- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 października 2019, 10:29
Im więcej przeglądam tematów na vitalii tym bardziej odnoszę wrażenie, że zgromadzili się tutaj sami bogacze. Naprawdę nikt z Was i nikt z Waszych znajomych nie zarabia minimalnej krajowej? Nie znacie nikogo, kto musi się utrzymać za 1700 zł netto? I nie znacie nikogo, kto wykonuje pracę za takie pieniądze? Kiedy tak przeglądam ogłoszenia o pracę to w wielu miejscach proponują minimalną lub niewiele więcej, więc jednak są ludzie, którzy za tyle żyją, bo ktoś tam jednak pracuje. Skąd w nas ludziach tyle zakłamania i windowania zarobków? To przez wstyd? Poczucie, że minimalna to porażka zawodowa czy naprawdę każdy tu zarabia krocie? Nie ma tutaj kelnerek, sprzedawców, doradców klienta na najniższym szczeblu kariery? Osoby siedzące w domu nie ruszyłyby się z niego za 1700 zł/msc?
Edytowany przez 24 października 2019, 10:30
25 października 2019, 09:57
wiesz co akurat ja jestem konstruktorem i projektuję urządzenia- a jednak nie mam zbyt dobrej wyobraźni przestrzennej, ale od tego sa narzędzia, symulatory, programy itp. ale nie tylko inzynierowie maja "dobrze". Fryzjerka w mieście pod Warszawą bierze za koloryzację i ścięcie włosów 220zł (2h pracy) a jej produkty nie są jakoś wybitnie drogie (sprawdzalam bo farby mi się podobały, że nie mają efektu siana jak drogeryjne a kosztują w hurcie mniej niz drogeryjne) zapisywalam się do niej we wrześniu na 25 listopada (3 miesiące do przopdu!) by się dostać.. no nie mówmy, że mało zarabia, jeszcze jak dojdą fryzury weselne w sob itp (a ta babka akurat się przebranżowiła z innej fuchy)... Glazurnik za układanie glazury za 4 dniowe układanie płytek w łazience bierze 3tys- bez materiałów (serio ciężko w ogóle było znaleźć kto zrobi TYLKO za 3tys a 3 tys na 4 dni to jednak sporo). Także nie trzeba mieć wybitnego wykształcenia- wystarczą chęci. Ludzie mówią, że fizjoterapełci zarabiają mało- ok zgadzam się, ale tylko Ci mniej ambitni pracujący w fuchach nfz, koleżanki facet popracował na nfz zdobyć doświadczenie, zarobił troszeczkę za granicą i otworzył mały gabinet z fizjoterapią i rehabilitacją, po złamaniu nogi u niego byłam i ciężko było się zapisać 45minutowa wizyta 90-120 zł (zależy co się chce). Naprawdę wydaje mi się, ze mało zaraobia ten kto idzie na łatwiznę lub nie ma ambicji. Kolezanki mama faktycznie zarabia 1600zł na kasie w selgrosie ale nigdy nic innego nie robiła poza sprzedawaniem i nie chciała robić. Co do pielęgniarek (mam rodzoną siostrę pielęgniarkę) póki moja siostra pracowała w szpitalu to bidowała strasznie, popracowała 3 lata naprawdę ciężko za marne grosze (moi rodzice ją wspomagali finansowo bo nie dawała rady) i po 3 latach poszła do prywatnej kliniki medycyny estetycznej i zarabia więcej niż ja (ok 6-7tys na rękę zaleznie od operacji i godzin). Naprawdę nie dajcie sobie wmówić, że jesteście skazane na najniższą krajowa! sama zaczynałam 5 lat temu 2 bezpłatnymi praktykami i pierwsza pracą za 2300zł na rękę- ale nie stałam w miejscu, zdobyłam doświadczenie i szybko podwoiłam stawkę na 4600netto i tak uwazam, zę nadal mało zarabiam, ale chwilowo nie mam ambicji na rozwójTusia ty zapominasz o najważniejszej rzeczy. By być programistą nie trzeba umieć programować, nie trzeba znać języków. Umysł analityczny i ciągłe rozwiązywanie problemów - za to tym ludziom się płaci. Języka to teraz każdego da się nauczyć, ale jak ktoś nie ma do tego smykałki to nie. Tak samo jest z innymi branżami w IT - taki konstruktor. Budowy urządzeń, materiałoznawstwa, obsługi programów CAD można nauczyć każdego, ale jak nie ma się wyobraźni przestrzennej i tej ciekawości do szukania nowych rozwiązań to też nic z tego nie będzie. Moim znajomi zarabiają powyżej średniej. Większość z nich (a przedział wieku to 22-26 lat) ma już wzięty kredyt na mieszkanie bo zarobki pozwoliły na to by go dostać i szybko spłacić, póki nie ma się dzieci. Tylko my wszyscy pracujemy w branży IT, niektórzy w korpo, inni u prywaciarzy. Tu są inne zarobki, inżynierów się dalej