- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 października 2018, 21:29
Zaznaczę na początku, jeśli masz pisać coś chamskiego, to sobie daruj.
Dziewczyny, pomóżcie jakąś radą. Z mężem jesteśmy 3 lata po ślubie. Na początku wspólnego mieszkania to on był ułożony, trzymał porządek, z kolei ja nie potrafiłam wszystkiego utrzymać w ryzach, nie miałam zbyt dobrego przykładu w domu rodzinnym. Na szczęście z czasem, z pomocą męża i swoimi staraniami nauczyłam się trzymać jako-taki porządek. Problem w tym, że teraz z męża robi się syfiarz. Niby jakieś pierdoły (nie wyrzuca po sobie śmieci, ciuchy zostawia obok kosza na pranie, nie w, nie domyka nigdy szafy, zostawia naczynia na stole, mimo że zmywarka pusta) ale zaczyna mnie to do szału doprowadzać na dłuższą metę. Jak zwracam mu uwagę, to mówi że dobrze, a guzik z tego wychodzi. Ja nie wymagam wiele, takie podstawy jedynie. Dodatkowo ciężko mi to ogarnąć przy dwójce małych dzieci, raz się uda wszystko zrobić, a są dni że praktycznie nic.
Macie jakieś złote rady? Co podziałało na Waszych samców?
2 października 2018, 12:57
ZondaNie bądź taka pewna, że babcie będą pomagać. Moja mama deklarowała się, że zaopiekuje się dzieckiem zamiast przedszkola, a teraz mówi, że ona już cierpliwości nie ma, a poza tym ma swoje sprawy i bywa, że nawet w podbramkowej jednostkowej sytuacji nie mogę się do niej zwrócić. Teściowa też tyle deklarowała, a teraz też nic. Jak dziecko było jeszcze malutkie to chętniej babcie się opiekowały, a teraz większe dziecko jest bardziej absorbujące. Nie wystarczy zrobić mleko i przewinąć pieluszkę. Dużo moich koleżanek przejechało się na domniemanej pomocy babć. Co do obowiązków przy dziecku ... jasne facet jest więcej w domu to się zajmie dzieckiem, ale pytanie jak ? Czy ugotuje mu obiad, czy pokroi owoce, czy da chipsy i cukierki dla św. spokoju, albo czy pobawi się, pójdzie z dzieckiem na spacer, czy włączy TV. YngvildNie znam wielu małżeństw, w ktorych by to wyglądało inaczej , niestety. Znam nawet przypadki, gdzie oboje wykształceni prawnicy , kobieta charakterna baba i taka sytuacji: Wraca z malutkim dzieckiem ze spaceru, ciężki wózek z niemowlakiem. Dzwoni na domofon prosi męża o pomoc we wniesieniu wozka, a maż na to, że ma sobie sama wnieść na 4 piętro bez windy, bo jemu nie chce się spodenek zakładać.Te, ktore nie narzekają i mówią, że jest w miarę sprawiedliwy podział, z kolei mają taki sam podział w finansach. Nie ma wspólne pieniądze, tylko jak kobieta zarabia mniej to jej problem i musi ściubić na buty , bo mąż jej nie da. Każdy co sobie zarobi to jego jeśli chodzi o przyjemności, ciuchy itp. Coś za coś.
No ja tego nie umiem zrozumiec, poważnie. I rzadko kiedy słyszę o tak ekstremalnych sytuacjach wśród znajomych - może kwestia tego wśród jakich ludzi się człowiek obraca albo czego wymaga.
Naprawdę dla mnie to abstrakcja. No ale każdy się wyśpi jak sobie pościele ;)
A finanse tez mamy wspólne nikt nikomu niczego nie wylicza ;) oboje zarabiamy dobrze, narzeczony trochę lepiej. Ale była sytuacja, ze przez krótki czas nie miałam wpływów na konto to chłop się oburzył, ze chce z własnych oszczędności żyć jak on nas spokojnie utrzyma (a byliśmy razem z pol roku?) i jeszcze na wakacje pojechaliśmy drogie. Było mi na początku głupio ale stwierdził, ze przecież te oszczędności tez idą na wspólne mieszkanie wiec co za różnica czy on mniej odłoży bo wydawać będziemy jego kase czy ja wyciągnę oszczędności (a tu strata oprocentowania).
