- Dołączył: 2010-05-24
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3291
16 kwietnia 2011, 19:50
To założenia tego wątku skłonił mnie temat sprzed kilku dni, nie pamiętam dokładnie ale chodziło o spowiedź w kościele katolickim.
Rozgorzała dyskusja ale ja nie o tym.
Wiele osób wypowiadało się nieprzychylnie i o spowiedzi i o kościele.
Dla nich moje pytania. Dlaczego w tym tkwicie? Dlaczego chodzicie do kościoła który was bulwersuje, denerwuje?
Dlaczego godzicie się na takie a nie inne traktowanie parafian przez wszechwiedzących księży?
Pytam dlatego że sama miałam/mam podejście do k.katolickiego jakie mam. Dlatego żeby się nie denerwować zmieniałam wyznanie(też kościół, nie sekta!)
Nikogo oczywiście nie namawiam do takiego kroku niemniej jednak jestem ciekawa waszych odpowiedzi.
- Dołączył: 2010-07-08
- Miasto: Hull
- Liczba postów: 365
16 kwietnia 2011, 20:41
Ja rozwinę swoją wypowiedź. Tak naprawdę to sama nie wiem czy powinnam się zaliczyć do osób wierzących czy do tych drugich. To zależy co ktoś przez to rozumie. Bo dla jednych wiarą jest bieganie do kościółka, a więc przede wszystkim i "wiara" w księdza. Ja juz od czasów szkoły podstawowej do kościoła nie chodze i kiedy księża pytali dlaczego odpowiadałam krótko zadając im pytanie niezwykle krótkie: "a kto powiedział, że Bóg jest w kościele, z tego co słyszałam, jest on wszędzie i nie ma znaczenia gdzie ja go "odnajdę". Modlitwy też nie zmawiam, wolę potraktować to jako rozmowę, dlatego modlitw na pamięć nie znam. Także dla mnie wiara nie oznacza tego, co dla większości ludzi, ale nie określam się jednoznacznie jako osoba wierząca. Idąc dalej. Ludzie wychwalają Boga pomimo, że wiedzą o nim dokładnie tyle co o większości "legend i mitów". Dla mnie osobiście jak litościwy i miłosierny mógłby byc ktoś kto już nie wspominając o ogółu ludzi ale skazuje maluteńkie i większe dzieci na cierpienie... Dla mnie to nie miłosierdzie. To jedyny powód jaki zawsze powtarzałam jako powód mojej domniemanej "niewierności". A teraz kończąc temat i przechodząc do sedna. Mogę wymieniać w nieskończoność powody, dla których nie uznaje i nie uznam nigdy żadnego kościoła, by móc śmiało powiedzieć, że to moja wiara. Wierzę w życiu jedynie w to, co ono nam przynosi. Księża w dzisiejszych czasach to nie posłannicy Boga, lecz instytucja co usłyszałam z ust księdza, w kościele, który jak mi się wydawało mogłabym nazwać swoim. Ksiądz powiedział do mnie, że mogę dzieciom dać suchy chleb do jedzenia bylebym dała datek na kościół, bo kościół to instytucja właśnie i musi się z czegoś utrzymać i ludzie powinni się poświęcać kościołowi... W dodatku ksiądz ten nie chciał ochrzcic mojego dziecka ponieważ ja nie chodzę do kościoła. Ale z tego co wiem to Bóg kocha "wszystkie swoje owieczki" i wszystkie je do siebie chce przyjąć. Dlaczego mojemu dziecku jakis księżulek miałby odebrac możliwość podjęcia decyzji w przyszłości, czy chce ono wyznawać wybraną przeze mnie wiarę czy nie... Jest to tylko odrobina moich doświadczeń z księżami, kościołem.... a jednak nie zaprzeczam wierze, bo dla mnie znaczy ona coś zupełnie innego niż dla większości...
- Dołączył: 2010-07-08
- Miasto: Hull
- Liczba postów: 365
16 kwietnia 2011, 20:46
A odnośnie spowiedzi... kimżesz to jest ksiądz, ażebym jemu musiała opowiadać się z mojego życia...?
- Dołączył: 2010-11-05
- Miasto:
- Liczba postów: 1341
16 kwietnia 2011, 20:54
wiele tez zalezy od kosciola do ktorego sie chodzi ja dzisiaj bylam na mszy w innym kosciele niz zwykle i nie wygladalo to jak zwykla msza było to cos niesamowitego, cos co moglabym przezywac codziennie ;]
16 kwietnia 2011, 21:43
Skoro nie chodzisz do kościoła i nie zgadzasz się z jego zasadami czemu chciałaś zapisać dziecko do tej instytucji? Jeśli chciałaś aby dziecko żyło z bogiem (cokolwiek to znaczy) nie potrzebna (moim zdaniem) jest ingerencja kościoła tylko Twoja chęć zapoznania dziecko z katolicyzmem i przedstawienie mu(dziecku) jak to się odbywa w realu a jak powinno...
- Dołączył: 2010-07-08
- Miasto: Hull
- Liczba postów: 365
17 kwietnia 2011, 08:18
Chciałam zapisać dziecko aby w przyszłości podjęło ono decyzję, czy chce należeć do tej wiary i czy będzie wierzące. W szkole i tak pójdzie na religię i nie zamierzam separować dzieci od kościoła, bo kiedyś mogą mi to mieć za złe. Je do kościoła nie chodzę i zdania nie zmienię, ale moje dzieci niech mają szansę samodzielnie podjąć takie decyzje w przyszłości. Moja mama ochrzciła i mnie i siostrę pomimo iż nigdy nie była osobą wierzącą. Ale dała mi szansę przystąpienia do tej wiary a to, że ja z tej szansy nie skorzystałam to był już mój świadomy wybór w wieku dorosłym. Tak czy inaczej uważam, że powinno się dziecku dać tą szansę.