Temat: Z anoreksji w obżarstwo i nieustanne tycie

Hej. Jestem tu całkowicie nowa ,więc jeżeli coś zrobiłam źle przy dodawaniu wpisu, to proszę o wybaczenia.

Mam prawie osiemnaście lat. Przez całe gimnazjum byłam anorektyczką. W trzeciej klasie moja waga spadła ,aż do 28kg, przy wzroście 174cm. Mimo to udało mi się wyjść z anoreksji, napisać egzaminy i pozornie wyzdrowieć. Kiedy poszłam do liceum zaczął się prawdziwy koszmar. Zaczęłam strasznie tyć i ciągle jeść. Z ubrań kupowanych w 5.10.15 zaczęłam ubierać się w 38,40,42. Teraz noszę wspomniane 42, tyle ,że wczoraj będąc na zakupach zauważyłam ,że nawet i 42 zaczyna być na mnie za małe. Po każdych zakupach płaczę. Jestem zrozpaczona. Powoli zamykam się w sobie, w weekendy nigdzie nie wychodzę. Wstydzę się za siebie. Zaczyna się okres 18, za rok studniówka. Nie chcę wyglądać tak jak teraz. Moje diety trwają kilka dni i się poddaję. Nie wiem już co zrobić. Kiedy  mówiłam o tym mojej psycholog, która wyleczyła mnie z anoreksji powiedziała ,że mam to zaakceptować i już. Ale w jaki sposób? Skoro całe życie byłam bardzo szczupła, potem miałam anoreksje, to już w ogóle truposz i teraz co? Mam mieć nadwagę? 

Kochane, co ja mam zrobić? Czy ktoś miał kiedyś taki problem, albo nadal ma? Jak sobie z tym radzić?

Doma19 napisał(a):

Hej , niestety tez chorowalam na anoreksje, nie doszlam nigdy do tak niskiej wagi jak ty. To ciezka praca, nie kazdemu udaje sie wyzdrowiec w 100% , jezeli wogole jest to mozliwe.O sobie moge powiedziec ,ze wygladam na zdrowa waze 53 kg ale z psychika nadal nie jest wporzadku. Martwie sie kazdym dodatkowym kg, mierze się i sprawdzam wage bardzo czesto, uwazam na to co jem. To nieustajaca walka.Tobie moge polecic dobrego psychologa . Moze znajdz pasje, idz na silownie/fitness ? Widze ,ze tez jestes z Warszawy wiec moge polecic Ci jakas fajna. Nie bedziesz myslec ciagle o jedzeniu i przy okazji poprawisz swoje ciało. A ile teraz wazysz?

silownia/fitness to akurat slaba rada jako pasja dla post-anorektyczki, z anoreksji do bigoreksji krotka droga :/ spojrz na siebie, sama napisalas ze z psychika jest zle i jak cwiczenia pomogly? tylko tak, ze masz mniejsze wyrzuty sumienia jak cos zjesz, bo spalasz.

sa inne pasje, rownie pochlaniajace i bardziej uspokajajace. rysowanie, fotografia... tyle rzeczy do wyboru. generalnie istnieje cos takiego jak terapia sztuka, dziala cuda w zaburzeniach typu nerwica i wszystkim zwiazanym z niespokojnym umyslem

Szukać pomocy innego specjalisty i piszę ci to ja, osoba która ma alergię na psychologów. Ale nie widzę innej opcji, ja z zaburzeń odżywiania wyszłam sama, ale raz - miałam tylko kompulsy (a jeżeli przechodzisz z jednych zaburzeń w drugie to będzie Ci trudniej), dwa - miałam pomoc rodziców, a Twoi Cię ewidentnie nie wpierają i sami wymagają pomocy. Zapytaj w szkole psychologa szkolnego czy nie mogliby Cię gdzieś pokierować, pogadaj ze swoim lekarzem rodzinnym - powinnaś dostać skierowanie do endokrynologa (a najlepiej to iść do endokrynologa-ginekologa) i przebadać hormony. Z rodzicami nie wiem co Ci poradzić, ale jak dla mnie to oni sami powinni się zgłosić do psychologa. Twoja mama Cię namawia na jedzenie słodyczy i opowiada o tym ile ona nie zjadła najpewniej dlatego, że się boi Twojego powrotu do anoreksji. Tylko obrała złą drogę, bo zamiast zrobić to zdrowo i Cię psychicznie wspierać to sięga po takie najprostsze rozwiązanie na zasadzie "to napchajmy ją czymś kalorycznym". A to tak nie działa i to jej ktoś powinien wytłumaczyć. 

