swiadome zostanie kochanką uwazasz za taka rzecz, ktora nie powinna powodowac wstydu?
Nie wiem, nie mnie oceniać bo każda sytuacja jest inna. I jedyny żal miałabym do męża. Co mnie obchodzi jakaś kobieta, skoro osoba, której ufam najbardziej na świecie zrobiłaby mi coś takiego? Naprawdę nie rozumiem przenoszenia odpowiedzialności na tę trzecią. Równie dobrze mogla nie wiedzieć, że on jest żonaty albo uwierzyć, że jesteśmy w separacji albo że ja go zdradzam od trzech dekad a on biedny sobie z tym nie radzi. 

Chodzi mi o w pelni swiadome bycie kochanką tak jak deklarowala uzytkowniczka o ktorej pisze autorka tego watku. Jesli kobieta nie jest swiadoma, ze facet ma zone/kobiete to nie jest jej wina

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Ja na ten temat mam tylko jedno zdanie-Bycie kochanką to największe skur...two na jakie mozna sie zdobyc. I niewazne, ze kochanka jest osoba wolną bo zezwala na sytuację gdy krzywdzone sa inne osoby. Pomijajac już zdradzacza bo to osobny temat ale jak mozna potem spojrzec sobie w lustro i patrzec na siebie normalnie? Jest tylu wolnych facetow, trzeba brac się za kogos zajetego? 
A ja tego podejścia nie rozumiem tak szczerze. Nie jestem, nie byłam kochanką nigdy. Nie znam chyba też nikogo bliżej kto się w taką relację wpakował. Ale zawsze mnie to zadziwia, że kobiety często bardziej obwiniają kochankę, często są też przesadnie zazdrosne o inne kobiety i kobietom nie ufają bardziej bo jak "suka nie da to pies nie weźmie" i inne super teksty. A przecież głównym winowajcą jest ten co zdradza. I wbrew pozorom często druga osoba w związku. Dopiero później pojawia się "ta trzecia". 
Nie zauwazylas tego? Nie opisywalam bo temat jest o kochankach ale jak widac musze. Winna zdrady zawsze jest osoba bedaca w zwiazku czy to kobieta czy mezczyzna i to nie podlega zadnym usprawiedliwieniom. Zdrada to zdrada, to ta osoba wiaze sie z kims, to ona "deklaruje" wiernosc. Ja nie uwazam, ze w momencie zdrady winna jest kochanka/kochanek ale samo bycie taka osoba, zezwalanie na takie traktowanie innych... 
Zauważyłam. Ale skoro "bycie kochanką to największe skur..." no to widocznie zdradzanie jest co najwyżej na równym poziomie ;) A ja uważam, że jednak to ten kto ma rodzinę czy choćby jest w związku, podjął się jakiś tam zobowiązań i to jego rolą jest się z nich wywiązywać. Nawet jeśli czasem chodzi o rozstanie zanim pójdzie się do osoby trzeciej ;) 
Napisalam chwilke wczesniej, ze tal, moglam nie pisac najwieksze a jedno z wiekszych. Ale pomysl-zdradza Cie maz. I tak. To jego wina-ale powiesz, ze do tej kobiety nic nie masz bo ona Cie nie skrzywdzila? Tez to zrobila choc to krzywda ze strony partnera boli.Tak czy inaczej w pelni swiadome zostanie kochanką uwazasz za taka rzecz, ktora nie powinna powodowac wstydu?
Nie wiem, nie mnie oceniać bo każda sytuacja jest inna. I jedyny żal miałabym do męża. Co mnie obchodzi jakaś kobieta, skoro osoba, której ufam najbardziej na świecie zrobiłaby mi coś takiego? Naprawdę nie rozumiem przenoszenia odpowiedzialności na tę trzecią. Równie dobrze mogla nie wiedzieć, że on jest żonaty albo uwierzyć, że jesteśmy w separacji albo że ja go zdradzam od trzech dekad a on biedny sobie z tym nie radzi. 
Chodzi mi o w pelni swiadome bycia kochanką tak jak deklarowala uzytkowniczka o ktorej pisze autorka tego watku. Jesli kobieta nie jest swiadoma, ze facet ma zone/kobiete to nie jest jej wina


No ale to jest jedna z trzech wymienionych sytuacji przeze mnie. 

