Temat: błąd w pracy - jak czesto wam się zdarza

jeszcze studiuje, więc moje prace są typowo dorywcze.. jakieś sieciówki, call center, recepcje itd.

aktualnie mam dwie dorywcze i szczerze mowiąc jestem w ostatnim czasie podłamana.. często zdarza mi się zrobić jakiś błąd, albo zaliczyć wpadkę..

zwłaszcza na tej recepcji dramat, a przecież recepcjonistka tak naprawdę powinna ogarniać, bo taka jej rola.. 

raz zaspałam i chyba nie muszę mówić co się działo, była wpadki z fakturą, a teraz miałam tel, że przekazałam kobiecie złe informacje i dzisiaj przyszła z awanturą i prawdopodobnie wniesie skargę. boje się, że mnie za to zwolnią, chociaż pocieszam się, że raczej jest mało chętnych, zeby pracować w każdy weekend po 12h dziennie..

martwię się bardzo, bo własnie miałam pisać cv i szukać jakiś praktyk 'w zawodzie', ale poczułam się jak skończona ofiara..

moja przyszła branża jest bardzo odpowiedzialna i nie mogę sobie pozwolić na nieuwagę.. kazdy taki głupi błąd może nieść poważne konsekwencje.. 

mam możliwość, żeby na tym etapie iść na praktyki, ale mega sie boje zrobić ten krok. siedze z tym niedokończonym cv i zastanawiam się czy ja w ogole się nadaje do tej pracy.. 

jak oceniacie waszą częstotliwość popełnienia jakiegoś błędu? czy porownując dorywcze prace, a takie na których wam zalezało widzicie róznice w jakości waszej pracy?

ja chce wykonywać poprawie nawet taką dorywczą pracę, bo za to mi płacą, ale może podświadomie jakoś mniej się staram i stąd te potyczki?

Belizee napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja kobieto przynajmniej podejmuje świadome decyzję i albo robię coś na 100 %, albo wcale.  Dzieci ma wielu ludzi i jak się decydują na godzenie rodzicielstwa  z pracą zawodową to przynajmniej  nie robią sobie wstydu i ośmieszają się jakimiś gadkami z szefem na temat taryfy ulgowej z tego powodu. Praca jest pracą, a nie przedszkolem dla dorosłych i akurat w większości wymagana jest jednak punktualność oraz oddzielanie swoich problemów prywatnych od pracy poza jakimiś jednostkowymi , wyjątkowymi przypadkami. I profesjonalny pracownik doskonale o tym wie. . A z tym godzeniem wszystkiego, skoro jednak musisz z szefem rozmawiać o taryfie ulgowej w pewnych kwestiach to tylko wydaje Ci się, że godzisz wszystko. Natomiast adaptacja dziecka do życia w społeczeństwie nie ma nic wspólnego z pracą zawodową rodzica. A teraz idę zaprowadzić dziecko do przedszkola :Ppa
Noma, ależ Ty czasem ;) głupoty gadasz. Wszystko zależy od charakteru pracy. Jak jesteś urzędnikiem, to owszem, masz być od-do i tyle. Ale jak masz pracę kreatywną, to wymaganie od pracownika obecności w biurze, "bo tak" jest skrajną głupotą. To, że doświadczyłaś tylko pierwszego, naprawdę nie oznacza, że trzeba się rzucać na całą resztę i wmawiać im, że bawią się w pracę. 
Rany... PamPaRam(...)... jeśli dla Ciebie liczy się, że ktoś w takiej pracy może, a w takiej nie może, to mnie bawi. Bo przecież... Walić szefa, walić obowiązki (dla faceta jakoś nie podlega to dyskusji, ale baby PRZEMAWIAJĄ;-)) O MATKO POLKO, musisz być traktowana specjalnie, bo inaczej nie ma równouprawnienia i w ogóle zgliszcza;-D

A gdzie ja wg Ciebie rozróżniam na pracowników- mężczyzn i niemezczyzn? Mój wpis dotyczył różnych charakterów pracy, nie płci. A jak Cię to bawi, to luz, śmiech to przecież zdrowie :)

Belizee napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja kobieto przynajmniej podejmuje świadome decyzję i albo robię coś na 100 %, albo wcale.  Dzieci ma wielu ludzi i jak się decydują na godzenie rodzicielstwa  z pracą zawodową to przynajmniej  nie robią sobie wstydu i ośmieszają się jakimiś gadkami z szefem na temat taryfy ulgowej z tego powodu. Praca jest pracą, a nie przedszkolem dla dorosłych i akurat w większości wymagana jest jednak punktualność oraz oddzielanie swoich problemów prywatnych od pracy poza jakimiś jednostkowymi , wyjątkowymi przypadkami. I profesjonalny pracownik doskonale o tym wie. . A z tym godzeniem wszystkiego, skoro jednak musisz z szefem rozmawiać o taryfie ulgowej w pewnych kwestiach to tylko wydaje Ci się, że godzisz wszystko. Natomiast adaptacja dziecka do życia w społeczeństwie nie ma nic wspólnego z pracą zawodową rodzica. A teraz idę zaprowadzić dziecko do przedszkola :Ppa
Noma, ależ Ty czasem ;) głupoty gadasz. Wszystko zależy od charakteru pracy. Jak jesteś urzędnikiem, to owszem, masz być od-do i tyle. Ale jak masz pracę kreatywną, to wymaganie od pracownika obecności w biurze, "bo tak" jest skrajną głupotą. To, że doświadczyłaś tylko pierwszego, naprawdę nie oznacza, że trzeba się rzucać na całą resztę i wmawiać im, że bawią się w pracę. 
Rany... PamPaRam(...)... jeśli dla Ciebie liczy się, że ktoś w takiej pracy może, a w takiej nie może, to mnie bawi. Bo przecież... Walić szefa, walić obowiązki (dla faceta jakoś nie podlega to dyskusji, ale baby PRZEMAWIAJĄ;-)) O MATKO POLKO, musisz być traktowana specjalnie, bo inaczej nie ma równouprawnienia i w ogóle zgliszcza;-D

