Temat: Rajstopki

Własnie czytając różne fora dowiedziałam się że, to głupio kiedy dziecko lata w rajstopach po domu.. Może trochę banalne pytanie,.. a do ilu lat 'chłopak' może nosić rajstopy? bardzo dużo odpowiedzi znalazłam że nawet wieku 11-14 lat chodzą w rajstopach po domu, lub ubierają zimą pod spodnie. Zgadzam sie że to ciepla, lekka i przytulna odziez:) tylko nie przedstawiam  takiego dużego chłopaka w rajstopach, 

Marisca napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Noma, ale ja zupełnie o czyms innym :)weźmy takie forum gdzie w większości siedza panowie, np. o elektronice, i niech sie tam pojawi temat "do jakiego wieku dziewczynki moga nosić bawełniane rajstopki" to byłby skandal na całe internety. Jak baby maja plotkować o chłopaczkach, to wszystko ok ;) Naprawdę, no nie ruszajmy pewnych tematów, które nas nawet pośrednio nie dotyczą, a wkraczaja w strefe intymnośc innych ludzi. Takie to troche niesmaczne.
Oj, mój mąż po męskich spotkaniach mówi, że chłopy są gorsze od bab w kwestii obgadywania , wtrącania się itp. i nawet kobiety sobie nie wyobrażają jakie tematy lecą (i nie chodzi tutaj o seks). Poza tematami zawodowymi i sportowymi tk samo chłopy rozmawiają o problemach małżeńskich,  również o intymnych sprawach swoich żon, o dzieciach, o tym co u innego kolegi  w domu się dzieje , o tym w co kto jest ubrany i czy ciuchy stanowią spójną całość, 

To potwierdzam w 100%. Faceci plotkują, czasem na takie tematy, które nawet mnie jako babę nie poruszają (smiech)

sadcat napisał(a):

Nie wpadlabym na to, ze moge przyczynic sie do zniewiescienia mojego synka  zakładając mu rajtuzy (grube, w traktory) :D Poza tym kazde dziecko ma swoja wrażliwość, skoro chłopcy sie mazgaja to widocznie tak czuja,  co ma niby matka zrobic, krzyknąć "nie becz bekso jestes chlop"? Mam zamiar przytulac mojego synka ile będzie potrzebował i w jakiej sytuacji bedzie potrzebowal. Ma czas by stac sie mezczyzna. Poza tym ja z kolei uwazam, ze chłopcy, którzy byli trzymani twardo maja problemy pozniej z uczuciami. 

(puchar)(puchar)(puchar), napisalabym to samo gdybym miala synka (mam wnuczka chlopca:):), Marisca , naprawde nie mozna tych bzdur powoli zniesc, Jaki nudny bylby swiat gdyby wszyscy trzymali sie twoich rad i zyli jak ty.

 

A jak dziewczynka sie wywróci to juz uwazasz za normalne, ze jest podnoszona, tulona i pocieszana?
Nie. Ja swojego dziecka nie podnoszę tylko obserwują sytuację i namawiam do samodzielności. Dopiero jak widzę, że faktycznie coś się dzieje i ma problem ze wstaniem idę zobaczyć o co chodzi i czy potrzebne jest wsparcie.I mam córkę. W każdym razie tak uważam, że wychowanie dziewczynki i chłopca należy jednak trochę różnicować.Natomiast zauważyłam u matek chłopców (nie wszystkich) , że chłopcy są nadmiernie wypieszczeni, takie synusie mamusi. 

No nie wierzę, że osoba tak oczytana i która rozmawia z tyloma lekarzami/psychologami/pedagogami tak bredzi. Nie wiem gdzie Ty takich chłopców spotykasz, ale ja raczej postrzegam chłopców jako tych bardziej przebojowych i odważniejszych. Dziewczynki owszem bywają bardziej rezolutne. Może dobrze, że nie masz syna bo biedne byloby to dziecko skoro myślisz stereotypowo. Cos do poczytania https://dziecisawazne.pl/jak-wychowac-chlopcow-dzi...

Ps mój syn w wieku dwóch lat bawił się wózkiem. Normalnie dramat...

Co do tematu, nie przepadam za rajstopani dla chłopca, ale ze dwie pary mam. Na zabawy na śniegu idealne bo jakoś zawsze śnieg pod spodnie wpadnie. Na codzień zakładam dwie pary spodni dla wygody dziecka. Joggery cienkie i na do grubsze. W przedszkolu wygodniejsze do przebrania. 

