Temat: Zadbana grubaska?

Miałam ostatnio rozmowę ze znajomym na temat pewnej otyłej osoby. Ja twierdziłam, że owszem jest gruba, ale jednocześnie zadbana, dobrze ubrana, z ułożoną fryzurą, pomalowana. Znajomy natomiast twierdził, że dbanie o siebie to również, a może przede wszystkim dbanie o swoje ciało i choćby nie wiem jak dobrze się ubrała to nie będzie wyglądać na zadbaną jeśli ma 40kg nadwagi. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i pomyślałam czy on nie miał racji. Odrzućmy teraz fakt, że większość z Nas to grubaski albo byłe grubaski, spójrzmy tak całkiem obiektywnie, czy podoba Nam się GRUBA osoba? Nie mówię o lekkiej nadwadze, paru kilogramach więcej, ale o wyraźnej otyłości. I jeśli ta osoba otyłą nic ze sobą nie robi, wcina sobie nadal, nie ćwiczy to czy można powiedzieć, że dba o siebie bo jest dobrze ubrana? Czy dodawanie sobie kolejnych kilogramów poprzez wchłanianie ogromnych porcji wieczorami, bez przemyślunku nad sobą nie jest tak rażącym zaniedbaniem, że ubiór czy makijaż mają już przy tym małe znaczenie? Powiedzcie dziewczyny (i chłopaki) tak z ręką na sercu czy mając 20,30 w zwyż kg nadwagi naprawdę można się podobać? Sobie i innym? Czy Wam się takie osoby podobają? Bo szczerze mówiąc gdy ważyłam 92kg to starałam się sobie wmawiać, że przecież i tak jestem ładna, że mam ładne włosy, ładną buzię po czym szłam wcinać wieeeeelką kolację. I przeklinałam w duchu tych, którym się nie podobam, bo przecież JESTEM PIĘKNA TAKA JAKA JESTEM! Ale potem przyszło opamiętanie i stwierdziłam, że to wszystko bzdury. Jak mogę mówić, że jestem piękna jaka jestem skoro TO nie byłam ja! To były jakieś olbrzymie zwały tłuszczu, fałd i zwiotczałej skóry, a gdzieś pod tym wszystkim byłam prawdziwa JA. Teraz ją odkrywam. I nadal mam ok 10kg więcej niż powinnam, ale teraz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem atrakcyjna i że to jestem JA. No więc czy otyłość nie jest po prostu zaniedbaniem się i wmawianie sobie, że dbam o siebie bo się maluję, albo ładnie ubiorę to jest tylko oszukiwanie samej siebie? Wszak wszyscy wiemy, jak wielkie szkody może zrobić nadwaga w Naszym organizmie. Tłuszcz zalewa Nam narządy wewnętrzne doprowadzając do przedwczesnej śmierci, a my pocieszamy się nawzajem, że mając 100kg potrafimy o siebie zadbać. Czy nie oszukujemy się pocieszając, że takie jesteśmy i jak ktoś nam powie coś niemiłego to z zawiści, bo tak nam łatwiej, bo nie potrafimy się wziąć  za siebie? Ja się oszukiwałam. Teraz to wiem, że to było oszustwo bo nie miałam siły zmienić przyzwyczajeń. A teraz wiem, że obżerałam się jak świnia i jak świnia wyglądałam. Przyznaje, tak to czuję. Nie wmawiajmy sobie, że sklepy dyskryminują otyłych, a lansują "wieszaki". W praktycznie każdym sklepie znajdziemy rozmiary 42 i 44...umówmy się, to nie są wieszaki. Dlaczego płaczemy, że nie ma 46,48,50, że to dyskryminacja? Gdyby były wszędzie takie rozmiary to byłoby to propagowanie choroby. Bo ja miałam rozmiar 46 i miałam ponad 20kg nadwagi. A taka nadwaga to jest choroba. A jeśli świadomie zgadzamy się niszczyć swoje ciało, to jak możemy twierdzić, że o siebie dbamy? I czy naprawdę podobają Nam się wielkie zwały tłuszczu zwisające z każdej części ciała? Czy naprawdę mamy słuszne pretensje, że świat tego nie akceptuje? Czy to jest estetyczne, piękne? Często grube osoby mówią, że wolą być grube niż być wieszakiem. Ale czy naprawdę między tym już nic nie ma? Czy nie można mieć normalnego, kobiecego ciała, zaokrąglonego tam gdzie trzeba? Chyba pomiędzy rozmiarem 34 a 48 są jeszcze jakieś inne? Czy nie za bardzo próbujemy zakrzyczeć tych, którzy nas krytykują bo po prostu czujemy, że mają rację, ale nie mamy siły niczego zmienić?
Pewnie wywołam wiele kontrowersji tym wpisem, ale to jest moje zdanie. Oczywiście zaznaczam, że piszę tu o osobach takich jak ja (niedawno) z dużą otyłością, a nie o tych co chcą zrzucić 5kg z brzuszka;)
A co Wy myślicie?
chodziło mi o vitalie , ale tutaj jak widze teksty typu chuda szczapa, lub tłusta krowa bo się tez zdarzało to przełączam stronke