Ciekawe wnioski wysnulas. Nie mam pojecia na jakiej podstawie, bo na pewno nie bazujac na jakiekolwiek wypowiedzi w tym watku. Jestes pierwsza, ktora porusza tu jakis temat rownouprawnienia i specjalnego traktowania. Ja dostaje pieniadze za wykonana przez siebie prace. Nie dostaje pieniedzy za czas, ktory mnie w pracy nie ma. Wiec nie wiem co jest niesprawiedliwego w tym, ze kobieta dostaje wynagrodzenie za swoja prace? ;-)

Mam staż w sekretariacie i robię w sumie ogrom błędów :/ Od tego, że nie zawsze potrafię zrozumieć co kto mówi przez telefon, przez źle opisane faktury, przez wysłanie pisma do urzędu pracy z nazwą zusu w piśmie przewodnim, przez błędy w zaświadczeniach szkolnych, przez niedogadanie się z klientami... Dziś np. poszłam po formularze uczestników kursów, załatwiłam wszystko inne a wróciłam bez formularzy ^^ Zaczynam się nastawiać, że umowy o pracę nie będzie :D

Belizee napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja kobieto przynajmniej podejmuje świadome decyzję i albo robię coś na 100 %, albo wcale.  Dzieci ma wielu ludzi i jak się decydują na godzenie rodzicielstwa  z pracą zawodową to przynajmniej  nie robią sobie wstydu i ośmieszają się jakimiś gadkami z szefem na temat taryfy ulgowej z tego powodu. Praca jest pracą, a nie przedszkolem dla dorosłych i akurat w większości wymagana jest jednak punktualność oraz oddzielanie swoich problemów prywatnych od pracy poza jakimiś jednostkowymi , wyjątkowymi przypadkami. I profesjonalny pracownik doskonale o tym wie. . A z tym godzeniem wszystkiego, skoro jednak musisz z szefem rozmawiać o taryfie ulgowej w pewnych kwestiach to tylko wydaje Ci się, że godzisz wszystko. Natomiast adaptacja dziecka do życia w społeczeństwie nie ma nic wspólnego z pracą zawodową rodzica. A teraz idę zaprowadzić dziecko do przedszkola :Ppa
Noma, ależ Ty czasem ;) głupoty gadasz. Wszystko zależy od charakteru pracy. Jak jesteś urzędnikiem, to owszem, masz być od-do i tyle. Ale jak masz pracę kreatywną, to wymaganie od pracownika obecności w biurze, "bo tak" jest skrajną głupotą. To, że doświadczyłaś tylko pierwszego, naprawdę nie oznacza, że trzeba się rzucać na całą resztę i wmawiać im, że bawią się w pracę. 
Rany... PamPaRam(...)... jeśli dla Ciebie liczy się, że ktoś w takiej pracy może, a w takiej nie może, to mnie bawi. Bo przecież... Walić szefa, walić obowiązki (dla faceta jakoś nie podlega to dyskusji, ale baby PRZEMAWIAJĄ;-)) O MATKO POLKO, musisz być traktowana specjalnie, bo inaczej nie ma równouprawnienia i w ogóle zgliszcza;-D

Szef to nie instytucja charytatywna. Widocznie wywiązują się z obowiązków. 

Ja rozumiem, ze taki facet moze sobie wychodzic na dymka na 10 minut raz na godzine i to jest spoko, ale jak kobieta sie spozni do 15 minut do pracy, bo np. dziecko nie chcialo rano wspolpracowac, to jest to dramat wymagajacy zwolnienia jej w trybie natychmiastowym, jeszcze z wpisem do jakis tam smiesznych akt xD Ah te ROWNOUPRAWNIENIE xD 

YouHadMeAtHello napisał(a):

Wisterya napisał(a):

YouHadMeAtHello napisał(a):

Wisterya napisał(a):

Widocznie ta praca nie jest Twoim powołaniem, podświadomie nie lezy Ci to stanowisko, a na sile sie przemóc nie umiesz. Będąc na początku kariery i wykonując prace, do ktorej/których się nie nadawałam i mi nie ?leżała/y?, tez popełniałam błędy, rażące nawet. Teraz mam duzo, ogromnie duzo bardziej odpowiedzialną pracę, duzo bardziej nawet szczegółową, na sporo wyższym stanowisku i pomyłka nie zdażyła mi sie ani razu przez kilka lat ;)
Ale ortograf już tak ;)
??? Nie popełniam błędów ortograficznych, niestety nie zawsze 'wskakują' mi polskie znaki, a nie mam czasu i mozliwosci poprawiać z tabletu.  
A jak się wg Ciebie pisze zdarzyć? Pomyłki i błędy zdarzają się każdemu, nie mam w zwyczaju ich wytykać, chyba że ktoś wierzy we własną nieomylność. Nie gniewaj się, taka moja przekorna natura :)
Agata Kulesza XD

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.