Temat: Jakie sa Wasze relacje z rodzina męża/zony/tesciowa

Hej

Pytanie z ciekawości o relwcje z rodziną drugiej.polowy. Uwzglednijcie czy mieszkacie razem. 

Ja niezbyt lubię (z wielka wzajemnością) rodzinę meza. Swoja rodzinę lubię, choc wiem, ze nie sa idealni i mam im zal sporo waznych spraw.

malutka8712 napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

malutka8712 napisał(a):

Liandra napisał(a):

Przez pewien czas były bardzo chłodne, teraz można powiedzieć że poprawne.. Zważywszy ze widzimy się 1-2 razy w roku w święta przez kilka godzin to wszystko jest do przeżycia, ale oboje wyjeżdżamy dość "zmęczeni" i często przed świętami rozważamy czy aby jechać w tym roku ;) Z mojej rodziny zostało bardzo niewielu żyjących członków więc wybaczam im więcej i staram się podtrzymywać bliższe kontakty.
Nie odbierz tego jako zlosliwosc ale maz tez sie meczy? Przeciez to jego rodzice i przezyl z nimi kawal zycia
Hmm... No przed 18 lat człowiek nie ma wyboru i musi z rodzicami siedzieć, więc przeżywamy to życie z rodzicami trochę z konieczności. A rodzice bywają naprawdę bardzo bardzo różni... 
No wiem, ja sama relacje z tesciowa mam srednie a i moj maz ma do niej wiele zalu, ale napisalam ten komentarz z perspektywy mamy 2 chlopcow i teraz jak sa dziecmi staram sie byc dobra matka taka co sie bawi z dziecmi czyta im bajki itd... I nie wyobrazam sobie ze jak dorosna to sie ode nas odsuna, oczywiscie mam swiadomosc ze poukladaja sobie zycie po swojemu, ale serce by mi chyba peklo gdyby odwiedzali mnie 2 razy w roku i to z przymusu

Wydaje mi się, że dzieci odsuwają się przez problemy i brak akceptacji. Jeśli stale mówi się im jak mają żyć, traktuje jak dzieci i krytykuje wszystkie decyzje życiowe, to dzieci po prostu się odsuwaja. Mnie bardzo krytyka odsuwa od rodziny. Co bym nie zrobiła krytyka. Już zupełnie nic im o sobie nie mówię, bo nie ma ciekawości, jest tylko krytyka. 

Nie mieszkamy razem, dzieli nas około 70 km. Relacje mamy dobre, ale wiadome że wole swoją rodzinkę :P 

Właśnie próbuję sobie poradzić z sytuacją - jestem w ciąży i teściowie odstawiają takie akcje, że w głowie się nie mieści. Oczekujemy naszego pierwszego dziecka, jesteśmy niedługo po ślubie i aktualnie przestaliśmy się kontaktować, żeby do reszty nie zmarnowali nam tego pięknego czasu.. Oczywiście jest płacz, szantaż, narzekanie na męża (jakiego to mają niewdzięcznego syna i co się z nim dzieje , pod czyim jest wpływem?? :D ) Nikt się nie interesuje dzieckiem, nami, nie zapyta jak się czuję.. Jest mi bardzo przykro, obawiam się, że nie przełknę tego i nie będę udawać, że nic się nie stało. Do tej pory nie powiedziałabym na nich złego słowa, chociaż wiedziałam, że są nadopiekuńczy i próbują wszystkimi rządzić

