- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 lipca 2019, 12:40
Wszystkie osoby z nadwagą uwielbiają teorię, że te chude jedzą co chcą i ile chcą, a mimo to są zawsze chude.
Może te zawsze chude trochę opowiedzą jak przez lata trzymają figurę? Ile naprawdę jedzą, jak wyglądają ich posiłki, spędzają czas na kanapie czy robią wiatr w chałupie i co jest dla nich najsilniejszą motywacją by zachować szczupłą sylwetkę ? Podzielcie się prawdziwą wiedzą ile kosztuje "boska linia" :)
27 lipca 2019, 16:43
Czyli że w żadnym stopniu nie wpływają na MOJĄ wagę. A kwestię samego spożywania alkoholu trzeba sobie indywidualnie rozważyć. ;)[/quotMnie też alkohol syci np. pijąc drinka(najczęściej wódka+sok gejfrutowy ) lub piwo(w zasadzie nie piję ze względu na wysoki IG) czuję się syta bardziej niż niejednokrotnie po posiłku.Co do porcji to kiedyś żarłam mega duże posiłki,objętościowo pewnie grubo ponad 1000 ml/gram.Teraz pracuję nad skurczeniem żołądka ale i tak muszę zjeść z 700 ml/g żeby czuć choć trochę jedzenia w żołądkuczyli ze mozna je spożywać bez obaw?Ja to nazywam kaloriami teoretycznymi, bo gdyby były faktyczne, to bym ważyła co najmniej 90 kg, a nie 54 kg.Piwo ma tyle kcal, ze możnaby traktować je jako przekąskę ;)Mogę potwierdzić to o czym napisałaś. Zjadam dwa kawałki pizzy i jestem totalnie pełna. Na ogół jem obiad na dwa razy, bo w połowie już nie daje rady. 20 g czegoś słodkiego satysfakcjonuje mnie w 100 procentach i nie jestem w stanie zjeść całego kawałka ciasta - najwyżej połowę. W restauracji ZAWSZE proszę o zapakowanie na wynos jedzenia którego nie byłam w stanie dojeść. I jest tak pomimo, że absolutnie uwielbiam jeść, codziennie planuję posiłki, gotuję świeży obiad i ogólnie dużo myślę o jedzeniu. I to co ktoś już wcześniej napisał - jem bardzooo wolno. Na każdy posiłek muszę mieć 30 minut. Dodam jeszcze, że jeśli piję piwo to zupełnie tracę apetyt. Cały czas czuję się pełna i nie ma mowy o jakichkolwiek przekąskach. ;)pytanie co znaczy 'jeść dużo', 'jeść mało'. Są to chyba pojęcia względne, w grę wchodzą subiektywne odczucia. Na myśl przychodzi mi koleżanka, szczupła, nigdy problemów z wagą. Wg niej samej ona "wpie@#ala" mnóstwo jedzenia, ale z częstych pobytów z nią zauważyłam że jej niewiele trzeba żeby się nażreć po kokardkę. Nie odmawia sobie niczego, słodycze, fast foody itd, ale jej wystarcza jeden kawałek pizzy zeby się najeść, pół porcji kebaba I już więcej nie może tak się napchała, jeden wafelek a nie pięć I się zasłodziła. W jej przypadku ona je wszystko na co ma ochotę ale mało, I nie że sobie limituje te przyjemności tylko ona naprawdę napycha się tymi porcyjkami (jest niska, jeśli to ma znaczenie). I w ten oto sposób może o sobie powiedzieć że je co chce i ile chce I nie tyje. A wg mnie ona wcale dużo nie je.W tym miejscu jest błąd. Brakuje e]
27 lipca 2019, 18:24
Ciekawy wątek.
Byłam chudym dzieckiem. Nóżki jak patyczki, drobne rączki, kostki na wierzchu. Jadłam naprawdę dużo i bardzo dużo się ruszałam - ot, żwawy dzieciak. Pod koniec podstawówki nagle (sic!) przemieniłam się w balon. Byłam tak duża, że unosiłam się w powietrzu jak Baron Harkonnen. A w moim życiu nie zmieniło się nic - dalej byłam aktywna, jadłam tak samo. Później w gimnazjum zmieniłam się w klepsydrę - urosły piersi i dupsko, sadło z brzucha "samo" zniknęło. Byłam pulchną klepsydrą, ale wyglądałam zdrowo. Zaczęłam się odchudzać (bardzo mądra gimnazjalna dieta czyli BŻ - Bez Żarcia). Głodziłam się, schudłam, ale nawet z niedowagą byłam "ubita" tam gdzie trzeba. Dodam jeszcze, że cały czas byłam dość aktywna - zmieniały się jedynie formy aktywności. Liceum i studia to czas normalnego żywienia i konkretniejszych treningów. Okazało się, że w miarę szybko "łapię mięsko" tj. wówczas po relatywnie krótkim czasie widać było u mnie zarys mięśni.