Edytowany przez Yngvild 2 października 2018, 13:05
2 października 2018, 12:58
Chyba odbiegamy od tematu trochę.
Pam z tym widziały gały co brały to tak nie do końca:) początki, wiadomo
no siłą rzeczy będzie w domu więc będzie musiał się dzieckiem zająć. Wujkiem jest bardzo dobrym, dbającym, opiekuńczym. Wiem, że inaczej pożyczyć dziecko na weekend i inaczej mieć je 24/7. Jednak wydaje mi się, że on będzie lepszym ojcem niż ja matką.
Pam odbiegamy trochę od tematu. Ja się nie obrażam. Czasami pytania kogoś patrzącego z boku dają do myślenia, zmuszają do refleksji. Jeśli naprawdę interesuje Cię temat to możemy popisac na priv. Nie chcę się tu bardziej wywnętrzać. Nie mam takiej potrzeby.
Marsica obie nasze mamy są już babciami i to naprawdę wzorowymi. Obie poświęcają wnukom mnóstwo uwagi i czasu. Bratowa i potencjalna szwagierka są bardzo zadowolone z pomocy babć i dziadków. Masz jednak rację, że są coraz starsi i pewnie coraz mniej będą mieli siły i chęci.
2 października 2018, 13:15
Mnie mój Niemąż wkurza tylko jednym: stawianiem brudnych talerzy na szafce, obok zlewu. Serio, zlew i szafkę dzieli tylko kuchenka, dlaczego talerze wciąż lądują na niej - nie wiem, ale zaczynam powoli już dostawać furii, gdy je tam widzę.
A tak 'sam z siebie', nie jak przychodzą goście, to i tak robi więcej niż ja. Jak przychodzą, to 'jeździmy jak na wrotkach' razem :D
Edytowany przez it.girl 2 października 2018, 13:15
2 października 2018, 13:30
zakładam, że: nie planujemy dzieci, jak się trafi nie planowane to też pięknie, obie babcie będą prze-szczęśliwe i będą pomagać. W naszym wieku i sytuacji finansowej nie będzie płaczu i zgrzytania zębami jak na teście pojawi się druga kreska. Ponadto mój plan jest taki, że ja możliwie jak najszybciej wracam do pracy zawodowej. On ma tego świadomość. Ze względu na harmonogram naszych prac siłą rzeczy wiele obowiązków przy dziecku spadnie na niego. On więcej czasu spędza w domu.A liczysz się z tym, że ewentualna opieka nad dzieckiem spadnie w całości na Ciebie, on może co najwyżej "pomagać" (moje ulubione określenie)? Czy zakładasz, że to nie jest tak poważny związek albo po prostu nie chcecie dzieci?no za coś ich jednak kochamy to raczej mają:)Mam nadzieję, że ci niesprzątający partnerzy mają inne zalety, które rekompensują to upośledzenie/wyuczoną bezradność/poglądy na życie z dziewiętnastego wieku.
Hehe zgadzam sie z Marisca co do babc. U mnie tez miał byc cud miod i byl ale teraz mama przebakuje, ze jednak zostaje w pracy, wiec mlody pojdzie do zlobka :D
Edytowany przez 2 października 2018, 13:48
2 października 2018, 13:34
Przerażające są niektóre Wasze opisy. Serio, facet rzuca skarpetki czy gacie obok kosza do prania?
2 października 2018, 14:07
Wracając do meritum wątku - nie wiem, czy są jakieś "sprytne" sposoby na wychowanie faceta. Ja bym chyba wprost spytała męża, dlaczego się tak zachowuje, gdy jeszcze kilka lat temu zachowywał się inaczej. I podkreślała, że TOBIE to przeszkadza, TOBIE dodaje obowiązków (a nie: bo TY po sobie nigdy nie sprzątasz, wszystko na mojej głowie, nie jesteś dzieckiem itd.). Ale ja to mogę sobie tylko poteoretyzować, bo mój mąż wie, do czego służy zmywarka i kosz na brudy.