gdy słyszę dany komentarz  wyprowadzają mnie z równowagi ......... szlag mnie trafia i tyle
może właśnie dlatego, że sama kiedyś byłam tak i i tak traktowana i teraz mam w sobie coś takiego że muszę '' bronić'' grubszych itp 

a mnie właśnie denerwują tacy obrońcy uciśnionych. bo z tego co zaważyłam najczęstszą formą `obrony` są teksty - `nie przejmuj się, faceci nie lubią chudych szczap, mężczyźni wolą zaokrąglone kobiety, facet nie pies, na kości nie poleci` i inne, mniej lub bardziej przyjemne. i wmawianie tej biednej zakompleksionej dziewczynie/kobiecie, że jest lepsza od `tych wstrętnych kościotrupów`, bo ma `kobiece kształty`. i złego słowa nie można na taką powiedzieć, immunitet dla grubych normalnie.
miałam dokładnie tak samo.... niby jak patrzyłam na siebie w lustrze to bylo calkiem calkiem wporządku... ale jak obejrzałam zdjęcia z imprezy... to myslałam że sie przewrócę  i nie wstanę.... nie poznałam siebie. NIE CHCIALAM SIEBIE POZNAC na tych zdjęciach... bo tam stało jakieś MONSTRUm :( nie ja :(. Teraz czuje sie o niebo lepiej. I teraz uwazam (i inni tez zaczynają tak uważac ) że jest lepiej.
Ja czasami zazdroszczę osobom z duża nadwagą, ze kochają siebie takie jakie są. Mysle ze akceptacja siebie jest kuczem do sukcesu. Nie zmienia to jednak faktu ze te osoby sa bardziej narażone na wszelkie schorzenia niż gdyby schudły kilkanaście kilogramów. odchudzajmy się przede wszystkim dla zdrowia, na drugim miejscu dla urody
fakt można ładnie wyglądać z nadwagą ale to nie zmieni faktu zdrowia psychicznego i fizycznego ...chyba ,że jest osoba której podobają się nadmierne kg i swój wygląd jeżeli tak to bardzo ją podziwiam bo niestety obżeranie się , zła dieta ma swoje konsekwencje i raczej do szczęścia nas nie zaprowadzi .
fakt można ładnie wyglądać z nadwagą ale to nie zmieni faktu zdrowia psychicznego i fizycznego ...chyba ,że jest osoba której podobają się nadmierne kg i swój wygląd jeżeli tak to bardzo ją podziwiam bo niestety obżeranie się , zła dieta ma swoje konsekwencje i raczej do szczęścia nas nie zaprowadzi .
Moze nie bylam jakas straszna grubaska ale nie wygladalam dobrze. Poniewaz wiedzialam w ktora strone ide bronilam grubasow bo w pewnym sensie usprawiedliwialam tak tez siebie. Bardzo lubie ogladac programy o odchudzaniu albo cos w stylu goka, tam czesto sa ludzie z duza nadwaga albo otyli. Kiedy na to patrzylam czulam sie pocieszona. Chudniecie to ciezka praca nad soba, dlatego chcemy wmowic sobie ze mozemy byc grube. No i zawsze jak ogladam te programy to wchodzi ktos z rodziny i mowi "ale grubas", "ale gruba swinia" i to na takich, ktorzy w poronaniu do innych nie sa zli.. Oni nie usprawiedliwiaja ich, bo nie sa wielkimi ludzmi. Chcemy wierzyc, ze mozemy jesc i byc piekne, nie cwiczyc i byc piekne ale to nie takie proste. Mozna powiedziec ze ktos jest zadbany, ze fajnie wyglada, ale nie ma to chyba zwiazku z atrakcyjnoscia.. Faceci mowia, ze fajnie ze grubaski dbaja o siebie, ale niestety swojej figury tym nie zaslonia, nie da sie zupelnie odwrocic uwagi od tego. Moga powiedziec, ze wyglada seksownie, ale jesli obok niej postawia rownie ladna szczupla, to jak myslicie, kogo wskaze jako ladniejsza?! Nadal nie chce krytykowac otylych osob, bo nigdy nie wiadomo jaka ja bede, ale odkad udalo mi sie schudnac chociaz myslalam ze to niemozliwe patrze na to bardziej trzezwo i musze powiedziec, ze ci ludzie powinni poprostu wziac sie za siebie zamiast sie oszukiwac. Musialam to powiedziec.
Jako 'była grubaska' zgadzam się z autorką listu. Myślę, że otyłość wpływa na nasze zdrowie bezpośrednio ale także pośrednio. Gdy byłam gruba nie wierzyłam w siebie, biznes który prowadzę też wtedy kiepsko szedł, dołowałam się psychicznie. Gdy zaczęłam naprawdę dbać o siebie i chudnąć to wtedy uwierzyłam, że wszystkiego dokonam, że SAMA JESTEM ODPOWIEDZIALNA ZA SWOJE ŻYCIE. Jednak szanuję wybory innych, bo jednak otyłość to poniekąd świadomy wybór. I nie wierzę jak ktoś mówi 'Jestem gruba i podobam się sobie'. Zawsze wtedy myślę 'ciekawe za ile zdecydujesz się na odchudzanie'...

