Temat: pcos i insulinooporność

Witajcie!
Czy jest tu ktoś z podobnym problemem i zmaga się z nadmiernymi kilogramami? Ponad rok temu, po odstawieniu tabletek anty po 8 latach czułam się okropnie. Po 2-3 miesiącach poszłam do ginekologa, który na moje objawy postawił teorię, że może w momencie odstawienia tabletek złapałam jakąś chorobę odzwierzęcą, bo mdłości, ból podbrzusza, pogarszający się stan cery, pojawiające się męskie owłosienie to z pewnością objawy choroby odzwierzęcej, zwłaszcza przy usg na którym stwierdził jajniki o budowie policystycznej... Powiedział, że nie namawia mnie, ale mogę brać dalej tabletki anty jeśli dobrze się na nich czułam, ale odpuściłam, bo skoro czułam się jak gów... bez tabletek to znaczy, że coś się dzieje. Poszłam do drugiego ginekologa, stwierdził, że skoro jestem brunetką to taka moja uroda (z tym owłosieniem) a to, że przytyłam, to w sumie może właśnie mój organizm dojrzał i tyle powinnam ważyć (70kg przy 162cm), też polecił tabletki anty... Trzeci lekarz z kolei, i trzecie usg i w końcu ktoś zaczął ze mną rozmaiać. Kazał zrobić krzywą cukrową, dał ogólne wskazówki i zapisał w karcie podejrzenie zespołu policystycznych jajników o średnim nasileniu. Było to jakoś pół roku temu, waga dobiła do 72,5kg, pracę miałam w ruchu, jadłam mało, nic nie zrzuciłam, czułam się nadal źle. Krzywa cukrowa wyszła dobrze, tyle, że nie mam cukrzycy, jednak wyniki glukozy po godzinie i dwóch były sporo niższe od glukozy na czczo. 2 miesiące temu zaczęłam czytać "internety". Rzetelne informacje z artykułów naukowych, opinie lekarzy, fora kobiet chorych na pcos i postanowiłam już działać na własną rękę. 

Czytałam coraz więcej i docierało do mnie, że mogę mieć insulinooporność i, że krzywa cukrowa to za mało w diagnostyce, a wszystkie objawy się zgadzały. W końcu zrozumiałam co mogło być powodem niepowodzenia w schudnięciu, a grono lekarzy ginekologów u jakich się pojawiłam przez ostatni rok tylko naprowadził mnie na właściwą ścieżkę. Kupiłam książki o insulinooporności, razem z jadłospisem. Jako aktywność fizyczną służy mi długi spacer, a jeśli nie mam na to czasu, to staram się zrobić min 10 000 kroków dziennie. Dietę zaczęłam 23 lipca i od tamtej pory z 72,8 spadłam do 69,3 teraz jestem w trakcie 5 tygodnia. Nie spodziewałam się aż takich wyników zwłaszcza, że po objętości menu stwierdziłam, że w tamtym momencie jadam mniej i nie chudnę. 

Jednocześnie cały czas walczę ze sobą i z potrzebą konsultacji ze specjalistą. Z drugiej strony wiem, że jeśli chodzi o pcos i insulinooporność (którą u siebie podejrzewam) dieta jest leczeniem pierwszego rzutu. Wiem, że w tego typu sytuacjach podawane są leki, jednak pieniądze które wydałam aby dowiedzieć się po roku, że choroba odzwierzęca to prawdopodobnie jedno z najczęściej spotykanych zaburzeń endokrynologicznych u kobiet skutecznie zniechęcają mnie do wizyt u lekarzy. Czy któraś z was może mi podpowiedzieć czy warto udać się do lekarza, zrobić dodatkowe badania lub jakie albo po prostu jak wygląda leczenie w waszym przypadku? Nie potrzebuję nadzoru nad dietą, ponieważ jest w cholerę zdrowa i czuję się na niej fantastycznie, jednak zastanawiam się czy mogę sobie jeszcze jakoś pomóc.

Mam PCO metforminy nigdy nie brałam sama dieta z niskim indeksem glikemicznym doprowadzam sie do porzadku. Mam troje dzieci. Leczenia miałam proponowane różne. Ale nie chciałam sie truć chemia. Dieta w pco to podstawa

Dziękuję bardzo za pomoc, utwierdziłam się w swoim przekonaniu, że zmiana diety zamiast leków na pierwszy rzut to był dobry wybór. Zrobię badania za jakiś czas, aby zobaczyć jak wygląda mój stan zdrowia po wprowadzeniu zmian w żywieniu i jeśli będzie taka potrzeba to udam się do specjalisty. Każdy przypadek jest różny, dobrze wiedzieć że są różne drogi aby spróbować doprowadzić to cholerstwo do porządku. Pozostaje dokształcać się w temacie na bieżąco i monitorować swój organizm. Dzięki! :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.