szuka takie jest zapotrzebowanie i zaraz po studiach dostaje się 2500 zł a po 3 miesiącach jest już więcej. A i miasto Częstochowa więc nie żadne duże no i jest to jedno z najtańszych miast w Polsce na ten moment (chociażby pod względem kupienia mieszkania czy działki).ludzie zarabiają, wystarczy przejchać się po PL i zobaczyć jakie domy na mazowszu stoją powystawiane ;D no i nie oszukujmy się 500 000zł kredytu nie dostaną ludzie z najniższą krajową. Wg. mnie po prostu zrzera was zazdrość, ze coś w życiu nie poszło. Też mnie czasem zazdrość bierze jak koleżanka jedze a to norwegii a to 2 tyg póżniej do japonii, ale prawda jest taka, że jakbym chciała się przebranżowić na programistę (a w moim zawodzie jest to łatwe) to bym też zarabiała kokosy i to powyżej 10tys miesięcznie (i nie mówcie, ze tak się nie zarabia akurat teraz prace programistów są jawne np. na pracuj.pl i jest ogrom ogłoszeń). Ale najzwyczajniej w świecie nie chce mi się programować, gdyz jest to nudne. Także zamiast narzekać, pomyślcie co poszło w waszej karierze nie tak i czy macie jaja to zmienić ;p Ja nie mam- ale nie wylewam żalów zazdrości że ktoś ma powyżej 7tys netto
A myślisz, że ile jest tych prywatnych klinik medycyny estetycznej?
25 października 2019, 10:21
a potem na forum pod wpisami dziewczyny ktora chce miec suknie slubna za 10k lamenty w stylu: a po co ci taka droga suknia, moja kosztowala 1000 lub nawet 200 zlotych. to sa wlasnie te gwiazdy co zaslaniaja sie slowami: mi nie potrzebna, a tak naprawde ich nie stac i zal im dupe sciska, musza wytknac komus kogo stac ze jest snobem, glupkiem. to sa w 99% wlasnie osoby ktore zgadzaja sie pracowac za najnizsza bo im sie nie chce sie doszkolic, a potem zal do bogatych
a dociera do Ciebie ,ze nie każdy ma potrzebe wydawac 10 k na kiecke ,2 tysiaki na buty ,nawet jak go stać ? każdy ma w zyciu inne potrzeby i priorytety ,nawet jakabym sraała kasa nie kupiłabym butów za 2 tysiaki ,bo materialne rzeczy nie sa dla mnie istotne .
25 października 2019, 10:29
ludzie zarabiają, wystarczy przejchać się po PL i zobaczyć jakie domy na mazowszu stoją powystawiane ;D no i nie oszukujmy się 500 000zł kredytu nie dostaną ludzie z najniższą krajową. Wg. mnie po prostu zrzera was zazdrość, ze coś w życiu nie poszło. Też mnie czasem zazdrość bierze jak koleżanka jedze a to norwegii a to 2 tyg póżniej do japonii, ale prawda jest taka, że jakbym chciała się przebranżowić na programistę (a w moim zawodzie jest to łatwe) to bym też zarabiała kokosy i to powyżej 10tys miesięcznie (i nie mówcie, ze tak się nie zarabia akurat teraz prace programistów są jawne np. na pracuj.pl i jest ogrom ogłoszeń). Ale najzwyczajniej w świecie nie chce mi się programować, gdyz jest to nudne. Także zamiast narzekać, pomyślcie co poszło w waszej karierze nie tak i czy macie jaja to zmienić ;p Ja nie mam- ale nie wylewam żalów zazdrości że ktoś ma powyżej 7tys netto
Mój pierwszy szef miał roczny dochód na poziomie 1 mln zł. Wszyscy dosłownie wszyscy pracownicy bez względu na staż i umiejętności zarabiali minimalną. Czasem wpadła premia, ale to naprawdę może z 2-3 razy w roku. Do prostych prac biurowych brał dziewczyny na staż z UP. Skończył się im staż, dawaj następna. Iść nie było gdzie bo była zmowa cenowa, wszyscy w branży płacili tyle samo, bo się dogadali. Jeden się wyłamał to nawet nie masz pojęcia jak go chcieli zniszczyć. Ktoś poszedł na rozmowę o podwyżce to stosowali wobec niego mobbing i straszyli zwolnieniem. W mojej ostatniej pracy szef zrobił awanturę na pół kancelarii, bo 2 osoby mające egzamin na aplikacji w ten sam dzień potrzebowały urlopu jednocześnie. Wrzeszczał szef, że się ludziom w d..... wywraca i niech się cieszą, że mają umowę, bo innego tyraliby na zleceniu za 500 zł. Kazał im sobie wybrać kto jest bardziej nauczony i kto idzie na egzamin, a kto bierze pałę z urzędu , bo nie dostaną oboje urlopu na ten sam dzień. Minęły lata i oni dalej tam pracują widać nie mają gdzie iśc tym bardziej, że to oni dojeżdżają oboje codziennie po 100 km w jedną stronę.