To jest bardzo częste, że się przechodzi z jednych zaburzeń odżywiania w drugie. Wszystko się rozbija o element kontroli i nieradzenia sobie z emocjami - jeżeli tego psychicznie nie przepracujesz w 100% to potem problem wróci, tylko pod inną postacią. Więc to nie jest tak, że z "Tobą jest coś nie tak", "lubisz z siebie robić ofiarę", czy co tam jeszcze Ci przyszło do głowy. Tylko u wielu osób tak to wygląda. Przedtem się głodziłaś, teraz się objadasz - zmienił się po prostu mechanizm "radzenia sobie" w sytuacjach stresowych, ale powody dla których ten mechanizm w ogóle się włącza są ciągle te same. 

Doraźnie to zadbaj o to, żeby się odżywiać w odpowiedni sposób (odpowiednia ilość kalorii - zgodnie z zapotrzebowaniem, bez niedojadania i bez przejadania się, w miarę zdrowa dieta - bez dużych ilości słodyczy, śmieciowego jedzenia i tak dalej - bo to wszystko powoduje, że skacze Ci poziom cukru, a wtedy łatwiej o kompulsy). Posprawdzaj, że masz w diecie odpowiednią ilość tłuszczu (jeżeli nie chcesz tego liczyć to po prostu włącz do diety np. łyżkę oleju do sałatki, awokado, garść orzechów, więcej ryb, jakieś pestki i dbaj o to, żeby Twoje jedzenie nie było jałowe) i białka (różnie ludzie reagują i różne są na ten temat opinie, mnie osobiście pomogło jak tego białka jadłam trochę więcej - tu znowu, jak nie chcesz liczyć - co po anoreksji jest jak najbardziej zrozumiałe - po prostu zadbaj o to, żeby zjeść sobie np. jajka, jakieś mięso/ryby, strączki, pełnoziarniste produkty). Do tego błonnik (czyli warzywa i pełnoziarniste produkty). Poza tym tak jak wspominałam endokrynolog, przebadaj się, bo czasami problemy z hormonami przyczyniają się do problemów z wagą - a po anoreksji to tym bardziej powinnaś to dokładnie i regularnie sprawdzać wszystko. No, ale wiadomo - samo w sobie to na psychikę nie wpłynie, może tylko trochę pomóc ograniczyć te napady głodu/rzucania się na lodówkę. Szukaj innego specjalisty, w tym też kogoś kto by porozmawiał z całą Waszą rodziną. 

.alicja. napisał(a):

Doma19 napisał(a):

Hej , niestety tez chorowalam na anoreksje, nie doszlam nigdy do tak niskiej wagi jak ty. To ciezka praca, nie kazdemu udaje sie wyzdrowiec w 100% , jezeli wogole jest to mozliwe.O sobie moge powiedziec ,ze wygladam na zdrowa waze 53 kg ale z psychika nadal nie jest wporzadku. Martwie sie kazdym dodatkowym kg, mierze się i sprawdzam wage bardzo czesto, uwazam na to co jem. To nieustajaca walka.Tobie moge polecic dobrego psychologa . Moze znajdz pasje, idz na silownie/fitness ? Widze ,ze tez jestes z Warszawy wiec moge polecic Ci jakas fajna. Nie bedziesz myslec ciagle o jedzeniu i przy okazji poprawisz swoje ciało. A ile teraz wazysz?
silownia/fitness to akurat slaba rada jako pasja dla post-anorektyczki, z anoreksji do bigoreksji krotka droga :/ spojrz na siebie, sama napisalas ze z psychika jest zle i jak cwiczenia pomogly? tylko tak, ze masz mniejsze wyrzuty sumienia jak cos zjesz, bo spalasz.sa inne pasje, rownie pochlaniajace i bardziej uspokajajace. rysowanie, fotografia... tyle rzeczy do wyboru. generalnie istnieje cos takiego jak terapia sztuka, dziala cuda w zaburzeniach typu nerwica i wszystkim zwiazanym z niespokojnym umyslem

Na mnie działa bardzo dobrze. Moge sie na czyms skupic, wyzyc sie .

silownia to byl tylko przyklad czym moze sie zajac. 

Ja skończyłam psychologię, i wierz mi takie akcje żeby psychoterapeuta opowiadał o tym ile on je jak wraca do domu, i ogólnie opowiadał klientowi o sobie i swoim prywatnym życiu są niedopuszczalne. Domyślam się, że to jest psycholog bez dorobionej psychoterapii i z tego co piszesz o pracowaniu z pacjentem nie ma pojęcia. Możesz pójść państwowo do psychologa jeśli nie masz pieniędzy.

