Temat: łysienie - jak żyć

Cześć dziewczyny i chłopaki! :)
Chciałabym byście wypowiedzieli się obiektywnie i doradzili mi to i owo.
Otóż - choruję na łysienie plackowate, które dotyczy się tylko włosów na głowie (rzęsy, brwi i inne miejsca owłosione są okej). Obecnie włosy mam dość długie (za łopatki), ale już coraz trudniej ukryć mi łyse placki. Choroba nasila się coraz bardziej. Myślałam bardzo długo co robić i wymyśliłam kilka opcji:
1) zgolić się na zero i ubrać perukę
2) zgolić się na zero i chodzić w chuście
3) nic - jak ktoś zobaczy to zobaczy
Jednak do każdej opcji mam pewne "ale".
Do 1) - nienawidzę peruki! za ciepło mi w niej
Do 2) - w zimę z chusta na głowie to tak dziwnie i w ogóle to nie mój styl, ani nie umiem nawet ładnie tego ogarnąć
Do 3) - mega stres przed tym co powiedzą inni, jak będą się do mnie odnosić
Ogólnie moje łysienie plackowate towarzyszy mi już jakieś 10 lat z przerwami. Były lepsze i gorsze okresy. Ale nadal bardzo mnie to wszystko stresuję. Nie umiem się uodpornić na reakcje innych. Pamiętaj jak w podstawówce byłam wyzywana o "rakowców", "łysoli" i innych. Teraz jestem na studiach - więc teoretycznie ludzie są mądrzejsi, ale i tam mam obawy, strach..

Co Wy mi radzicie?
Ja mam nadzieję, że u lekarza byłaś? Ja pewnego razu, jak farbowałam mamie włosy, znalazłam dwa łyse placki o średnicy ok 3 cm, posłałam ją do lekarza, dostała receptę na jakiś płyn, który wcierała we włosy, od dwóch lat tylko raz pojawił się u niej łysy placek, ale dość szybko zarósł... Moja mama dodatkowo ma krótkie i rzadkie włosy, więc bała się bardzo o to by ktoś nie zobaczył, ale układała na porządny lakier tak, żeby nie było widać...
Moja koleżanka też na to choruje, z tym, że ona nie ma też brwi i rzęs.  
Ona stosuje metodę nr. 2 czyli chodzi w chuście, ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy jest obcięta na łyso czy tylko na bardzo krótko, ponieważ nigdy jej bez tej chusty nie widziałam ani też o to nie pytałam. 
Normalnie wszystko robi w tej chuście, ćwiczyła też w niej na WFie jeszcze w szkole. 
Dzieci bywają okrutne, ale myślę, że dorośli już inaczej do tego podchodzą. Przynajmniej myślący dorośli, a mam nadzieję, że właśnie takich masz na studiach. ;) Koleżance w LO nikt nie dokuczał, więc na studiach też się pewnie nikt nie przyczepi. 

Pasek wagi
nie rób nic, tzn nie na zero! Nie przejmuj sie zbytnio - to nie twoja wina..
powodzenia
Tak, tak od ponad 10 lat jestem pod opieka dermatologa.
Druga opcja może dać całkiem fajne efekty, gdybyś nauczyła się np. upinać na głowie coś w rodzaju turbanu. Do tego kolczyki, subtelny, ładny makjaż. A od czasu do czasu peruka.
W zależności od tego, jak duża jest powierzchnia bez włosów, mogłabyś  też pójść do dobrego fryzjera-stylisty, który dobrałby Ci fryzurę tak, żebyś mogła za pomocą np. lakieru do włosów, zakrywać miejsca bez włosów, czy doczepiać jakąś treskę :)
Pasek wagi
to kurcze nie wiem... jeśli juz myslisz o tej chustce, to narazie wlosów nie ścinaj a probuj nosić chustke na wlosy, zobacz jak sie bedziesz w niej czuła. Chustka czasem dodaje wiecej uroku niz brzydkie włosy :)
Generalnie chyba nie byłoby złym pomysłem, gdybyś wybrała się do stylisty.

I nie zamartwiaj się! Ci, co lubią krytykować, zawsze znajdą jakiś powód. 
Jestem pewna na 10000%, że przy odrobinie zaangażowania i optymizmu, możesz wyglądać na bardzo zadbaną i piękną kobietę. Zwłaszcza jeśli nie zapomnisz o szczerym uśmiechu i samoakceptacji :)
Pasek wagi

LadyJo napisał(a):

Druga opcja może dać całkiem fajne efekty, gdybyś nauczyła się np. upinać na głowie coś w rodzaju turbanu. Do tego kolczyki, subtelny, ładny makjaż. A od czasu do czasu peruka.W zależności od tego, jak duża jest powierzchnia bez włosów, mogłabyś  też pójść do dobrego fryzjera-stylisty, który dobrałby Ci fryzurę tak, żebyś mogła za pomocą np. lakieru do włosów, zakrywać miejsca bez włosów, czy doczepiać jakąś treskę :)


Tak troszeczkę nie da rady. Bo teraz np. mam 3 placki łyse - ale jakiś czas temu były 2. Chodzi o to, że niektóre zarastają, a w innym miejscu pojawiają się nowe.

A czy np. warto otwarcie powiedzieć dziewczynom z grupy na uczelni (ok. 30 os.), że choruję, czy jeśli dopóki nikt nie pyta to milczeć?
Najbliższe mi koleżanki z uczelni wiedzą.

LadyJo napisał(a):

Generalnie chyba nie byłoby złym pomysłem, gdybyś wybrała się do stylisty.I nie zamartwiaj się! Ci, co lubią krytykować, zawsze znajdą jakiś powód. Jestem pewna na 10000%, że przy odrobinie zaangażowania i optymizmu, możesz wyglądać na bardzo zadbaną i piękną kobietę. Zwłaszcza jeśli nie zapomnisz o szczerym uśmiechu i samoakceptacji :)



No z samoakceptacją jest mi bardzo ciężko. Bo pół życia mam problemy z włosami, podczas gdy wszyscy w koło cieszą się życiem, są bezpośredni, a ja wiecznie muszę uważać by nikt nic nie zobaczył.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.