Temat: Koleżanka, uroda, praca

Pracuję w firmie, w  której liczebnie przeważąją mężczyźni. W pracy na naszym stanowisku jest nas 3. Jedna z nas, moja koleżanka, jest piękną, bardzo subtelną efemeryczną blondynką. I tu się zaczyna problem. Z jakimkolwiek facetem nie zaczynamy współpracować w zespole (a tu jest spora rotacja płci brzydszej), to on od razu jest niczym porażony urodą koleżanki. Każdy nowy całkowicie koncentruje się na Niej. Ja i moja druga koleżanka (przeciętna uroda) niemal nie istniejemy. Podczas rozmowy zwraca się taki niemal wyłącznie do niej, ciągle wodzi taki za nią wzrokiem, jest przemiły. Dla nas pozstaje suche "cześć" i ewentualnie jakieś powierzchowne, rzucone zdanie podczas wymuszonej rozmowy. Ta nasza pięknosć nie różni się od nas ani kompetencjami, ani błyskotliwością, ba ma mniejsze kwalifikacje. Ale jest piękna. Może to dziwne, ze mam z tym problem, no ale mam i to się od pół roku nie zmienia. Mam męża, a i tak źle się czuję z tą pięknoscią koleżanki. Ja jestem małym tłustym karakanem (155 cm i 70 kg; mam chorą tarczycę i chudnięcie mi nie idzie, choć bardzo o tym marzę) - czasem sobie myślę, że skoro na mnie nikt nie zwraca tam uwagi i kijem mnie by nie tknął, to jestem naprawdę obleśna. Gorzej się czuję przy tej koleżance, a że codziennie spędzam z nią 8 godz., siedzimy obok siebie i codziennie dostaję sygnały, ze ona jest cudowna, a na nas nawet nie warto patrzeć, to same się domyślcie jaka jest moja samoocena i samopoczucie. Czuję się jak powietrze. Czy moje odczucia są naprawdę nienormalne?

doskonale Cię rozumiem. na chwilę obecną przyjaźnię się z "boginią". Razem mieszkamy, studiujemy ten sam kierunek. nie zazdroszczę jej, mówię szczerze. lecz jest tyle sytuacji, że mnie po prostu irytują. przykład - nawet tacy "obszczymurowaci" wykładowcy tracą dla niej głowę. wiele osób chce przeze mnie tak jakby do niej dotrzeć. na dłuższą metę w takich sytuacjach bardziej szlag trafia człowieka, bo kumplujemy się z tymi samymi osobami, a przyjdzie co do czego niektórzy potrafią do mnie napisać tylko coś takiego: "ej, miałaś kontakt z M.?Bo wcale nie odpisuje". i wiele innych...

U Ciebie problem jest już szczebel wyzej - bo pracujecie. 

Wydaje mi się, że tak już niestety pozostanie... Życzę Ci abyś jak najszybciej zmieniła środowisko, bo wiem jak to dobija. Nie pozostaje nic innego, jak skupić się na sobie, dbać o siebie i przede wszystkim być sobą. KOKIETKI będą zawsze i wszędzie.

Pasek wagi

Jakby była odwrotna sytuacja, jeden adonis i 2 grubych lub  mało przystojnych facetów robiłabys dokładnie tak samo jak Ci faceci z Twoja koleżanką. Kobiety są jeszcze gorsze w ocenianiu innych.

Zauwazylam, ze im sie wiecej bedzie komplementowac innych ludzi (ale tak szczerze, jak nam autentycznie cos sie spodoba), to i sami czesciej bedziemy milych slow slyszec. To osmiela:) My sie z dziewczynami w pracy zawsze masa komplmentow wymieniamy. A to jedna ma nowa fryzure, druga kupila fajne szpilki, a trzeciej do twarzy w niebieskim.

Wilena napisał(a):

Czy bym się nabawiła kompleksów ? - nie sądzę, to chyba zupełnie naturalne, że zwraca się uwagę na te osoby, które uznajemy za najładniejsze, co jeszcze nie oznacza, że pozostałe są brzydkie i obleśne. Jakbym miała do wyboru Gerarda Butlera i innego przystojnego faceta (którego normalnie bym postrzegała nawet jako bardzo atrakcyjnego) to wybrałabym Gerarda. Ten drugi by zszedł na dalszy plan, mimo że w innych okolicznościach i w innej konfiguracji osób obecnych w pokoju mogłabym być nim zachwycona. Bardziej by mnie denerwowało, że klienci mnie lekceważą, bo to jednak skrajnie nieprofesjonalne i też nieprofesjonalne ze strony koleżanki jeżeli nie ucina jakiś oznak adoracji, albo wręcz przesadnie się wdzięczy i jej zachowanie może być odebrane jako flirt (nie wiem, zakładam że może nie ucinać skoro Cię ta sytuacja irytuje).


Mądrze napisane ;)

Ale z drugiej strony ja np przez to, że jestem ładna i pracuję z mężczyznami czasem jestem traktowana z lekceważeniem. Brzydsze i mniej zadbane koleżanki są traktowane jako te kompetentne (tak, tak branża IT) a ja muszę o swoje zawalczyć zawsze ;) Może do pracy będę nosić powyciągane swetry :D 

TheWitcher napisał(a):

Jakby była odwrotna sytuacja, jeden adonis i 2 grubych lub  mało przystojnych facetów robiłabys dokładnie tak samo jak Ci faceci z Twoja koleżanką. Kobiety są jeszcze gorsze w ocenianiu innych.