Zresztą jak nie ta kochanka, to inna. Świadoma czy nie. To zdradzający jest tym do kogo należy mieć żal. Nie przysięgał mi cały świat, że mój mąż przestanie być widoczny dla wszystkich kobiet świata. Mąż mi składał przysięgę i od niego wymagam lojalności. 

Marisca napisał(a):

charlotte160 napisał(a):

....
Oj kobieto, kobieto, akurat zdążyłam przeczytać, On Mówił, że od żony odejdzie i jakaś tego nie robił, a Ty teraz dorabiasz do tego ideologię, idealizujesz itd. Chciał to mógł odejść od żony i przyjść do Ciebie wolny, ale nie on sobie dupochrony robił przez te lata. Facet, który ma jaja odchodzi od żony, jeśli jej nie kocha, a nie czeka na decyzje tej drugiej. To on nie odszedł, to on nie pokazał, że che z Tobą być. 

Wiesz on odszedł od żony i przyszedł do mnie. Pisałam, ze prosił żebym do niego wróciła. Ale ja wtedy byłam w związku, zostałam matką - nasze role się odwróciły. 

Pasek wagi

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Ja na ten temat mam tylko jedno zdanie-Bycie kochanką to największe skur...two na jakie mozna sie zdobyc. I niewazne, ze kochanka jest osoba wolną bo zezwala na sytuację gdy krzywdzone sa inne osoby. Pomijajac już zdradzacza bo to osobny temat ale jak mozna potem spojrzec sobie w lustro i patrzec na siebie normalnie? Jest tylu wolnych facetow, trzeba brac się za kogos zajetego? 
A ja tego podejścia nie rozumiem tak szczerze. Nie jestem, nie byłam kochanką nigdy. Nie znam chyba też nikogo bliżej kto się w taką relację wpakował. Ale zawsze mnie to zadziwia, że kobiety często bardziej obwiniają kochankę, często są też przesadnie zazdrosne o inne kobiety i kobietom nie ufają bardziej bo jak "suka nie da to pies nie weźmie" i inne super teksty. A przecież głównym winowajcą jest ten co zdradza. I wbrew pozorom często druga osoba w związku. Dopiero później pojawia się "ta trzecia". 
Nie zauwazylas tego? Nie opisywalam bo temat jest o kochankach ale jak widac musze. Winna zdrady zawsze jest osoba bedaca w zwiazku czy to kobieta czy mezczyzna i to nie podlega zadnym usprawiedliwieniom. Zdrada to zdrada, to ta osoba wiaze sie z kims, to ona "deklaruje" wiernosc. Ja nie uwazam, ze w momencie zdrady winna jest kochanka/kochanek ale samo bycie taka osoba, zezwalanie na takie traktowanie innych... 
Zauważyłam. Ale skoro "bycie kochanką to największe skur..." no to widocznie zdradzanie jest co najwyżej na równym poziomie ;) A ja uważam, że jednak to ten kto ma rodzinę czy choćby jest w związku, podjął się jakiś tam zobowiązań i to jego rolą jest się z nich wywiązywać. Nawet jeśli czasem chodzi o rozstanie zanim pójdzie się do osoby trzeciej ;) 
Napisalam chwilke wczesniej, ze tal, moglam nie pisac najwieksze a jedno z wiekszych. Ale pomysl-zdradza Cie maz. I tak. To jego wina-ale powiesz, ze do tej kobiety nic nie masz bo ona Cie nie skrzywdzila? Tez to zrobila choc to krzywda ze strony partnera boli.Tak czy inaczej w pelni swiadome zostanie kochanką uwazasz za taka rzecz, ktora nie powinna powodowac wstydu?
Nie wiem, nie mnie oceniać bo każda sytuacja jest inna. I jedyny żal miałabym do męża. Co mnie obchodzi jakaś kobieta, skoro osoba, której ufam najbardziej na świecie zrobiłaby mi coś takiego? Naprawdę nie rozumiem przenoszenia odpowiedzialności na tę trzecią. Równie dobrze mogla nie wiedzieć, że on jest żonaty albo uwierzyć, że jesteśmy w separacji albo że ja go zdradzam od trzech dekad a on biedny sobie z tym nie radzi. 
Chodzi mi o w pelni swiadome bycia kochanką tak jak deklarowala uzytkowniczka o ktorej pisze autorka tego watku. Jesli kobieta nie jest swiadoma, ze facet ma zone/kobiete to nie jest jej wina
No ale to jest jedna z trzech wymienionych sytuacji przeze mnie. Zresztą jak nie ta kochanka, to inna. Świadoma czy nie. To zdradzający jest tym do kogo należy mieć żal. Nie przysięgał mi cały świat, że mój mąż przestanie być widoczny dla wszystkich kobiet świata. Mąż mi składał przysięgę i od niego wymagam lojalności. 