Sizezeroo napisał(a):

Nie chcę wyglądać tak jak teraz. Moje diety trwają kilka dni i się poddaję. Nie wiem już co zrobić. Kiedy  mówiłam o tym mojej psycholog, która wyleczyła mnie z anoreksji powiedziała ,że mam to zaakceptować i już. Ale w jaki sposób? Skoro całe życie byłam bardzo szczupła, potem miałam anoreksje, to już w ogóle truposz i teraz co? Mam mieć nadwagę? Kochane, co ja mam zrobić? Czy ktoś miał kiedyś taki problem, albo nadal ma? Jak sobie z tym radzić?

Musisz się skoncentrować na życiu... na innych rzeczach niż wygląd i waga. To klucz do wyzdrowienia, moim zdaniem jedyny! Kiedy będziesz miała jakieś cele, plany, pasje, hobby i zaczniesz żyć pełnią życia problemy z myśleniem o jedzeniu i użalanie się nad sobą same odejdą. Wtedy twoja waga sama z siebie się unormuje. Na pewno nie wyleczysz się nie wychodzeniem z domu, zamykaniem, rozpaczaniem nad tym jak źle wyglądasz i ile musisz schudnąć. Jak chcesz wyzdrowieć musisz o tym zapomnieć. Tylko nie uprawiaj głodówek, bo wtedy rzucasz się na jedzenie z czystej potrzeby fizjologicznej. 

Pasek wagi

Na pewno w tym momencie Twoim głównym celem powinno być nie to, żeby schudnąć, ale ustabilizować swoją psychikę, nauczyć się normalnie jeść (czyli tyle, ile potrzebujesz, żeby czuć się dobrze i nie chodzić głodna ale też nie przejadać się). Dopóki nie zrozumiesz, że jedzenie jest potrzebne do życia i jest to taka sama potrzeba jak np. sen, więc przesada w jedną i drugą stronę to robienie sobie krzywdy, niestety nic się nie zmieni. Pod żadnym pozorem nie powinnaś teraz zaczynać się odchudzać. Wytrwasz kilka dni na diecie, a potem wrócisz do obżarstwa i tak w kółko. Pomyśl o konsekwencjach jakie to może mieć w Twoim późniejszym życiu. Zgadzam się, że potrzebny Ci jest DOBRY psycholog.

Powodzenia, wierzę że dasz radę ;)

ifive napisał(a):

Sizezeroo napisał(a):

Nie wiem właściwie dlaczego jem. Nie potrafię tego wyjaśnić. Po prostu wieczorem przychodzi taki czas ,że chce jeść ,a może nie do końca jestem głodna. Może robię tak ,bo lubię robić z siebie ofiarę ,że nie mogę schudnąć. A może tak tylko sobie wmawiam? Sama nie wiem
Dałabym sobie spokój chwilowo z poszukiwaniem przyczyn na Twoim miejscu i grzebaniem się w psyche. Jeśli terapia to przede wszystkim grupowa. Ludzie głodzeni przez długi czas, niezależnie od powodów, mają potem problem z kontrolą apetytu i jest to zupełnie naturalne zjawisko. Idź do dobrego dietetyka, takiego, który założy wolny spadek wagi (max kilo na miesiąc) lub wręcz na poczatku utrzymanie wagi. Nie porównuj sie ze swoimi koleżankami, bo one i ich ciała nie przezyły tego co Ty. 

żaden jadłospis jej nie pomoże póki nie nauczy się kontrolowania emocji. od tego należy zacząć. może mieć mega ułożony jadłospis gorszy dzień i wtedy się nażre na maxa i tyle. odnalezienie przyczyny takich zachowań to podstawa.

Może idź do innej psycholog, ta ma jakieś specyficzne podejście do tematu. Nie wiem czemu ona zaprzecza temu, że masz problem. Ale ogólnie co do tych kilkudniowych diet, to ja nie mam zaburzeń odżywiania, ale mam tak, że jeżeli bardzo sobie czegoś zakazuję to najchętniej robiłabym coś zupełnie odwrotnego. Kiedy mówię sobie, że nie mogę czegoś jeść, bo będę gruba to ostatecznie zazwyczaj pękam i to jem. Kiedy mówię sobie, że nie chcę czegośtam jeść bo chcę być zdrowa, to zdecydowanie łatwiej wytrwać mi w postanowieniach. Ty też potrzebujesz chyba w tym momencie wyzdrowieć, nie schudnąć. Wyzdrowieć, prowadzić zdrowy tryb życia, czyli nauczyć się jeść tak jak każdy, 4-5 posiłków dziennie, 2000 kcal, słodycze okazjonalnie, parę razy w tygodniu ćwiczenia. Żeby się odchudzać trzeba czuć się silnym w temacie odżywiania, Ty walczysz z zaburzeniami. Moim zdaniem całkiem racjonalne jest to, że najpierw musisz się czuć silna żeby żeby jeść normalnie (skoro się objadałaś to powinnaś przy okazji schudnąć albo utrzymać wagę), a jak już zbudujesz w sobie siłę to wtedy zaczniesz się odchudzać. A co do tego objadania się to pewnie jeszcze jesz takie standardowe rzeczy jak białe pieczywo, makarony, słodycze. To wszystko ma bardzo wysoki indeks. Produktów o niskim indeksie nie da się tyle zjeść. 