Pasek wagi

zolzaaaa napisał(a):

 
A jak dziewczynka sie wywróci to juz uwazasz za normalne, ze jest podnoszona, tulona i pocieszana?
Nie. Ja swojego dziecka nie podnoszę tylko obserwują sytuację i namawiam do samodzielności. Dopiero jak widzę, że faktycznie coś się dzieje i ma problem ze wstaniem idę zobaczyć o co chodzi i czy potrzebne jest wsparcie.I mam córkę. W każdym razie tak uważam, że wychowanie dziewczynki i chłopca należy jednak trochę różnicować.Natomiast zauważyłam u matek chłopców (nie wszystkich) , że chłopcy są nadmiernie wypieszczeni, takie synusie mamusi. 
No nie wierzę, że osoba tak oczytana i która rozmawia z tyloma lekarzami/psychologami/pedagogami tak bredzi. Nie wiem gdzie Ty takich chłopców spotykasz, ale ja raczej postrzegam chłopców jako tych bardziej przebojowych i odważniejszych. Dziewczynki owszem bywają bardziej rezolutne. Może dobrze, że nie masz syna bo biedne byloby to dziecko skoro myślisz stereotypowo. Cos do poczytania https://dziecisawazne.pl/jak-wychowac-chlopcow-dzi... mój syn w wieku dwóch lat bawił się wózkiem. Normalnie dramat...Co do tematu, nie przepadam za rajstopani dla chłopca, ale ze dwie pary mam. Na zabawy na śniegu idealne bo jakoś zawsze śnieg pod spodnie wpadnie. Na codzień zakładam dwie pary spodni dla wygody dziecka. Joggery cienkie i na do grubsze. W przedszkolu wygodniejsze do przebrania. 

Fajny artykul, przyznam, ze jeszcze nic nie czytałam na takie tematy (chyba czas zaczac). Tam jest o samotności na skutek tego, ze trzeba byc dzielnym, ze rodzice bagatelizuja dzieci " male tragedie" - czulam to jako dziecko. Mieliśmy chow tzw zimny :) dziś mamy dobre relacje z rodzicami ale jednak czegoś brakuje, jest taki uczuciowy dystans. 

sadcat napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

syn nosił rajty tak hmmmm do 2 roku życia łącznie bodziakiem. Później przerzuciłam się na dresy po domu a na dwór zimą kalesony. Rajtuz od tej pory nie nosił. Natomiast do przedszkola cały rok nosi spodnie dresowe (takie cieńsze, nieocieplane) a zimą na to dodatkowo zakładam mu dżinsy. W przedszkolu je zdejmuje i lata w dresach a jak wychodzą na dwór to na te dresy zakłada dżinsy - nie musi się całkiem przebierać, tylko kwestia ubrania lub rozebrania dżinsów (może z tego samego powodu ubierają dzieciaki w rajtuzy zimą? żeby było łatwiej się ubierać dzieciom jak wychodza na dwór? - no chyba że tak latają cały rok?) . Syn mógłby oczywiscie nosić kalesony pod dżinsy do przedszkola, ale jakoś dziwnie dla mnie jakby tak później w tych kalisrakach biegał w przedszkolu a nie chce żeby musiał się przebierać 100 razy całkowicie, bo on roztrzepany jest i pewnie 7/10 razy by nie ubrał nic pod spód :P  Córka chodzi w rajtach do dziś (3,5 roku) i nie ma mowy o żadnych spodniach dresowych (mam ich z milion od kolezanki). Ale córka chce rajty + sukienki/spódnice bo jest Elzą/Roszpunką/Bellą czy inną ksieżniczką :P Miała tak od zawsze i nie wiem po kim, bo ja nie mam ani jednej sukienki w szafie :P No może jedną jakąś weselno-okazyjną i całe życie byłam raczej chłopczycą :P Także u niej rajty to podstawa i jak powiem że mamy spokojnie z 15 par, to nie skłamię :P
Pewnie jest tak jak mowisz, tez bym założyła rajty pod spodnie do przedszkola a tam pewnie by te spodnie zdjeli mu to by w rajtach smigal (ale nie wiedziałam, ze to kwestia dyskusyjna i ktoś by moje dziecko miał za ufo, wiec teraz bym się zastanowiła), swoja droga wygodnie twojemu synkowi zakładać jeansy na spodnie i chodzic w 2? Takie szerokie te spodnie sa? 

