Temat: Prezent a osoba towarzysząca (?)

W przypadku wesel, czy to zabierając kolegę czy wieloletniego partnera sprawa była dla mnie zawsze jasna : ja pokrywam koszt koperty u swojej rodziny, on u jego. 

Powiedzcie mi jak to jest w zasadzie z innymi uroczystościami typu, chrzciny, komunie, urodziny? Jak to jest u Was ? Jaka jest powszechna kultura?

Pasek wagi

moim zdaniem zabierajac kolege  jest inna sytuacja niz idac razem z wieloletim partnerem. W zasadzie kolega idac na impreze tez z niej kozysta - je , pije i bawi sie , w zwiazku z tym sadze ze moglby sie udzielic w prezencie, chociazby kwiaty. Chyba ze jest na jakichs innych zasadach zaproszony, nie wiem. Natomiast staly partner - to chyba sa jakies zasady finansowania sie w zwiazku - jesli wspolne to tak samo doklada sie do prezentu. 

W sumie bardziej chodzi mi tutaj jak to się ma sprawa ze stałymi partnerami. Na wesela zawsze płaciła osoba zapraszająca, na urodziny wspólnych znajomych zawsze po połowie. Sprawa komplikuje się w przypadku imprez z jednej strony, przynajmniej dla mnie bo nie wiem jak to w sumie wygląda u reszty :P Wiadomo, w związku wszystko jest do dogadania ale zastanawiam się jaka panuje powszechna kultura.

Pasek wagi

kolegę no to logiczne, ze ja pokrywam wszystko. 

A wieloletniego partnera no to zależy od związku. My od początku prawie mieliśmy wspólny budżet wiec nie miało to jakiegoś znaczenia. No i taka jest dla mnie definicja partnerstwa a nie spotykania się (choćby i latami). Natomiast jak ktoś się spotyka z kimś to wydaje mi się, ze podobnie jak w przypadku kolegi - płaci osoba zapraszająca. 

Stały związek = stałe zasady finansowania. Jeśli cały budżet jest wspólny to to i ten wydatek też. Jeśli mamy odrębne pieniądze, to ja bym zapłaciła sama za prezent dla kogoś z mojej strony. 

czy tylko dla mnie jest dziwne zabieranie kolegi na chrzciny, komunie, urodziny? ze stałym partnerem sprawa powinna być jasna - tka samo jak idziecie od kina/teatru/restaruracji - albo plcicie po róno, albo ten co zaprasza :)

Z partnerem on u siebie, ja u siebie, osobna kasa. I bardzo się cieszę, że nie wydałam pieniędzy na wesele jego kuzynek, których już w życiu nie zobaczę. Z narzeczonym po połowie, niebawem będziemy mieli jedno konto wspólne i stamtąd pójdzie. 

Nie wierzę już w "długoletnie partnerstwo" i nie inwestowałam potem wiele w związki. Żałuję każdych świąt, które spędziłam u jego rodziny. Moi rodzice młodsi nie będą, ja tamtych już nie zobaczę. Więc byłam samolubną suką, dopóki ktoś nie poprosił mnie o rękę i wcale tego nie żałuję. Teraz pojawią się dzieci i z chęcią odwiedzę wszytskich dziadkow, bo wiem, że zawsze będą obecni, jeśli nie w moim, to w życiu moich dzieci. 

Pasek wagi

rybka82 napisał(a):

czy tylko dla mnie jest dziwne zabieranie kolegi na chrzciny, komunie, urodziny? ze stałym partnerem sprawa powinna być jasna - tka samo jak idziecie od kina/teatru/restaruracji - albo plcicie po róno, albo ten co zaprasza :)

A, nie zwróciłam na to uwagi :PPAle masz rację. Jedyna okazja do zabraniania takich trochę przypadkowych osób towarzyszących to chyba jednak wesele. Bo potańczyć wtedy ma się z kim a różnie może być na miejscu. Ale też bez presji. Byłam na weselu koleżanki sama i też świetnie się bawiłam.

nie no ja też nie zabieram znajomych na uroczystości typu urodziny,  chrzciny etc. Chodziło mi o to, ze wesele jest dla mnie jednak proste niezależnieood partnera. Co do reszty to u nas niemma sztywnych ram, raz on stawia, raz ja, czasami po połowie.

Pasek wagi

ZuzaG. napisał(a):

rybka82 napisał(a):

czy tylko dla mnie jest dziwne zabieranie kolegi na chrzciny, komunie, urodziny? ze stałym partnerem sprawa powinna być jasna - tka samo jak idziecie od kina/teatru/restaruracji - albo plcicie po róno, albo ten co zaprasza :)
A, nie zwróciłam na to uwagi Ale masz rację. Jedyna okazja do zabraniania takich trochę przypadkowych osób towarzyszących to chyba jednak wesele. Bo potańczyć wtedy ma się z kim a różnie może być na miejscu. Ale też bez presji. Byłam na weselu koleżanki sama i też świetnie się bawiłam.

z kolega - dla mnie ev.  studniowka , rodzinne swieta chyba by odpadly (chyba bo nie bylam w takiej sytuacji:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.