Temat: Jak często podróżujecie?

Jak czesto zdarza Wam się podróżować? Zarówno bliżej i dalej, na dłużej i na kilka dni? W jaki standard wyjazdu celujecie? Wyjazd to bardziej doświadczacznie czy może raczej celujecie w luksus i dobre hotele? Udaje Wam się podróżować przy zarobkach poniżej 2 tys netto/osobę?

Ostatnio czytałam o kobiecie, która każdy wolny dzień w ciągu roku przeznacza na podróże - bliskie, dalekie. Urlop organizuje tak, żeby łączył się z dniami ustawowo wolnymi i było tego wolnego jak najwięcej. Podziwiam, mnie też marzy się taki styl życia, ale raz, że finanse nie pozwalają, a dwa nie pozwala sytuacja rodzinna. Pozostaje tylko wzdychac i podziwiać innych za organizacje i determinację. 

Gdy byłam młodsza, nie miałam dziecka i tylu "obowiązków", podróżowałam więcej. Przy czym do podróżowania nie zaliczam takich wyjazdów, gdzie się praktycznie nie wychodzi poza teren kurortu na all inc. Teraz mniej i nie wiem, czy wliczać to wyjazdy służbowe, bo czasem uda się podczas nich zobaczyć coś więcej niż biuro i lotnisko. W tym roku byłam w czeskich Karkonoszach (tydzień), Izrael+Jordania objazdowo (8 dni), w Londynie (4 dni, służbowo, ale zdołałam wyskoczyć do Tate Modern i się przejść po mieście), na najbliższe dwa miesiące mam zaplanowany jeszcze kilkudniowy wyjazd do Belgii i do Sztokholmu (ten służbowy, ale z czasem wolnym). Do tego jedno lub dwudniowe wycieczki w weekend, jeśli czas i pogoda pozwolą. Co do standardu: luksus mnie nie kręci, polowe warunki również. Chcę dużo zobaczyć, ALE nie męczyć się kijowymi warunkami noclegowymi. I poznawanie kuchni lokalnej to też dla mnie ważny element wyjazdów.

Nie byłam nigdy w takiej sytuacji finansowej, o jakiej piszesz, więc nie pomogę. Na studiach miałam dużo mniejszy budżet, ale dorabiałam i w wakacje jeździłam do USA, gdzie trochę pracowałam, a trochę zwiedzałam. Wszystko jest kwestią priorytetów jednak - taka banalna prawda. Moi spłukani znajomi jeździli stopem, spali pod namiotem, przeżywali dwa tygodnie na najtańszym makaronie i sosie pomidorowym i udało im się zobaczyć bardzo dużo.

Myślę, że jeździmy całkiem dużo. Ostatnie parę miesięcy było pod tym względem biedniejszych bo nie mamy czasu, doba za krótka a tygodnie uciekają w zatrważającym tempie. 

Ale staramy się przynajmniej raz w miesiącu wyjechać na weekend. W okresie letnim częściej bo dochodzą wyjazdy ze znajomymi :) Ze 4-6 razy w roku wyjeżdżamy za granicę, czasem są to małe miasteczka, czasem europejskie stolice a czasem wyjazd na inny kontynent na kilka tygodni. Nie szukamy luksusów ale też bez przesady. Kiedy zarabiałam mniej jeździłam po prostu po Polsce (i dalej to lubię) - pociągami, ówczesnym polskim busem albo ze znajomymi wybieraliśmy się do Czech. Wtedy też częściej wybierałam hostele i się spało po 6 osób w pokoju ;) 

jak mieszkalam w Pl to podrozowalam czesciej, bo caly urlop moglam przeznaczyc na podroze. teraz w Anglii obowiazkowo raz, dwa razy w roku jade do Polski, wiec moge tylko jeden raz gdzies pojechac za granice. wole zwiedzac niz lezec plackiem na all, wiec czesciej hotel jest tani niz luksusowy :D ale w tym roku polasilam sie na dluzsze wakacje, bo udalo mi sie je zgrac z wolnym w Wielkanoc, wiec hotel jest w dobrym standarcie i mam zamiar kilka dni sie w nim polenic a reszte przeznaczyc na zwiedzanie. 

bedac studentka dorabialam sobie zeby moc podrozowac, teraz musze lepiej zarzadzac budzetem i niestety tez nie moge sobie na wiele pozwolic. plusem jest ze moja firma zaczela mnie czesciej na wyjazdy wysylac, wiec choc sobie cos odbije (mimo, ze nie ma duzo czasu na zwiedzanie, sama swiadomosc, ze moge podrozowac mnie nastraja pozytywnie).

Pasek wagi

nie lubię podrózy, ale gdyby nie obowiazki tobym jeździła  tylko po Polsce. Moze urlop w leśniczówce wschodnia Polska lub urlop w klasztorze. Wysoki standard mnie nie interesuje. Wolę luz i tam gdzie spokój i mało ludzi. Czasem by były kursy np. ezoteryczne, literackie czy plenery malarskie. Wyjazdy tylko w jakimś celu nie dla samego wyjazdu.

Pasek wagi

Nie sądzę, żebym przy budżecie 4 tys. netto na 2 osoby mogła podróżować biorąc pod uwagę koszty życia w Warszawie, bo tam ostatnio mieszkałam w Polsce. 

Natomiast jeśli chodzi o wyjazdy, to zwykle 2 razy w roku dłuższy urlop 8-14 dni, co najmniej raz w roku w ciepłe kraje, gdzie pogoda rozpieści. Długość pobytu zależy od tego jak wypada wolne - np. jakiś dzień wolny w środku tygodnia itp. Jak mnie najdzie, średnio raz na miesiąc, może dwa, to jakiś przedłużony weekend w Europie. 