Nie są jakoś bardzo szerokie, ale na pewno nie tak modne teraz slimy :P Zwykłe, proste spodnie. No właśnie o dziwo bardzo łatwo mu się zakłada dżinsy na te spodnie dresowe i nigdy nie marudził, żeby mu było ciasno czy coś (a zazwyczaj mówi jeśli mu nie pasuje jakieś ubranie). Wiem, że w teorii dziwnie brzmi, ale nam sie takie rozwiązanie sprawdza :) Choć na pewno krój dżinsów swoje robi.

PS. Co do kwestii dyskusyjnej rajtuz u chłopców, to moja koleżanka kiedyś jak mi opowiadała że u nich w przedszkolu chłopcy biegają w rajtuzach, to była tym faktem mocno zniesmaczona i wręcz zbulwersowana :P Wiec chyba temat ten o dziwno niektórym spędza sen z powiek :P

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

sadcat napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

syn nosił rajty tak hmmmm do 2 roku życia łącznie bodziakiem. Później przerzuciłam się na dresy po domu a na dwór zimą kalesony. Rajtuz od tej pory nie nosił. Natomiast do przedszkola cały rok nosi spodnie dresowe (takie cieńsze, nieocieplane) a zimą na to dodatkowo zakładam mu dżinsy. W przedszkolu je zdejmuje i lata w dresach a jak wychodzą na dwór to na te dresy zakłada dżinsy - nie musi się całkiem przebierać, tylko kwestia ubrania lub rozebrania dżinsów (może z tego samego powodu ubierają dzieciaki w rajtuzy zimą? żeby było łatwiej się ubierać dzieciom jak wychodza na dwór? - no chyba że tak latają cały rok?) . Syn mógłby oczywiscie nosić kalesony pod dżinsy do przedszkola, ale jakoś dziwnie dla mnie jakby tak później w tych kalisrakach biegał w przedszkolu a nie chce żeby musiał się przebierać 100 razy całkowicie, bo on roztrzepany jest i pewnie 7/10 razy by nie ubrał nic pod spód :P  Córka chodzi w rajtach do dziś (3,5 roku) i nie ma mowy o żadnych spodniach dresowych (mam ich z milion od kolezanki). Ale córka chce rajty + sukienki/spódnice bo jest Elzą/Roszpunką/Bellą czy inną ksieżniczką :P Miała tak od zawsze i nie wiem po kim, bo ja nie mam ani jednej sukienki w szafie :P No może jedną jakąś weselno-okazyjną i całe życie byłam raczej chłopczycą :P Także u niej rajty to podstawa i jak powiem że mamy spokojnie z 15 par, to nie skłamię :P
Pewnie jest tak jak mowisz, tez bym założyła rajty pod spodnie do przedszkola a tam pewnie by te spodnie zdjeli mu to by w rajtach smigal (ale nie wiedziałam, ze to kwestia dyskusyjna i ktoś by moje dziecko miał za ufo, wiec teraz bym się zastanowiła), swoja droga wygodnie twojemu synkowi zakładać jeansy na spodnie i chodzic w 2? Takie szerokie te spodnie sa? 
Nie są jakoś bardzo szerokie, ale na pewno nie tak modne teraz slimy :P Zwykłe, proste spodnie. No właśnie o dziwo bardzo łatwo mu się zakłada dżinsy na te spodnie dresowe i nigdy nie marudził, żeby mu było ciasno czy coś (a zazwyczaj mówi jeśli mu nie pasuje jakieś ubranie). Wiem, że w teorii dziwnie brzmi, ale nam sie takie rozwiązanie sprawdza :) Choć na pewno krój dżinsów swoje robi.PS. Co do kwestii dyskusyjnej rajtuz u chłopców, to moja koleżanka kiedyś jak mi opowiadała że u nich w przedszkolu chłopcy biegają w rajtuzach, to była tym faktem mocno zniesmaczona i wręcz zbulwersowana :P Wiec chyba temat ten o dziwno niektórym spędza sen z powiek :P

Hahaha no nie mogę :D  ale widzę, ze jednak niektóre matki tak dzieci ubieraja, wiec moje nie bylo by jedyne, należało by do gangu facetow w rajtach hehe

zolza

Wiesz gdzie ....takich chłopców spotykam na placu zabaw, w laboratorium itp. Nawet rozmawiałam na ten temat z Paniami z laboratorium i mówiły, że to chłopcy tragizują bardziej. 

I nie zgadzam się ze wszystkim co jest napisane w tym artykule i pokażę Ci to na przykładzie mojego dziecka. Przy każdym myciu włosów tragedia, wrzaski, szarpanie itd. Jeszcze jej nie dotknęłam, a  już płacz, bo boli oko itd. Całkowita niemożliwość umycia dziecku włosów. Dziecko nie daje się dotykać, przytulić, nic.

