Temat: Jaka płaca taka praca co myślicie ....

..... o kolejnym haśle nauczycieli , kyórzy zawieszają strajk, ale zamierzają pracować tylko 18h tygodniowo przy tablicy i nic poza tym ?

Co myślicie o tym, aby nauczyciel miał stawkę godzinową za pracę 18 h przy tablicy oraz wywiadówki, wycieczki itp.plus jakąś stałą kwotę za sprawdzenie dużego sprawdzianu jednego ucznia przy jednoczesnym określeniu max ilości sprawdzianów w danym semestrze w stosunku do tygodniowej ilości godzin danego przedmiotu (np. polskiego i matematyki jest więcej , więc może być powiedzmy 5 dużych sprawdzianów na sem, a biologi jest mniej to powiedzmy max 3 sprawdziany), żeby też nauczyciele nie nabijali sobie za bardzo pensji robieniem ciągłych sprawdzianów.

Co myślicie o tym, aby nauczyciele nie mieli przy tym płacone za wolne wakacje, ferie i dni świąteczne oraz przedświąteczne i posiadali tylko 26 dni urlopu jak każdy ? 

Myślicie, że to byłoby sprawiedliwie, czyli płaca za faktycznie wykonaną pracę ?

andorinha napisał(a):

Nie wiem.. myślę, że nie powinni mieć płacone za sprawdziany lub dodatkowe godziny.. Jestem za podwyżką, bo niskie płace demotywują, ale zostają w szkole te 40 h, albo chociaż 30, bo pamiętam, że jak się chciało zaliczyć jakiś sprawdzian, jak się było nieobecnym, lub wyjaśnić jakąś sprawę, nauczycieli nigdy nie było, wypadali ze szkoły jak natychmiast po ich ostatniej lekcji, a wyjaśnianie na przerwach w chaosie było koszmarem.

Są tzw 2 h karciane, niby formalnie zniesione, ale nadal funkcjonują dodatkowe zajęcia na wszelkie poprawki i konsultacje. Dzieci/mlodziez mają wiec możliwość cos poprawić, zapytać, wyjaśnić...tylko, że nie korzystają z tego. To uczniowie zaraz po dzwonki fruuuuu

Pasek wagi

LoginAla napisał(a):

andorinha napisał(a):

Nie wiem.. myślę, że nie powinni mieć płacone za sprawdziany lub dodatkowe godziny.. Jestem za podwyżką, bo niskie płace demotywują, ale zostają w szkole te 40 h, albo chociaż 30, bo pamiętam, że jak się chciało zaliczyć jakiś sprawdzian, jak się było nieobecnym, lub wyjaśnić jakąś sprawę, nauczycieli nigdy nie było, wypadali ze szkoły jak natychmiast po ich ostatniej lekcji, a wyjaśnianie na przerwach w chaosie było koszmarem.
Myślę, że obowiązkowe godziny konsultacyjne (jak na studiach) byłyby tutaj dobrym rozwiązaniem (naprawdę dziwię się, że jeszcze nie ma takiego rozwiązania). W tym czasie nauczyciel mógłby posprawdzać klasówki, przyjąć chętnych uczniów, wypełnić dziennik i wykonać całą papierkową robotę. Można podliczyć ile czasu poświęca się na rady pedagogiczne, całodniowe wycieczki szkolne, wywiadówki, jakieś zebrania samorządu, konkursy, gazetki szkolne, uśrednić na tydzień i odjąć od tych 40 h. Zapewnić dostęp do gabinetów i można spędzać pozostałe godziny w szkole.

No jak nie ma???? Zawsze są dodatkowe godziny na konsultacje (w ramach etatu, nieplatne dodatkowo) , dostęp do gabinetów??? Chyba po 16/17. Uwazasz, że nauczyciel kończący lekcje o 10.20 będzie czekał na wolny gabinet do 17?

Pasek wagi

Będziesz miała dziecko w szkole, to zobaczysz jak w praktyce wygląda zastępstwo. Dodatkowo dochodzi czynnik ludzki, czyli "obwąchanie" się dziecko/nauczyciel/dziecko. Podsumowując często nauczyciel robi coś zupełnie innego niż główny nauczyciel, czasami lepiej, czasami gorzej, ale generalnie często nie wnosi takie zastępstwo nic wartościowego. Co do pracy- w międzynarodowych firmach, w który pracowałam nie brano nikogo bez aplikacji. Rozumiem, że mniejsze firmy w ramach oszczędności biorą takich bez aplikacji.I bzdur nie piszę, tylko opisuję to z czym się spotkałam. 