2 października 2018, 15:09
Trafia mnie, jak czytam mądre życiowo żoneczki, które twierdzą, że to wina teściowej bo mamusia nie nauczyła niczego swojego syna. Wy nawet nie wiecie co piszecie !!! Moja teściowa zawsze wymagała aby mąż od dziecka po sobie sprzątał a jest kobieta twardą i wymagającą. Niestety jej mąż a ojciec męża zawsze uważał, że to kobiecy obowiązek i mężczyźni mają ważniejsze rzeczy na głowie. Wymagała a mój mąż jej słuchał, gdy kazała coś konkretnie zrobić, ale musiała wręcz nad nim stać. Mój mąż nie uczył się od mamy robienia porządku po sobie a zwyczajnie brał przykład z ojca!!! Większość kobiet pragnie aby jej syn potrafił po sobie sprzątać i potrafił dbać o ład w okół siebie, wbrew pozorom większość matek uczy tego swoich synów. Dzisiaj mój mąż to taki facet, jak teść, który palcem nie chce kiwnąć bo albo udaje, że nie potrafi albo sądzi, że w domu to kobiecy obowiązek i w takich chwilach widzę w nim swojego teścia i wyobrażam sobie co czuła kiedyś teściowa. Tak, ja ją rozumiem, że też musiała walczyć !!!!! Czasami mam wrażenie, że żonki za każdą wadę swojego męża chętnie obwinią jego mamę. Nie bądźcie takie płytkie w swoich oskarżeniach. Poczekajcie aż wasi synowie staną się dorośli i okaże się, że wasze nauki poszły w las bo synowie wzięli przykład z waszych mężów bałaganiarzy i to oczywiście was jakieś mądralińskie panie będą obwiniać za taki stan rzeczy.
2 października 2018, 15:27
Trafia mnie, jak czytam mądre życiowo żoneczki, które twierdzą, że to wina teściowej bo mamusia nie nauczyła niczego swojego syna. Wy nawet nie wiecie co piszecie !!! Moja teściowa zawsze wymagała aby mąż od dziecka po sobie sprzątał a jest kobieta twardą i wymagającą. Niestety jej mąż a ojciec męża zawsze uważał, że to kobiecy obowiązek i mężczyźni mają ważniejsze rzeczy na głowie. Wymagała a mój mąż jej słuchał, gdy kazała coś konkretnie zrobić, ale musiała wręcz nad nim stać. Mój mąż nie uczył się od mamy robienia porządku po sobie a zwyczajnie brał przykład z ojca!!! Większość kobiet pragnie aby jej syn potrafił po sobie sprzątać i potrafił dbać o ład w okół siebie, wbrew pozorom większość matek uczy tego swoich synów. Dzisiaj mój mąż to taki facet, jak teść, który palcem nie chce kiwnąć bo albo udaje, że nie potrafi albo sądzi, że w domu to kobiecy obowiązek i w takich chwilach widzę w nim swojego teścia i wyobrażam sobie co czuła kiedyś teściowa. Tak, ja ją rozumiem, że też musiała walczyć !!!!! Czasami mam wrażenie, że żonki za każdą wadę swojego męża chętnie obwinią jego mamę. Nie bądźcie takie płytkie w swoich oskarżeniach. Poczekajcie aż wasi synowie staną się dorośli i okaże się, że wasze nauki poszły w las bo synowie wzięli przykład z waszych mężów bałaganiarzy i to oczywiście was jakieś mądralińskie panie będą obwiniać za taki stan rzeczy.
no Ty masz akurat taki przypadek, inna dziewczyna może mieć inny, czasami zły przykład idzie od ojca a czasami od matki. Jak się spędzi chwilę w domu rodzinnym to widać czy mamusia rozpuściła, czy tatuś zbuntował. Widocznie w tym temacie przewinęło się więcej dziewczyn, którym to jednak teściowe zrobiły bardziej pod górkę niż teściowie.
