Temat: krytyczne nastawienie do samej siebie

Jak radzicie sobie z kompleksami ?? Czasami mam wrażenie że moje kompleksy rządzą moim życiem. Mam lekką paranoje na temat swojego wyglądu nie daj boże ktoś powie że przytyłam bądź źle wyglądam , odrazu cały dzień o tym myśle. Jeżeli mąż powie mi że za dużo jem albo zapyta sie co jadłam na obiad mam ochotę go walnąć, bo odrazu myśle że coś mu znowu nie pasuje w moim wyglądzie.Jestem taka mądra że musiałam poinformować go o wszystkich swoich mankamentach i po milionowym powtorzeniu on też juz je zauwaza i nawet mi je wypomni w kłótni :/
Najgorzej jest jak usiądzie koło mnie albo przejdzie jakaś super laska , odrazu się do niej porównuje i ogólnie stwierdzam że jestem do kitu. Najlepsze jest to że jak o tym pomyśle realnie to wiem że to bezsensu takie zamartwianie się swoim wyglądem ,jednak nie potrafie przestać.
Miałyście tak albo macie , jak sobie z tym radzicie radziłyście  ??
po pierwsze - następnym razem jak facet Ci coś wypomni, to go tego oducz
nauczyłaś to masz za swoje :)
dogryzie Ci, to zwróć mu uwagę na jego oponkę, sflaczałego bicepsa lub siwiejące włosy.

I przestań myśleć o sobie jak o kocmołuchu - od tego, jak sama na siebie patrzysz zależy to jak widzi Cię świat. I chyba nie ma na to innej metody, jak powtarzać sobie co dzień że jesteś świetną kobietką - tak długo aż mózg to przyjmie jako pewnik :)

Ciężka sprawa oduczyć męża bo przy każdej kłótni przypomni mi moje kompleksy bo wie żę to mnie zaboli :/
koalowaa... - co to za facet?! mój wie ze sie odchudzam i wie ze mam kompleks na punkcie brzucha, a on go chwali ze jest sliczny i cudowny. Współczuję Ci, do kitu z takim męzem...
Najgorsze, co można robić to opowiadać partnerowi o tym, gdzie to mamy czego za dużo, co mamy złe, krzywe i nieładne. Faceci oglądają się za laskami pewnymi siebie, kochają nawet tłuszcz na brzuchu jeśli tylko kobieta potrafi się z nim obnosić. Taka prawda, byle by być sexowną i taką się czuć. Wiem, łatwo mówić bo sama nie raz nie dwa mówiłam chłopakowi, że jestem gruba. Kiedy idziemy ulicą i widzę zgrabny tyłek jakiejś laski zaraz wołam " ooo, pewnie Ci się podoba, patrz jaki fajny", na co on mówi " nie mam na co patrzeć tylko na tyłek każdej dziewczyny na ulicy? ogarnij się". Wtedy do mnie dociera, że to ja mam problem, który tkwi w mojej głowie. Mam bzika na punkcie zgrabnej sylwetki i w każdej dziewczynie taką figurę właśnie widzę. Zapominam o tym, jak mój facet jara się na widok moich piersi itp, bo wydaje mi się, że i tak inne spodobały by się mu bardziej.. Czy to nie my przesadzamy i stwarzamy sobie niepotrzebne źródło nerwów? A gdyby tak to olać, ubrać szpilki, pokazać dekolt i mieć każdą inną laskę w nosie- czy to nie za nami oglądali by się faceci? Trochę pewności siebie, a zobaczysz, że Twój mąż przestanie wypominać Ci kompleksy. Skończ tylko ciągle o nich mówić... :)
heh, ja się powinnam nazywać Kompleks. i pomimo że dawno temu przeprowadziłam się do kraju gdzie po pierwsze połowa społeczeństwa ma nadwagę lub jest otyła, a po drugie wszyscy mają to w nosie, to ja jakoś nie mogę (w nosie mieć znaczy). na basen jeszcze czasem pójdę, ale tylko na jeden konkretny, mało popularny, na który chodzą tylko stare baby, kobiety w i po ciąży, no i ja. na siłownię już nie mam odwagi, bo nie daj boże będzie obok mnie ćwiczyć jakaś panna bardziej fit niż ja i już się czuję jak ostatni looser. a jak wyjdę "pobiegać" to się na szybkim marszu kończy bo wstyd mi zacząć truchtać nawet - taki biegnący wieloryb, toż to wbrew naturze. a jak w domu ćwiczę to TYLKO jak jestem sama, jeśli mój chłopak jest w pobliżu to raczej zrezygnuję z treningu niż dam się "nakryć". wiem - żenada :(
też mam podobnego męża aczkolwiek ostatnio go temperuje i na zasadzie odwetu to i przestaje mi wykorzystywać wagę przeciwko mnie:)

koalowaa20 napisał(a):

Ciężka sprawa oduczyć męża bo przy każdej kłótni
mi moje kompleksy bo wie żę to mnie zaboli :/
przepraszam, czy on jest idealny? Sprawia Ci ból, to mu to powiedz i przypomnij że mu tego a tego na każdym kroku nie przypominasz.

Jak mój tylko zaczyna rzucać jakieś głupie teksty, to mówię mu po prostu "Nie życzę sobie abyś tak się do mnie odnosił. Jeżeli jesteś zły, to proszę wyżyj się gdzie indziej, ale nie na mnie". I zmieniam temat.
Pasek wagi
Nie raz mu mówię że to mnie boli, nawet jego mama go opieprza jak mi zwraca uwagę że mam czegoś nie jeść. A nie daj boże jego mama chce mnie poczęstować ciastem to jest awantura że ona mnie namawia chociaż nie mam ochoty nawet tego ciasta jeść. Ciężka sprawa :/ ale to wszystko moja wina , moglam nie marudzic na kompleksy

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.

Vitalia.pl - Twoja indywidualna dieta


 Info
Chwilowa przerwa w dostępie do serwisu. Przepraszamy. [tag sym52, sekcja SQL]