- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 czerwca 2019, 21:15
witajcie. Od jakiegoś czasu niepokoją mnie własne myśli. Pragnę zaznaczyć, że nie jestem osobą załamaną czy też w depresji. Nie mam myśli samobójczych, nie czuję się człowiekiem uciemiężonym. Czasem tak na poprawę humoru w zasadzie fantazjuję o zakończeniu tego życia jednak z wielu względów bym się na to nie zdecydowała. Jestem niewierząca więc wizja cudownego życia po mnie nie interesuje. Czym więc można uzasadnienić te myśli? Nie jestem smutna, jestem raczej zniechęcona wszystkim. Chamstwem i egoizmem ludzi z którym non stop się spotykam. Egocentryzmem. Świat mnie obrzydza, zwierzęta traktowane w sadystyczny sposób, państwo w państwie, niesprawiedliwość. Z biegiem lat co raz bliżej mi do postawy nihilistycznej. Mam normalne życie i rodzinę jednak tej chęci brak. Wstaję rano, piję kawę i jedyne na co mam ochotę to íść spać dalej. Jak określić a przede wszystkimzzmienić takie zachowanie? Zeby nie było, raczej nie zaniedbuje swoich obowiązków, mi się zwyczajnie już przestało cokolwiek chcieć
28 czerwca 2019, 16:32
10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły.
28 czerwca 2019, 16:39
życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU.
A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?
Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu.
No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz
28 czerwca 2019, 17:03
10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły.
Skąd ja to znam
Jak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmi
28 czerwca 2019, 17:13
A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdzieszżycie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU.
Jeszcze zabrakło tego ze ma sie cieszyc z kawy i słońca oraz pójść na oodzial onkologii żeby docenić życie
Dlaczego zawsze umniejsza się tego typu problemom i głównym "pocieszycielem" ma być inni mają gorzej?
28 czerwca 2019, 17:23
Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel życia.
Nie trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić.
28 czerwca 2019, 17:46
Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel życia.Nie trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić.
Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie
Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiem
Nie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzej
Otóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście
28 czerwca 2019, 18:14
Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejściePtaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel życia.Nie trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić.
Możemy to nazwać podejściem zadaniowym a możemy nazwać celem. Ogólnie ludzi zmusza do działania coś, co ich w d*** ugniata. Jak jesteś głodna to szukasz pożywienia, jak jest Ci zimno to szukasz czegoś by się okryć, jak nie masz dachu nad głową to szukasz miejsca by przespać noc itp. W miarę zaspokojonych potrzeb, gdy nic Ci zbyt mocno nie dokucza, a do tego nie potrzebujesz mieć wszystkiego, zaczynasz wieść coraz wygodniejsze życie. Masz pracę, masz mieszkanie, masz pełną szafę ciuchów i zaczynasz szukać czegoś co nada Twemu życiu cel. A przecież celem jest utrzymanie życia. Ten cel najlepiej jest widoczny gdy to życie zostaje zagrożone ( stąd rady by iść na oddział onkologii). Często gdy w życiu występuje rutyna ludzie zaczynają szukać czegoś, co nada ich życiu kolorytu, bo wtedy codzienne obowiązki staną się mniej nudne i uciążliwe, i nazywają to celem. Tylko sami nie wiedzą, co takiego mogliby robić, bo zbyt wielkiego wysiłku podejmować nie chcą. Najlepiej by to było bardzo łatwe i bardzo przyjemne. A tak se ne da.
Ogólnie ludzie czerpią najwięcej korzyści z relacji z innymi ludźmi, ale też i najłatwiej tutaj o wzajemne urazy i rany. Dlatego z ostrożności zachowują dystans bo boją się kolejnego bólu, czują się zawiedzeni otoczeniem i jeszcze bardziej izolują. To prowadzi donikąd.
28 czerwca 2019, 18:17
Ok, wiem, ze to była przenosnia ale postawie się.. Nie pojmuję jak można być tak nieodpowiedzialnym by decydować się na dziecko nie potrafiąc zapewnić im racji bytowych. No chyba, ze to dziecko z gwaltu, ale wszystkie 4? Wiem, ze inni maja gorzej i to tez mnie wkurza bo ja majac okazje pomagam ludziom, którzy tego potrzebuja a bogaci ludzie zamiast pomoc to wstawiaja sobie do domu zlote kible albo oddaja dla nich malo znaczace dla nich samych sumy na cele charytatywne, a masa takich fundacji rzerując na cudzym nieszczęściu bierze sobie ladny procent. Czy to w Indii czy w Pl czy US są ludzie pokrzywdzeni, zmienia się tylko stopien i rodzaj. Tak samo nie rozumiem tej matki z indii jak i polki, która sprowadza na ten swiat dziecko a później pozwala by wychowywaly je smartphony i internety.
28 czerwca 2019, 18:20
Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmi10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły.
Od niektórych się odwrocilam, z niektórymi dalej zyje. No cóż, ja po za facetem nikomu za wiele nie mówię, a wszystkich traktuje tylko jako znajomych z ktorymi mozna sie pobawic, pograc, etc. Ale za przyjaciół ich nie uwazam. Nawet wsrod ludzi o których mam dobre zdanie widze skrajny egoizm i brak empatii.. No coz po prostu to akceptuje bo gdybym tego nie robila nie mialabym nikogo.
28 czerwca 2019, 18:28
i ja nie czuje, ze mam wszystko, mam faceta ale mamy bardzo malo czasu dla siebie, oboje jesteśmy dobrymi ludzmi wiec najwiecej się oczekuje właśnie od nas. Kiedys jak pomagalam chorej babce, wszystkie wnuki się od niej odwrocily. Nikt nie pomogl, tylko ja nakgorsza wnuczka. Kobieta w opiece spolecznej mi powiedziala, że ludzie, którzy pomagają zawsze są tymi nakgorszymi a starsi zawsze płaczą za tymi co maja ich gdzieś. To niby reguła. Czyli co, ludzie z reguły są głupi? Ślepi? Niewdzięczni? Non stop ta niesprawiedliwość, spotykam się z nią na kazdym kroku, jak mam więc się cieszyć takimi pierdołami jak kawa