Temat: dieta + ćwiczenia, a ja... nie chudnę...

Cześć. 

Zarejestrowałam się tutaj trochę z desperacji, bo już nie wiem co mogę więcej zrobić, i nie mam kogo się poradzić. 

Około 2 lata temu przeszłam na dietę, taką tam trochę samowolkę w stylu odstawienie węgli, bardziej regularne posiłki, więcej warzyw, brak chemi i różnych sztucznych wynalazków itp. Schudłam wtedy około 20kg.

Niestety potem z powodów zdrowotnych trochę tę dietę zaniedbałam, i część wagi mi powróciła. 

No i teraz znowu chciałam powrócić do diety, tak też zrobiłam, a mało tego, zaczełam również biegać (delikatnie, kilkanaście minut 4 razy w tygodniu + hantle potem). No i... nic.

Mineło 6 tygodni, a moja waga drgnęła może około 1,5kg (pewnie woda zeszła). Na początku to sobie tłumaczyłam tak że może troche od tego biegania przyrasta tkanka mięśniowa i stąd brak różnicy w wadze. Ale to już się zaczyna robić nienormalne. Po ciuchach też nie widzę raczej żeby była jakaś różnica.

No jestem załamana, tracę motywację calkiem :/ 6 tygodni i nic?! to wręcz niemożliwe.

Poradźcie, co mogę robić źle? Może macie jakieś podobne doświadczenia? 

Tak jak napisałam na początku, przede wszystkim unikam produktów mącznych, staram się zastępować makaron/ziemniaki kaszą, czasem ryżem, batatami. Jem gotowane lub pieczone mięso, zamiast smażonego, do posiłku dodaję warzywa, których wcześniej jadłam niewiele. Słodycze i fast foody wyeliminowałam całkowicie. Podobnie jak wszelakie słodkie napoje, zastapiłam wodą. 

Jem 3 posiłki dziennie, bez podjadania pomiędzy. Nie jem po 18. Generalnie, takie standardowe zasady, które wcześniej zadziałały, a teraz jakoś... bez sukcesów.

Tak długo do puki nie podasz konkretnych liczb, czyli ile kcal i jakie makra to cała rozmowa to jak wróżenie ze szklanej kuli. 

Możesz jeść za dużo, możesz jeść za mało, może być za mało węgli. może być za dużo węgli, może być za mało białka ....... i tak dalej. 

Ok, spróbuję przeliczyć dokładnie przez cały ten tydzień.

I jeszcze z ciekawości, jak robiłaś rok temu badania to czy robiłaś pełen pakiet tarczycowy czy tylko TSH, no i jaki wynik był?

pelen pakiet tarczycowy, wyników nie mam przed sobą, ale wszystkie wartości były w normie, nawet z tego co pamiętam nie było nic przy górnej granicy.

no tutaj konkretniej nie powiem, bo chyba tych wyników teraz nie odszukam, ale powtórzę badania niedługo to będą bardziej na czasie. 

Heh, nie ucieszy  cię to, ale tak właśnie bardzo często jest. Każda kolejna dieta idzie ciężej, organizm szybciej i łatwiej adaptuje się do deficytu kcal. I kalkulatory stają się kompletnie bezużyteczne. Dlatego lepiej trzymać wyższą wagę, niż chudnąc tylko po to, żeby potem przytyć. I nie musi to wcale oznaczać kłopotów ze zdrowiem.

Moje wyniki tarczycy zawsze były ideolo, a po kilku rzutach dietowania jako młoda kobieta chudnę potwornie wolno, niezgodnie z tym, co mi wychodzi z jakichkolwiek wyliczeń.

A może być tak, że ostatnia Twoja dieta była jakąś niskotłuszczową  głodóweczką i dlatego pięknie schudłaś "tylko jedząc mniej i zdrowiej". To działa tak dobrze tylko za pierwszym razem. Teraz pewnie próbujesz tego samego, ale organizm już nie daje się robić w konia. Tego przecież nie wiesz bo nie liczysz kalorii.

Na wstępie jeszcze tylko powiem, że to nie jest kolejna dieta, tylko raptem druga, więc trochę słabo że aż tak drastycznie by się organizm przyzwyczaił :/ no ale tak może być, nie wykluczam.

Moja poprzednia dieta była dokładnie taka jak opisałam wcześniej, czyli głównie opierała się na eliminacji węgli, głównie tych z pszenicy itp. oraz cukrów prostych. Nie głodziłam się.

Przekalkulowałam póki co kalorie z dzisiaj, i dwóch dni wstecz, starając się przypomnieć wszystko co jadłam i piłam. Ponieważ jadłospis mam mniej więcej podobny każdego dnia, wyszło mi że jest to około 1000-1100 kalorii dziennie. 

minjun napisał(a):

Na wstępie jeszcze tylko powiem, że to nie jest kolejna dieta, tylko raptem druga, więc trochę słabo że aż tak drastycznie by się organizm przyzwyczaił :/ no ale tak może być, nie wykluczam.Moja poprzednia dieta była dokładnie taka jak opisałam wcześniej, czyli głównie opierała się na eliminacji węgli, głównie tych z pszenicy itp. oraz cukrów prostych. Nie głodziłam się.Przekalkulowałam póki co kalorie z dzisiaj, i dwóch dni wstecz, starając się przypomnieć wszystko co jadłam i piłam. Ponieważ jadłospis mam mniej więcej podobny każdego dnia, wyszło mi że jest to około 1000-1100 kalorii dziennie. 

Jest to sporo poniżej ppm, stawiam że jakieś 500kcal mniej, więc jest to ewidentna głodówka. Jeżeli wcześniej też tak jadłaś to najzwyczajniej w świecie rozwaliłaś metabolizm. I dlatego teraz organizm nie chce współpracować. 

Policz sobie jakie jest Twoje CPM (kalkulatory są w necie), przez jakiś miesiąc jedz zgodnie z CPM, a później możesz spróbować zmniejszyć trochę, o jakieś 300kcal  i waga powinna powoli zacząć spadać. 

no to jestem zdziwiona, bo jakoś nie czuję żebym jadła za malo, nie jestem głodna ani wręcz nie wiem czy bym nawet miała ochotę tak w ciągu dnia coś więcej jeść.

co więcej powinnam włączyć w takim razie? moze jakieś soki warzywne jeszcze? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.