To nie chodzi o to co kto robi, ani o zazdrość. To chodzi o to, że pracodawcy skąpią i jada jak najtańszym kosztem. W zeszłym roku byłam na takiej rozmowie, gdzie facet ma dochód 300 tyś , dom, mieszkanie na własność i jeszcze 300 tyś oszczędności. Pracuje sam i nie zbiedniałby jakby pracownikowi dał zarobić, ale po 1 zaproponował minimalną , a po 2 jeszcze chodzenie mu do sklepu na zakupy w ramach obowiązków. Dalej pracuje sam, bo aż go w d.... szczypie, że miałby komuś płacić.
Aktualnie rynek bardzo się otworzył kancelarii jest 3, nawet 4 razy tyle co kilka lat temu, zyski się podzieliły. Nowi w branży nie zatrudniają, bo nie mają za co, starzy nie płacą dużo, bo nie ma konkurencji.
Ależ u mnie też jest pełno domów z basenami w okolicy willowej nad jeziorem i myślisz czyje to. No tego co zarabiał milion, a jego pracownicy minimalną. Szef mojego męża ma dochód wysokości kilkudziesięciu milionów rocznie, a tylko non stop kombinuje jak pracownikowi dać najmniej. Mój mąż nie zarabia źle, ale w porównaniu do zysku szefa to śmieszna kwota, tym bardziej, ze podstawę ma taką sobie , a wszystko nabijane jest jakimiś dodatkami. W ciągu rok 2 razy proponowano mu awans raz na kierownika raz na programistę i podziękował, bo zostałby z samą podstawą, czyli zarabiałby 2 razy mniej niż obecnie. Nie ma gdzie iśc, żeby zarobić więcej tu już ma szklany sufit, chyba że chciałby codziennie dość daleko dojeżdżać, ale jak się ma rodzinę to co innego jest ważne
I to bzdura co piszesz. Chodzę z dzieckiem na zajęcia do prywatnych ośrodków i tam właśnie pracują za grosze na zleceniu, a jak słyszą, że ktoś proponuje ćwiczenia poza ośrodkiem w domu pacjenta to aż się trzęsą, żeby sobie dorobić. Na prywatnym jeszcze mają określone wymagania, bo co roku szef wymaga, aby odbywali szkolenia, za które tylko częściowo płaci. Jak chodziłam z córką na NFZ Panie nawet nie były zainteresowane, bo nie miały potrzeby dorabiać. Każdy marzy, żeby się wkludzić na państwówkę. To samo przedszkole, koleżanki biją się o pracę w państwowym przedszkolu i podleganie pod Kartę Nauczyciela, bo w prywatnym dostają 2500 brutto i jeszcze nie mają wszystkich przywilejów, bo np. w wakacje wolne 2 tyg brane z urlopu wypoczynkowego.
Pielęgniarki tak zgodzę się, ale akurat u mnie wmieście na prywatnym zarabiają 4500-5500 brutto, a chętnych nie ma , jakoś z tych państwówek nie uciekają, a nie uciekają, bo sobie na państwówce biorą 2 etaty, gdzie w nocy w szpitalu śpią i nie muszą spełniać takich wymagań jak na prywatnej placówce. Pensja liczona x 2 i wychodzą lepiej jak na prywatnym. Należałam się w ciąży w szpitalu to się nasłuchałam i naobserwowałam.
Jak się zaraz wszyscy rzucą na programistę to będzie efekt taki sam jak w innych zawodach. Chodzi o to aby każdy zarabiał godnie i aby szef nie dorabiał się na niedoli pracownika, a tak w większości jest.
