- Dołączył: 2010-04-23
- Miasto:
- Liczba postów: 675
14 listopada 2010, 20:16
Dzisiaj jestem już na skraju załamania nerwowego. W ciągu ostatniego roku udało mi się schudnąć 28 kilo. Była dieta, były codziennie ćwiczenia, były nastrajające do walki regularne spadki wagi. Czasem zastoje, które trzeba było przeczekać i po których wciąż było w porządku. Lecz w tym roku nie potrafię pozbyć się jeszcze nadmiaru kilogramów, które posiadam. Dalej trzymam dietę, którą próbuję na wszelkie sposoby urozmaicać. Codziennie ćwiczę. Jak nie orbitrek, to rowerek stacjonarny, a do tego ćwiczenia na brzuch. A waga?
Waga rośnie. Nie chcę już obcinać kalorii w jedzeniu, bo bym przestała funkcjonować.
Jem dużo białka, może dlatego w połączeniu z moimi ćwiczeniami waga wzrasta, bo mięśnie są cięższe? Nie patrzyłabym nawet na kilogramy, gdyby była różnica w centymetrach. No i jest, ale też na plusie.
Na wakacjach nie ćwiczyłam i wagę miałam nawet 56 kilogramów, a centymetrów w talii 68. Teraz od września wróciłam do aktywności fizycznej. Waga wynosi 59-60 kilo, a talii mam 70 cm.
Co zrobić? Naprawdę już nie wiem.. Chce mi się po prostu płakać. Rzucić całą dietę i się nażreć. Ile można sobie odmawiać takim kosztem..
Czy był ktoś w podobnej sytuacji? Udało się z niej wyjść?
- Dołączył: 2010-07-30
- Miasto:
- Liczba postów: 48
16 listopada 2010, 21:36
Ja mam całkiem podobnie. Tzn., waga od września [równiutko od 1 września] stoi jak zaklęta, chociaż czasem nawet wzrasta... Też już psychicznie nie wytrzymuje, bo trzymam dietę, a także ćwiczę. Jak chcesz napisz na priv, może coś wspólnie wymyślimy... Czytałam, że to może być taki okrzyk STOP naszego organizmu, że nie chce już chudnąć, więc już sama nie wiem, co robić... Ehh.