Temat: Ujemny bilans a chudnięcie

Ostatnio kumpel wdał się w ciekawą dyskusję na temat tego czy ujemny bilans ZAWSZE powoduje utratę wagi. Twierdził, że nawet dieta złożona z pączków ale w deficycie kalorii powoduje utratę kilogramów nawet mimo schorzeń typu tarczyca, insulinooporność, pcos... Twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak wejście organizmu w stan magazynowania tłuszczu przy za małej podaży kalorii i że idealnym przykładem byli więźniowie w Auschwitz, którzy byli chudzi. Podawał naukowe fakty na ten temat. A jakie jest Wasze zdanie ? Czy można przytyć lub nie chudnąć w ujemnym bilansie ?  Czy tylko bilans warunkuje utratę lub przybieranie kilogramów ?

Pasek wagi

Działał na pierwszej, drugiej, piątej próbie odchudzania. Działał tak długo, aż dostałam napadów kompulsywnego obżerania LUB (przy diecie 1000 kcal) organizm zaczął się tak ostro bronić, że nie było siły zejść poniżej 56kg (głupoty młodości) mimo ujemnego bilansu. Więc myślę, że jest to sprawa drugorzędna. Za pierwszorzędną uważam obecnie BTW - stosuje takie, żeby dieta była dla mnie przyjemnością. Szczególnie, że przy LCHF jeśli ograniczy się węglowodany odpowiednio nisko, to kaloryka przestaje mieć znaczenie (bo je się według głodu). 

Poza tym słyszałam, że najważniejsze w odchudzaniu są akurat hormony i ich poziom (leptyna, hormon wzrostu itd.), ale nie jestem w stanie opisać dokładnie na jakiej zasadzie wszystkie funkcjonują. 

Pasek wagi
Ja się zgadzam z Twoim kumplem, ale mówię to z perspektywy osoby bez doświadczenia z chorobami metabolicznymi oraz wielbiącej program Supersize vs Superskinny. Ktokolwiek go oglądał, widział, że zdarzały się grubasy, które jadły bardzo zdrowo, a i tak tyły, albo chudziny, które żywiły się fast foodem, słodyczami i słodkimi napojami/ kawą i pozostawały chude. Wszystko sprowadzało się do bilansu ujemnego/ dodatniego. I na własnym przykładzie też mogę mówić. Rzuciłam słodycze i niezdrowe przekąski, a nie schudłam. Dopiero gdy zaczęłam liczyć kalorie i obniżyłam ich podaż do odpowiedniego poziomu, waga ruszyła w dół. Oczywiście odżywianie się samymi pączkami i czipsami spustoszy nasz organizm, ale schudnąć schudniemy.
Pasek wagi

No tak, bo deficyt musi być. ALE od jakości jedzenia zależy często jak duży. 

jurysdykcja napisał(a):

No tak, bo deficyt musi być. ALE od jakości jedzenia zależy często jak duży.
Kurde, rozumiem, że znasz się itp, ale... nic bardziej oczywistego nie mogłaś napisać. Właśnie o to temu kumplowi chodzi. Wiadomo, że w limicie dziennym zjesz 3-4 stugramowe czekolady albo 3-4 dobre, odżywcze posiłki. I wiadomo, co będzie lepsze, ALE nawet jedząc te 3 czekolady da się schudnąć. Tylko to już nie będzie zdrowe. Z tym, że kolega nawet nie rozważa kwestii efektów takiego odchudzania, więc my też powinniśmy to zignorować w ramach tej teorii.
Pasek wagi

Ale ja nie wiem o co kumplowi dokładnie chodzi - bo podsumowanie jego wypowiedzi jest mocno lakoniczne. Czy schudnę jedząc 2 czekolady, czyli 1000 kcal? Pewnie tak. Czy schudnę jedząc 3 - nadal solidny deficyt - już nie byłabym taka pewna. Na 4 w teorii też powinnam tracić wagę ;)

Po prostu dla mnie samo słowo "deficyt" wymaga sprecyzowania. Czy deficyt liczymy od tego, ile powinniśmy jeść będąc w miarę zdrowi i jedząc przeciętnie? Czy deficyt liczymy od tego, jakie jest nasze zero na naszej chujowej diecie czekoladowej?  A może od maksimum, które byśmy osiągnęli przy super diecie, kręcąc HIITy czy będąc na keto? Bo teoretycznie nasz deficyt z opcji 3, może być naszą masą z opcji 2. O to mi chodzi. Metaboliczne zero jest płynne i zależy od diety i stylu życia, deficyt jest płynny, masa jest płynna. Więc rozpatrywanie diety totalnie w oderwaniu od tego, co konkretnie jemy jest uproszczeniem, którego nie mogę za bardzo zaakceptować.

Żeby schudnąć, trzeba być na deficycie - no ok, ale  dla mnie to nic nie znaczy.

Uproszczenie, nieuproszczenie, skoro już się wypowiedział w takim tonie, to zakładam, że wziął pod uwagę/ uznał za oczywiste indywidualne zapotrzebowanie, nie wiem, po co tu mamy sie rozdrabniać. Ja schudnę jedząc słodycze na swoim deficycie, a Ty na swoim, i dla ciebie to będą 4 czekolady a dla mnie 3,5. Kurde, założenie było proste, ale jak zwykle weszło dużo zmiennych ;)
Pasek wagi

LeiaOrgana7

Ważne jest też, czy ktoś rozumie odchudzanie jako utratę kilogramów z całego ciała, czy utratę kilogramów z tkanki tłuszczowej (I tak się to powinno rozumieć!). Bo tutaj już ogromne znaczenie ma BTW, powiedziałabym nawet, że dużo większe niż kalorie.

Pasek wagi

No wg mnie sprawy warto upraszczać, ale jak się uprości za bardzo, to dany model przewidywania rezultatów nie daje już wyników zgodnych z rzeczywistością. I o to się rozchodzi ta dyskusja. 

Kiedyś czytałam o astronautach, którym skończyło się jedzenie. Zostały same słodycze- nie wiem ile kalorii spożywali, ale jedząc same słodkości schudli.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.