Jak pracowałam w przerwie na studiach to koleżanki ze stoiska obok zarabiały 4 zł na godzinę o podwyżce mowy nie było, ale cała 5 osobowa rodzina szefostwa poleciała na 3 tyg na wakacje do Chin wciskając kit, ze pojechali po towar.
Edytowany przez Marisca 25 października 2019, 10:45
25 października 2019, 10:49
Mój pierwszy szef miał roczny dochód na poziomie 1 mln zł. Wszyscy dosłownie wszyscy pracownicy bez względu na staż i umiejętności zarabiali minimalną. Czasem wpadła premia, ale to naprawdę może z 2-3 razy w roku. Do prostych prac biurowych brał dziewczyny na staż z UP. Skończył się im staż, dawaj następna. Iść nie było gdzie bo była zmowa cenowa, wszyscy w branży płacili tyle samo, bo się dogadali. Jeden się wyłamał to nawet nie masz pojęcia jak go chcieli zniszczyć. Ktoś poszedł na rozmowę o podwyżce to stosowali wobec niego mobbing i straszyli zwolnieniem. W mojej ostatniej pracy szef zrobił awanturę na pół kancelarii, bo 2 osoby mające egzamin na aplikacji w ten sam dzień potrzebowały urlopu jednocześnie. Wrzeszczał szef, że się ludziom w d..... wywraca i niech się cieszą, że mają umowę, bo innego tyraliby na zleceniu za 500 zł. Kazał im sobie wybrać kto jest bardziej nauczony i kto idzie na egzamin, a kto bierze pałę z urzędu , bo nie dostaną oboje urlopu na ten sam dzień. Minęły lata i oni dalej tam pracują widać nie mają gdzie iśc tym bardziej, że to oni dojeżdżają oboje codziennie po 100 km w jedną stronę. To nie chodzi o to co kto robi, ani o zazdrość. To chodzi o to, że pracodawcy skąpią i jada jak najtańszym kosztem. W zeszłym roku byłam na takiej rozmowie, gdzie facet ma dochód 300 tyś , dom, mieszkanie na własność i jeszcze 300 tyś oszczędności. Pracuje sam i nie zbiedniałby jakby pracownikowi dał zarobić, ale po 1 zaproponował minimalną , a po 2 jeszcze chodzenie mu do sklepu na zakupy w ramach obowiązków. Dalej pracuje sam, bo aż go w d.... szczypie, że miałby komuś płacić. Aktualnie rynek bardzo się otworzył kancelarii jest 3, nawet 4 razy tyle co kilka lat temu, zyski się podzieliły. Nowi w branży nie zatrudniają, bo nie mają za co, starzy nie płacą dużo, bo nie ma konkurencji. Ależ u mnie też jest pełno domów z basenami w okolicy willowej nad jeziorem i myślisz czyje to. No tego co zarabiał milion, a jego pracownicy minimalną. Szef mojego męża ma dochód wysokości kilkudziesięciu milionów rocznie, a tylko non stop kombinuje jak pracownikowi dać najmniej. Mój mąż nie zarabia źle, ale w porównaniu do zysku szefa to śmieszna kwota, tym bardziej, ze podstawę ma taką sobie , a wszystko nabijane jest jakimiś dodatkami. W ciągu rok 2 razy proponowano mu awans raz na kierownika raz na programistę i podziękował, bo zostałby z samą podstawą, czyli zarabiałby 2 razy mniej niż obecnie. Nie ma gdzie iśc, żeby zarobić więcej tu już ma szklany sufit, chyba że chciałby codziennie dość daleko dojeżdżać, ale jak się ma rodzinę to co innego jest ważneI to bzdura co piszesz. Chodzę z dzieckiem na zajęcia do prywatnych ośrodków i tam właśnie pracują za grosze na zleceniu, a jak słyszą, że ktoś proponuje ćwiczenia poza ośrodkiem w domu pacjenta to aż się trzęsą, żeby sobie dorobić. Na prywatnym jeszcze mają określone wymagania, bo co roku szef wymaga, aby odbywali szkolenia, za które tylko częściowo płaci. Jak chodziłam z córką na NFZ Panie nawet nie były zainteresowane, bo nie miały potrzeby dorabiać. Każdy marzy, żeby się wkludzić na państwówkę. To samo przedszkole, koleżanki biją się o pracę w państwowym przedszkolu i podleganie pod Kartę Nauczyciela, bo w prywatnym dostają 2500 brutto i jeszcze nie mają wszystkich przywilejów, bo np. w wakacje wolne 2 tyg brane z urlopu wypoczynkowego.Pielęgniarki tak zgodzę się, ale akurat u mnie wmieście na prywatnym zarabiają 4500-5500 brutto, a chętnych