Trudno powiedzieć... Na pozór są dobre. W tym problem, że w tej rodzinie wszystko jest na pozór🙄 Głównym problemem jest brat męża. Zadaje się z nieciekawym towarzystwem, kilka lat temu okradł teściów i męża, w sumie wszystkiego było na jakieś 20 tys.... Teściowie oczywiście zabronili mężowi zgłaszać tego na policję. Ma im to za złe, a brata od tamtej pory traktuje jak powietrze. Mieszkamy jeszcze z nimi (połowa domu -oddzielne piętro jest formalnie męża), ale już nie długo. Finalizujemy właśnie zakup własnego lokum, bo w tej chorej atmosferze nie da się żyć. Ostatnio doszłam do wniosku, że teściowie są totalnie popie*doleni. Chcieli chyba wykorzystać naszą córkę do naprawienia rodzinnych relacji... No niedoczekanie. Nasze dziecko nie potrzebuje wujka kłamcy, złodzieja i alkoholika.  Zabroniliśmy im zabierania wnuczki do siebie, kiedy tamten jest w domu. No i się chyba obrazili... Co jest tym bardziej nienormalne, bo sami go traktują jak śmiecia, ale jednocześnie zgrywają dobrych rodziców, którzy nie wyrzucą syna z domu. Taka zbiorowa schizofrenia 🤪 Przez tę całą sytuację nie mogę na nich patrzeć pozytywnie. Za tym idzie jeszcze cała masa ważnych tematów, które trzeba jakoś uregulować, ale najwyraźniej im się nie śpieszy. Mąż też nie pali się do rozmów z nimi, bo oni zwyczajnie nie potrafią rozmawiać o ważnych sprawach. Tak naprawdę to nigdy się z nimi nie pokłóciłam i rozmawiamy normalnie, ale tylko o pierdołach. Cała rodzina męża, poza rodzicami, jest w tym wszystkim po naszej stronie i każdy normalny by tak zrobił, ale cóż... Mąż z moimi rodzicami ma dobre relacje. Mama jest taka, że zawsze musi powiedzieć swoje zdanie, ale ja już się też do tego przyzwyczaiłam. Wysłucham i zrobię po swojemu, nie ma z tego powodu jakichś konfliktów.

Pasek wagi

Z rodzina mojego ex miałam super kontakt . Jego mamę zaczęłam traktować jak przyjaciółkę . Chwilami miałam wrażenie , ze lepiej spędza mi się czas z nią niż z nim:p

Mieszkam z teściami w tym samym domu, w osobnych mieszkaniach osobnych piętrach (jak kupowaliśmy z mężem dom, to wzięliśmy teściów ze sobą z poprzedniego lokum). Moja teściowa to złota kobieta, dobrze się z nią dogaduję (w tej chwili chyba lepiej, niż mój mąż;)). Teść jest w porządku, chociaż czasem okropnie marudzi i zdarza nam się mieć inne poglądy na różne tematy - ale żyjemy w zgodzie. Czasem tylko drażni mnie, że mąż dzieli czas pomiędzy mnie i teściów i potem zostaje nam mniej czasu na pobycie razem. Rodzeństwa nie mamy, oboje jesteśmy jedynakami. Czasem wolałabym, żeby było inaczej;)

Moi rodzice mieszkają niedaleko i mam z nimi bardzo dobry kontakt. Mój mąż średnio za nimi przepada - jak się już spotkają, to rozmawiają normalnie i zgodnie, ale jak jesteśmy sami i ma gorszy humor to często na nich narzeka, wytyka błędy i szuka dziury w całym.

Obie babcie aktywnie zajmują się dzieciakami, kiedy jesteśmy w pracy, a dzieciaki to uwielbiają. Czasem zazdroszczę im cierpliwości i czasu - mi samej ciężko jest znaleźć tyle czasu dla dzieciaków, jak w międzyczasie muszę ogarnąć jeszcze dom. 

Pasek wagi

Rodzina męża jest przekochana i zawsze chcą jak najlepiej - aż do przesady... To raczej ja jestem czarną owcą i nie wiem, dlaczego, ale bywam nieprzyjemna - jakoś mnie irytują ich niektóre zachowania i wieczne wtrącanie się. Intencje mają dobre, ale ja jestem nerwowy egzemplarz po prostu xD ale staram się. Mieszkamy 100 km od nich.

Większym problemem są sprawy kościelne - oboje z mężem jesteśmy niezbyt kościelni, a jego rodzina ma na tym punkcie bzika. Poza tym myślę, że się lubimy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.