Temat: Wasze kosmetyczne i fryzjerskie katastrofy.

Jak w temacie, zdarzyło Wam się kiedykolwiek wyjść od fryzjerki lub kosmetyczki, delikatnie mówiąc, niezadowolonymi? A może same przez przypadek przefarbowałyście się na zielono albo za mocno wyregulowałyście brwi? Zapraszam do dyskusji w to mikołajkowe popołudnie!

Oto moja historia: 

w wieku może 12 lat poszłam podciąć grzywkę do fryzjerki w moim małym, rodzinnym mieście. Dosłownie o centymetr. Fryzjerka tak ją skracała, wyrównywała i cieniowała, że w efekcie grzywka sięgała może połowy czoła, a ja wyglądałam tragicznie. Nie byłam wtedy zbyt śmiała i asertywna, więc po wszystkim zapłaciłam i wyszłam. Muszę tu dodać, że mam wysokie czoło i bez grzywki wyglądam absolutnie fatalnie i łyso. W związku z tym, nie miałam możliwości podpięcia jej i udawania, że nic się nie stało. Musiałam tak chodzić i czekać aż odrośnie. Najgorsze było to, że 2 dni później jechałam na kolonie nad morze, co oznaczało poznawanie nowych ludzi, robienie zdjęć i wyglądanie jak debil. Ech, do tej pory mam traumę :)

Pasek wagi

Od kiedy zrozumiałam, że nie znajdę w rozsądnej cenie fryzjera, który uważał na matematyce w podstawówce i wie, jak wygląda centymetr, unikam ich jak ognia. Z podcinaniem nie mam problemów. Za to sama raz niezłą krzywdę sobie zrobiłam. Uparłam się jak najgłupsza dzida na trwałą. Włosy były tak zjarane, że były całe w strąkach i w ciągu miesiąca wyczesałam (!) sobie większość ich długości...

Krótko przed jeszcze miały normalną długość i nie wyglądały, jakby wyszły z piekła:

Potem nastąpił dramat w pierdyliardzie aktów (biedne kłaki!):

O stracie długości dość powiedzieć, że na poniższym zdjęciu już trochę odrosły

Także... Od wtedy jestem przeciwniczką kombinowania jak koń pod górę ;p

A co do fryzjerów właśnie, to jeden geniusz chętnie podjął się zrobienia trwałej mojej mamie. Na jej ślub. Ma jeszcze cieńsze włosy od moich. Wyglądała jak koszmar i dramat...

Ja raz pofarbowałam sobie szamponetką na bordo a wyszedł róż :) Oprócz tego raz Mąż mi farbował włosy i nie wiem jakim cudem, odrosty miałam czarne a resztę włosów ciemny blond :D

Miałam kiedyś mega klapę u kosmetyczki. Zrobiła mi tak straszne paznokcie żelowe, że mogłyby spokojnie zająć miejsce w top 10 na tej stronie 

https://pl-pl.facebook.com/bekazpseudostylistek

Bardzo żałuję, że nie zrobiłam pamiątkowego zdjęcia. Mogę je tylko opisać. Warstwy miały grubość 3-4 milimetry (każdy paznokieć inną), był to niby frencz z jakimś brokatem, chociaż w ogóle nie było tego widać (białej końcówki) - warstwy były tak mętne, do tego kosmetyczka ochoczo zachęciła mnie do dołożenia kryształków sfarovskiego, nawaliła kilka na każdy paznokieć każdy krzywo (skasowała za to dodatkowe 20zł) po czym kryształki zalała grubą warstwą żelu. Pod mętną warstwą kryształki w ogóle się nie błyszczały, ale efekt 3D był :) Wyglądało to podobnie do pryszczów... Poza strasznym wyglądem, bardzo grubą płytką, miały do tego kształt łopat :) Coś jak te...

Przy tym wszystkim, bardzo cieszyłabym się gdyby chociaż pękały jak te na zdjęciu (łatwiej byłoby się ich pozbyć) ale nie, te koszmarki były mega trwałe i piłowało się je długo... Skasowała za to chyba 90zł, był to normalnie funkcjonujący salon kosmetyczny, nie eksperyment koleżanki - laika :D

Pasek wagi

Sfaxy007 napisał(a):

A co do fryzjerów właśnie, to jeden geniusz chętnie podjął się zrobienia trwałej mojej mamie. Na jej ślub. Ma jeszcze cieńsze włosy od moich. Wyglądała jak koszmar i dramat...