nie ma , jakoś z tych państwówek nie uciekają, a nie uciekają, bo sobie na państwówce biorą 2 etaty, gdzie w nocy w szpitalu śpią i nie muszą spełniać takich wymagań jak na prywatnej placówce. Pensja liczona x 2 i wychodzą lepiej jak na prywatnym. Należałam się w ciąży w szpitalu to się nasłuchałam i naobserwowałam. Jak się zaraz wszyscy rzucą na programistę to będzie efekt taki sam jak w innych zawodach. Chodzi o to aby każdy zarabiał godnie i aby szef nie dorabiał się na niedoli pracownika, a tak w większości jest.Jak pracowałam w przerwie na studiach to koleżanki ze stoiska obok zarabiały 4 zł na godzinę o podwyżce mowy nie było, ale cała 5 osobowa rodzina szefostwa poleciała na 3 tyg na wakacje do Chin wciskając kit, ze pojechali po towar.ludzie zarabiają, wystarczy przejchać się po PL i zobaczyć jakie domy na mazowszu stoją powystawiane ;D no i nie oszukujmy się 500 000zł kredytu nie dostaną ludzie z najniższą krajową. Wg. mnie po prostu zrzera was zazdrość, ze coś w życiu nie poszło. Też mnie czasem zazdrość bierze jak koleżanka jedze a to norwegii a to 2 tyg póżniej do japonii, ale prawda jest taka, że jakbym chciała się przebranżowić na programistę (a w moim zawodzie jest to łatwe) to bym też zarabiała kokosy i to powyżej 10tys miesięcznie (i nie mówcie, ze tak się nie zarabia akurat teraz prace programistów są jawne np. na pracuj.pl i jest ogrom ogłoszeń). Ale najzwyczajniej w świecie nie chce mi się programować, gdyz jest to nudne. Także zamiast narzekać, pomyślcie co poszło w waszej karierze nie tak i czy macie jaja to zmienić ;p Ja nie mam- ale nie wylewam żalów zazdrości że ktoś ma powyżej 7tys netto
25 października 2019, 10:57
słuchaj nie pisz mi że bzdury mówię bo znam te osoby... ktoś chce zarabiać to swoim wysiłkiem doprowadzi do tego, że będzie zarabiał, przebranżowi się i tyle... tak narzekasz na te kancelarie ale co stoi na przeszkodzie się przebranżowić? jesteś młoda masz mnóstwo wolnego czasu bo nie pracujesz... łatwo jest narzekać nie robiąc NIC w kierunku zmiany swojej sytuacji.Mój pierwszy szef miał roczny dochód na poziomie 1 mln zł. Wszyscy dosłownie wszyscy pracownicy bez względu na staż i umiejętności zarabiali minimalną. Czasem wpadła premia, ale to naprawdę może z 2-3 razy w roku. Do prostych prac biurowych brał dziewczyny na staż z UP. Skończył się im staż, dawaj następna. Iść nie było gdzie bo była zmowa cenowa, wszyscy w branży płacili tyle samo, bo się dogadali. Jeden się wyłamał to nawet nie masz pojęcia jak go chcieli zniszczyć. Ktoś poszedł na rozmowę o podwyżce to stosowali wobec niego mobbing i straszyli zwolnieniem. W mojej ostatniej pracy szef zrobił awanturę na pół kancelarii, bo 2 osoby mające egzamin na aplikacji w ten sam dzień potrzebowały urlopu jednocześnie. Wrzeszczał szef, że się ludziom w d..... wywraca i niech się cieszą, że mają umowę, bo innego tyraliby na zleceniu za 500 zł. Kazał im sobie wybrać kto jest bardziej nauczony i kto idzie na egzamin, a kto bierze pałę z urzędu , bo nie dostaną oboje urlopu na ten sam dzień. Minęły lata i oni dalej tam pracują widać nie mają gdzie iśc tym bardziej, że to oni dojeżdżają oboje codziennie po 100 km w jedną stronę. To nie chodzi o to co kto robi, ani o zazdrość. To chodzi o to, że pracodawcy skąpią i jada jak najtańszym kosztem. W zeszłym roku byłam na takiej rozmowie, gdzie facet ma dochód 300 tyś , dom, mieszkanie na własność i jeszcze 300 tyś oszczędności. Pracuje sam i nie zbiedniałby jakby pracownikowi dał zarobić, ale po 1 zaproponował minimalną , a po 2 jeszcze chodzenie mu do sklepu na zakupy w ramach obowiązków. Dalej pracuje sam, bo aż go w d.... szczypie, że miałby komuś płacić. Aktualnie rynek bardzo się otworzył kancelarii jest 3, nawet 4 razy tyle co kilka lat temu, zyski się