Doma19 napisał(a):

.alicja. napisał(a):

Doma19 napisał(a):

Hej , niestety tez chorowalam na anoreksje, nie doszlam nigdy do tak niskiej wagi jak ty. To ciezka praca, nie kazdemu udaje sie wyzdrowiec w 100% , jezeli wogole jest to mozliwe.O sobie moge powiedziec ,ze wygladam na zdrowa waze 53 kg ale z psychika nadal nie jest wporzadku. Martwie sie kazdym dodatkowym kg, mierze się i sprawdzam wage bardzo czesto, uwazam na to co jem. To nieustajaca walka.Tobie moge polecic dobrego psychologa . Moze znajdz pasje, idz na silownie/fitness ? Widze ,ze tez jestes z Warszawy wiec moge polecic Ci jakas fajna. Nie bedziesz myslec ciagle o jedzeniu i przy okazji poprawisz swoje ciało. A ile teraz wazysz?
silownia/fitness to akurat slaba rada jako pasja dla post-anorektyczki, z anoreksji do bigoreksji krotka droga :/ spojrz na siebie, sama napisalas ze z psychika jest zle i jak cwiczenia pomogly? tylko tak, ze masz mniejsze wyrzuty sumienia jak cos zjesz, bo spalasz.sa inne pasje, rownie pochlaniajace i bardziej uspokajajace. rysowanie, fotografia... tyle rzeczy do wyboru. generalnie istnieje cos takiego jak terapia sztuka, dziala cuda w zaburzeniach typu nerwica i wszystkim zwiazanym z niespokojnym umyslem
Na mnie działa bardzo dobrze. Moge sie na czyms skupic, wyzyc sie . silownia to byl tylko przyklad czym moze sie zajac. 

skupić się dalej na wyglądzie... 

.alicja. napisał(a):

Doma19 napisał(a):

.alicja. napisał(a):

Doma19 napisał(a):

Hej , niestety tez chorowalam na anoreksje, nie doszlam nigdy do tak niskiej wagi jak ty. To ciezka praca, nie kazdemu udaje sie wyzdrowiec w 100% , jezeli wogole jest to mozliwe.O sobie moge powiedziec ,ze wygladam na zdrowa waze 53 kg ale z psychika nadal nie jest wporzadku. Martwie sie kazdym dodatkowym kg, mierze się i sprawdzam wage bardzo czesto, uwazam na to co jem. To nieustajaca walka.Tobie moge polecic dobrego psychologa . Moze znajdz pasje, idz na silownie/fitness ? Widze ,ze tez jestes z Warszawy wiec moge polecic Ci jakas fajna. Nie bedziesz myslec ciagle o jedzeniu i przy okazji poprawisz swoje ciało. A ile teraz wazysz?
silownia/fitness to akurat slaba rada jako pasja dla post-anorektyczki, z anoreksji do bigoreksji krotka droga :/ spojrz na siebie, sama napisalas ze z psychika jest zle i jak cwiczenia pomogly? tylko tak, ze masz mniejsze wyrzuty sumienia jak cos zjesz, bo spalasz.sa inne pasje, rownie pochlaniajace i bardziej uspokajajace. rysowanie, fotografia... tyle rzeczy do wyboru. generalnie istnieje cos takiego jak terapia sztuka, dziala cuda w zaburzeniach typu nerwica i wszystkim zwiazanym z niespokojnym umyslem
Na mnie działa bardzo dobrze. Moge sie na czyms skupic, wyzyc sie . silownia to byl tylko przyklad czym moze sie zajac. 
skupić się dalej na wyglądzie... 

Nie masz pojecia wiec po co sie wypowiadasz? Najlepiej nic nie cwiczyc, roztyc sie i czuc sie jeszcze gorzej w wlasnym ciele ? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.