Temat: Napiwek dla fryzjerki

Ostatnio miałam rozmowę z przyjaciółką na temat zostawiania napiwków u fryzjera. Ona twierdzi, że sama usługa jest już wystarczająco wysoka i nie widzi potrzeby aby coś  dodatkowo zostawić. Ja natomiast praktycznie zawsze zostawiam skromny napiwek bez względu na kwotę finalną usługi (ok. 10-20 zł). A może zostawiam za mało? 

A jak to wygląda u Was? Dajecie napiwki? Jeśli tak, od czego to uzależniacie? Jakie sumy są waszym zdaniem tymi w granicach rozsądku?

Pasek wagi

.mela. napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

Dla mnie zostawianie napiwków u fryzjera to jakaś fanaberia! Róbcie tak, a będzie to samo co w USA, napiwek za "pierdnięcie", u fryzjera, taxi, restauracja to standard, ale tam standard to 20% minimum! Gdzie za kolacje za 2 osoby 180$ np. i to nie jakieś nie wiadomo co + 20% napiwku. Taksówkarze w Stanach są bezczelni z tymi napiwkami wręcz. No ale co zrobić, dobrze, że mieszkam w kraju, w którym za każda pracę płaci się godziwie i napiwek to opcja, a nie obowiązek.
Mam znajomą we Francji, w miejscowości turystycznej sprząta pokoje holtelowe. Klienci dają napiwki! Płacą za nocleg i jeszcze czują, że muszą dać wynagrodzenie, że pokój posprzątany, jakby to nie był zasrany obowiązek właściciela hotelu, aby zaoferował czysty pokój. No cyrk normalnie.

Tylko to nie właściciel sprząta... A osoby, które sprzątają w hotelach nie sa należycie wynagradzane. To ciężka praca.

Cyrk to w Twoim toku myślenia jest.

Ja zostawiam napiwki tam, gdzie jestem zadowolona z obsługi.

.

Gourmand! napisał(a):

.mela. napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

Dla mnie zostawianie napiwków u fryzjera to jakaś fanaberia! Róbcie tak, a będzie to samo co w USA, napiwek za "pierdnięcie", u fryzjera, taxi, restauracja to standard, ale tam standard to 20% minimum! Gdzie za kolacje za 2 osoby 180$ np. i to nie jakieś nie wiadomo co + 20% napiwku. Taksówkarze w Stanach są bezczelni z tymi napiwkami wręcz. No ale co zrobić, dobrze, że mieszkam w kraju, w którym za każda pracę płaci się godziwie i napiwek to opcja, a nie obowiązek.
Mam znajomą we Francji, w miejscowości turystycznej sprząta pokoje holtelowe. Klienci dają napiwki! Płacą za nocleg i jeszcze czują, że muszą dać wynagrodzenie, że pokój posprzątany, jakby to nie był zasrany obowiązek właściciela hotelu, aby zaoferował czysty pokój. No cyrk normalnie.
Tylko to nie właściciel sprząta... A osoby, które sprzątają w hotelach nie sa należycie wynagradzane. To ciężka praca.Cyrk to w Twoim toku myślenia jest.Ja zostawiam napiwki tam, gdzie jestem zadowolona z obsługi.

A co dziwnego w napiwkach dla sprzataczek? Pracowalam w hotelu w Londynie, orka jakich malo, gonienie w wywieszonym jezorem zeby wszystko bylo tip-top! Goscie zostawiali napiwki rzrdu od £5 do nawet £100! Ale ale!!!! Kto je zwykle zgarnial? Nie sprzataczki, ktore sobie rece urabialy, a menager, ktory wchodzil do pustego pokoju jako pierwszy...

Co do fryzjerek, niezaleznie od kwoty daje 10-20zl wiecej. Mam znajoma ktora przyjezdza tez do mnie do domu i zawsze daje jej bonusa (z reszta uwaam ze dziewczyna robi swietna robote i powtarzam ze musi sie cenc!)

No to skoro menadżer zgarniał, to jeszcze większa żenada. Wszystko jest zawsze wliczone w cenę usługi, nawet pierdnięcie przez gościa hotelowego i konieczność wywietrzenia po nim pokoju. Także wypłata dla sprzątaczki. A że zarobki mają niskie sprzątaczki czy kelnerzy? No dziwne, żeby zarabiali tyle co nauczyciel czy policjant, o innych zawodach nie wspomnę.

Nie chodzę do fryzjera, ale jak jeszcze chodziłam to raczej miałam ochotę im dać kopa niż napiwek, bo ani razu nie wyszłam zadowolona (a nie mam jakiś wygórowanych wymagań skoro moja mama i kuzynka potrafią mi podciąć włosy, nie mając nic wspólnego z fryzjerstwem). W knajpach zostawiam właściwie tylko w kilku swoich ulubionych, bo obsługa jest super i często robią więcej niż muszą. Do innych wchodzę z założeniem, że zostawię napiwek jak będzie ok, ale rzadko kiedy jest chociaż znośnie. Kiedyś często dawałam napiwki taksówkarzom, bo można było się czegoś ciekawego od nich dowiedzieć i sobie poplotkować co się w mieście dzieje, remontuje i tak dalej. Ale teraz też już ten zawód schodzi na psy i coraz rzadziej można spotkać kogoś kto w ogóle zna topografię miasta (bo jeżeli ja się lepiej orientuję to coś jest moim zdaniem nie tak). 

place karta u fryzjerki, czyli tyle ile mnie podsumuje za wizyte. zwykle nawet nie mowi ceny, po prostu wklepuje kwote w terminal. przewaznie zostawiam 5 stow (podciecie, farba, toner, pielegnacja olaplex, czasem do tego peeling skory glowy). jesli samo podciecie i odswiezenie koloru tonerem - 200. 

ceni sie, uwazam ze adekwatnie do jakosci uslug, ale nie czuje potrzeby podbijania jeszcze tych kwot.

Jak jestem zadowolona z efektu oraz samej obsługi (czyli np. starsza ode mnie o kilka lat kobieta nie mówi do mnie na ty) to daje. A że strzyżenie do w moim salonie 80zł, to po prostu płacę 100 i dziękuję.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.