Marisca napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Wiele zawodów może i pracuje za stawkę godzinową, ale najczęściej są to nie wymagające kwalifikacji zajęcia. Tam gdzie w grę wchodzą już konkretne umiejętności, ludzie się cenią i nie będą pracować za stawkę godzinową, w niepewnym zatrudnieniu- zresztą pracodawcy też sobie tyły zabezpieczają i dobrego specjalisty nie zatrudnią na marnych warunkach. Druga rzecz- jest ciągłość prowadzenia programu i nauczania- jak sobie Marisca wyobrażasz takie zastępstwo? Mam dzieci w szkole i każde zastępstwo wygląda tak, że każdy nauczyciel realizuje to, co mu się wydaje najważniejsze w ramach programu. Starszy ma co chwilę nowego nauczyciela z matematyki i cała klasa g..no umie w porównaniu z klasą, która ma od 2 lat tego samego nauczyciela. Chciałabyś, żeby Twoją córkę uczyli ludzie z przypadku, bo akurat głównego nauczyciela zabrakło? Gdybyś była radcą prawnym, pracodawca nie wypuściłby cię z rąk, ale jako osoba po prawie możesz zasilić rzeszę siedzących na recepcji (tam gdzie pracowała prawnicy na recepcji  byli częstymi przypadkami) lub osób przygotowujących drafty dokumentów własnie za stawkę godzinową dla radcy prawnego. Wolałabym jednak, żeby do zawodu nauczyciela nie startowały osoby, które akurat nie mają co ze sobą zrobić i na przeczekanie zostaną nauczycielem. Bo im gorsze warunki, tym własnie więcej będzie osób z przypadku. Mnie to zwisa, bo stać mnie na to, żeby dzieci dobrze wykształcić, ale osoby skazane tylko na edukację państwową będą coraz bardziej w tyle. Myślę, że propozycje nauczycieli, to objaw desperacji. 
Nauczyciel na zwolnieniu/urlopie zostawia u dyrektora wytyczne co do dalszego programu dla zastępcy . Dwa nie byliby to ludzie z przypadku , bo szkoła współpracowałaby z kilkoma stałymi nauczycielami chętnymi na zastępstwa.Co do wynagrodzenia prawników to bardzo się mylisz. Poza prawnikami w średnim wieku, którzy wypracowali sobie renomę lata temu, kiedy jeszcze kancelarii nie było wiele i poza prawnikami, którzy odziedziczyli kancelarię po rodzinie większość radców ma własna działalność gospodarczą i mają podpisane ze swoim były patronem lub jednym ze swoich poprzednich pracodawców umowy zlecenia i stawki godzinowe. Dwa prawdą jest, że na 1-2 roku studiów wielu studentów prawa pracuje w sekretariacie kancelarii prawniczej natomiast wraz z nabywaniem doświadczenia zawodowego oraz ukończeniem kolejnych lat studiów zmieniają stanowisko pracy. Nie znam żadnego absolwenta prawa, ani nie słyszałam nigdy, aby absolwent prawa, który nie zdecydował się na aplikację pracował w sekretariacie kancelarii prawniczej, a tym bardziej na recepcji w jakiejś firmie nie związanej z prawem, chyba że doszedł do wniosku, że prawo to jednak nie to co go interesuje i postanowił zmienić branżę, a jako świeżak bez wykształcenia kierunkowego nie miał kwalifikacji na żadną inną pracę w danej firmie  poza recepcją.Nie wiem co za bzdury opowiadasz, bo nigdy nawet na studiach nie pracowałam w żadnym sekretariacie i nigdy nie miałam stawki godzinowej. Pracowałam na etacie za stawkę zasadniczą. Po obronie miałam nawet  w umowie zmianę nazwy stanowiska  z asystenta radcy na prawnika, chociaż jako asystent robiłam to co prawnik. Sekretariat prowadziła dziewczyna po średnim . Miałam też  na macierzyńskim propozycję prowadzenia zajęć z prawa pracy na uczelni wyższej. Absolwenci prawa pracują  z powodzeniem na etacie w działach prawnych szpitali, banków, dużych spółek. I tam są bardzo pożądani z uwagi na to, że nie mają w planach aplikacji , a co za tym idzie nie odejdą za kilka lat z pracy. Na jednej z rozmów właśnie w dużym szpitalu wojewódzkim Dyrektorka zaznaczyła, że szukają tylko osób, które nie planują aplikacji. 