Ja po prostu uwazam, ze bycie kochanka to cos zlego. Nie porownujac nawet do sytuacji gdy osobq zdradzona ma obwiniac i kogo. To cos ohydnego spotykac sie z osoba w zwiazku

.Asha. napisał(a):

Ja po prostu uwazam, ze bycie kochanka to cos zlego. Nie porownujac nawet do sytuacji gdy osobq zdradzona ma obwiniac i kogo. To cos ohydnego spotykac sie z osoba w zwiazku

Asha, ja rozumiem Twoje stanowisko, i ogólnie uważam kwestie lojalnosci za niezwykle istotne, bo jak sie komus obiecywało wiernośc to chyba dobrowolnie. Natomiast weź pod uwagę, że kochanka i misiaczek równiez tworzą związek. Stworzyli go później, jest to relacja, są to wzajemne emocje i uczucia, i nie jest chyba do konca fair uważać uczucia pani wczesniejszej za lepsze od uczuć kochanki. Bycie kochanka jest może nie w porzadku w stosunku do żony, ale nie jest złe, bo uczucia sympatii, miłości i dobry seks złe w żaden sposób nie są. 

Cyrica napisał(a):

.Asha. napisał(a):

Ja po prostu uwazam, ze bycie kochanka to cos zlego. Nie porownujac nawet do sytuacji gdy osobq zdradzona ma obwiniac i kogo. To cos ohydnego spotykac sie z osoba w zwiazku
Asha, ja rozumiem Twoje stanowisko, i ogólnie uważam kwestie lojalnosci za niezwykle istotne, bo jak sie komus obiecywało wiernośc to chyba dobrowolnie. Natomiast weź pod uwagę, że kochanka i misiaczek równiez tworzą związek. Stworzyli go później, jest to relacja, są to wzajemne emocje i uczucia, i nie jest chyba do konca fair uważać uczucia pani wczesniejszej za lepsze od uczuć kochanki. Bycie kochanka jest może nie w porzadku w stosunku do żony, ale nie jest złe, bo uczucia sympatii, miłości i dobry seks złe w żaden sposób nie są. 

Nie uwazam, ze uczucie kochanki jest gorsze. Tylko, ze moze je skierowac do wolnego faceta.

Dla mnie seks jest jak sikanie - potrzeba fizjologiczna. Jak nie z mężem to sama załatwię sprawę i żyje się dalej. Romans może być kuszący, ale to jest chwilowa przyjemność która potrafi wszystko zniszczyć, nie potrafiłabym mężowi spojrzeć w oczy ani sobie i jak potem mówić do niego "kocham cię?". To już jest kwestia kto jak ma poukładane wartości... Moją rodzinę by to niszczyło, moje poczucie własnej wartości byłoby na dnie. 

Serio tak łatwo jest strzelać uczuciami w dychę? Nie byłoby nieszczęśliwych związków. To jest jednak bardziej skomplikowane.

Na potrzeby wątku mogę robić za adwokata diabła ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.