Temat: Zaburzenia odżywiania

Moja 'obsesja' na punkcie odchudzania zaczęła się w grudniu... Już nie będę opisywać jak to wszystko przebiegało, ale w rezultacie, pod koniec stycznia kończyło się na tym, że przez kilka dni byłam na samym śniadaniu... Do tego doszła depresja i już prawie wpadłam w anoreksje, gdyby nie moi rodzice. Teraz jest marzec, niby wszystko się "skończyło", ale jem średnio 850 kcal dziennie, jak mam napady "obżarstwa" to w moim przypadku kończy się na 1500 kcal, a mam je dość często ostatnio. Mam 16 lat, 165 cm wzrostu i ważę 59, więc wiem, że moje zapotrzebowanie jest dużo wyższe i WIEM, że dla was te 1500 kcal to jest minimalnie ile powinnam jeść, ale dla mnie jak tyle zjem , jest to jedna wielka tragedia i czuję się jak bym dosłownie tyła w oczach. 

Szczerzę, to zazdroszczę wszystkim, co potrafią jeść bez wyrzutów sumienia... Tłumaczę sobie, że wszystko jest dla ludzi w odpowiednich ilościach, ale to sobie wmówię na 10 min, a później znów mam okropny humor z tego powodu, że zjadłam +1000 kcal. Tak dla informacji: nie tykam nawet słodyczy, żadnych ciastek, pozwalam sobie raz na miesiąc na jakiś kawałek ciasta jak jestem u babci, ale tylko tyle, wykorzystuje każdą wolną chwilę na to, żeby gdzieś wyjść, spalić obiad,  3-4 razy w tyg wychodzę na 1-2 h na rolki i wykonuję jakieś proste ćwiczenia na mięśnie brzucha i nogi. Na początku te wyrzuty sumienia mi odpowiadały, bo pozwalało mi to zjeść mniej, a teraz  to naprawdę mnie męczy. Czasem chce sobie sama z siebie pozwolić na coś dobrego, a kończy się tym, że zjadam 5x więcej niż zaplanowałam, chodzę ciągle głodna, a nie tknę jedzenia, chociaż mnie tak strasznie do niego ciągnie. 

Przykładowo podam moje dzisiejsze posiłki (przypominam, że dzisiaj też miałam napad głodu ; / )
-śniadanie - 2 kawałki chlebka wasa z pasztetem i serek wiejski 
Później po 7 godzinach:
-obiad - duży talerz gulaszu z kaszą + ok 200g buraków
po 3h
- "kolacja" ok 150g ryby po grecku , a później jabłko. 

Nie jem dietetycznych posiłków, po prostu chcę utrzymać wagę i nie przejmować się tym, co jem , tylko nie wychodzi mi to... I Nie jestem w stanie jeść 5 posiłków dziennie, regularnie, bo to w moim przypadku jest niewykonalne. 

A, i od grudnia schudłam w taki sposób z 65 kg do 59kg... tylko to się wiąże też z tym, że bardzo często robiłam głodówki ... 

No tak... Ale jaki jest cel tego tematu? Przepraszam ale chwalisz się czy żalisz? W tym wieku strasznie źle postępujesz i trzymaj kciuki żeby w przyszłości nie odbiło się to na Twoim zdrowiu... Tym bardziej smutne jest to, że napisałaś to tak jakbyś zdawała sobie z tego sprawę... Jak dla mnie to tylko kwestia psychiki, nic więcej nie potrzeba. Także trzymam kciuki żebyś w porę się opamiętała...

według mnie z tego co opisałaś to są początki zaburzeń odżywiania. ja bym na Twoim miejscu poszła do psychologa,zanim będzie za późno. ja też sie kiedyś odchudzałam, chciałąm schudnąć tylko parę kilo... i owszem schudłam, ale potem nie potrafiłam jakoś zatrzymać spadającej wagi i teraz ważę 34kg, w sobotę idę do szpitala... :( jak nie chcesz skończyć tak jak ja to koniecznie idź do psychologa!