agazur57 napisał(a):

Będziesz miała dziecko w szkole, to zobaczysz jak w praktyce wygląda zastępstwo. Dodatkowo dochodzi czynnik ludzki, czyli "obwąchanie" się dziecko/nauczyciel/dziecko. Podsumowując często nauczyciel robi coś zupełnie innego niż główny nauczyciel, czasami lepiej, czasami gorzej, ale generalnie często nie wnosi takie zastępstwo nic wartościowego. Co do pracy- w międzynarodowych firmach, w który pracowałam nie brano nikogo bez aplikacji. Rozumiem, że mniejsze firmy w ramach oszczędności biorą takich bez aplikacji.I bzdur nie piszę, tylko opisuję to z czym się spotkałam. 

Marisca napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Wiele zawodów może i pracuje za stawkę godzinową, ale najczęściej są to nie wymagające kwalifikacji zajęcia. Tam gdzie w grę wchodzą już konkretne umiejętności, ludzie się cenią i nie będą pracować za stawkę godzinową, w niepewnym zatrudnieniu- zresztą pracodawcy też sobie tyły zabezpieczają i dobrego specjalisty nie zatrudnią na marnych warunkach. Druga rzecz- jest ciągłość prowadzenia programu i nauczania- jak sobie Marisca wyobrażasz takie zastępstwo? Mam dzieci w szkole i każde zastępstwo wygląda tak, że każdy nauczyciel realizuje to, co mu się wydaje najważniejsze w ramach programu. Starszy ma co chwilę nowego nauczyciela z matematyki i cała klasa g..no umie w porównaniu z klasą, która ma od 2 lat tego samego nauczyciela. Chciałabyś, żeby Twoją córkę uczyli ludzie z przypadku, bo akurat głównego nauczyciela zabrakło? Gdybyś była radcą prawnym, pracodawca nie wypuściłby cię z rąk, ale jako osoba po prawie możesz zasilić rzeszę siedzących na recepcji (tam gdzie pracowała prawnicy na recepcji  byli częstymi przypadkami) lub osób przygotowujących drafty dokumentów własnie za stawkę godzinową dla radcy prawnego. Wolałabym jednak, żeby do zawodu nauczyciela nie startowały osoby, które akurat nie mają co ze sobą zrobić i na przeczekanie zostaną nauczycielem. Bo im gorsze warunki, tym własnie więcej będzie osób z przypadku. Mnie to zwisa, bo stać mnie na to, żeby dzieci dobrze wykształcić, ale osoby skazane tylko na edukację państwową będą coraz bardziej w tyle. Myślę, że propozycje nauczycieli, to objaw desperacji. 
Nauczyciel na zwolnieniu/urlopie zostawia u dyrektora wytyczne co do dalszego programu dla zastępcy . Dwa nie byliby to ludzie z przypadku , bo szkoła współpracowałaby z kilkoma stałymi nauczycielami chętnymi na zastępstwa.Co do wynagrodzenia prawników to bardzo się mylisz. Poza prawnikami w średnim wieku, którzy wypracowali sobie renomę lata temu, kiedy jeszcze kancelarii nie było wiele i poza prawnikami, którzy odziedziczyli kancelarię po rodzinie większość radców ma własna działalność gospodarczą i mają podpisane ze swoim były patronem lub jednym ze swoich poprzednich pracodawców umowy zlecenia i stawki godzinowe. Dwa prawdą jest, że na 1-2 roku studiów wielu studentów prawa pracuje w sekretariacie kancelarii prawniczej natomiast wraz z nabywaniem doświadczenia zawodowego oraz ukończeniem kolejnych lat studiów zmieniają stanowisko pracy. Nie znam żadnego absolwenta prawa, ani nie słyszałam nigdy, aby absolwent prawa, który nie zdecydował się na aplikację pracował w sekretariacie kancelarii prawniczej, a tym bardziej na recepcji w jakiejś firmie nie związanej z prawem, chyba że doszedł do wniosku, że prawo to jednak nie to co go interesuje i postanowił zmienić branżę, a jako świeżak bez wykształcenia kierunkowego nie miał kwalifikacji na żadną inną pracę w danej firmie  poza recepcją.Nie wiem co za bzdury opowiadasz, bo nigdy nawet na studiach nie pracowałam w żadnym sekretariacie i nigdy nie miałam stawki godzinowej. Pracowałam na etacie za stawkę zasadniczą. Po obronie miałam nawet  w umowie zmianę nazwy stanowiska  z asystenta radcy na prawnika, chociaż jako asystent robiłam to co prawnik. Sekretariat prowadziła dziewczyna po średnim . Miałam też  na macierzyńskim propozycję prowadzenia zajęć z prawa pracy na uczelni wyższej. Absolwenci prawa pracują  z powodzeniem na etacie w działach prawnych szpitali, banków, dużych spółek. I tam są bardzo pożądani z uwagi na to, że nie mają w planach aplikacji , a co za tym idzie nie odejdą za kilka lat z pracy. Na jednej z rozmów właśnie w dużym szpitalu wojewódzkim Dyrektorka zaznaczyła, że szukają tylko osób, które nie planują aplikacji. 

