Temat: Zaraz sie zacznie rewia mody na cmentarzach

Lans, zdj z cmentarzy na fb, szpikeczki biale plaszczyki. Szkoda ze ludzie zapominaja po co jest to swieto pelne zadumy i zastanowienia sie nad swym ulotnym zyciem a nie lansowaniu sie. Wy tez sie tak stroicie na cmentarze?

Sunniva89 napisał(a):

Marisca napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Tak przy okazji zapytam, bo mnie to zawsze zastanawia - wiele osób (także w tym temacie) mówi o odwiedzaniu zmarłych. Uważacie, że oni tam leżą oczekują Was i cieszą się z odwiedzin, zniczy, kwiatków i innych pierdół, które im się układa na grobie? Przecież to jakaś makabryczna bzdura. 
Moi rodzice bez względu na to, czy jest jakieś życie pozagrobowe , czy ktoś w coś wierzy, czy nie zawsze wyraźnie mówili mi, że oczekują iż zadbam i ich grób, będę zapalać znicze, przynosić kwiaty itd. Zawsze byli zniesmaczeni jak widzieli jakieś zaniedbane groby, bo to taka łatwizna mówić,że się pamięta o zmarłym, a nie ma się czasu przyjechać na cmentarz. Tak samo jak na łożu śmierci składa się obietnicę zmarłemu, że człowiek nie wiem zaopiekuje się kimś bliskim z rodziny zmarłego, doprowadzi jakąś sprawę do końca tak samo wypełnia się życzenie dbania o grób i odwiedzania go. Nie wiem może to jest kwestia honoru i lojalności bez względu na to co sam odwiedzający o tym myśli.Dwa jak ja idę do taty na cmentarz to tak jakbym odwiedzała go w "nowym domu", bo on tam przecież fizycznie leży. A jakby Twój mąż zmarł to co po prostu pozwoliłabyś, żeby jego ciało leżało gdzieś w zapomnieniu ? On fizycznie tam po prostu by był. To, że nie żyje, nie czuje,  nie znaczy, że całkowicie wyparował. To nie jest stary zużyty rzęch, ktorego wywozimy na złomowisko i nie interesuje już nas nic więcej .Odwiedzając groby okazuje się szacunek zmarłemu.
No dokladnie tak a mysle ze najlepiej sie to wszystko zrozumie wtedy kiedy umrze nam naprawde ktos bliski. Kiedy umieraja ciotki i wujki, dzisiata woda po kisielu, znajomi znajomych wtedy nie czuje sie jeszcze tej potrzeby odwiedzania cmenatrza, dbania o grob  a nawet gadania do zmarlego przy grobie. Kiedy moi przyjaciele zgineli w wypadku 21, 24 lata codziennie przesiadywalam na cmentarzu przez kilka miesiecy a z grobu zmiatalam kazdy najmniejszy nawet pylek.
s

Nie zrozumiałyśmy się. Nie twierdzę, że ciało bliskiej osoby powinno zostać wyrzucone na śmietnik. Należy mu się godny pochówek, jednak mi (dla pośmiertnej satysfakcji) zupełnie wystarczy spalenie i jakiś prosty kamień. Grobowce, kwiaty, wieńce, świeczki i inne bzdury po śmierci mi potrzebne nie będą. Męża zapewne wzięłabym w urnie do domu, ale nie zaczęłabym uważać, że on w tej urnie jest (!). Chodzi mi o samo stwierdzenie "odwiedzać zmarłych w nowym domu". Nie rozumiem tego i już. Jak umrze ktoś z moich bliskich to będę zapewne chciała wierzyć, że gdzieś żyje jego dusza, ale na 100% nie zacznę gadać nad jego gnijącą, ziemską powłoką. Moja wiara (niereligijna) odrzuca myśl, że człowiek po śmierci jest silnie związany ze swoim grobem, bo to po prostu makabra. Śmierć bezdyskusyjnie oddziela człowieka od ciała, więc dlaczego to ciału poświęca się tyle uwagi? 