a co do jadłospisu to jesz zdecydowanie za mało... 1500 kcal to się je podczas odchudzała, a dieta poniżej 1000kcal to głodówka. powinnaś jeść 5 posiłków co 3 godziny. takim jadłospisem jaki masz w tej chwili tylko sobie spowalniasz metabolizm... zamień pieczywo wasa na zdrowy razowy chleb lub żytni albo orkiszowy. wasa to syf, nie ma żadnych wartości i w ogóle nie da się nim najeść. wprowadź jakieś owoce, bakalie. 7 godzin odstępu między śniadaniem a obiadem to zdecydowanie za dużo. nie dasz rady zjeść między nimi jakiegoś jogurtu z musli, owocami, bakaliami? na pewno byś dałą radę. :)

jablkowa zgadzam sie w 100%
Piszę to, bo nie wiem co sadzić na ten temat. Chcę się dowiedzieć czy to jest normalne, bo być może każdy kto się przejmuje tym, jak wygląda tak ma... Dla mnie to, ile jem jest zdecydowanie za dużo, a wszyscy na około mówią mi, że przesadzam z tym jedzeniem i powinnam jak najszybciej wrócić do 'normalnego' jedzenia. I jestem świadoma tego, że to moje ograniczanie kalorii do minimum jest kwestią psychiki, ale nie mogę się przemóc, bo naprawdę boje się jedzenia.
Szczerze, z chęcią bym poszła do psychologa, a najlepiej dietetyka i żeby ustalił mi wszystkie posiłki, co i co ile godzin, ale to by musieli załatwić moi rodzice, ale oni mówią, że przesadzam i że nic złego nie widzą w tym jak jem i że sobie sama poradzę... 
Może i bym dała radę, ale ja te posiłki mam bardzo nieregularne i tak jak mówiłam, boje się czegokolwiek tknąc... 
piszesz, że boisz się jedzenia a z drugiej strony chcesz jeść normalnie. z Twoich postów jasno wynika, że coś jest nie tak. idź do tego psychologa i dietetyka i niech Ci pomogą. czym prędzej pójdziesz, tym lepiej dla Ciebie. chyba nie chcesz skończyć w szpitalu. wiesz mi, że między odchudzaniem a zaburzeniami odżywiania jest cieniutka granica. kiedyś też myślałam, że anoreksja mnie nie dotyczy. niestety się myliłam i teraz muszę walczyć z tą okropną chorobą...
Bo to jest ten problem, że chodzę głodna, czuje, że nie mam siły, CHCIAŁABYM coś zjeśc, ale nie zjem, bo boje się, że nagle przytyję. Może naprawdę ten dietetyk by się przydał, ale ja sama nic nie zrobię, to rodzice też muszą zadecydować... 
a czemu sama nic nie zrobisz? nie możesz iść bez nich do lekarza? na prawdę nie warto z tym zwlekać. widać, że masz problem. dobrze, że chociaż zdajesz sobie z tego sprawę i widzisz, że coś jest nie tak. lepiej się umów do tego psychologa, żebyś tego potem nie żałowała.
mam ten sam problem!! zaczęło się tak niewinnie... i nagle schudłam 15kg, nawet nie wiem kiedy to się stało!! teraz boję się każdego większego posiłku, liczę kalorie, nie potrafię już tak normalnie jak inni ludzie po prostu jeść gdy mam na to ochotę!! Strasznie tęsknię za dawną sobą, która  jadła wszystko i nie zwracała uwagi na kalorie. Zdaję sobie sprawę, że to co robię nie jest normalne, że to już siedzi w mojej psychice. Ja nawet gdy zjem jabłko między zaplanowanymi posiłkami to siedzę i przeżywam, że za dużo!! Strasznie boję się powrotu do dawnej wagi... łatwo jest powiedzieć idź do psychologa, dietetyka.. trudniej niestety wykonać.
Pasek wagi
Też chciałabym wrócić do tych czasów, kiedy nie martwiłam się każdą kalorią, jadłam czekoladę bez wyrzutów sumienia i wcinałam wszystkie posiłki normalnie, ale do poprzedniej wagi za nic nie chcę wrócić. Tak, trudno jest się wybrać do lekarza, szczególnie, że tak sama z siebie się wstydzę, albo, że sam lekarz stwierdzi, że nie ma się czym przejmować. 
Głupotą jest przejmować się jabłkiem, ale nie mogę sobie wmówić, że od razu nie przytyje 10 kg, jak to niektórzy mi próbują uświadomic. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.