Oczywiście Ty wiesz wszystko na temat środowiska prawniczego i warunków zatrudnienia także faktycznie usunę się w cień, bo cóż ja tam mogę wiedzieć nie skończyłam prawa , nie pracowałam w zawodzie i nie znam nikogo po prawie, nie wiem gdzie pracują i co robią moi znajomi  z roku (również Ci najlepsi) bez aplikacji i po aplikacji. 

Pozdrawiam

yuratka napisał(a):

andorinha napisał(a):

Nie wiem.. myślę, że nie powinni mieć płacone za sprawdziany lub dodatkowe godziny.. Jestem za podwyżką, bo niskie płace demotywują, ale zostają w szkole te 40 h, albo chociaż 30, bo pamiętam, że jak się chciało zaliczyć jakiś sprawdzian, jak się było nieobecnym, lub wyjaśnić jakąś sprawę, nauczycieli nigdy nie było, wypadali ze szkoły jak natychmiast po ich ostatniej lekcji, a wyjaśnianie na przerwach w chaosie było koszmarem.
Są tzw 2 h karciane, niby formalnie zniesione, ale nadal funkcjonują dodatkowe zajęcia na wszelkie poprawki i konsultacje. Dzieci/mlodziez mają wiec możliwość cos poprawić, zapytać, wyjaśnić...tylko, że nie korzystają z tego. To uczniowie zaraz po dzwonki fruuuuu

To ja nigdy nie mogłam żadnego nauczyciela złapać, ale ja się uważam za pechowca jeśli chodzi o nauczycieli.

Gdzieś usłyszałam, że nauczyciele i przez rok sobie poradzą, bo mogą pracować w innych zawodach, nawet poniżej kwalifikacji ale zastąpić nauczycieli, szczególnie wielu na raz to sztuka...

Ja nauczycielką nie jestem ale jestem rodzicem i moim zdaniem nauczyciel powinien być opłacany bardzo dobrze. Powinien to być elitarny zawód do którego kwalifikowali by się tylko najlepsi. Wtedy edukacja stałaby na wysokim poziomie. To są osoby odpowiedzialne za nasze dzieci

Marisca napisał(a):

Krummel napisał(a):

Marisca, ale ty nie rozumiesz, że nauczyciel nie może wziąć urlopu w ciągu roku szkolnego? Jak sobie to wyobrażasz, że Pani od fizyki jedzie sobie na wakacje i przepada Ci z nią 5 godzin lekcyjnych? Edit: a wyobraź sobie, że jesteś w klasie o danym profilu, i nauczyciel od głównego przedmiotu idzie na urlop, później ty jesteś ze dwa razy w półroczu chora, potem nauczyciel idzie na L4 i jak ty chcesz zdać maturę? Jesteś tak mądra, że wszystko nadrobisz w domu? Są profile jak np. Technik analityk gdzie dostęp do laboratorium, środków chemicznych jak i wiedza nauczyciela jest niezbędna !!!
W wielu zawodach są chętni na nadgodziny, więc dlaczego tutaj miałoby być inaczej.  W takiej sytuacji przychodzi na zastępstwo chętny nauczyciel, który chce sobie dorobić. Znam wielu ludzi, którzy tak pracują i jak nie mogą u siebie dorobić to zapisują się na listach w innych firmach i jak jest potrzeba to się do nich dzwoni. 