Trochę nie do końca rozumiem Twoje intencje. Z jednej strony piszesz, że nie można oskarżać matek a z drugiej oskarżasz ojców.
2 października 2018, 15:36
Lapie sie za glowe, czytajac wypowiedzi w tym temacie.
Powaznie uwazacie, ze faceta trzeba wychowywac, zachecac, pokazywac palcem i stosowac system kar i nagrod, by sprzatnal swoj wlasny bajzel? Jesli tak to wspolczuje.
O ile moge sie zgodzic, ze rozne osoby moga miec rozne definicje “czysto”, “porzadek”, rozna tolerancje jesli chodzi o czestotliwosc sprzatania, to tutaj dochodzi do absurdow.
Ja wiedze facetow, ktorzy uznali, ze zostali stworzeni do wyzszych celow niz ogarniecie swojego wlasnego bajzlu, a babki z ktorymi sie wiaza niewiele z tym robia. Tak na powaznie, nie od czasu do czasu pomruczec pod nosem. Dla mnie to brak szacunku rzucic skarpety kolo kosza/ pralki i czekac ... no wlasnie... na co? Az sluzaca posprzata? A sluzaca pomruczy pod nosem i posprzata. Porazka jakas.
Zakladam, ze czesc niechcacy stworzyla przyjazne srodowisko dla takich trutni.
Nie jestem generalnie za stawianiem spraw na ostrzu noza i robieniu awantur o bzdure, ale serio, jakby mi maz robil bajzel i czekal az zgarne to mialby niezla jazde. Jesli on nie sprzata i nie zatrudni gosposi, ktora za nim chodzi i sprzata, to raczej oczywiste, ze oczekuje ze partnerka wcieli sie w jej role. Dla mnie to brak szacunku dla drugiej osoby.
Zero taryfy ulgowej dla takich.
I raczej nie uwierze, ze w innych sferach Ci faceci to idealy.
@ Autorko
Pracujesz? To zrob mu awantura za awantura. Az sie ogarnie.
Nie pracujesz? Nie daj soba pomiatac i zrobic sluzacej. To ze zarabia, Ty przejelas czesc obowiazkow w domu nie oznacza bycie sluzaca.
2 października 2018, 15:38
Trafia mnie, jak czytam mądre życiowo żoneczki, które twierdzą, że to wina teściowej bo mamusia nie nauczyła niczego swojego syna. Wy nawet nie wiecie co piszecie !!! Moja teściowa zawsze wymagała aby mąż od dziecka po sobie sprzątał a jest kobieta twardą i wymagającą. Niestety jej mąż a ojciec męża zawsze uważał, że to kobiecy obowiązek i mężczyźni mają ważniejsze rzeczy na głowie. Wymagała a mój mąż jej słuchał, gdy kazała coś konkretnie zrobić, ale musiała wręcz nad nim stać. Mój mąż nie uczył się od mamy robienia porządku po sobie a zwyczajnie brał przykład z ojca!!! Większość kobiet pragnie aby jej syn potrafił po sobie sprzątać i potrafił dbać o ład w okół siebie, wbrew pozorom większość matek uczy tego swoich synów. Dzisiaj mój mąż to taki facet, jak teść, który palcem nie chce kiwnąć bo albo udaje, że nie potrafi albo sądzi, że w domu to kobiecy obowiązek i w takich chwilach widzę w nim swojego teścia i wyobrażam sobie co czuła kiedyś teściowa. Tak, ja ją rozumiem, że też musiała walczyć !!!!! Czasami mam wrażenie, że żonki za każdą wadę swojego męża chętnie obwinią jego mamę. Nie bądźcie takie płytkie w swoich oskarżeniach. Poczekajcie aż wasi synowie staną się dorośli i okaże się, że wasze nauki poszły w las bo synowie wzięli przykład z waszych mężów bałaganiarzy i to oczywiście was jakieś mądralińskie panie będą obwiniać za taki stan rzeczy.
Uspokoj sie, już dobrze.