Ja mysle, że autorka tematu ma całkowitą rację. Sama doskonale wiem co to znaczy być "tłustą świnią" patrzyłam na nią w lusterku codziennie. Najzabawniejsze było to, że ja widziałam zupełnie kogo innego. Ja widziałam kobietę z przed 5lat. Szczupłą (nie za chudą). No wprawdzie tu i ówdzie było troche w nadniarze. 

Grubasy nie krzywdzą tylko siebie bo gdyby tak było to niech sobie pochłaniaja kolejną dokładkę. Ja krzywdziłam swoje dzieci i to mnie najbardziej boli. Jak myślicie co taka "pewna siebie" ,"zadbana" grubaska mówi do dziecka gdy te chce pobiegac na dworzu???

Grubasy nie sa zadbane bo jak można być zadbanym kiedy nie można się za szybko schylić bo sie spocisz, kiedy nie możesz uczyć swojego dziecka jazdy na rowerze bo to poprostu niewykonalne. Jak można takiej osobie mówić że ładnie wygląda albo że jest zadbana. 

Ja się opamietałam i teraz wiem dokładnie czego chcę. Mnie nie zależy na pupie którą mogę sie chwalić przed facetami mnie zależy na życiu z uśmiechem na twarzy, a śmiać sie mogę wtedy, gdy nie dostaję zadyszki przy najmniejszym wysiłku fizycznym. 


No wlasnie, ja tez widzialam sie w lustrze wiele szczuplejsza niz bylam, siebie sprzed jakiegos czasu.. Zdjecia ujawnialy prawde:(
To ja chyba jestem tu najgrubsza która zabierze głos....

Każdy kij ma dwa końce.Piszecie że osoba gruba/otyła nie wiadomo jak by była ładnie ubrana,umalowane etc nie może wyglądać ładnie i co najważniejsze i tak będzie zaniedbana - bo nie dba o ciało.
Ale przecież jest tyle szczupłych dziewczyn które wsuwają różne świństwa jedzeniowe albo robi sobie głodówkę za głodówką to ok.To nic że niszczy swoje ciało.To jest dbanie? Ale przecież liczy się że jest szczupła.

Zupełnie nie rozumiem określeń "wieszak/szkapa" czy też "świnia/grubas" .Sorry ale to jest nie na miejscu! Mnie osobiście te określenie nie ruszają,mam to w dupie.Bolało by gdybym kogoś stąd znała w realu.I jakoś nie zauważyłam by szczupła osoba była tak gnębiona.Raczej jest odwrotnie.To grubaski są tymi "świniami" które trzeba gnoić.

A teraz coś o atrakcyjności.
Czuję się taka.Nie zachwalam otyłości.Bo wiem że jeszcze dużo muszę schudnąć.Ale atrakcyjność to nie tylko ciało (oczywiście nie mam idealnego!) Atrakcyjność to również inne aspekty. Chodzę do fryzjera,dbam o swoją higienę osobista więc niech mi nikt nie mówi że gruba osoba poci się jak świnia i śmierci w komunikacji miejskiej :/ , używam perfum,kosmetyków,ubieram się stosownie do figury,kocham biżuterię,ładne dodatki....Jestem taka sama jak inne kobiety tylko że z większym bagażem kilogramowym.Dlaczego nie mogę się cieszyć z tego? Bo grubemu nie wypada?
A zaznaczę że również atrakcyjność to wg mnie uśmiech na twarzy,przyciąganie do siebie osób etc.A ja to mam.

A teraz kontrast :)
Obejrzycie się za siebie i zobaczcie ile jest kobiet szczupłych ale ubranych bez gustu i klasy,z przetłuszczonymi się włosami i gdzie mydło już dawno poszło do lamusa.I co? przeciez ona jest szczupła to jest "zadbana" :)

Nie chwalę otyłości.Nie ganię szczupłych osób.
Do póki ktoś jest dobrym człowiekiem nie obchodzi mnie ile ma na wadze!
I tak oto sposobem chciałam pokazać że kij zawsze ma dwa końce :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.