O kurcze, to drugie zdjęcie :O biedne włosy... A fryzury ślubne/weselne/studniówkowe to już kolejny temat-rzeka. W tym samym zakładzie fryzjerskim byłam z mamą i siostrą przed weselem kuzynki. Wszystkie trzy wyszłyśmy z identycznymi hełmami na głowach. Zero inwencji, a do modelowania zużyta chyba puszka lakieru. 

Pasek wagi

LittleWhite napisał(a):

Miałam kiedyś mega klapę u kosmetyczki. Zrobiła mi tak straszne paznokcie żelowe, że mogłyby spokojnie zająć miejsce w top 10 na tej stronie https://pl-pl.facebook.com/bekazpseudostylistekBar... żałuję, że nie zrobiłam pamiątkowego zdjęcia. Mogę je tylko opisać. Warstwy miały grubość 3-4 milimetry (każdy paznokieć inną), był to niby frencz z jakimś brokatem, chociaż w ogóle nie było tego widać (białej końcówki) - warstwy były tak mętne, do tego kosmetyczka ochoczo zachęciła mnie do dołożenia kryształków sfarovskiego, nawaliła kilka na każdy paznokieć każdy krzywo (skasowała za to dodatkowe 20zł) po czym kryształki zalała grubą warstwą żelu. Pod mętną warstwą kryształki w ogóle się nie błyszczały, ale efekt 3D był :) Wyglądało to podobnie do pryszczów... Poza strasznym wyglądem, bardzo grubą płytką, miały do tego kształt łopat :) Coś jak te...Przy tym wszystkim, bardzo cieszyłabym się gdyby chociaż pękały jak te na zdjęciu (łatwiej byłoby się ich pozbyć) ale nie, te koszmarki były mega trwałe i piłowało się je długo... Skasowała za to chyba 90zł, był to normalnie funkcjonujący salon kosmetyczny, nie eksperyment koleżanki - laika :D

a jak Twoje naturalne paznokcie wyglądały po zdjęciu?

Pasek wagi

O tak ja z paznokciami też miałam klape :D na święta w zeszłym roku od cioci dostałam groupon na manicure hybrydowy lub klasyczny, na moje nieszczęście kosmetyczka namówiła mnie na hybrydowy... nie dość, że paznokcie wyglądały po prostu jak zalane czymś, to po usunięciu były w opłakanym staniem (same się łamały).

Ewa9116 napisał(a):

LittleWhite napisał(a):

Miałam kiedyś mega klapę u kosmetyczki. Zrobiła mi tak straszne paznokcie żelowe, że mogłyby spokojnie zająć miejsce w top 10 na tej stronie https://pl-pl.facebook.com/bekazpseudostylistekBar... żałuję, że nie zrobiłam pamiątkowego zdjęcia. Mogę je tylko opisać. Warstwy miały grubość 3-4 milimetry (każdy paznokieć inną), był to niby frencz z jakimś brokatem, chociaż w ogóle nie było tego widać (białej końcówki) - warstwy były tak mętne, do tego kosmetyczka ochoczo zachęciła mnie do dołożenia kryształków sfarovskiego, nawaliła kilka na każdy paznokieć każdy krzywo (skasowała za to dodatkowe 20zł) po czym kryształki zalała grubą warstwą żelu. Pod mętną warstwą kryształki w ogóle się nie błyszczały, ale efekt 3D był :) Wyglądało to podobnie do pryszczów... Poza strasznym wyglądem, bardzo grubą płytką, miały do tego kształt łopat :) Coś jak te...Przy tym wszystkim, bardzo cieszyłabym się gdyby chociaż pękały jak te na zdjęciu (łatwiej byłoby się ich pozbyć) ale nie, te koszmarki były mega trwałe i piłowało się je długo... Skasowała za to chyba 90zł, był to normalnie funkcjonujący salon kosmetyczny, nie eksperyment koleżanki - laika :D
a jak Twoje naturalne paznokcie wyglądały po zdjęciu?