Tak, już widzę jak szkoły będą robić swego rodzaju  łapankę na kandydatów z doskoku z przedmiotów ścisłych xD jak u nas chemiczka ciężko zachorowała to dyrektor miał duży problem aby znaleźć zastępstwo na jej miejsce, w efekcie uczyła nas kobieta, która była 3 lata na emeryturze. I wiesz co? O ile ona kiedyś uczyła mnie w gimnazjum i była świetna nauczycielką, to po tych trzech latach przerwy postarzała się na tyle, że nie potrafiła ani ogarnąć klasy, ani poprowadzić lekcji, a o bykach w równaniach chemicznych już nawet nie wspominam... W efekcie ponad połowa klasy nie przystąpiła do matury z chemii rozszerzonej !!! 

Jakos bardzo łatwo było znaleźć osoby do komisji na egzaminach, a dlaczego? W Łodzi, prezydent sam powiedział, że zgłasza się wiele młodych ludzi po studiach z uprawnieniami nie tylko pedagogicznym, ale i mogących normalnie uczyć. Jak  "starej kadrze " źle to jak widać maja zastępstwo. nikt nie potrzebuje ich buldoczenia się i siania zamętu. A co do tego, że będą pracować tylko 18 godzin przy tablicy i robić to co muszą to niby wielka łaske robią? Przecież właśnie do tej pory tak pracowali. Mam nadzieję, że do czasu kiedy moje dzieci zaczną edukację sprywatyzuja ten cały cyrk. A co do płatnych wakacji, niestety młodych nauczycieli robi się w bambuko, dają umowę od września do czerwca i wakacje nieplatne, a od września nowa umowa na czas określony. 

Pasek wagi

andorinha napisał(a):

yuratka napisał(a):

andorinha napisał(a):

Nie wiem.. myślę, że nie powinni mieć płacone za sprawdziany lub dodatkowe godziny.. Jestem za podwyżką, bo niskie płace demotywują, ale zostają w szkole te 40 h, albo chociaż 30, bo pamiętam, że jak się chciało zaliczyć jakiś sprawdzian, jak się było nieobecnym, lub wyjaśnić jakąś sprawę, nauczycieli nigdy nie było, wypadali ze szkoły jak natychmiast po ich ostatniej lekcji, a wyjaśnianie na przerwach w chaosie było koszmarem.
Są tzw 2 h karciane, niby formalnie zniesione, ale nadal funkcjonują dodatkowe zajęcia na wszelkie poprawki i konsultacje. Dzieci/mlodziez mają wiec możliwość cos poprawić, zapytać, wyjaśnić...tylko, że nie korzystają z tego. To uczniowie zaraz po dzwonki fruuuuu
To ja nigdy nie mogłam żadnego nauczyciela złapać, ale ja się uważam za pechowca jeśli chodzi o nauczycieli.

Ja tez, nawet nie wiedzialam, ze jest cos takiego, zwykle łaske robili ale teraz bym wiedziala, ze skoro maja za to platne to to ich obowiazek a nie, zeby mi bylo glupio zabierac czas. Teraz zreszta po tym strajku dzieciaki beda bardziej swiadome (jak I ich rodzice)

LoginAla napisał(a):

Marisca napisał(a):

W wielu zawodach stawka jest określona godzinowo, są też zawody sezonowe i ludzie pracują, są chętni. Nie przesadzajcie. 
No to powierz edukację swojego dziecka jakiejś studentce pracującej za stawkę godzinową, ewentualnie w okresie jesienno-zimowym pani zbierającej truskawki czy inne szparagi. Chętne na pewno się znajdą.
(puchar)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.