podzieliły. Nowi w branży nie zatrudniają, bo nie mają za co, starzy nie płacą dużo, bo nie ma konkurencji. Ależ u mnie też jest pełno domów z basenami w okolicy willowej nad jeziorem i myślisz czyje to. No tego co zarabiał milion, a jego pracownicy minimalną. Szef mojego męża ma dochód wysokości kilkudziesięciu milionów rocznie, a tylko non stop kombinuje jak pracownikowi dać najmniej. Mój mąż nie zarabia źle, ale w porównaniu do zysku szefa to śmieszna kwota, tym bardziej, ze podstawę ma taką sobie , a wszystko nabijane jest jakimiś dodatkami. W ciągu rok 2 razy proponowano mu awans raz na kierownika raz na programistę i podziękował, bo zostałby z samą podstawą, czyli zarabiałby 2 razy mniej niż obecnie. Nie ma gdzie iśc, żeby zarobić więcej tu już ma szklany sufit, chyba że chciałby codziennie dość daleko dojeżdżać, ale jak się ma rodzinę to co innego jest ważneI to bzdura co piszesz. Chodzę z dzieckiem na zajęcia do prywatnych ośrodków i tam właśnie pracują za grosze na zleceniu, a jak słyszą, że ktoś proponuje ćwiczenia poza ośrodkiem w domu pacjenta to aż się trzęsą, żeby sobie dorobić. Na prywatnym jeszcze mają określone wymagania, bo co roku szef wymaga, aby odbywali szkolenia, za które tylko częściowo płaci. Jak chodziłam z córką na NFZ Panie nawet nie były zainteresowane, bo nie miały potrzeby dorabiać. Każdy marzy, żeby się wkludzić na państwówkę. To samo przedszkole, koleżanki biją się o pracę w państwowym przedszkolu i podleganie pod Kartę Nauczyciela, bo w prywatnym dostają 2500 brutto i jeszcze nie mają wszystkich przywilejów, bo np. w wakacje wolne 2 tyg brane z urlopu wypoczynkowego.Pielęgniarki tak zgodzę się, ale akurat u mnie wmieście na prywatnym zarabiają 4500-5500 brutto, a chętnych nie ma , jakoś z tych państwówek nie uciekają, a nie uciekają, bo sobie na państwówce biorą 2 etaty, gdzie w nocy w szpitalu śpią i nie muszą spełniać takich wymagań jak na prywatnej placówce. Pensja liczona x 2 i wychodzą lepiej jak na prywatnym. Należałam się w ciąży w szpitalu to się nasłuchałam i naobserwowałam. Jak się zaraz wszyscy rzucą na programistę to będzie efekt taki sam jak w innych zawodach. Chodzi o to aby każdy zarabiał godnie i aby szef nie dorabiał się na niedoli pracownika, a tak w większości jest.Jak pracowałam w przerwie na studiach to koleżanki ze stoiska obok zarabiały 4 zł na godzinę o podwyżce mowy nie było, ale cała 5 osobowa rodzina szefostwa poleciała na 3 tyg na wakacje do Chin wciskając kit, ze pojechali po towar.ludzie zarabiają, wystarczy przejchać się po PL i zobaczyć jakie domy na mazowszu stoją powystawiane ;D no i nie oszukujmy się 500 000zł kredytu nie dostaną ludzie z najniższą krajową. Wg. mnie po prostu zrzera was zazdrość, ze coś w życiu nie poszło. Też mnie czasem zazdrość bierze jak koleżanka jedze a to norwegii a to 2 tyg póżniej do japonii, ale prawda jest taka, że jakbym chciała się przebranżowić na programistę (a w moim zawodzie jest to łatwe) to bym też zarabiała kokosy i to powyżej 10tys miesięcznie (i nie mówcie, ze tak się nie zarabia akurat teraz prace programistów są jawne np. na pracuj.pl i jest ogrom ogłoszeń). Ale najzwyczajniej w świecie nie chce mi się programować, gdyz jest to nudne. Także zamiast narzekać, pomyślcie co poszło w waszej karierze nie tak i czy macie jaja to zmienić ;p Ja nie mam- ale nie wylewam żalów zazdrości że ktoś ma powyżej 7tys netto
