Temat: Czy jestem za chuda?

.
 Robiłaś
> badania krwi? Byłaś u ginekologa?

Nie, szczerze mówiąc..boję się iść :(
Ja osobiście bym tak od razu do gina nie biegła, miałam koleżanki z podobnymi problemami i wieku 13-14 dostawały jakieś końskie dawki hormonów na wywołanie okresu (wiadomo, wiele zależy od gina). Ale zwykłą morfologię na Twoim miejscu bym sobie zrobiła.
I jeszcze na zachętę w przybieraniu na wadze dodam, że gdy Twoja gospodarka hormonalna wróci do normy, poprawi Ci się też cera i włosy. Więc proponuję dojechać do tych 53kg i jeśli miesiączka nie wróci dopiero wybrać się do gina/endokrynologa.
> I jeszcze na zachętę w przybieraniu na wadze
> dodam, że gdy Twoja gospodarka hormonalna wróci do
> normy, poprawi Ci się też cera i włosy. Więc
> proponuję dojechać do tych 53kg i jeśli miesiączka
> nie wróci dopiero wybrać się do
> gina/endokrynologa.

Dziękuje Ci. Muszę jakoś przezwyciężyć strach przed tyciem. Mogę Jeszcze Ci zadać pytanie? W kwestii mojego odżywiania i ćwiczeń. Czy dobrze robię? Oto mój rozkład dnia :
Rano: duża micha musli z mlekiem
Drugie śniadanie: 2 kromki chleba pełnoziarnistego, najczęściej z szynką, serem i sałatą
Obiad: 200 ml zupy i średnia porcja drugiego dania (babcia gotuję, więc nie mam za dużo do powiedzenia) najczęściej czerwone mięso, ziemniaki (jem ich mało) i surówka
Podwieczorek: jogurt owocowy
Kolacja: rzadko ją jem, czasami jakaś kromka z szynką

Ćwiczę codziennie 6 Weidera (od 2 dni) i od dzisiaj zaczynam 8 mintes legs i strech
Piję mało wody, nie mogę się przemóc. Czasami zjem jabłko.
Doradzisz mi co zmienić?

Wyglądasz świetnie! Wcale nie jesteś za chuda ;)
Moim zdaniem Twoje menu jest ok dla osoby, która już się nie rozwija, a nawet chce zrzucić trochę na wadze (przy założeniu, że ma normalny metabolizm). Ja w okresie, gdy postanowiłam przytyć (sama się dziwię, że udało mi się dojść wtedy do takiego wniosku bez pomocy psychologa/psychiatry) jadłam więcej. Mi się dobrze tyło na gęstych kaszach mannych z sokami owocowymi, ale po prostu miałam na nie wielki apetyt.
 Przede wszystkim zacznij jeść coś na kolację, nie musi być to superwielkie i tłuste, może być np. jakaś sałatka, bo pewnie bywasz głodna wieczorami. Dorzuciłabym też trochę owoców, np w okolicy podwieczorka. Może postaraj się trochę urozmaicenia w sprawach śniadania wprowadzić - ja bym nie mogła patrzeć na musli, gdybym musiała je jeść każdego ranka, jedzenie ma być przyjemnością. Ja sobie lubię zmiksować jakiś koktajl + kanapeczka, jakieś pasty jajeczne, wypasiona owsianka(z jabłkami i cynamonem). Spróbuj może jeszcze babcię namówić na ryby zamiast czerwonego mięsa.
I po prostu postaraj się sobie czasem odpuścić, idź ze znajomymi na pizzę, spróbuj nowych lodów, gorącej czekolady, czerp z jedzenia przyjemność :)
Co do ruchu, to życzę wytrwałości w Weiderze, mi się udało najdalej do 4 tygodnia. Osobiście wolę aktywności niedywanowe - podbiegać, popływać, przejść się na jogę. Sport też ma być przyjemnością, a nie za karę :)
Trzymam za Ciebie kciuki, żebyś nie sfiksowała, jak niestety wiele dziewczyn/kobiet :)
czakisza widzę, że mamy ten sam problem. ja przyznaję się do trochę zrytej psychiki, zawsze wolę 'niedojadać' niż 'przejadać'. Teraz, przy 46 kg jestem w sumie zadowolona ze swojego wyglądu i samopoczucia (chociaż przyznaję szczerze - mój chłopak nie).Boję się przytyć dwa kilo, a co dopiero pięć! No, ale zdrowie najważniejsze, mam nadzieję, że jakoś zdołam się obudzić w sobie rozsądek nad głupimi przyzwyczajeniami. I chyba nie ma innego wyjścia tylko ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...
Dzięki katrrin, twoje rady są naprawdę pomocne. Dziękuje z całego serca : )
musztardowaa : Też mam troszeczkę zrytą psychikę, bo szczerze mówiąc, choć postanowiłam przytyć i wszystkim mówiłam, ze tak zrobię - to jeszcze bardziej schudłam. Dziś miałam proroczy sen, mój tata z wyrzutem mówił mi w nim, że już  nie rosnę. To prawda, nic nie urosłam od maja zeszłego roku. Trzymam kciuki za Ciebie, uda nam się pokonać ten głupi strach i zdrowy rozsądek zwycięży! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.