- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 grudnia 2014, 17:49
Jak w temacie, zdarzyło Wam się kiedykolwiek wyjść od fryzjerki lub kosmetyczki, delikatnie mówiąc, niezadowolonymi? A może same przez przypadek przefarbowałyście się na zielono albo za mocno wyregulowałyście brwi? Zapraszam do dyskusji w to mikołajkowe popołudnie!
Oto moja historia:
w wieku może 12 lat poszłam podciąć grzywkę do fryzjerki w moim małym, rodzinnym mieście. Dosłownie o centymetr. Fryzjerka tak ją skracała, wyrównywała i cieniowała, że w efekcie grzywka sięgała może połowy czoła, a ja wyglądałam tragicznie. Nie byłam wtedy zbyt śmiała i asertywna, więc po wszystkim zapłaciłam i wyszłam. Muszę tu dodać, że mam wysokie czoło i bez grzywki wyglądam absolutnie fatalnie i łyso. W związku z tym, nie miałam możliwości podpięcia jej i udawania, że nic się nie stało. Musiałam tak chodzić i czekać aż odrośnie. Najgorsze było to, że 2 dni później jechałam na kolonie nad morze, co oznaczało poznawanie nowych ludzi, robienie zdjęć i wyglądanie jak debil. Ech, do tej pory mam traumę :)
Edytowany przez Ewa9116 6 grudnia 2014, 17:50
6 grudnia 2014, 17:52
sama koncze szkoel fryzjerska , pamietam jak sie uczylam i w 1 klasie mialam podciac mamie grzywke ... wyglądała jak kopernik
6 grudnia 2014, 17:52
Każda moja wizyta u fryzjera to była klapa.... od paru lat sama podcinam włosy i mi dobrze.
6 grudnia 2014, 17:57
sama koncze szkoel fryzjerska , pamietam jak sie uczylam i w 1 klasie mialam podciac mamie grzywke ... wyglądała jak kopernik
ha ha fryzura na Kopernika :D to już jakaś konkretna inspiracja ;)
6 grudnia 2014, 18:01
6 grudnia 2014, 18:06
Kiedyś kosmetyczka wycinając mi skórki dookoła paznokci zrobiła to tak nieudolnie, że choć przez 1 dzień wyglądało to spoko to potem zaczęło się zdzierać i krwawić ;]
Była to koleżanka, powiedziałam jej co i jak. Dała mi jakąś maść i w miarę szybko się zagoiło ;) Od tamtej pory skórki jedynie odpycham kopytkiem ;)
No i niezliczona liczba wpadek fryzjerów - mam gęste, długie, grube włosy + kilka wicherków. W rezultacie to co wygląda dobrze po wymodelowaniu "na chama" u fryzjera, w domu zaczyna się kręcić każde w swoją stronę. Miałam krzywo pociętą grzywkę, miałam (ciągle się z tym męczę) źle wycieniowane włosy (pierwszy "schodek" zaczyna się w połowie długości...).
Od jakiś 2 lat chodzę tylko do jednej fryzjerki i jest ok, ratujemy co się da ;) Poleca mi czym modelować więc tak tego złego cieniowania nie widać. No i koleżanka-kosmetyczka też już się wyrobiła i dzięki temu czasem u niej bywam i zawsze wychodzę zadowolona ;)
6 grudnia 2014, 18:08
jakoś nigdy nie przywiązywałam się do swoich włosów, więc jak pierwszy raz kupiłam sobie miedzianą szamponetkę sztuk 1 i starczyła tylko na czubek głowy to chodziłam i wszystkim wmawiałam, że to celowy efekt. nie pamiętam, żebym z tego powodu była jakaś nieszczęśliwa... jako dzieciak wiecznie miałam grzywkę skracaną przez mamę i widzę po zdjęciach, że żeby zrobić tak nierówne cięcie to też trzeba mieć jakiś do tego talent ;) i byłam jako obserwatorka takiej sytuacji jaką przeżyła autorka - koleżance mieli skrócić włosy a obcieli więcej, ta się rozryczała, zrobiła awanturę a ja stałam w tym salonie i patrzyłam na nią jak na głupią... po prostu dla mnie nieudana fryzura to nie koniec świata.
6 grudnia 2014, 18:16
byłam jako obserwatorka takiej sytuacji jaką przeżyła autorka - koleżance mieli skrócić włosy a obcieli więcej, ta się rozryczała, zrobiła awanturę a ja stałam w tym salonie i patrzyłam na nią jak na głupią... po prostu dla mnie nieudana fryzura to nie koniec świata.
Też nie przywiązuję tak ogromnej uwagi do samych włosów, często i chętnie zmieniam fryzury i nie mam problemu, żeby zapuszczane do połowy pleców obciąć do długości za ucho. Ale ta grzywka naprawdę wyglądała tragicznie, miała może 3 cm długości i takie wyciepane końce. Posiadaczki wysokiego czoła na pewno mnie zrozumieją :)
6 grudnia 2014, 18:20
sama koncze szkoel fryzjerska , pamietam jak sie uczylam i w 1 klasie mialam podciac mamie grzywke ... wyglądała jak kopernik
Hahaha!
Ja w czasach licealnych wybieralam sie na impreze - wlosy ulozone, ale cos mi tu i owdzie odstawalo - zlapalam wiec za nozyczki i zaczelam przycinac. Fryzura boska, do nastepnego dnia, kiedy po umyciu wlosow wygladalam jak krzywo oskubany kurczak.
Kosmetycznych wpadek raczej nie mam (cale szczescie), poza eksperymentami z makijazem... Coz, patrzac na zdjecia ze szkolnych lat, mysle czasem ze luster nie znalam :)
6 grudnia 2014, 18:26
Koniec końców nie wiem kto na tym gorzej wyszedł - ja miałam o 20 cm krótsze włosy (miałam włosy wtedy za tyłek, poszłam podciąć końcówki 2-3 cm), fryzjerka odciśnięte sine palce. Od tego czasu nie chodzę do fryzjera i jestem absolutnie pewna, że więcej nie pójdę - włosy pomaga mi podciąć mama albo kuzynka, literalnie rzecz ujmując jak wiszę nad wanną. I wychodzę na tym dziwnym trafem lepiej. Ogólnie to nie lubię jak mnie ktoś obcy dotyka, to już mam świra do tego stopnia, że paznokcie sobie robię sama, brwi depiluję sama i ogólnie wszystko robię sama, bo mi się zawsze wydaje, że inni coś zepsują.