- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 grudnia 2010, 16:24
Jako że te święta oprócz tego, że były radosne, cudne i świąteczne miały również inny wymiar. Otóż dawno nie nasłuchałam się (od strony rodziców, babci, dziadków i innych członków mego rodu) jaka to ja nie jestem wychudzona, jakim to ja chodzącym kościotrupem nie jestem i jak bardzo wystają mi kości i jak wszystkie ciuchy na mnie wiszą, że tyłka i brzucha nie mam, że nogi jak zapałki… Ile człowiek może odpierać ich zarzuty? Chciałabym poznać waszą opinię, bo moja familia zdaje mi się że przesadza… ale im dłużej tego słucham tym mniej jestem pewna swych racji, więc stwierdziłam, że poradzę się was. A i uważają że wyglądam na 55kg (mam 177cm wzrostu)… czy to prawda?
Przy okazji nadmienie: już się nie odchudzam, nie liczę już kalorii i nie mam zamiaru chudnąć dalej
A tytuł nawiązuje do tekstu, którym również raczą mnie domownicy... mmm... miło, czyż nie?
27 grudnia 2010, 16:37
Edytowany przez Sowa92 27 grudnia 2010, 16:41
27 grudnia 2010, 16:39
27 grudnia 2010, 16:39
27 grudnia 2010, 16:44
27 grudnia 2010, 16:45
27 grudnia 2010, 16:45
27 grudnia 2010, 16:46
27 grudnia 2010, 16:47
Marzę o takich nogach ;)
Moim zdaniem nie jesteś za chuda. Być może rodzina nie przywykła do twojej nowej sylwetki, a może to też kwestia tego, że (jak zauważyłam) dziadkowie mają skłonność do tuczenia wnucząt i często narzekają, gdy się chudnie. Być może dla starszego pokolenia bardzo szczupła sylwetka kojarzy się z kiepskim zdrowiem i stąd ich utyskiwania :)
Nie masz się czym przejmować moim zdaniem.
27 grudnia 2010, 16:48
Dziewczyna pyta się o zdanie, więc odpowiadam co widzę.
To, że laska często gości w rankingu najczęściej czytanych blogów nie oznacza, że trzeba się jej podlizywać i pisać same komplementy, mimo, że czasami się tak nie myśli...