Problem został rozwiązany nie przez mazgajstwo, rozczulanie się i podporządkowanie strachowi dziecka tylko przez coś co jest negowane w tym artykule. Mianowicie spokojnie powiedziałam dziecku, że rozumiem jej strach, ale może mi zaufać i ja jej powiem co robić, aby nie wlała się woda do oczka. Powiedziałam też, że jest dzielną dziewczynką i na pewno da sobie radę. 

Działa to w ten sposób, że jak jest coś czego się boi to za każdym razem powtarzam to samo, że jest dzielna, żeby spróbowała, bo potrafi. Jak podejmie próbę to potem jest szczęśliwa i woła, że jest z siebie dumna, że dała radę i w ogóle super. Inne dzieci na placu robią po prostu odwrót, zwłaszcza chłopcy, bo mamusia zaraz leci i jest ojejku .  . Oczywiście jak widzę, że mimo wszystko dalej czegoś się boi i nie chce, a nie jest to niezbędne (typu badanie u lekarza) to odpuszczam , jeżeli ona uważa, że to ponad jej siły. Zawsze możemy spróbować kiedy indziej, kiedy będzie już gotowa.   Podczas pobierania krwi tylko patrzy, a po wszystkim mówi, że jest dzielna i nic nie bolało, żadnej tragedii nic. Jak się wywróci to się otrzepuje i mówi mamo wszystko w  porządku i leci dalej.  Natomiast pisałam też o różnicowaniu, bo oczywiste jest, że jak się krew leje i po płaczu słyszę, że boli itd, to wiadomo, że podchodzę i przytulam. I dziecko również szuka u mnie wsparcia w trudnej sytuacji, więc nie jest pozostawiana sama sobie i nie ma żadnego zimnego chowu. 

Je nie neguję jej emocji, rozmawiamy o nich, codziennie rano przytulamy się z 30-60 min,  bo ona to lubi, ale jest też coś takiego jak życie i świat i nie wyobrażam sobie wychować dziecka na dupę wołową, które będzie płakać za każdym razem jak tylko napotka najmniejsza trudność, albo jak byle kto powie jej coś niemiłego. 

Przez psychologa w poradni jak i podczas oceny dokonywanej w przedszkolu jej rozwój emocjonalny i społeczny został oceniony na max ilość punktów, więc to chyba o czymś świadczy. 

Brak różnicowania w wychowaniu dzieci powoduje, że mamy facetów latających w rurkach , którzy nie potrafią gwoździa przybić i do każdej pierdoły wołają fachowca, a jak przychodzi problem to jest czarna rozpacz i to niejednokrotnie kobieta wszystko dźwiga sama, bo facet to taki wychuchany , kobieta zaś nie potrafi wykonać nawet tak prostej czynności jak zszycie dziury na szwie bluzki. Zbytnie skakanie matki w okół syna powoduje, że ten wyrasta na mamincycka przesiadującego u mamusi zamiast stawiania na 1 miejscu żony. 

I jest też coś takiego jak wzorzec męskości i kobiecości i mężczyźni wychowani tylko przez kobiety mają problemy z tożsamością , często zachowują się jak kobiety, mają problem w  stworzeniu związku  z kobietą itd. 

Co do podziału obowiązków domowych takich jak sprzątanie, zmywanie oczywiste, że każdy czy kobieta , czy mężczyzna powinien być samodzielny i współuczestniczyć też w prowadzeniu gospodarstwa domowego, bo tak samo brudzi itp. 

P.S.

Czy tego chcemy, czy nie kobiety i mężczyźni  różnią się między sobą nie tylko pod względem fizyczności. Mają odmienne predyspozycje itp. 

Marisca zmienila tak ton wypowiedzi, zeby bylo na jej, wczoraj pisala w innym :D 

Marisca napisał(a):

