Temat: Jak być zadbaną?

Patrzę z podziwem na niektóre koleżanki pracy. Zawsze takie starannie "zrobione". A ja czuję sie taka nijaka przy nich. Jedna np. chodzi regularnie na rzęsy i hybrydy na paznokciach. Ja nie jestem zwolenniczką doklejanek, ale zaoszczędza przy tym czas i dobrze wygląda o każdej porze dnia.

U mnie dbanie o siebie jest chaotyczne. 

Zrobię coś częściowo i resztę zostawiam na potem, a potem zapominam albo czasu nie mam. 

Np paznokcie-miałam ładnie pomalowanena czerowono, ale wieczorem zmyłam bo zaczynał lakier odpryskiwać. Miałam przed pracą rano pomalować, ale nie wyrobiłam się i do pracy poszłam z niepomalowanymi. Po pracy znajomi zgarnęli mnie na piwo....myśle sobie, szit, piątek wieczór, laski odstawione a ja jak ta ostatnia mysz, nawet paznokci nie mam pomalowanych.:PP

I wiem, wiem, paznokcie to nie dramat, ale akurat taki przykład daję, bo z innymi rzeczami mam tak samo. O higienę wiadomo dbam, ale np maseczkę na buzię czy peeling zdrobię jak mi się przypomni.(szloch)

Macie jakiś schemat/grafik dbania o siebie, żeby zawsze wyglądać dobrze?

A jak się ma "naleśnikową mordkę" (czyt, płaską, bez wyrazistych kości policzkowych, bardzo delikatne rysy) to jest sens bawić się w te wszystkie bronzery, rozświetlacze, róże? Kiedyś próbowałam i wyglądałam jak drag queen. -_-

hmmm. Ja ostatnio się bawię - i tak, jak dla mnie warto (a mam płaskatą twarz). Tzn - to nie jest gigantyczna zmiana - bo przecież nie chcesz mieć makijażu tranwestyty, ale twarz jest trochę bardziej 3 wymiarowa. To widać szczególnie, jeśli właśnie używasz kryjącego fuildu. A efekt to kwestia dobrania kosmetyków. Ja poszłam totalnie zielona do inglota, to pani mi dała tak delikatny brązer, że jego aplikacja nie wymaga wielkich umiejętności - daje bardzo subtely efekt. 

I gdzie aplikujesz bronzer? Pod kośćmi policzkowymi? Kurczę, kiedyś próbowałam i wyglądało to bardzo źle, więc pewnie albo źle dobrałam odcień, albo umalowałam się w złym miejscy/za mocno.

Różnie - zależy od efetku, jaki chcę osiągnąć. Czasem robię "na ostro" z podkreślonymi kośćmi policzkowymi, czasem robię "na miękko" łagodząc linię żuchwy, zwężając nos itd. To jest logiczne. Jak nie czujesz tego wizulanie, to od groma jest rysunków w sieci. Chociaż...w sumie - widziałam nawet na V. kobiety, po których widać ogrom czasu poświęcony na robienie i naukę makijażu, a potem efekt jest zły, bo primo, wszystkiego jest za dużo, a secundo, nałożone kompletnie źle, bez dopasowania do własnej twarzy i jej proporcji. Tzn - nie każdy powinien wyszczuplać nos, nie każdy powinien podkreślać cień pod policzkiem.

Czyli nieśmiertelna metoda prób i błędów. Może kiedyś spróbuję. :)

Jak umiesz obsługiwać jakiś program graficzny, to wrzuć sobie zdjęcie i na zdjęciu poeksperymentuj co pasuje, a co nie. Makijaż jest fajny, lubię robić makijaż - nawet, jeśli zawsze jest prawie taki sam.

Bycie zadbaną to dla mnie, tak jak dla większości wypowiadających się tutaj dziewczyn, poświęcenie sobie czasu. Wiele moich koleżanek (w sumie to chyba nawet wszystkie), nie rozumieją, jak mogę wstawać o 4:50 codziennie wychodząc do pracy o 6:45 (pracuję od 7), a ja zwyczajnie lubię rano o siebie zadbać. Wstaję, kąpię się, myję włosy, daję im podeschnąć, nakładam olejek, suszę je, układam, robię staranny makijaż. Piję kawkę i jem pożywne śniadanie. Nienawidzę zrywać się z łóżka i robić wszystko na ostatnią chwilę. Krem do twarzy musi mieć czas żeby się wchłonąć, a ja muszę się zwyczajnie obudzić. Po za tym uważam, że makijaż nałożony na niewyspaną, jeszcze odrobinę wczorajszą twarz (czytaj: 10 min po wstaniu nakładam podkład) wygląda po prostu źle.

Jedyna sztuczka polega na odpowiednim zarządzaniu czasem, ale nie ma na to złotej zasady. Jedne kobiety wolą zrobić sztuczne rzęsy i makijaż permamentny brwi, żeby zaoszczędzić ten czas rano, a inne wolą podkreślać te elementy każdego ranka. Jedne malują paznokcie przed snem, inne wolą malować je z rana. Nie ma na to schematu niestety- musisz znaleźć swój złoty środek :)

cinnnamon napisał(a):

Bycie zadbaną to dla mnie, tak jak dla większości wypowiadających się tutaj dziewczyn, poświęcenie sobie czasu. Wiele moich koleżanek (w sumie to chyba nawet wszystkie), nie rozumieją, jak mogę wstawać o 4:50 codziennie wychodząc do pracy o 6:45 (pracuję od 7), a ja zwyczajnie lubię rano o siebie zadbać. Wstaję, kąpię się, myję włosy, daję im podeschnąć, nakładam olejek, suszę je, układam, robię staranny makijaż. Piję kawkę i jem pożywne śniadanie. Nienawidzę zrywać się z łóżka i robić wszystko na ostatnią chwilę. Krem do twarzy musi mieć czas żeby się wchłonąć, a ja muszę się zwyczajnie obudzić. Po za tym uważam, że makijaż nałożony na niewyspaną, jeszcze odrobinę wczorajszą twarz (czytaj: 10 min po wstaniu nakładam podkład) wygląda po prostu źle.Jedyna sztuczka polega na odpowiednim zarządzaniu czasem, ale nie ma na to złotej zasady. Jedne kobiety wolą zrobić sztuczne rzęsy i makijaż permamentny brwi, żeby zaoszczędzić ten czas rano, a inne wolą podkreślać te elementy każdego ranka. Jedne malują paznokcie przed snem, inne wolą malować je z rana. Nie ma na to schematu niestety- musisz znaleźć swój złoty środek :)

O matko, podziwiam! Ja do tej pory (studiując i pracując na pół etatu) ledwo miałam siłę na poranne ablucje. Inna sprawa, że dobijałam się długimi dojazdami. Może jak zrobię w końcu prawo jazdy i przerzucę się na zrównoważony tryb życia to też będę mogła tak działać. 

A ja wolę czas zainwestować w ćwiczenia, niż paznokcie i włosy. Co kto woli.

Mi sie pomalowane paznokcie w ogole nie podobaja, ani sztuczne rzesy ani dopinki. Swietnie wygladaja dziewczyny z fit cialem, delikatnym makijazem, swiezymi wlosami oraz dobranym ubraniem. Moim zdaniem wszystko zalezy od figury

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.