Ale ja i ta druga jesteśmy z twarzy całkiem ładne (no ale tamta ładniejsza, fakt). Czyli figura na I miejscu, tak? Nawet jeśli tamta mniej kompetentna?

mahejkowa napisał(a):

TheWitcher napisał(a):

Jakby była odwrotna sytuacja, jeden adonis i 2 grubych lub  mało przystojnych facetów robiłabys dokładnie tak samo jak Ci faceci z Twoja koleżanką. Kobiety są jeszcze gorsze w ocenianiu innych.
Ale ja i ta druga jesteśmy z twarzy całkiem ładne (no ale tamta ładniejsza, fakt). Czyli figura na I miejscu, tak? Nawet jeśli tamta mniej kompetentna?


A może pomijając wszystko koleżanka jest bardziej kontaktowa? Czasem łatwiej idzie się dogadać z kimś o niższych kwalifikacjach ale otwartym :) 

Bo na samym początku rozumiem, że każdy leci jak mucha do… ale później sytuacja powinna wracać do normy ;) Może Twoja pewność siebie już naprawdę spadła do zera i to czuć w rozmowie ;) 

rozumiem co czujesz, ja jak byłam młodsza miałam coś podobnego z moją koleżanką, w pewnym momencie się od niej odcięłam, poszłam do liceum w innym mieście, poznałam tam swoich znajomych, poczułam się pewniej. teraz jesteśmy dobrymi przyjaciółkami, jakoś wszystko minęło.

swinka89 napisał(a):

Wilena napisał(a):

Czy bym się nabawiła kompleksów ? - nie sądzę, to chyba zupełnie naturalne, że zwraca się uwagę na te osoby, które uznajemy za najładniejsze, co jeszcze nie oznacza, że pozostałe są brzydkie i obleśne. Jakbym miała do wyboru Gerarda Butlera i innego przystojnego faceta (którego normalnie bym postrzegała nawet jako bardzo atrakcyjnego) to wybrałabym Gerarda. Ten drugi by zszedł na dalszy plan, mimo że w innych okolicznościach i w innej konfiguracji osób obecnych w pokoju mogłabym być nim zachwycona. Bardziej by mnie denerwowało, że klienci mnie lekceważą, bo to jednak skrajnie nieprofesjonalne i też nieprofesjonalne ze strony koleżanki jeżeli nie ucina jakiś oznak adoracji, albo wręcz przesadnie się wdzięczy i jej zachowanie może być odebrane jako flirt (nie wiem, zakładam że może nie ucinać skoro Cię ta sytuacja irytuje).
Mądrze napisane ;)Ale z drugiej strony ja np przez to, że jestem ładna i pracuję z mężczyznami czasem jestem traktowana z lekceważeniem. Brzydsze i mniej zadbane koleżanki są traktowane jako te kompetentne (tak, tak branża IT) a ja muszę o swoje zawalczyć zawsze ;) Może do pracy będę nosić powyciągane swetry :D 

też tak mam. jestem "tą" ładną i jest mi ciężej w pracy. kobiety (nie wszystkie oczywiście) są zazdrosne i próbują udowodnić mi, że jestem głupia, a faceci są faktycznie bardzo mili, ale traktują mnie nieco lekceważąco "no bo co może taka niunia wiedzieć o IT". a przecież z jakiegoś powodu dostałam pracę i ją cały czas mam... nie jest to bynajmniej kwestia wyłącznie tego, że jestem atrakcyjna.

mi tam z tego powodu nie jest ciężej.  Jestem atrakcyjna i bardziej przeszkadza mi mój wiek (jak na swój zawód to raczej wyjątkowo mloda).

a towarzystwo i praca z ładnymi lub ładniejszy mi koleżankami mnie tylko motywuje aby o siebie dbać. 

Pasek wagi

Kiedy 10 lat temu zaczynałam swoją "karierę" w branży IT byłam atrakcyjną, zadbaną i bardzo młodą osobą, która trafiła do 50-osobowego zespołu, w którym były jedynie 3 dziewczyny. Faceci przyjęli mnie bardzo ciepło (niektórzy nawet zbyt ciepło). Jednak w sprawach służbowych traktowali mnie poważnie. 

Jedna z dziewczyn była tak zazdrosna o zainteresowanie kolegów (którego nie chciałam i które budziło moje zażenowanie),  że do tej pory jak o tym myślę to nie mogę zrozumieć jakie pokłady kompleksów, zazdrości i złości muszą tkwić w tego typu osobach. Zawsze miałam dobre relacje z kobietami, ale w tamtej firmie przeżyłam prawdziwy koszmar nękania i dobrze przemyślanej kampanii oszczerstw. 

Na Twoim miejscu skupiłabym się nad tym dlaczego TY się tak czujesz i co Ty możesz zrobić z własnym samopoczuciem, żeby się tak nie czuć. Wygląd w budowaniu relacji międzyludzkich to tylko malutka składowa wielu czynników. Nie warto się do niego przywiązywać i budować na nim swojego samopoczucia. Cała reszta, czyli pracowitość, intelekt, koleżeńskość zależy jak najbardziej od Ciebie i w dłuższej perspektywie daje więcej satysfakcji i jest bardziej doceniana przez kolegów z pracy niż aparycja.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.