Temat: Całkowity brak znajomych

Odkąd skończyłam studia i zaczęłam życie na własny rachunek, dotarła do mnie straszna prawda: jestem całkowicie sama. Nie mam ani jednej koleżanki. Ani jednego przyjaciela, przyjaciółki. W pracy mam ludzi sporo starszych od siebie więc siłą rzeczy raczej bliższych znajomości z tego nie będzie. Chodzę na zajęcia sportowe i  językowe ale wszyscy są tam na zasadzie: wejść, zrobić po co się przyszło i wrócić do domu. Nie wyobrażam sobie chodzić samotnie po klubach itp. 

Domyślam się, że skoro nie ma koło mnie ani jednej bliskiej osoby, to wina leży we mnie, a nie we wszystkich innych. Tylko właśnie nie wiem co jest ze mną nie tak, gdzie popełniam błąd, że w wieku 25 lat nie mam do kogo odezwać. Jakiś czas temu byłam chora i leżąc przez kilka dni w domu, nie wypowiedziałam na głos ani jednego słowa. No bo do kogo? Smsy wymieniam tylko z mamą...to straszne.

Nie jestem osobą wylewną, super otwartą, ekstrawertyczną, ale nie jestem też nie miła. Lubię ludzi, lubię się z nimi spotykać, rozmawiać, chętnie pomagam, ale jednocześnie jest we mnie coś, co innych odpycha. Bardzo to smutne, bo wiem, że przez to robię się coraz większym outsiderem i pewnie skończę jako zgorzkniała stara panna.

Przepraszam, że tak długo ale musiałam się wyżalić chociaż tutaj skoro w realu nie mam komu. Jeśli ktoś ma lub miał podobną sytuację i jakoś z niej wyszedł - chętnie przyjmę wszystkie rady

na Twoim miejscu zaczełabym od tego, żebyś do mamy dzwoniła zamiast wymieniać sms :) wydaje mi się, że masz jakieś opory w stosunku do komunikacji werbalnej skoro nawet z rodzicielką tylko wymieniasz smsy.

a jak poznać rówieśników po studiach? chyba najlepiej pójść po swoich pasjach, hobby, znaleźć jakieś grupy

smsy z mamą to taka przenośnia, chodzi mi o to, że jedynie do rozmów z nią używam telefonu, własciwie mogłabym go nie mieć. Z mama rozmawiam i to całkiem sporo. 

z gory spisujesz ludzi z pracy na straty - bo starsi, a moze da sie z kims w czasie przerwy porozmawiac, poznac, tylko trzeba sprobowac. Sama naleze juz do tych "starszych" a pracuje w srodowisku, gdzie jest duzo mlodszych - to co zauwazylam - jest tak ze sa osoby mlode otwarte , chetne do rozmowy o czym kolwiek , jest tysiac mozliwosci gdy sie chce - mowie o przerwie, sa tez takie "damy" ze w czasie prerwy unikaja wrecz wzroku, siedza w telefonie - z takimi jasne ze nie ma o czym rozmawiac. Te starsze kolezanki moga byc moze miec dzieci w twoim wieku, poprzez jakies tam spotkania integracyjne czy inne mozesz kogos poznac blizej, dowiesz sie o jakims hobby, byc moze wspolnym i bedzie jakis punkt zaczepienia. To tylko takie rozwazania, chodzisz na spotkania jezykowe, jasne ze na ogol na poczatku kazdy jest zamkniety, ale wystarczy ze ktos cos zacznie , jakas gadke w przerwie , badz cos na zajeciach i juz moze to byc temat do poznania . Duzo ludzi boi sie kontaktow, w wyniku tego czuja sie tak jak ty.

Ja zyje za granica juz dlugo, nie mam tu typowych przyjaciol, ale nie boje sie rozmawiac z innymi, jak mi tylko ktos sie pod reke podkreci:) Tematy przychodza same. Probuj.