zastanawiam sie skad bierzesz swoja wiedze - ze swojego doswiadczenia , a ile go masz , niewiele bo jestes jeszcze mloda i byc moze nie zetknelas sie z ludzmi, ktorzy nie moga byc np. programistami czy innymi fachowcami, wsrod spoleczenstwa sa ludzie, ktorzy urodzili sie mniej zdolni, urodzili sie w niekorzystnych warunkach spolecznych, badz nie zupelnie zdrowi i nie kazdy moze, ma szanse z tysiaca powodow robic kariere tak jak ty to opisujesz. Ktos tez musi wykonywac w naszym spoleczenstwie te czynnosci, ktore nie sa szczytem marzen, chocby wywozenie smieci czy inne proste czynnosci fizyczne - co nie znaczy ze te prace powinny byc podle oplacane, te prace tez sa dla ludzi a ludzie ci tez maja prawo do zycia na jakims minimum ludzkim poziomie - i to jest w PL nie mozliwe, zeby z prostej a jednak uczciwej ciezkiej pracy zyc godnie. Nie kazdy musi i moze robic kariere. (Zeby nie bylo nie pisze o sobie , na szczescie Bozia dala mi zdrowie, rozum i mozliwosci i nie narzekam na swoj aktualny byt, jednak by tak bylo musialam z mojego kraju wyjechac).
25 października 2019, 11:14
a dociera do Ciebie ,ze nie każdy ma potrzebe wydawac 10 k na kiecke ,2 tysiaki na buty ,nawet jak go stać ? każdy ma w zyciu inne potrzeby i priorytety ,nawet jakabym sraała kasa nie kupiłabym butów za 2 tysiaki ,bo materialne rzeczy nie sa dla mnie istotne .a potem na forum pod wpisami dziewczyny ktora chce miec suknie slubna za 10k lamenty w stylu: a po co ci taka droga suknia, moja kosztowala 1000 lub nawet 200 zlotych. to sa wlasnie te gwiazdy co zaslaniaja sie slowami: mi nie potrzebna, a tak naprawde ich nie stac i zal im dupe sciska, musza wytknac komus kogo stac ze jest snobem, glupkiem. to sa w 99% wlasnie osoby ktore zgadzaja sie pracowac za najnizsza bo im sie nie chce sie doszkolic, a potem zal do bogatych
Nie, do niej to nie dociera. Rzeczy to tylko rzeczy. Nie mam problemów z finansami, pochodzę z rodziny gdzie mimo dosyć dobrych pieniędzy zylo się rozsądnie i tak samo zamierzam wychowywać swoje dzieci. Za ubrania chce płacić za jakosc a nie metke bo lubię wyglądać dobrze i porządnie ale nadal to TYLKO "szmaty". Buty można kupić fajne za kilkaset złotych i wolę regularnie oddawać pieniądze na fundacje zwierzęce i schroniska niż ładować w przedmioty. Jak ktoś ma tak za dużo, że nie robi mu za ile tysięcy kupi buty- to polecam zacząć pomagać innym i przestać patrzeć tylko na swój wygląd. Czytałam ostatnio fajny artykuł o wyższości inwestowania w przeżycia nad inwestowanie w przedmioty które nie wpływają na nasze szczęście i zgadza się to z moim światopoglądem- dlatego nie oszczędzam na pasjach. Czasem mam próżna chęć kupienia czegoś i to robię, ale nie chelpie się tym, bo uważam że to tylko niepotrzebne rzeczy i nie ma się czym chwalić. Generalnie piszesz jak ktoś kto wybił się z mega biedy i teraz musi pokazać innym że jego to stać na buty za 2 tyś zl, takie typowe buractwo-nowobogactwo- "człowiek może wyjść ze wsi, ale wieś z człowieka nigdy" (i nie, nie chce tutaj obrażać ludzi ze wsi, traktujcie w cudzysłowiu;))
25 października 2019, 11:19
tusia
zastanawiam sie skad bierzesz swoja wiedze - ze swojego doswiadczenia , a ile go masz , niewiele bo jestes jeszcze mloda i byc moze nie zetknelas sie z ludzmi, ktorzy nie moga byc np. programistami czy innymi fachowcami, wsrod spoleczenstwa sa ludzie, ktorzy urodzili sie mniej zdolni, urodzili sie w niekorzystnych warunkach spolecznych, badz nie zupelnie zdrowi i nie kazdy moze, ma szanse z tysiaca powodow robic kariere tak jak ty to opisujesz. Ktos tez musi wykonywac w naszym spoleczenstwie te czynnosci, ktore nie sa szczytem marzen, chocby wywozenie smieci czy inne proste czynnosci fizyczne - co nie znaczy ze te prace powinny byc podle oplacane, te prace tez sa dla ludzi a ludzie ci tez maja prawo do zycia na jakims minimum ludzkim poziomie - i to jest w PL nie mozliwe, zeby z prostej a jednak uczciwej ciezkiej pracy zyc godnie. Nie kazdy musi i moze robic kariere. (Zeby nie bylo nie pisze o sobie , na szczescie Bozia dala mi zdrowie, rozum i mozliwosci i nie narzekam na swoj aktualny byt, jednak by tak bylo musialam z mojego kraju wyjechac).