Tragedia... Przed nałożeniem tych żeli piłowała mi płytkę, tak po wierzchu. Po ściągnięciu były miękkie, osłabione, trochę bolały :( Płytka musiała w całości odrosnąć, żeby przestały się łamać. Zajęło to chyba kilka miesięcy całkowitej regeneracji. Od tamtej pory unikam żelowych jak ognia, po prostu dbam o swoje i jest ok.

Pasek wagi

Ja miałam tak II razy : D


Za pierwszym była to moja pierwsza wizyta u fryzjera, szukałam salonu w internecie. Umówiłam się przez telefon wszystko fajnie, wchodze do środka i z 9 par oczu na mnie skierowanych. Dosłownie wszystkie panie w środku mnie mierzyły z góry na dół jakbym weszła do czyjegoś domu nie proszona. Dezorientowana wytłumaczyłam pierwsza że ja umówiona itp i dopiero po chwili mnie obsłużyły (mogłam uciekać już po tym przywitaniu!) .
Najpierw zajęła się mną sama kierowniczka a kiedy weszła inna klientka przekazała mnie praktykantce O.o.
Dosłownie zostawiła w połowie roboty i poszła obsługiwać panią o bok (widocznie miała więcej pieniędzy:)
W pewnym momencie praktykantki dostały opieprz bo wróciły z płaczem z piętra i zapłakane obsługiwały klientów..  bały się cokolwiek zrobić bez zapytania szefowej. Nie wspominając o tym że na moich oczach przelewały farby z Joanny do tubek farb z innej marki ... istne piekło i nie wspominam dobrze. W momencie kiedy musiałam czekać aż farba wejdzie na włosy posadzili mnie na przeciwko drzwi gdzie marzłam za każdym razem jak ktoś wychodził. Sama usługa 6/10 ale nigdy więcej tam nie wróciłam + dałam złą rekomendacje. 

II historia również u fryzjera w tym samym miescie (Toruń) ale inny salon.

Razem z  siostrą kupiłyśmy na gruponie usługę. Mały salonik wystrój średni obsługiwały dwie panie, jedna praktykantka chyba zaraz po szkole i doświadczona szefowa?. Młoda dziewczyna obsługująca siostrę nie przeprowadziła nawet wywiadu nie wdawała się w żadną rozmowę i ogólnie myślami chyba była w domu. Szefowa co chwilę przerywała i odbierała telefony, rozmawiała z koleżanką potem bratem zrobiła mi farbę na odpieprz, zamiast miedzi wyszedł jakiś ciemny brąz i co najgorsze zamiast 5 cm mniej ucięła mi co najmniej 11 cm :) 
Myślałam że ją zabije na miejscu.

laliho napisał(a):

O tak ja z paznokciami też miałam klape :D na święta w zeszłym roku od cioci dostałam groupon na manicure hybrydowy lub klasyczny, na moje nieszczęście kosmetyczka namówiła mnie na hybrydowy... nie dość, że paznokcie wyglądały po prostu jak zalane czymś, to po usunięciu były w opłakanym staniem (same się łamały).

Słyszałam już kilka historii, że na grouponach słabiej się przykładają... Ale może to akurat moje znajome nie miały szczęścia.

Pasek wagi

Farbuje włosy na jasny blond i do mojej jasnej karnacji taki kolor pasuje. "Niestety" miesiąc przed swoją 18 byłam na wakacjach za granicą, w efekcie moja twarz wyglądała jak u chłopa z pola :D postanowiłam przyciemnić włosy do złocistego blondu, żeby nie wyglądac tak tanio. Poszłam do fryzjerki i na swojej 18 miałam okropny mysi kolor, ble, naprawdę był obrzydliwy :D 

chyba mam pecha do ważnych imprez, bo na studniówkę umówiłam się na makijaż do 'renomowanego' salonu, straciłam 100 zł, a wyszłam z pomarańczową twarzą+tapetą na 20 cm, błyszczykiem z gazety na ustach i stwierdzeniem kosmetyczki, że wyglądam jak Joanna Krupa..taa, do domu wróciłam w kapturze i pierwsze co zrobiłam to było zmycie tego świństwa

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.