Wiesz, takie gadki w stylu o wszystkim i niczym z obcymi ludźmi są ok, nie mam z tym problemu. Bardziej chodzi mi o kogoś bliższego, z kim można porozmawiać o wszystkim. Ludzie z pracy są w wieku 50/60+, z dziećmi już dawno dorosłymi, mam bardzo specyficzne środowisko pracy, mała firma, nie ma zwyczaju imprez integracyjnych itp. Porozmawiać z kimkolwiek o byleczym to nie problem - tu się zgadzam. Martwi mnie to, że ludzie w moim wieku są w związkach, mają przyjaciół, życie towarzyskie, a ja jestem jak emerytka w czterech ścianach

ajmegerl napisał(a):

Wiesz, takie gadki w stylu o wszystkim i niczym z obcymi ludźmi są ok, nie mam z tym problemu. Bardziej chodzi mi o kogoś bliższego, z kim można porozmawiać o wszystkim. Ludzie z pracy są w wieku 50/60+, z dziećmi już dawno dorosłymi, mam bardzo specyficzne środowisko pracy, mała firma, nie ma zwyczaju imprez integracyjnych itp. Porozmawiać z kimkolwiek o byleczym to nie problem - tu się zgadzam. Martwi mnie to, że ludzie w moim wieku są w związkach, mają przyjaciół, życie towarzyskie, a ja jestem jak emerytka w czterech ścianach

no to jak sie tak czujesz to nie stoi nic na przeszkodzie z kolezankami 50/60 umowic sie na kolko rozancowe:):):) to tylko zart, hahaha.

Moja corka zachorowala w wieku 15 lat, zrobila liceum w trybie indywidualnym , teraz ma 33 lata , jest osoba niepelnosprawna i nie ma naprawde nikogo, bo wszyscy zdrowi i pozakladali rodziny, powyjezdzali.tak tego dzieki Bogu nie przezywa jak ty tutaj. Pisze ci to by ci powiedziec ze to przede wszystkim TWOJ odbior i twoje nastawienie. Duzo zalezy od ciebie. Jesli chodzisz na jakies zajecia sprobuj sie z kims zakolegowac. Teraz popularny facebook jest chyba tez pomocny - nie mam konta wiec nie wiem, ale tu czasem dziewczyny polecaly jakies grupy - mozna tez tak ludzi poznac.

dop. zajrzalam do twojego pamietnika, w ktorym piszesz o goracym czasie wyjazdow, grilli (jak to sie odmienia?) , juwenalia - w takim czasie musialas chyba bardzo sie starac , by nikogo nie poznac.

Ostatnio Joanna Glogaza na swoim blogu napisała, gdzie można poznać ludzi, gdy się jest dorosłym. W komentarzach też jest trochę pomysłów. Może to Cię jakoś zainspiruje?

A nie przychodzi Ci na myśl nawet jedna osoba „z przeszłości”, do której mogłabyś się odezwać? Ja pare kontaktów odnowiłam i pare osób po latach skontaktowało się ze mną ;) nikt nikomu wyrzutów nie robił. Co prawda z niektórymi kontakt znów się osłabił (bo jednak się zmieniliśmy, dorośliśmy i nie do końca mamy wspólne tematy) ale z kilkoma został ;)

Na tych zajęciach tez możesz spróbować - np zaproponować żeby cała grup umówiła się na integracje ;) co masz do stracenia? 

Pasek wagi

Czasami się do kogoś z "przeszłości" odezwę, czasem ktoś do mnie ale jest to raczej na zasadzie wymiany kilku zdań. 

@Berchen - tak, kiedyś tak było. Czasy mieszkania w akademiku, nieustanna impreza :) Tylko, że to też były raczej znajomości do zabawy, spędzenia czasu beztrosko.

Miałam tylko jedną osobę w życiu, której umiałam wszystko (prawie) powiedzieć - byłego chłopaka, związek nie przetrwał, a razem z nim skończyły się moje jakiekolwiek "głębsze" kontakty

@Yngvild takich rzeczy też już próbowałam, coś komuś zaproponować, wyjść z inicjatywą. Ale jak to w życiu bywa, ktoś nie mógł, ktoś już miał plany. Jednak zawsze mam poczucie, że to ja staram się bardziej, że z własnej woli nikt się ze mną nie umówi na kawę...

fb to jest jakas mysl, nie mowie zeby kogos zaczepiac ale dolaczyc do grup tematycznych dotyczacych twoich zainteresowan w twoim miescie...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.