zolzaWiesz gdzie ....takich chłopców spotykam na placu zabaw, w laboratorium itp. Nawet rozmawiałam na ten temat z Paniami z laboratorium i mówiły, że to chłopcy tragizują bardziej. I nie zgadzam się ze wszystkim co jest napisane w tym artykule i pokażę Ci to na przykładzie mojego dziecka. Przy każdym myciu włosów tragedia, wrzaski, szarpanie itd. Jeszcze jej nie dotknęłam, a  już płacz, bo boli oko itd. Całkowita niemożliwość umycia dziecku włosów. Dziecko nie daje się dotykać, przytulić, nic.Problem został rozwiązany nie przez mazgajstwo, rozczulanie się i podporządkowanie strachowi dziecka tylko przez coś co jest negowane w tym artykule. Mianowicie spokojnie powiedziałam dziecku, że rozumiem jej strach, ale może mi zaufać i ja jej powiem co robić, aby nie wlała się woda do oczka. Powiedziałam też, że jest dzielną dziewczynką i na pewno da sobie radę. Działa to w ten sposób, że jak jest coś czego się boi to za każdym razem powtarzam to samo, że jest dzielna, żeby spróbowała, bo potrafi. Jak podejmie próbę to potem jest szczęśliwa i woła, że jest z siebie dumna, że dała radę i w ogóle super. Inne dzieci na placu robią po prostu odwrót, zwłaszcza chłopcy, bo mamusia zaraz leci i jest ojejku .  . Oczywiście jak widzę, że mimo wszystko dalej czegoś się boi i nie chce, a nie jest to niezbędne (typu badanie u lekarza) to odpuszczam , jeżeli ona uważa, że to ponad jej siły. Zawsze możemy spróbować kiedy indziej, kiedy będzie już gotowa.   Podczas pobierania krwi tylko patrzy, a po wszystkim mówi, że jest dzielna i nic nie bolało, żadnej tragedii nic. Jak się wywróci to się otrzepuje i mówi mamo wszystko w  porządku i leci dalej.  Natomiast pisałam też o różnicowaniu, bo oczywiste jest, że jak się krew leje i po płaczu słyszę, że boli itd, to wiadomo, że podchodzę i przytulam. I dziecko również szuka u mnie wsparcia w trudnej sytuacji, więc nie jest pozostawiana sama sobie i nie ma żadnego zimnego chowu. Je nie neguję jej emocji, rozmawiamy o nich, codziennie rano przytulamy się z 30-60 min,  bo ona to lubi, ale jest też coś takiego jak życie i świat i nie wyobrażam sobie wychować dziecka na dupę wołową, które będzie płakać za każdym razem jak tylko napotka najmniejsza trudność, albo jak byle kto powie jej coś niemiłego. Przez psychologa w poradni jak i podczas oceny dokonywanej w przedszkolu jej rozwój emocjonalny i społeczny został oceniony na max ilość punktów, więc to chyba o czymś świadczy. Brak różnicowania w wychowaniu dzieci powoduje, że mamy facetów latających w rurkach , którzy nie potrafią gwoździa przybić i do każdej pierdoły wołają fachowca, a jak przychodzi problem to jest czarna rozpacz i to niejednokrotnie kobieta wszystko dźwiga sama, bo facet to taki wychuchany , kobieta zaś nie potrafi wykonać nawet tak prostej czynności jak zszycie dziury na szwie bluzki. Zbytnie skakanie matki w okół syna powoduje, że ten wyrasta na mamincycka przesiadującego u mamusi zamiast stawiania na 1 miejscu żony. I jest też coś takiego jak wzorzec męskości i kobiecości i mężczyźni wychowani tylko przez kobiety mają problemy z tożsamością , często zachowują się jak kobiety, mają problem w  stworzeniu związku  z kobietą itd. Co do podziału obowiązków domowych takich jak sprzątanie, zmywanie oczywiste, że każdy czy kobieta , czy mężczyzna powinien być samodzielny i współuczestniczyć też w prowadzeniu gospodarstwa domowego, bo tak samo brudzi itp. P.S.Czy tego chcemy, czy nie kobiety i mężczyźni  różnią się między sobą nie tylko pod względem fizyczności. Mają odmienne predyspozycje itp. 

Ale masz z tym jakiś problem? Że facet chodzi w rurkach? Mój ojciec zmieni co najwyżej żarówkę, inne rzeczy robi moja mama. Ja sama jestem w stanie wnieść sobie zakupy, nie potrzebuję tragarza. Z kolei to mój mąż w swoim życiu szył na maszynie, a nie ja. Czemu mamy być w życiu wtłaczani w jakieś role, kobiety i mężczyźni się od siebie różnią, ale to nie znaczy, że jak facet nie umie przybić gwoździa jest ofiarą, bo jeśli tak, to ofiarą powinien być każdy, kto tego nie jest w stanie zrobić, niezależnie od płci.

Sądze, że to wygodne, a dodatkowo rajstop nie będzie tak szkoda jak spodni. Nie widzę powodu by dziecko się zmieszało. Ważne, że jest mu wygodnie. Zaczną się burze hormonalne na pewno je odłoży :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.