Sunniva - nic mnie kobieto nie bulwersuje, zadałam proste pytanie, nie wiem po co się unosisz. A to, jak święto zmarłych obchodzi się w Peru jest jakby zupełnie bez znaczenia. :/ 

EgyptianCat napisał(a):

Tak przy okazji zapytam, bo mnie to zawsze zastanawia - wiele osób (także w tym temacie) mówi o odwiedzaniu zmarłych. Uważacie, że oni tam leżą oczekują Was i cieszą się z odwiedzin, zniczy, kwiatków i innych pierdół, które im się układa na grobie? Przecież to jakaś makabryczna bzdura. 

Mój ojciec nie chciał nawet nagrobka. Babcia mu postawiła i jest. O dziwo podejście miałam podobne do Twojego, że zmarłemu to wisi i powiewa czy ma świeże kwiaty i znicz.

Mimo wszystko jak umarł mi ojciec, to poczułam potrzebę pójść na cmentarz i chodzę czasami. Nie z jakąś regularnością, ale jak czuję potrzebę to idę posiedzieć w spokoju, powspominać i tyle. Bardzo wątpię, że patrzy na mnie z nieba, ale  mi jest wtedy po prostu łatwiej.

W to, że sobie pogadamy i zmarły się uśmiecha pod warstwą ziemi i kamieni to nie wierzę ;).

Martulleczka napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Tak przy okazji zapytam, bo mnie to zawsze zastanawia - wiele osób (także w tym temacie) mówi o odwiedzaniu zmarłych. Uważacie, że oni tam leżą oczekują Was i cieszą się z odwiedzin, zniczy, kwiatków i innych pierdół, które im się układa na grobie? Przecież to jakaś makabryczna bzdura. 
Mój ojciec nie chciał nawet nagrobka. Babcia mu postawiła i jest. O dziwo podejście miałam podobne do Twojego, że zmarłemu to wisi i powiewa czy ma świeże kwiaty i znicz.Mimo wszystko jak umarł mi ojciec, to poczułam potrzebę pójść na cmentarz i chodzę czasami. Nie z jakąś regularnością, ale jak czuję potrzebę to idę posiedzieć w spokoju, powspominać i tyle. Bardzo wątpię, że patrzy na mnie z nieba, ale  mi jest wtedy po prostu łatwiej.

Jak najbardziej rozumiem, że ktoś może mieć taką potrzebę - pomimo tego, że widzę sprawę inaczej. Jak myślę o własnej śmierci, to wolałabym, żeby ktoś mnie wspominał w miejscach, które uwielbiałam za życia - nie na obcym mi cmentarzu. Albo żeby zrobił coś, co ja lubiłam robić, a już nie mogę. Wydaje mi się to bardziej wartościowe niż wydanie $$$$ na jakąś cmentarną tandetę. :/ 

Jestem za tego typu cmentarzami. Można przyjść i wspomnieć drogich bliskich bez konieczności monstrualnych wydatków i pokazówki czyj grób droższy czy bardziej okraszony.

File:Ebingen Kolumbarium.jpg

EgyptianCat napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Tak przy okazji zapytam, bo mnie to zawsze zastanawia - wiele osób (także w tym temacie) mówi o odwiedzaniu zmarłych. Uważacie, że oni tam leżą oczekują Was i cieszą się z odwiedzin, zniczy, kwiatków i innych pierdół, które im się układa na grobie? Przecież to jakaś makabryczna bzdura. 
Mój ojciec nie chciał nawet nagrobka. Babcia mu postawiła i jest. O dziwo podejście miałam podobne do Twojego, że zmarłemu to wisi i powiewa czy ma świeże kwiaty i znicz.Mimo wszystko jak umarł mi ojciec, to poczułam potrzebę pójść na cmentarz i chodzę czasami. Nie z jakąś regularnością, ale jak czuję potrzebę to idę posiedzieć w spokoju, powspominać i tyle. Bardzo wątpię, że patrzy na mnie z nieba, ale  mi jest wtedy po prostu łatwiej.
Jak najbardziej rozumiem, że ktoś może mieć taką potrzebę - pomimo tego, że widzę sprawę inaczej. Jak myślę o własnej śmierci, to wolałabym, żeby ktoś mnie wspominał w miejscach, które uwielbiałam za życia - nie na obcym mi cmentarzu. Albo żeby zrobił coś, co ja lubiłam robić, a już nie mogę. Wydaje mi się to bardziej wartościowe niż wydanie $$$$ na jakąś cmentarną tandetę. :/ 