Summa summarum - chudnę wolno i nie uzyskuję obiektywnie chudej sylwetki nawet przy niedowadze. Jakbym teraz wskoczyła na jakieś 1000 kcal, to poleci woda, włosy i energia, a dupa i tak zostanie duża. Zatem myślę, że do wielu czynników można dorzucić jeszcze somatotyp. Niektórzy są "chudzi z natury" albo przynajmniej mają ku temu predyspozycje (tak jak ja do mięska). Takie trochę oczywiste oczywistości, ale jest sobota i mam ochotę pogadać. :D
28 lipca 2019, 03:16
Ad 1 Jesli nie karmisz swoich komorek tluszczowych nadmiernie to ?zasychaja? i jestes szczupla. Kolejna teoria ?jem salate i jestem gruba?. Tez bylam grubym niemowlakiem, bo w tamtych czasach tluste to zdrowe. Jak sie nie pilnuje to tyje, jak kazdy. Moj maz, ktory od zawsze byl szcuply tez tyje jak przegnie z kaloriami. Nigdy sie nie odchudzal, zawsze byl szczuply, momentami az za szczuply i wydawalo sie, ze je duzo. Nawet mi, ktora patrzac na to co wciaga dala sie nabrac na ?tyle je i nie tyje?. Az policzylam kalorie i sama bylam w szoku, ze jest na deficycie. Dla mnie kolejny argument, jak latwo sie pomylic patrzac z boku. Szczegolnie, ze ja taka obeznana w temacie dalam sie nabrac.1. ilość komórek tłuszczowych gromadzi się w dzieciństwie dlatego nie można porównać do końca szczupłej osoby do grubszej osoby, która 5x w tygodniu je posiłki z sałatami(jak np. mnie i nie przypominam sobie żebym była szczupła)2. chudsze osoby , które obserwuję jedzą dużo mniej (na co dzień większy umiar) i dużo więcej się ruszają, nie ma znaczenia że komuś zdarzy się zjeść 3 rożki lodowe w ciągu dnia jeśli reszta posiłków jest codziennie mała i ta osoba jest zawsze ruchliwa, grubsze zawsze więcej siedzą(ja teraz się wyłamuję, waga już nabita, patrz punkt 1.)3. mają zazwyczaj sprawniejszy układ hormonalny np. tarczyce4. bardziej wybredne niż te grubsze osoby, mniej rzeczy im smakuje, jeśli kurczak jest np. suchy i im nie podchodzi- nie jedzą5. i nie myślą tyle o jedzeniu co grubsze osoby
Zasychają, ale nie znikają, mogę być szczupła, ale nie wyklucza to trudności. adipocyty zostają na zawsze i łatwo puchną na nowo(przy próbach normalnego odchudzania), i nie napisalam tu o okresie niemowlęctwa tylko o całym dzieciństwie, okresie dorastania,
łatwiej jest np. osobie, która waży 60kg i nie ważyła nigdy 100kg utrzymač wagę niż osobie która też waży 60kg, a za sobą ma schudnięcie 40kg. W szczególności jeśli komórko tłuszczowe nabyła juz w młodym wieku.
(U mnie to 80kg, osiągnięte naście lat temu, wiec myśle, ze mam sporo komórek tłuszczowych, nie jadam słodyczy tak często jak inni)
https://www.rp.pl/artykul/130084-Efekt-jojo-wpisany-w-nature-czlowieka.html
Edytowany przez jeden 29 lipca 2019, 01:54
28 lipca 2019, 15:45
Nie znam ludzi który byliby chudzi, jedli wszystko na co mają ochotę i w dodatku się nie ruszali. Ciągle słyszę jak to trzeba było się zapierać żeby nie pójść w sobotę na pizze, a po lodach od razu na rolki na dwie godziny, żeby spalić, albo że już nie mogła się uczyć, bo była głodna, a przecież nie będzie jeść wieczorem więc musiała iść spać itp.