Dokładnie to po 1. Po 2 kiedyś wszyscy się pchali na prawo, bo mając kancelarię zarabiało się po kilkadziesiąt tysięcy. Ludzie się przebranżawiali, nawet mój nauczyciel W-F jest dzisiaj po prawie i ma kancelarię. I co i g.... to wszystkim dało, Kancelarii jest jak psów, a spora cześć wykazuje dzisiaj straty. Zaraz wszyscy będą programistami i za kilka lat będzie to samo i znowu się znajdzie taka jak Ty i rzuci hasło trzeba było ciężej pracować, zmienić zawód itd. Tak jak napisała Berchen każdy ma prawo zarabiać godnie, czy jest programistą, czy sprzątaczką. 2250 brutto, czy nawet 3000 brutto to nie jest godna pensja, tym bardziej jak się pracuje u kogoś kto po prostu dorabia się tym sposobem tej przysłowiowej willi z basenem,. Ile też można biegać w tym kołowrotku i za czymś wiecznie pędzić . Poza tym co to za specjalista jak co kilka lat robi co innego, zmienia zawód. Będziesz mieć dzieci to zobaczysz, że dziecko nie tylko potrzebuje jedzenia i ciucha oraz rodzica wiecznie zajętego przebranżawianiem się.
Poza tym dziewczyno ja nie narzekam, ja tylko Cię uświadamiam, bo mało widać wiesz.
Edytowany przez Marisca 25 października 2019, 11:27
25 października 2019, 11:42
sacria
Chyba Ty pisałaś o ukończeniu uczelni technicznej. Ja jestem po mat-fizie i 95 % mojej klasy skończyło studia na uczelniach technicznych. Wielu z nich ma doktoraty , wykłada na uczelni państwowej, a do tego pracują w URZĘDZIE, abo w jednostkach z udziałem skarbu gminy, a nie w korpo :) Ci co robią karierę przed duże K wyjechali za granicę, albo do Warszawy, Wrocławia, ale to są takie wolne elektrony bez rodzin, dzieci itp.
25 października 2019, 11:56
sacriaChyba Ty pisałaś o ukończeniu uczelni technicznej. Ja jestem po mat-fizie i 95 % mojej klasy skończyło studia na uczelniach technicznych. Wielu z nich ma doktoraty , wykłada na uczelni państwowej, a do tego pracują w URZĘDZIE, abo w jednostkach z udziałem skarbu gminy, a nie w korpo :) Ci co robią karierę przed duże K wyjechali za granicę, albo do Warszawy, Wrocławia, ale to są takie wolne elektrony bez rodzin, dzieci itp.
Marisca, a czym dla Ciebie jest ta Kariera? W sensie, co trzeba robić i za ile, żebyś tak to nazwała?
25 października 2019, 11:56
sacriaChyba Ty pisałaś o ukończeniu uczelni technicznej. Ja jestem po mat-fizie i 95 % mojej klasy skończyło studia na uczelniach technicznych. Wielu z nich ma doktoraty , wykłada na uczelni państwowej, a do tego pracują w URZĘDZIE, abo w jednostkach z udziałem skarbu gminy, a nie w korpo :) Ci co robią karierę przed duże K wyjechali za granicę, albo do Warszawy, Wrocławia, ale to są takie wolne elektrony bez rodzin, dzieci itp.
bez przesady, że ktoś kto robi karierę i mieszka w Warszawie to musi być wolny elektron. Tacy ludzie też mają rodziny, i sam fakt dużych pieniędzy nie oznacza, że dzieci są mniej kochane, mniej czasu im się poświęca itd.