Kiedy ja myślę o swojej śmierci to mam podobne odczucia do Twoich. Nagrobka też bym nie chciała, ale tu niestety zdecydują za nas. Mój ojciec był pracoholikiem i większość życia spędzał w pracy, kontakt też mieliśmy taki sobie, więc zostaje cmentarz. Mimo wszystko nie jest to jedyna okazja kiedy o nim myślę i go wspominam ;). I skoro ten nagrobek już ma to położę kwiaty czy zapalę znicz.

Martulleczka napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Tak przy okazji zapytam, bo mnie to zawsze zastanawia - wiele osób (także w tym temacie) mówi o odwiedzaniu zmarłych. Uważacie, że oni tam leżą oczekują Was i cieszą się z odwiedzin, zniczy, kwiatków i innych pierdół, które im się układa na grobie? Przecież to jakaś makabryczna bzdura. 
Mój ojciec nie chciał nawet nagrobka. Babcia mu postawiła i jest. O dziwo podejście miałam podobne do Twojego, że zmarłemu to wisi i powiewa czy ma świeże kwiaty i znicz.Mimo wszystko jak umarł mi ojciec, to poczułam potrzebę pójść na cmentarz i chodzę czasami. Nie z jakąś regularnością, ale jak czuję potrzebę to idę posiedzieć w spokoju, powspominać i tyle. Bardzo wątpię, że patrzy na mnie z nieba, ale  mi jest wtedy po prostu łatwiej.
Jak najbardziej rozumiem, że ktoś może mieć taką potrzebę - pomimo tego, że widzę sprawę inaczej. Jak myślę o własnej śmierci, to wolałabym, żeby ktoś mnie wspominał w miejscach, które uwielbiałam za życia - nie na obcym mi cmentarzu. Albo żeby zrobił coś, co ja lubiłam robić, a już nie mogę. Wydaje mi się to bardziej wartościowe niż wydanie $$$$ na jakąś cmentarną tandetę. :/ 
Kiedy ja myślę o swojej śmierci to mam podobne odczucia do Twoich. Nagrobka też bym nie chciała, ale tu niestety zdecydują za nas. Mój ojciec był pracoholikiem i większość życia spędzał w pracy, kontakt też mieliśmy taki sobie, więc zostaje cmentarz. Mimo wszystko nie jest to jedyna okazja kiedy o nim myślę i go wspominam ;). I skoro ten nagrobek już ma to położę kwiaty czy zapalę znicz.

Oczywiście, że tak. Zrobiłabym tak samo i rozumiem ten akt. Jedyne czego zupełnie nie rozumiem to te powtarzające się w wypowiedziach - na forum i w życiu - zdania typu: idę odwiedzić X - jakby ta osoba faktycznie mieszkała w tym swoim grobie. No ma-ka-bra. 

Mocno uczulam wszystkich swoich bliskich na to, że gdybym przedwcześnie zeszła z tego świata, to nie życzę sobie ani transportu do Polski, ani obrządku religijnego, ani nagrobka, ani wieńców itp. cudów. Wspominać mnie mogą na grillu na plaży, a nie na cmentarzu. Oni akurat wiedzą, że źle znoszę, gdy coś idzie nie po mojej myśli, więc raczej uszanowaliby moją wolę. ;)

Jest taki piękny wiersz, który idealnie pasuje do tego tematu i zaczyna się od słów Nie stój nad mym grobem i nie roń łez, Nie ma mnie tam,nie zasnęłam też. (Gesa Schwartz).