Generalnie w okresie letnim jeździmy praktycznie w każdy weekend w góry, bo mamy niedaleko, a w zimie narty więc wówczas mamy przerwę od obowiązków, chociażby sprzątanko :D

Jeśli chodzi o standard to zależy w jakim celu jedziemy. 

Jak polecieliśmy do Australii/Nowej Zelandii na miesiąc to ze standardem było różnie, zaplanowałam budżet i starałam się go trzymać. Podczas zwiedzania wschodniego wybrzeża nocowaliśmy w motelach, ale takich, które mają dobre oceny, żeby było taniej, a na ostatni leniwy tydzień zaplanowałam 5* hotel. Generalnie wychodzę z założenia, że jeśli mam zwiedzać dużo, to po co mam płacić za luksusowy hotel, z którego nie skorzystam. Spotkaliśmy w Australii polską grupę, która miała zorganizowany wyjazd przez biuro, z tego co potem sprawdziłam w sieci wcale nie zapłacili mniej w porównaniu z nami. Tak wiec opłaca się planować na własną rękę bo korzyść jest taka, że nie trzeba sie do nikogo dostosowywać.

Jeśli jadę poleniuchować to preferujemy lepsze warunki. Parę już takich wyjazdów za nami więc mamy jasno określone oczekiwania i pod nie szukamy określonych noclegów.

Ja nie lubię przeznaczać dużo finansów na podróże, bo jednak wciąż jestem studentką, ale uwazam, że podróżuję dość sporo, choć głównie po Polsce (jestem z centrum). Nie przeszkadza mi spanie w namiotach, w tanich domkach kempingowych, czasem zdarzało się w aucie jak nie było gdzie. We wrześniu spędziłam całą noc na dworcu kolejowym w małej pipidówie gdzieś niedaleko Czech, bo uciekł mi pociąg i czekałam do 4 rano :P Często jak miałam luźniejszy weekend wsiadałam do byle jakiego pociągu i jeździłam byle gdzie. Stamtąd też byle gdzie i właśnie tak trafiłam do Kudowy Zdrój i szukając na miejscu atrakcji znalazłam Kaplice Czaszek uświadomiłam sobie, że byłam tam jako dziecko! Niesamowite doświadczenie. Jedzenie często zabieram ze sobą i czasami kupię sobie coś w jakieś knajpie jak mi się mocno spodba :) Ogólnie dla mnie najważniejsze to zobaczyć, więc mi nie przeszkadza, że nie zjem w jakimś atrakcyjnym miejscu, a jako pamiątki zawsze przywożę sobie magnesy. Problem w tym, że nie mam zbytnio z kim podróżować, a samemu nie jest już tak zabawnie :) Zdarzało mi się przysnac w pociągu i ominąć docelowe stacje, ale takie sytuacje uczą opanowania, zawsze jest wyjście i nie ma powodu, żeby zaniechać podróżowania. Bardzo lubię też podróżowanie autobusami, wydają mi się mniej przewidywalne niż pociągi, choć rzadziej tym jeżdżę. Może odważe się w końcu na resztę świata, bo póki co odwiedziłam tylko naszych sąsiadów i to nie wszystkich :) Jeżeli chodzi o kwestie finansowe to przede wszystkim wakacjami zbierałam zastrzyki gotówki i pracę weekendowe. Ale ja też nie mam wygórowanych standardow życia, nie przepadam za zakupami ciuszkow, nowinek technicznych, kosmetyków (puder, nivea, podkład, pomadka, tusz do rzęs - to wszystko co mam). Nigdy też nie szukam noclegu wcześniej, bo w sumie nie wiem nawet czy tam dotrę a na ostatnią chwilę w pensjonatach można znaleźć dobrą cenę. I korzystam ze wszystkich możliwych opcji - na studiach (darmo/częściowo darmo) konferencje w innych miastach, wyjazdy naukowe, zamierzam skorzystać z opcji Erasmus, w liceum wyjazdy z parafii (choć nie praktykuję) do jakichś "świętych" miejsc, światowe dni młodzieży, Legnica, no staram się jechać wszędzie gdzie jest możliwość :) Na FB są strony gdzie ludzie proponują nocleg, nie próbowałam jeszcze, ale na pewno spróbuję :) Dużo opcji, trzeba się rozglądać i przełamać strach. Strach nie jest dobrym doradcą :)

Ja jak Aleksytymina "Gdy byłam młodsza, nie miałam dzieCI i tylu "obowiązków", podróżowałam więcej. :PP

W czasach bezdzietnych z reguły tygodniowy wypad na narty, długi weekend nad morzem, jeden długi wyjazd na zwiedzanie 2-3 tygodnie i 1-2 przedłużone weekendy city break. Teraz z dziećmi jeździmy na razie głównie w Polskę, choć powoli będziemy planować dalsze wyjazdy. Wcześniej celowaliśmy w standard "nie obskurny", teraz jesteśmy trochę rozpuszczeni, poza tym przy dzieciach wolimy mieć pokój "2-pokojowy" i jakieś atrakcje dla dzieci na miejscu, więc z automatu wychodzi drożej.

Codziennie do pracy tramwajem:) 

Moja podróż życia to Brazylia, Argentyna, Urugwaj w zimie.  kasę zbierałem na to ze 3 lata. Z tym ze ja jeszcze musiałam zapłacić za opiekę nad dziećmi które zostały w domu. Potem jeszcze byłam z synem na nartach i nie zanosi się za bardzo na więcej.

W przyszłym roku planuje biec maraton w Atenach wiec i mini wakacje sobie zrobię.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.