EgyptianCat napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Martulleczka napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Tak przy okazji zapytam, bo mnie to zawsze zastanawia - wiele osób (także w tym temacie) mówi o odwiedzaniu zmarłych. Uważacie, że oni tam leżą oczekują Was i cieszą się z odwiedzin, zniczy, kwiatków i innych pierdół, które im się układa na grobie? Przecież to jakaś makabryczna bzdura. 
Mój ojciec nie chciał nawet nagrobka. Babcia mu postawiła i jest. O dziwo podejście miałam podobne do Twojego, że zmarłemu to wisi i powiewa czy ma świeże kwiaty i znicz.Mimo wszystko jak umarł mi ojciec, to poczułam potrzebę pójść na cmentarz i chodzę czasami. Nie z jakąś regularnością, ale jak czuję potrzebę to idę posiedzieć w spokoju, powspominać i tyle. Bardzo wątpię, że patrzy na mnie z nieba, ale  mi jest wtedy po prostu łatwiej.
Jak najbardziej rozumiem, że ktoś może mieć taką potrzebę - pomimo tego, że widzę sprawę inaczej. Jak myślę o własnej śmierci, to wolałabym, żeby ktoś mnie wspominał w miejscach, które uwielbiałam za życia - nie na obcym mi cmentarzu. Albo żeby zrobił coś, co ja lubiłam robić, a już nie mogę. Wydaje mi się to bardziej wartościowe niż wydanie $$$$ na jakąś cmentarną tandetę. :/ 
Kiedy ja myślę o swojej śmierci to mam podobne odczucia do Twoich. Nagrobka też bym nie chciała, ale tu niestety zdecydują za nas. Mój ojciec był pracoholikiem i większość życia spędzał w pracy, kontakt też mieliśmy taki sobie, więc zostaje cmentarz. Mimo wszystko nie jest to jedyna okazja kiedy o nim myślę i go wspominam ;). I skoro ten nagrobek już ma to położę kwiaty czy zapalę znicz.
Oczywiście, że tak. Zrobiłabym tak samo i rozumiem ten akt. Jedyne czego zupełnie nie rozumiem to te powtarzające się w wypowiedziach - na forum i w życiu - zdania typu: idę odwiedzić X - jakby ta osoba faktycznie mieszkała w tym swoim grobie. No ma-ka-bra. Mocno uczulam wszystkich swoich bliskich na to, że gdybym przedwcześnie zeszła z tego świata, to nie życzę sobie ani transportu do Polski, ani obrządku religijnego, ani nagrobka, ani wieńców itp. cudów. Wspominać mnie mogą na grillu na plaży, a nie na cmentarzu. Oni akurat wiedzą, że źle znoszę, gdy coś idzie nie po mojej myśli, więc raczej uszanowaliby moją wolę. ;)Jest taki piękny wiersz, który idealnie pasuje do tego tematu i zaczyna się od słów Nie stój nad mym grobem i nie roń łez, Nie ma mnie tam,nie zasnęłam też. (Gesa Schwartz).

Znam ten wiersz i w pełni się zgadzam. Wolałabym żeby moi znajomi wspominali mnie przy piwie na grillu, niż nad masą granitu na cmentarzu ;). Ja osobiście ojca na grobie nie odwiedzam, bo i co to za odwiedziny :/. Bardziej tak jak mówiłam, idę pomyśleć, ochłonąć. Zastanawiam się jakby to było gdyby żył itp itd. Sądzę, że ludzi którzy "odwiedzają" swoich zmarłych też mają na myśli po prostu troskę o wspomnienia. Chociaż może się mylę.

Kamciarka napisał(a):

LeiaOrgana7 napisał(a):

KarynaGrazyna napisał(a):

LeiaOrgana7 napisał(a):

Karynka, przeciez to twoj styl, nie bulwersuj sie tak, bo ci sie zmarszczki poglebia. 
Mój?
Ty zalozylas temat?
Chodze normalnie ubrana. Nie paraduje w futerku mam bardzo elegancki plaszcz i kozaki. I ide na grob swojego dziecka ktorego serce przestalo bic a 28tyg ciazy. Chodze tam regularnie a nie tylko zeby sie lansowac w swieto zmarlych. Ale co ty mozesz wiedziec o uczuciu milosci do dziecka.

I ty biedactwo myslisz, ze mnie tym wzruszysz?

(smiech)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.